Lectio divina XV niedziela zwykła "C" (14.07.2019)

 Za dużo "kapłanów" - za mało "Samarytan"

Ewangelia według św.Łukasza ma schemat drogi. Jezus po pobycie w Galilei przechodzi z niej do Jerozolimy, gdzie dopełni się Jego misja.Część środkowa Ewangelii dotyczy właśnie tej wędrówki (9,51-19,27). Wiedzie ona przez Samarię, której ludność była znienawidzona przez Żydów. Antagonizmy istniejące zresztą po obu stronach, źródłem swym sięgały czasów niewoli babilońskiej. W VIII w. przed Chr. większość Izraelitów została deportowana, ale część ludności sprowadzono do Samarii, gdzie zmieszali się z poganami. Nastąpiło tam odejście od ścisłego przestrzegania wymogów religii przodków. Powracający z niewoli w VI w. Judejczycy nie uznali Samarytan za prawowiernych braci.

Pojawiły się wzajemne uprzedzenia i oskarżenia. Żydzi uważali Samarytan za ludzi drugiej kategorii i nie chcieli mieć z nimi nic wspólnego. Jezus zaczyna swą wędrówkę chcąc zatrzymać się w jakimś miasteczku samarytańskim. Nie zostaje tam jednak przyjęty, dlatego Jan i Jakub składają Mu propozycję: „Panie, czy chcesz, byśmy powiedzieli: Niech ogień spadnie z nieba i pochłonie ich?” Dopiero na tle konfliktu między Żydami a Samarytanami można zrozumieć zachowanie Apostołów, prezentujących tu typową mentalność swoich rodaków. Jednocześnie reakcja Jezusa na ich pytanie („Lecz On…zgromił ich” – 9,55) oraz późniejsze nauki i wydarzenia ukazują całą głębię i nowość Jego Dobrej Nowiny. W interesującym nas fragmencie (10,25-37) Jezus odwołuje się w przypowieści, do miłości jaką wykazał się Samarytanin, której z kolei zabrakło Izraelitom. Jezus zakreśla tym samym granice miłości, którą głosi – miłości właśnie znoszącej granice ludzkich uprzedzeń. Wymowny będzie także inny przykład zachowania Samarytanina, z dalszej części Ewangelii, który jako jedyny z 10 uzdrowionych z trądu powrócił do Jezusa, by Mu podziękować za otrzymany dar (por. 17,11-19).
Zmartwychwstały Chrystus obwieści Apostołom, że „w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem” (24,47). Także podczas swego wniebowstąpienia zapowie uczniom i zobowiąże ich: „Będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie wpisuje się w całokształt orędzia Jezusa o miłości, która ma być zaniesiona do każdego człowieka, niezależnie od jego pochodzenia, pozycji społecznej i miejsca zamieszkania.
Pod względem struktury fragment Łk 10,25-37 dzieli się na dwie części: w. 25-28 i w. 29-37. Obydwie zaczynają się pytaniem uczonego w Prawie („Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? – w. 25; „A kto jest moim bliźnim?” – w. 29) i obydwie kończą się konkluzją Jezusa wzywającego do czynu („To czyń, a będziesz żył” – w. 28; „Idź, i ty czyń podobnie!” – w. 37). Uczony w Prawie zadając Jezusowi pytanie wystawia Go na próbę. Uważa się za kogoś, kto może sprawdzać Jezusa, tymczasem Jezus przejmuje inicjatywę w rozmowie, w której On jest faktycznie nauczycielem, a uczony staje się uczniem. W obydwu wspomnianych częściach po pytaniu uczonego Jezus odpowiada mu pytaniem. Zmusza go do odpowiedzi i kończy dialog wezwaniem do naśladowania. Część druga jest poszerzona o przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. W ten sposób jest ona praktycznym i egzystencjalnym podejściem do poruszanego problemu, który w części pierwszej był nakreślony bardziej ogólnie, teoretycznie i akademicko.
II. Lectio

w. 25. A oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę, zapytał: „Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”


