Mk 6,30-56: Jezus pośród zagrożeń: „Ja jestem, nie bójcie się!”  

 4

Tekst w przekładzie Biblii Tysiąclecia (wyd. 5).

Wtedy Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. 31 A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco». Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. 32 Odpłynęli więc łodzią na pustkowie, osobno. 33 Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich wyprzedzili. 34 Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce niemające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach.

35 A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Miejsce to jest pustkowiem, a pora już późna. 36 Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia». 37 Lecz On im odpowiedział: «Wy dajcie im jeść!» Rzekli Mu: «Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby dać im jeść?» 38 On ich spytał: «Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie!» Gdy się upewnili, rzekli: «Pięć i dwie ryby». 39 Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie*. 40 I rozłożyli się, gromada przy gromadzie, po stu i pięćdziesięciu. 41 A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by podawali im; także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. 42 Jedli wszyscy do syta 43 i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i resztek z ryb. 44 A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn.

Zaraz też przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim sam odprawi tłum. 46 Rozstawszy się więc z nimi, odszedł na górę, aby się modlić. 47 Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. 48 Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze i chciał ich minąć. 49 Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. 50 Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: «Odwagi, to Ja jestem, nie bójcie się!» 51 I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. Wtedy oni tym bardziej zdumieli się w duszy, 52 nie zrozumieli bowiem zajścia z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.

Gdy się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu. 54 Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go rozpoznano. 55 Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie, jak słyszeli, przebywa. 56 I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.

Krytyka literacka

Omawiany tekst zawiera dwie zasadnicze części: pierwszą jest opowiadanie o nauczaniu Jezusa w miejscu pustynnym i rozmnożeniu chlebów dla pięciu tysięcy (Mk 6,32-44), poprzedzone wzmianką o powrocie uczniów z misji (Mk 6,30-31); drugą częścią jest opowiadanie o nocnym objawieniu na jeziorze (Mk 6,45-52), zwieńczone sumarycznym opisem uzdrowień Jezusa w Galilei (Mk 6,53-56). Obie części pozostają w ścisłej zależności następstwa wydarzeń, w których elementem łączącym jest nocna modlitwa Jezusa w samotności na górze (Mk 6,45-47).

Należy zauważyć, że podobna sekwencja wydarzeń: rozmnożenie chlebów i nocne objawienie na jeziorze, występuje u innych ewangelistów (por. Mt 14,13-36; J 6,1-21); jedynie św. Łukasz zatrzymuje się na opisie rozmnożenia chlebów (por. Łk 9,10-17), nie przytaczając nocnego objawienia na jeziorze. Św. Mateusz dołącza jeszcze w części objawienia na jeziorze wydarzenie z udziałem Piotra, który idzie po falach do Jezusa i w momencie strachu zostaje przez niego wyratowany przed utonięciem (Mt 14,28-31).

Orędzie teologiczne

Moment powrotu uczniów posłanych przez Jezusa z misji stanowi zwieńczenie i podsumowanie ich pierwszej samodzielnej działalności, która charakteryzowała się zarówno nauczaniem jak również wypędzaniem złych duchów i uzdrawianiem chorych przez namaszczenie olejem (por. Mk 6,12-13). Uczniowie relacjonują o tym wszystkim Jezusowi (Mk 6,31), który zaprasza ich ze sobą na miejsce pustynne w celu odpoczynku, mając na względzie ustawiczną obecność przychodzących ludzi (Mk 6,32), w czym coraz bardziej przypominają stopień zaangażowania samego Jezusa w misji.

