Dobre Słowo 16.07.2014 r. – środa, XV tydzień zwykły
Iz 10,5-7.13-16; Ps 94,5-10.14-15; Mt 11.25; Mt 11,25-27
Zakład pogrzebowy „Bóg tak chciał”...
Duchu Święty, daj nam przyjąć słowo Boga przez Maryję, która otwiera się na nie i ciągle pięknieje w oczach, pięknieje w sercu. Przez Jej wstawiennictwo prosimy, aby nasza uległość wobec tego, co mówi słowo, była na tyle skuteczna, by to słowo stało się ciałem.
Aby właściwie zinterpretować wydarzenia, osoby, przeżycia naszego życia, potrzebujemy słowa Boga. Bez słowa Boga, które jest specyficznym komentarzem, czyli najgłębiej ujmuje rzeczywistość, w której jesteśmy, nasze życie nie będzie miało poczucia sensu, poczucia celowości. Jest to prawda niby oczywista, ale takie tuzy w kontakcie z Bogiem, jak Izrael, miały niejeden raz taką sytuację w życiu, w której o tym kompletnie zapomniały. Izrael oczadział, jeśli chodzi o podejście do tej oczywistej prawdy, że słowem Boga trzeba żyć.
Jesteśmy teraz w tym opisie historii narodu izraelskiego, w którym towarzyszy nam prorok Izajasz. Jest sytuacja kompletnej klęski. Lud izraelski, który za nic miał wskazania wypływające ze słów Boga, trafia pod bicz, pod rózgę Asyrii. Izraelici są na tyle przygniecieni tą rózgą, tym biczem, zupełnie ograbieni, doszczętnie zniszczeni, rzuceni na zdeptanie, jak błoto na ulicach, że zaczynają interpretować to, co się dzieje, w oderwaniu od klucza słowa, które skierował Bóg. Co Bóg widzi w tej sytuacji? Oczyszczenie.
Izrael doświadcza głębokiego, całkowitego zdeptania, odrzucenia przez Boga, charakteryzowanego przez psalmistę bardzo mocnymi obrazami: Depczą Twój lud, o Panie, uciskają Twoje dziedzictwo, mordują wdowę i przybysza, zabijają sieroty, czyli najbardziej bezbronnych. W tej sytuacji wręcz oczywiste byłoby, że Bóg natychmiast zainterweniuje, bo dotknięci są ci, którzy nie potrafią się bronić, których obrońcą jest tylko Bóg. Patrząc na tę sytuację, lud nie bierze do ręki klucza. Nie widzi tego sercem.
Stąd prorok Izajasz obwieszcza to, co mówi Pan Bóg, to, jak na Asyryjczyka patrzy Pan Bóg. Asyryjczyk miał być narzędziem w ręku Boga, ale w pewnym momencie się tak zapysznił, że pomyślał, że sam z siebie to wszystko ma. To, co robi, jest dziełem jego sprytu, potęgi i jego mobilności, a nie jest wpisane w plan Boga. A Bóg jakby się tłumaczy przed ludem. Pan Bóg chce przywrócić interpretację tego, co się dzieje, we właściwym kluczu, czyli kluczu Jego woli. Mało tego, woli, która jest ciągle dyktowana miłością. Aż tak musiała się wyrazić, że lud doświadcza zdeptania, jest traktowany, jak błoto, ograbiony i złupiony doszczętnie, rzucony na zdeptanie, bo aż tak Izraelici oddalili się od właściwego interpretowania wydarzeń swojego życia, czyli interpretowania ich w kluczu słowa Boga. Mówią: „Pan tego nie widzi, nie dostrzega tego Bóg Jakuba”. Przynajmniej zdobyli się na szczerość. Co odpowiada Pan przez psalmistę? – Zrozumcie to, głupcy w narodzie. Ogłupieliście. Jak wy interpretujecie swoje życie? W oderwaniu od klucza? Od słowa Boga? Kiedy zmądrzejecie bezrozumni? Czy nie usłyszy Ten, który ucho wszczepił, Ten, który stworzył oko, nie zobaczy? Czy nie ukarze Ten, który napomina ludy, który ludzi naucza mądrości? Esencja – Pan bowiem nie odpycha swego ludu i nie porzuca swojego dziedzictwa. Nawet, gdyby lud doświadczał, że jest odepchnięty, że już maksymalnie odwrócił się od tego, co mówi Pan Bóg. Pan nie porzuca swojego dziedzictwa.
Ksiądz Leszek Starczewski