Historia wystawiania Boga na próbę przez Jego lud sięga dalekich czasów. Zagniewanie z tego powodu wyraża psalmista, gdy odwołuje się do wydarzeń z wędrówki Izraela po wyjściu z Egiptu: „Obyście usłyszeli głos Jego: «Nie zatwardzajcie serc waszych jak w Meriba, jak na pustyni w dniu Massa, gdzie Mnie wasi przodkowie wystawiali na próbę i doświadczali Mnie, choć dzieło Moje widzieli»” (Ps 95,7-8). Faryzeusze i uczeni w Piśmie często wystawiają Jezusa na próbę, zadając Mu pytania tylko w celu oskarżenia Jezusa i zaspokojenia własnych żądz (por. Łk 11,16; Mt 16,1; 19,3; J 8,6). Nie szukają prawdy, ale własnych korzyści. Jezus demaskuje ich i nazywa obłudnikami (por. Mt 22,18), podobnie jak obnaża niegodziwość diabła: „Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego” (Łk 4,12).
Pod płaszczykiem obiektywnie właściwego i skądinąd potrzebnego pytania kryje się u uczonego w Piśmie pycha i niedowierzanie Jezusowi. W dalszej rozmowie Chrystus odsłoni uczonemu jego zagubienie grzechowe. Choć dysponował pewną wiedzą, był biegły w Piśmie, nie rozumiał jego istoty, serca. Jezus, wchodząc w dysputę, daje swojemu adwersarzowi szansę na jego przeorientowanie się, aby zaczął autentyczne i praktyczne życie według Pisma.
Jezus nie omija pytania, które dotyczy najważniejszej sprawy Jego misji: życia wiecznego. Podobny problem postawi Mu bogaty dostojnik, któremu Jezus będzie starał się otworzyć oczy na jego wewnętrzne ograniczenia (por. Łk 18,18-23). W obydwu przypadkach Jezus ma do czynienia z ludźmi, którzy mniemają o swoim dążeniu do doskonałości przez wypełnianie Prawa. Jezus wykarze im, na czym ma dopiero polegać Prawo, sięgając nie do jego litery, ale do jego ducha. Jezus wykorzystuje różne okazje do głoszenia prawdy o Królestwie Bożym. Cała publiczna działalność Chrystusa jest opisywaniem i jednocześnie urzeczywistnianiem nowego życia.

w. 26. Jezus mu odpowiedział: „Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?”

Jezus odwołuje się tej rzeczywistości, którą uczony zgłębiał, dla którego Pisma stanowiły najważniejszy punkt odniesienia. Chrystus spotyka się z człowiekiem na takiej płaszczyźnie, na której może do niego dotrzeć. Problemem elity żydowskiej było jednak jednostronne rozumienie Prawa i poczucie nieomylności w jego interpretacji. To z ich ust padają słowa pełne pychy: „My mamy Prawo, a według Prawa powinien on umrzeć” (J 19,7); „A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty” (J 7,49). Jezus wchodząc z nimi w spór odniesie się do ich postawy bardzo surowo: „Wy macie diabła za ojca […]. Wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście” (J 8,44.47).
Jezus pyta się uczonego „Jak czytasz?”, bo wie, że cały problem tkwi w rozumieniu Prawa. Jego wypełnienie, o które tak gorliwie zabiegali uczeni w Piśmie i faryzeusze, tkwi w osobie Mesjasza. Jezus powie: „Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo” (J 5,39). Pragnieniem Chrystusa jest całkowite wypełnienie Prawa (zob. Mt 5,18), ale według autentycznego zamysłu Boga, wobec którego adwersarze Jezusa pozostają ślepi i głusi. Spór o sposób życia według Prawa jest istotny, bo uczony pyta się o możliwość osiągnięcia życia wiecznego, gdy tymczasem świadectwo Jezusa o jego grupie społecznej jest porażające, gdy mówi do swoich uczniów: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 5,20).

w. 27. On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego».

Odpowiedź uczonego jest zacytowaniem dwu fragmentów Pisma: z Pwt 6,5 (miłość do Boga) i Kpł 19,18 (miłość do bliźniego). Pierwszy fragment poprzedzony jest słowami: „Słuchaj (Szema, hebr.), Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Pan jedynie” (Pwt 6,4) i stanowi początek podstawowej modlitwy żydowskiej. Cała historia Izraela jest dramatem rozpoznawania głosu Pana i posłuszeństwa względem Niego, jak i odchodzenia z drogi wyznaczonej przez Jahwe. Bóg, którego dziełem jest wyprowadzenie Abrahama z Ur chaldejskeigo, założenie narodu na bazie Patriarchów, przeprowadzenie z Egiptu do ziemi obiecanej, itd. domaga się pełnego zaufania i posłuszeństwa. Jahwe objawia się w konkretnych wydarzeniach, które są dobrodziejstwami dla Izraela i dlatego uczy pełnej uległości swoją trzodę. Odpowiedź narodu wybranego, polegająca na wierności, sprowadza Boże błogosławieństwo i obfitość darów: „Idźcie dokładnie drogą wyznaczoną przez Pana, Boga waszego, byście mogli żyć, by dobrze wam się wiodło i byście długo przebywali na ziemi, którą macie posiąść” (Pwt 5,33). Całe Pismo odsłania wielkie rzeczy, które Bóg czyni dla swojego ludu i Jego dążenie, by odpowiedź człowieka była adekwatna do Jego postawy: „Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń” (Oz 6,6).
Z posłuszeństwa Prawu Bożemu wynika akceptacja dla miłości względem bliźniego: „Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan!” (Kpł 19,18). Przedstawione prawa są wyrażone w trybie rozkazującym. To wezwanie do konkretnej postawy, która nie jest ludzkim wymysłem, nie podlega też dyskusji. Na tym polega natura przykazań, jako drogi wiodącej ku życiu wiecznemu.