Jednak oddalenie od tłumów na miejsce ustronne okazało się nieskuteczne, ponieważ ludzie wyprzedzili odpływających i w miejscu przybycia czekała już na Jezusa rzesza ludzi (Mk 6,33). Św. Marek zaznacza, że reakcją na widok tak licznych tłumów nie było zniecierpliwienie czy gniew z powodu niespełnionych oczekiwań zasłużonego odpoczynku, ale okazanie współczucia i miłosierdzia (ἐσπλαγχνίσθη). Ewangelista dodaje znaczące porównanie, że byli ὡς πρόβατα μὴ ἔχοντα ποιμένα „jak owce niemające pasterza”, uwypuklając zarazem właściwy motyw ulitowania się nad ludźmi. To dramatyczne położenie opuszczenia jest starotestamentalną metaforą stanu zabłąkania Ludu wybranego (por Za 13,7; Lb 27,17; 1 Krl 22,17; 2 Krn 18,16; Jdt 11,19; Ez 34,5.8; Za 10,2), wobec którego Jezus staje jako pasterz gromadzący go na nowo i prowadzący do celu poprzez nauczanie (Mk 6,34).

Na głoszonym słowie nie wyczerpuje się jednak działalność Jezusa, lecz otwiera się na egzystencjalne potrzeby ludzi. Tym razem to uczniowie interweniują zauważając późną porę i konieczność odesłania ludzi dla posilenia się we własnym zakresie (Mk 6,35). W tej diagnozie ujawnia się ich pragmatyzm myślenia, ale też tendencja zaradzenia zaistniałej sytuacji według ludzkich i racjonalnych kryteriów. Ze zdziwieniem przyjmują zalecenie Jezusa: „Wy dajcie im jeść” (Mk 6,37), podając przy tym szacunkową cenę dwustu denarów dla zakupu pożywienia dla tak licznie zgromadzonych. Św. Jan zaznacza, że taka suma z pewnością nie wystarczyłaby, by nakarmić taką rzeszę (J 6,6). W tym miejscu Jezus, jak prawdziwy gospodarz na uczcie, przejmuje inicjatywę upewniwszy się wpierw, że uczniowie dysponują jedynie pięcioma chlebami i dwiema rybami. Nakazuje ludziom usiąść na trawie gromadami po stu i pięćdziesięciu (Mk 6,39-40), aby ułatwić rozdawanie pożywienia. Św. Marek przytacza gesty Jezusa, które w kontekście całej Ewangelii nabierają charakteru sakramentalnego, z wyraźnym odniesieniem do ustanowienia Eucharystii: „wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom” (Mk 6,41; por. 14,22-23). Tym razem uczniowie mają czynny udział w podaniu ludziom, którzy wszyscy spożywają do syta, aby następnie zebrać, zgodnie ze zwyczajem żydowskim, pozostałe ułomki i resztki z ryb do dwunastu pełnych koszów (Mk 6,41b-43). Przytoczona dodatkowo liczba pięciu tysięcy mężczyzn (Mk 6,44), jednoznacznie podkreśla cudowny charakter pomnożenia pożywienia podanego w tak niewielkiej ilości.

O ile pierwsza część opowiadania dzieje się w ciągu dnia i po południem, to druga część w całości obejmuje wszystkie pory nocy, od wieczora aż po wczesny poranek, wskazany przez określenie „czwartej straży nocnej”, czyli ostatnie trzy godziny przed wschodem słońca (Mk 6,48). Po rozmnożeniu pożywienia od razu następuje moment rozłączenia się, gdy Jezus przynagla uczniów do samodzielnej przeprawy przez jezioro do Betsaidy, podczas gdy sam odprawia tłumy (Mk 6,45). Ewangelista zaznacza zaistniały dystans, w którym Jezus pozostaje na górze w samotności, na modlitwie, podczas gdy łódź z uczniami była już na środku jeziora (Mk 6,46-47). Nie oznaczało to jednak braku zainteresowania losem uczniów ze strony Jezusa. Podobnie jak było ze spojrzeniem na zgromadzony tłum, tak i teraz Jezus widział trud przeprawy uczniów pośród przeciwnego wiatru i dlatego przyszedł do nich krocząc po jeziorze (Mk 6,48). Św. Marek używa wyrażenia καὶ ἤθελεν παρελθεῖν αὐτούς „i chciał przejść obok nich”, które nie tyle oddaje pragnienie Jezusa, by wyprzedzić uczniów, co bardziej odwołuje się starotestamentalnego kontekstu objawienia się Boga ludowi wybranemu. Podczas nocy paschalnej w Egipcie Pan zapowiedział, że „przejdzie obok” siedzib Izraela, aby ocalić i uchronić swój lud (Mj 12,11-13). Wobec Mojżesza, który pragnął ujrzeć chwałę Boga, zostaje skierowane zapewnienie, że upragniona chwała „przejdzie obok” niego (Wj 33.18.22). Należy zaznaczyć, że chodzenie po wodzie i przechodzenie obok to działania samego Boga, które obecność pozostaje często niezauważona (por. Hi 9,11). Wskazana pora „czwartej straży” jako moment przyjścia Jezusa, jest tradycji starotestamentalnej czasem interwencji Boga, która po umożliwieniu przejścia Izraelitów przez morze unicestwia ich wrogów (Wj 14,24).

Paradoksalnie, choć uczniowie widzą Jezusa, to Go nie rozpoznają, myśląc, że to zjawa, czego wyrazem jest krzyk strachu (por. Mdr 17,13-14). Reakcja Jezusa jest natychmiastowa, wzywająca do porzucenia lęku: pozytywnie – „Nabierzcie odwagi!” oraz negatywnie – „Nie lękajcie się!”. Zasadniczym i centralnym motywem jest jednak wyrażenie ἐγώ εἰμὶ „Ja jestem”, które objawia Boga przychodzącego z pomocą ludziom (por. Rdz 15,1.7; 28,13.15; Wj 3,14-17; 6,6.8.29). Momentem wieńczącym teofanię jest wstąpienie do łodzi, któremu towarzyszy uspokojenie wiatru i ostateczne rozpoznanie Jezusa. Św. Marek zaznacza jednak, że uczniom towarzyszyło zdumienie z powodu braku zrozumienia, którego źródłem było ich ἡ καρδία πεπωρωμένη „skamieniałe serce”. Pomimo zbawczej interwencji Boga, jaką było rozmnożenie chlebów i ryb, ich postawa przypomina nastawienie narodu wybranego na pustyni, który nie odczytał zbawczego sensu w Bożych interwencjach (por. Ps 95,8-10).

Ewangelista opowiada o przybyciu Jezusa i jego uczniów na drugą stron jeziora posługując się sumarycznym opisem uzdrowień (Mk 6,53-56; por. Mk 1,32-34; 3,7-12). Mieszkańcy rozpoznają przybyłych i bardzo szybko wokół Jezusa gromadzą się ludzie, którzy sami oczekują uzdrowienia, jak też przyprowadzający i przynoszący chorych. Cechą charakterystyczną jest ich głęboka wiara, wyrażająca się w pragnieniu dotyku frędzli płaszcza Jezusa z przeświadczeniem, że odzyskają zdrowie (por Mk 5,25-34). Św. Marek używa w tym miejscu czasownika σῴζω, który może mieć znaczenie duchowego ocalenia, to znaczy może być tłumaczony „zbawić”. W ziemi Genezaret objawia się najszerzej wiara potrzebna do dokonywania uzdrowień.

Komentarz z Ojców Kościoła

„Mateusz wyjaśnia więcej [niż Marek] co do sposobu, w jaki Jezus zlitował się nad tłumem, kiedy powiedział: „Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych”. Ponieważ litować się nad biednymi i tymi, którzy nie mają pasterza to właśnie ukazanie im drogi prawdy, pouczając ich. To usunięcie ich kalectwa fizycznego, lecząc ich, ale także karmienie ich, kiedy są głodni, zachęcając ich w ten sposób do wielbienia hojności Boga. Tak właśnie zrobił Jezus. Ale także wydał na próbę wiarę tłumu, a wypróbowawszy ją, odpowiednio go nagrodził. Udał się bowiem na miejsce pustynne, aby zobaczyć, czy ludzie zadadzą sobie trud pójścia za Nim. A oni poszli. Z pośpiechem ruszyli w drogę na pustynię, nie na osłach czy pojazdach, ale pieszo. Ten osobisty wysiłek ukazywał jak bardzo troszczyli się o swoje zbawienie.