w. 28. Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył».

„Bóg jest miłością” (1 J 4,8.16), tak więc odpowiedź uczonego trafia w samo sedno tego, co jest istotą Prawa. Jego wypowiedź pokrywa się całkowicie ze słowami samego Chrystusa, przytoczonymi w pierwszej Ewangelii, który kończy konkluzją: „Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy” (Mt 22,40). Jezus potwierdza na innym miejscu, jak konieczne jest posłuszeństwo przykazaniom i wypełnianie ich: „Błogosławieni […] ci, którzy słuchają słowa Bożego i go przestrzegają” (Łk 11,28).Nacisk położony jest na wprowadzanie w czyn przykazania miłości, w przeciwnym razie nie ma ono znaczenia i nie prowadzi do osiągnięcia zamierzonego celu. Ostrzegają przed tym Autorzy nowotestamentalni: „Po tym zaś poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: «Znam Go», a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy” (1 J 2,3-4); „Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? […]. Wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie” (Jk 2,14.17).

w. 29. Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?»

Uczony chciał wypróbować Jezusa, tymczasem sam został sprawdzony i znalazł się w położeniu ucznia, który musi uzasadnić swoje wcześniejsze pytanie. Dotyka teraz kwestii kluczowej dla właściwego rozumienia miłości bliźniego. Jezusowe orędzie w tym względzie wnosi do niego radykalizm i nowość: „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół…” (Mt 5,43-44n). Pojęcie bliźniego u Jezusa jest inne, zdecydowanie szersze, w porównaniu do przyjmowanego potocznie, odnoszonego przede wszystkim do kręgu własnych rodaków. Drugie pytanie uczonego staje się okazją do zaprezentowania przypowieści, w której bohaterem będzie właśnie nie-Izraelita, ale pogardzany Samarytanin. Jezus przejdzie od teorii do praktyki, ukazując egzystencjalny przykład miłości bliźniego.

w. 30. Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli.

Tło opowiadania, które kreśli Jezus, jest bardzo wiarygodne i odpowiada ówczesnym realiom. Droga z Jerozolimy do Jerycha to 27 kilometrowy odcinek, który jest prawdziwym zejściem, bo dokonuje się z wysokości 740 m. nad poziomem morza do miejsca położonego 230 m. poniżej poziomu morza. To 1000 metrów różnicy! Depresja geograficzna pozwala na wyobrażenie depresji psycho-fizycznej, w jakiej znalazł się pobity i ograbiony człowiek. Na tej drodze faktycznie nie brakowało zbójców i wielu podróżnych potrzebowało stosownej ochrony.
W trzeciej Ewangelii pada bardzo mocny akcent na miłosierdzie Boga względem osób dotkniętych różnorakim nieszczęściem. W niej znajdują się: opowiadanie o nawróconej jawnogrzesznicy (zob. 7,36-50), spotkanie z celnikiem Zacheuszem (por. 19,1-10), przypowieści o zabłąkanej owcy, o zagubionej drachmie i o synu marnotrawnym (zob. rozdz. 15), uzdrowienia i wskrzeszenia z powodu żalu i boleści, jakie wywoływały u Jezusa ludzkie cierpienia (por. 7,11-17; 13,10-17; 14,1-6; 17,11-19), wreszcie słowa przebaczenia z Krzyża (por. 13,43). Jezus, który głosi i czyni miłosierdzie, również przez przypowieść o Samarytaninie, chce tego miłosierdzia uczyć innych. Wykorzystany przykład kogoś na pół umarłego ma być prawdziwy, z życia wzięty, a zarazem badający wrażliwość ludzkiego serca.

w. 31-32. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.