W zamian Jezus przyjął zmęczonych ludzi. Jako Zbawiciel i Lekarz pełen mocy i dobroci, pouczył niewiedzących, uzdrowił chorych i nakarmił głodnych, objawiając przy tym, jak wielką radością dla Niego jest miłość wierzących”. (Św. Beda Czcigodny, Komentarz do Ewangelii św. Marka, 2; CCL 120, 510-511)

„Jeśli kiedyś popadniemy w nieuniknione pokusy, przypomnijmy sobie, że to Jezus nas przynaglił, żebyśmy wsiedli do łodzi i że On chce, abyśmy Go wyprzedzili „na drugi brzeg”. Bo jest niemożliwe, abyśmy doszli na drugi brzeg ci, jeśli nie wytrzymamy próby fal i przeciwnego wiatru. Następnie, gdy zobaczymy, iż znajdujemy się wśród wielu ciężkich trudności i na miarę naszego miernego wysiłku jedynie przez ich część przepłyniemy, pomyślmy, że łódź nasza jest wtedy na środku jeziora, miotana falami (Mk 6,47), które chcą, abyśmy „ulegli rozbiciu w wierze” (1 Tm 1,19) lub w innej spośród cnót. Lecz jeśli rozpoznamy, że duch (powiew) Złego sprzeciwia się naszym czynom, wyciągnijmy stąd wniosek, iż wiatr jest dla nas przeciwny. Kiedy więc wśród tych doświadczeń, przetrzymamy trzy straże panującej w czasie pokus nocnej ciemności, jak tylko to możliwe walcząc skutecznie i strzegąc się „rozbicia w wierze” lub w innej cnocie: pierwszą straż, jaką jest ojciec ciemności (por Rz 13,13; f 6,12; Kol 1,13) i grzechu; drugą, jaką jest jego syn, który sprzeciwia się i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć (2 Tes 2,3-4); i trzecią, jaką jest duch wrogi Duchowi Świętem, wtedy bądźmy pewni, że z nastaniem czwartej straży, gdy „noc się posunęła, a przybliżył się dzień” (Rz 13,12), przyjdzie do nas Syn Boży, aby nam uspokoić jezioro, krocząc po nim. A kiedy zobaczymy ukazujące się nam Słowo, zlękniemy się, zanim jasno zrozumiemy, że Zbawiciel przyszedł do nas, i myśląc jeszcze, że widzimy zjawę, ze strachu krzykniemy. Lecz On zaraz przemówi do nas i powie: „Odwagi! Ja jestem. Nie bójcie się”. (Orygenes, Komentarz do Ewangelii św. Mateusza 11, 6; ŹrMT 10, Kraków 1998, 83)

Wpływ komentowanego tekstu na malarstwo

3

Bazylika Św. Apolinarego, Rawenna (foto – ks. Dariusz Lewicki)

5

Hendrich - Jezus chodzi po wodzie

Aktualizacja orędzia teologicznego perykopy w życiu i nauczaniu Kościoła

„Słowo Boże (…) przedstawia nam znów fundamentalny i ciągle atrakcyjny temat biblijny: przypomina nam, że Bóg jest Pasterzem ludzkości. Oznacza to, że Bóg chce, abyśmy mieli życie, chce prowadzić nas na dobre pastwiska, gdzie możemy się karmić i wypoczywać; nie chce, abyśmy się zagubili i umarli, ale abyśmy doszli do kresu naszej drogi, którym jest pełnia życia. Tego właśnie pragnie każdy ojciec i każda matka dla swoich dzieci: dobra, szczęścia, spełnienia. W dzisiejszej Ewangelii Jezus przedstawia siebie jako Pasterza zagubionych owiec z domu Izraela. Można powiedzieć, że Jego spojrzenie na ludzi jest spojrzeniem «pasterskim». Na przykład w Ewangelii tej niedzieli czytamy, że «gdy Jezus wysiadł (z łodzi), ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu [sprawach]» (Mk 6,34). Swoim sposobem przepowiadania i swoim działaniem Jezus ucieleśnia Boga Pasterza, troszcząc się o chorych i grzeszników, o tych, którzy «zaginęli» (por. Łk 19, 10), aby doprowadzić ich do bezpiecznego miejsca, do miłosierdzia Ojca.

Wśród «zagubionych owiec», które Jezus uratował, jest także kobieta o imieniu Maria, pochodząca z miejscowości Magdala nad Jeziorem Galilejskim i dlatego nazywana Magdaleną. (…) Ewangelista Łukasz mówi, że Jezus wypędził z niej siedem złych duchów (por. Łk 8,2), to znaczy ocalił ją od zniewolenia przez złego ducha. Na czym polega to głębokie uzdrowienie, którego Bóg dokonuje przez Jezusa? Polega ono na prawdziwym i pełnym pokoju, będącym owocem pojednania z samą sobą i w relacjach z wszystkimi: z Bogiem, z innymi ludźmi i ze światem. W rzeczywistości zły duch stara się zawsze zniszczyć dzieło Boga, siejąc podziały w ludzkim sercu – między ciałem a duszą, między człowiekiem a Bogiem, w stosunkach międzyludzkich, społecznych, międzynarodowych oraz między człowiekiem a stworzeniem. Zły duch sieje wojnę; Bóg stwarza pokój. Co więcej, jak stwierdza św. Paweł, Chrystus «jest naszym pokojem. On, który obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość. W swym ciele» (Ef 2, 14). Aby wypełnić to dzieło radykalnego pojednania, Jezus, Dobry Pasterz, musiał stać się Barankiem, «Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata» (por. J 1, 29). Tylko w ten sposób mógł wypełnić wspaniałą obietnicę Psalmu: «Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia i zamieszkam w domu Pańskim na długie dni» (23 [22], 6).

Drodzy przyjaciele, słowa te sprawiają, że mocno bije w nas serce, wyrażają bowiem nasze najgłębsze pragnienie, mówią o tym, do czego zostaliśmy stworzeni: o życiu, o życiu wiecznym! Są to słowa tych, którzy, jak Maria Magdalena, doświadczyli Boga w swoim życiu i zaznali Jego pokoju. Słowa szczególnie prawdziwe w ustach Maryi Panny, która już żyje na wieki na pastwiskach nieba, gdzie Ją zaprowadził Baranek - Pasterz. Maryjo, Matko Chrystusa, naszego Pokoju, módl się za nami!” (Benedykt XVI, „Bóg jest Pasterzem ludzkości”, Rozważanie przed modlitwą "Anioł Pański" 22 lipca 2012, OssRomPol 9-10/2012)

„Dzisiejsza Ewangelia mówi nam, że apostołowie po odbytej misji powrócili zadowoleni, ale także zmęczeni. A Jezus, pełen zrozumienia, chce im trochę ulżyć, i dlatego prowadzi ich na ubocze, w miejsce odosobnione, aby nieco odpoczęli (por. Mk 6, 31): «Wielu zauważyło to i zbiegli się tam (...), a nawet ich wyprzedzili» (w. 33). I w tym momencie Ewangelista ukazuje nam wyjątkowo intensywny obraz Jezusa, «fotografując» – jeśli można tak powiedzieć – Jego oczy i wnikając w uczucia Jego serca Ewangelista mówi: «Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać» (w. 34).

Weźmy trzy czasowniki z tego wymownego obrazu: widzieć, współczuć, nauczać. Możemy je nazwać czasownikami Pasterza. Widzieć, współczuć, nauczać. Pierwszy i drugi – widzieć i współczuć – są zawsze ze sobą powiązane w postawie Jezusa: Jego spojrzenie nie jest bowiem spojrzeniem socjologa lub fotoreportera, gdyż On zawsze patrzy «oczami serca». Te dwa czasowniki: widzieć i współczuć, przedstawiają Jezusa jako Dobrego Pasterza. Także Jego współczucie nie jest uczuciem jedynie ludzkim, ale jest wzruszeniem Mesjasza, w którym ucieleśniła się czułość Boga. I z tego współczucia rodzi się pragnienie Jezusa, aby nakarmić tłum chlebem swego Słowa, to znaczy uczyć ludzi Słowa Bożego. Jezus widzi, Jezus współczuje, Jezus nas poucza. To jest piękne!” (Papież Franciszek, Trzy czasowniki Pasterza Rozważanie przed modlitwą „Anioł Pański” 19.07. 2015, OssRomPol 9/2015)