Kapłan i lewita są sługami w świątyni; odpowiedzialni za kult, znający przepisy, prawa i rytuały, do których przywiązywali wielką wagę. Ich obecność na drodze może wiązać się z wyjściem z Jerozolimy po skończonej służbie. Leżący człowiek, którego mijają, mógł wydawać im się umarły, więc w imię zachowania zasad nie chcieli się go wówczas dotykać, aby nie zaciągać nieczystości rytualnej. Śmierć w takich okolicznościach można było potraktować jako nieszczęście i karę za grzechy. Dotknięcie się trupa mogłoby być kojarzone z udziałem w jego grzechu. Jeśli zaś widzieli go żywym, przynajmniej tylko z racji Prawa, winni okazać mu miłosierdzie. Woleli tego jednak nie sprawdzać
.
Jezus nie raz surowo krytykuje, i słowem, i czynem, obłudę i zatwardziałe serca żydowskich stróżów Prawa. Uzdrowienia czynione przez Chrystusa w szabat i niezadowolenie uczonych w Piśmie i faryzeuszy z tego powodu, że są one „nieprzepisowe”, są najlepszym przykładem rozminięcia się Bożego miłosierdzia i ludzkiego zadufania w sobie (por. Łk 6,6-11; 14,1-6). Jezus wypomina także: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz zaniedbaliście to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę […]. Biada wam […], bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i niepowściągliwości […]. Biada wam […], bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa” (Mt 23,23-27).
Jezus uzdrawia interpretację Prawa i oczyszcza z czysto ludzkich naleciałości, różnych przepisów i reguł, które stały się sercem postaw i zachowań w istocie sprzecznych z duchem Bożych przykazań. Ostrze krytyki Jezusa wymierzone jest przede wszystkim w tych, którzy nie byli właściwymi strażnikami czystości Prawa, choć tak mogło im się wydawać, czy też innych utrzymywali w takim przeświadczeniu. Minięcie obolałego człowieka przez kapłana i lewitę jest jakimś symbolicznym ich rozminięciem się z autentycznym Prawem.

w. 33. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko:


Samarytanin, w pojęciu uczonego w Piśmie, to ktoś gorszy od niego samego, jak i od innego, zwykłego Izraelity, ktoś nie zasługujący na szacunek, któremu należy się wzgarda (w jednym ze sporów Jezusa z Żydami, ci powiedzieli, że jest On Samarytaninem i człowiekiem opętanym przez złego ducha – por. J 8,48). Odwołanie się do przykładu Samarytanina jest dla uczonego zapewne mocnym uderzeniem, godzącym w jego nienaruszalne poglądy. Jezus czyni to jednak, aby otworzyć oczy tym, którzy są zaślepieni własnymi przekonaniami i się wynoszą nad innych. Do dostojników żydowskich Jezus powiedział: „Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego” (Mt 21,31).
Postawa Samarytanina, który „wzruszył się głęboko” (esplagchnisthe, gr.), jest w najwyższym stopniu doświadczeniem współczującej miłości. Ten sam zwrot spotykamy w odniesieniu do Jezusa, który: „widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni…” (Mt 9,36); „Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych” (Mt 14,14); na widok wdowy, która chowała swojego jedynego syna „zlitował się nad nią” i wskrzesił młodzieńca (por. Łk 7,11-17); mówi w przypowieści o synu marnotrawnym, którego „gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko” (Łk 15,20). Tego typu poruszenie serca nie jest jedynie uczuciem, czymś płytkim i przemijającym, choć dotyczy określonego momentu, ale stałą dyspozycją człowieka przeżywającego dramat kogoś innego, jak własny ból. Z tej głębi rodzi się zawsze konkretny czyn; nie tylko udzielenie pomocy, ale wprost przywrócenie życia.

w. 34. podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go.

Pewną zapowiedzią tego czynu jest postępowanie opisane w Drugiej Księdze Kronik. Powracający do Samarii żołnierze, na słowa proroka Obeda, uwalniają i pielęgnują jeńców: „nagich przyodziano z łupu, ubrano ich i obuto, dano im jeść i pić, namaszczono, następnie posadzono osłabionych na osły i poprowadzono ich do Jerycha, miasta palm, do ich braci” (2 Krn 28,15).
Samarytanin „podszedł” (proselthon, gr.), tak jak Jezus przystępował: do leżącej w gorączce teściowej Piotra, którą uzdrowił, jak i wtedy, gdy dotknął się mar ze zwłokami chłopca, którego wskrzesił (por. Łk 7,11-17). Jest zbliżenie powodowane miłością współczującą, które odmienia bolesną rzeczywistość. Także, gdy kobieta cierpiąca na krwotok dotyka się Jezusa, zostaje uzdrowiona ze swej dolegliwości (por. Łk 8,43-48). Jezus tamuje jej ranę.
Oliwa i wino były używane jako środki medyczne. Mają one także bardzo głęboką symbolikę i nawiązują do pomocy i pokrzepienia, radości i wesela, obfitości i błogosławieństwa, są oznaką pełni życia. Gdy Eliasz ukrywał się w Sarepcie, Pan w cudowny sposób zadbał o to, by nie opróżniła się baryłka z oliwą, którą żywił się on i wdowa, która dała mu schronienie. Prorok z kolei, nabrawszy sił, wskrzesił z martwych syna wdowy (por. 1 Krl 17,7-24).

Wino jest także symbolem Ewangelii, Bożego słowa, Dobrej Nowiny, która jest źródłem nowego życia. Istnieje duże podobieństwo w kompozycji między przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie a opowiadaniem o uczniach z Emaus. W obydwu przypadkach jest ktoś w drodze, dotknięty wielkim cierpieniem; jest ktoś, kto zbliża się do potrzebującego pomocy; tu jest oliwa i wino na rany, tam odsłanianie sensu Pisma, w którym odnajduje się zmartwychwstałego Pana (por. Łk 24,13-33). I tu i tam jest doświadczenie odnowy życia.

Wielu komentatorów widzi w zachowaniu Samarytanina samego Jezusa, a nawet Jego figurę w jucznym zwierzęciu, które niesie ciężar obolałego ciała. On bowiem „na własnym ciele poniósł nasze grzechy na drzewo krzyża”, abyśmy żyli (por. 1 P 2,24).

w. 35. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: «Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał». Samarytanin opiekuje się zranionym człowiekiem także później. Odjeżdża dopiero następnego dnia i ponosi odpowiednie wydatki. Denar był monetą podatkową o wartości jednej dniówki za pracę (por. Mt 22,19; 20,2). Chce zabezpieczyć pobyt nieszczęśnika tak, by całkowicie mógł powrócić do zdrowia. Jest gotów ponieść związane z tym wszelkie koszta. Zachowanie Samarytanina wykracza daleko poza zwyczajne potrzeby opieki nad potrzebującym. W jego postawie jest niezwykła hojność, swoista rozrzutność. Nie jest przecież w żaden sposób zobowiązany do tego, co czyni. Jego działania są zupełnie bezinteresowne, są po prostu darem.Samarytanin odzwierciedla postawę, o której Jezus przy różnych okolicznościach starał się ukazywać: gdy chwalił ubogą wdowę, wrzucającą do skarbony ze swego niedostatku (por. Mk 12,42); gdy przyjął na swoją głowę olejek nardowy za 300 denarów (roczna pensja!; por. Mk 14,3-9); gdy namawiał do dawania więcej, aniżeli ktoś żądał (por. Mt 5,38-42); gdy zachęcał: „Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze” (Łk 6,38). Troska Samarytanina jest autentyczna, szczera, ukierunkowana całkowicie na dobro drugiego człowieka. To postawa służebna, ofiarna. Stąd analogia do Jezusa, który powiedział: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu” (Mk 10,45).

w. 36. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?».

Genialność tego pytania polega na jego odniesieniu do pytania – problemu, który postawił uczony Jezusowi: „Kto jest moim bliźnim?”. Jezus pokazuje, co jest prawdziwym problemem tak pytającego się. Następuje swoiste odwrócenie: nie jest ważne, kto jest bliźnim dla ciebie, ale ważne jest, dla kogo ty jesteś bliźnim. W pytaniu uczonego brzmi w tle rozumowanie: co on (ów bliźni) ma, że mogę go uważać za swojego? Obecne pytanie Jezusa też ma swoje podłoże, uformowane w logice miłości: co ty możesz komuś dać z siebie? Postawa uczonego jest postawą biorcy, podczas gdy postawa Samarytanina jest postawą dawcy.
W polemice z Żydami Jezus mówi im: „Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata” (J 8,23). Ludzkie serce musi być oczyszczone z nieprawości, by miało prawdziwie Boże spojrzenie. Samarytanin choć nie jest Żydem postępuje zgodnie z wolą Bożą i to czyni go prawdziwym Izraelitą, jako wypełniającym Prawo. Jezus, w rozmowie z Samarytanką, powie: „Nadchodzi jednak godzina, nawet już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli szuka Ojciec” (J 4, 23). Bóg widzi, kto spełnia wewnętrzne wymagania Prawa.