„Apostołowie przemierzali jezioro. Jezus pozostał sam na lądzie, podczas gdy oni trudzili się wiosłując, bo wiatr im był przeciwny. Jezus się modli i w modlitwie widzi ich wysiłek, żeby płynąć. Idzie zatem na ich spotkanie. Niezaprzeczalnie, ten tekst jest pełen symboli eklezjologicznych: apostołowie na wodzie, przeciwny wiatr, Pan przy Swoim Ojcu. Ale to, co jest decydujące to, że w czasie modlitwy, kiedy jest „przy Ojcu”, to nie jest nieobecny - wręcz przeciwnie, bo modląc się, widzi uczniów. Kiedy Jezus jest przy Ojcu to jest obecny w Kościele. Kwestia ostatecznego przyjścia Chrystusa jest tutaj pogłębiona i przemieniona w sposób trynitarny: Jezus widzi Kościół w Ojcu i przez moc Ojca i moc dialogu z Nim, jest obecny przy Kościele. To właśnie ten dialog z Ojcem, kiedy jest „na górze” czyni Go obecnym i odwrotnie. Można powiedzieć, że Kościół jest przedmiotem rozmowy między Ojcem a Synem, zatem mocno zakorzeniony w życiu trynitarnym”. (Kard. Joseph Ratzinger, Der Gott Jesu Christi, 1977)

Pytanie i sugestia krótkiej modlitwy

  1. W jaki sposób przeżywam zawirowania i chwile trudne mego życia, gdy wydaje się, że Pan jest daleko, nieobecny?
  2. Jak wygląda wtedy moja modlitwa, gdzie szukam oparcia i uspokojenia?
  3. Zapraszając Pana Jezusa w adoracji do łodzi mego życia, czy pragnę dzielić się na modlitwie z dziecięcą szczerością i otwarciem pełnym ufności wszystkim, co przeżywam?

„Dobry Pasterzu i Panie stada, na widok tłumów, będących jak owce bez pasterza ogarnia Cię litość i niestrudzenie je nauczasz. Ty, który dziś jeszcze karmisz nas chlebem Twego Słowa, miłosierny Panie i Przyjacielu ludzi, chwała Tobie!”

Pozwól mi dotknąć choć frędzli Twego płaszcza, Jezusie z Nazaretu. Z Ciebie wypływa łaska, która uzdrawia ze wszystkich chorób i niedomagań. Przychodzę wraz z tłumem chorych i ułomnych. O, Synu Boży, pozwól nam zbliżyć się do Twego ożywiającego ciała.

(Tropariony sióstr betlejemitek)

Lektura poszerzająca:

M. Healy, Ewangelia według św. Marka. Katolicki komentarz do Pisma Świętego, tłum. E. Litak, Poznań 2020, 123-138.

H. Langkammer, Ewangelia według św. Marka. Wstęp – przekład z oryginału – komentarz, PŚNT 3/2; Poznań 2007, 179-188.

H. Langkammer, Komentarz do Ewangelii wg św. Mateusza i Ewangelii wg św. Marka, Komentarz teologiczno-pastoralny do Biblii Tysiąclecia. Nowy Testament 1.1; Poznań 2014, 300-304.

A. Malina, Ewangelia według św. Marka. Rozdziały 1,1–8,26. Wstęp, przekład z oryginału, komentarz, NKB.NT 2/1; Częstochowa 2013, 393-414.

M. S. Wróbel, Ewangelia według św. Marka. Wprowadzenie – przekład – lektura duchowa (Lublin 2014).

Opracował: ks. dr Andrzej Demitrów, biblista, Instytut Nauk Teologicznych UO, WMSD Opole