Jezus przez przypowieść o Samarytaninie wskazuje na praktyczny wymiar realizacji przykazania miłości bliźniego, która nie ogranicza się w swym obdarowywaniu, a jednocześnie znosi różnorodne granice międzyludzkie (społeczne, kulturowe, etniczne, itd.) zgodnie ze słowami Chrystusa: „To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali” (J 15,17). Apostoł Paweł zgodnie z tym stwierdzi: „Już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus” (Kol 3,11).

w. 37. On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł:«Idź, i ty czyń podobnie!».

Historia opowiedziana przez Jezusa nie pozwala dać innej odpowiedzi, o ile rozmówca jest uczciwy i nie wymawia się. Jezus nie raz był prowokowany pytaniami, które miały Go zdyskredytować, za każdym jednak razem, nie dał się wciągnąć w pułapkę, za to Jego adwersarze często milczeniem dawali wyraz swojej porażki (zob. chęć ukamienowania cudzołożnicy – J 8,1-11; sprawa płacenia podatku – Mt 22,15-22; pytanie o władzę – Mk 11,27-33).
Jezus w różnych sytuacjach mówi „idź!”, gdy następuje jakaś radykalna zmiana, co dzieje się po nauce, połączonej ewntualnie z jakimś cudem („Idź, sprzedaj, co posiadasz” – Mt 19,21; „Idź, twoja wiara cię ocaliła” – Mk 5,34; „Idź, pokaż się kapłanowi” – do oczyszczonego z trądu – Łk 5,14; „Idź, a od tej chwili już nie grzesz” – J 8,11). Ten, kto doświadcza nowości, jaką oferuje mu Chrystus, wezwany jest do nowego stylu życia. Wszystko to dokonuje się w ramach fundamentalnego hasła: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1,15).

III. Meditatio
UCZONY W PIŚMIE rozpczyna dysputę z Jezusem zapewne nie przewidując, jak zaskakujący dla niego przybierze ona obrót. Zaczyna z pozycji człowieka przekonanego o własnej wiedzy, zresztą dobrze ugruntowanej. Reprezentuje całe pokolenie tych, którzy zabierają głos w ważnych sprawach, są przewodnikami innych, cieszą się jakimś autorytetem. Największe niebezpieczeństwo tkwi w ich pogubieniu się względem Prawa, które znają z litery, ale nie żyją jego duchem naznaczonym przez Pana. Stają się przez to także złymi świadkami dla innych, których mają nauczać. Jezus wyraźnie mówi elicie żydowskiej, że nie rozpoznają Bożego głosu, a kierują się własnymi sądami.Uczony w Piśmie porusza najważniejszy temat: życia wiecznego. Potrafi sam wskazać regułę, która do niego prowadzi. Jest jednak bardziej teoretykiem, w dodatku z ograniczonym zakresem pojmowania bliźniego. Być może w tej samej kategorii osób co on, mieści się kapłan i lewita z przypowieści. Ludzie szukający wygody, zabezpieczenia, dbający o własne dobre samopoczucie. Potrzeba spokoju sumienia każe im zapewne czynić nawet wyrzeczenia, czy odprawiać długie modlitwy. Nie potrafią jednak przekroczyć pewnej granicy, za którą kryje się bezinteresowne dobro drugiego człowieka. Nie potrafią dostrzec w każdym człowieku, niezależnie od pochodzenia i religii, Bożego stworzenia zasługującego na najwyższy szacunek. SAMARYTANIN to w istocie Jezus, ale i każdy Jego naśladowca. Objawia on praktyczny wymiar miłości bliźniego, która jest nie tyle braniem, co przede wszystkim dawaniem. Jest to dar hojny, wspaniałomyślny, nie związany z kalkulacjami i myśleniem w stylu: „co ja z tego będę miał?”. Skoro jest wezwanie, aby miłować nawet nieprzyjaciół, to nikt nie może być dla „Samarytanina” obojętny, obcy. Każdy potrzebujący jest autentycznym bratem, w którym Bóg pozostawił swój odcisk, stwarzając go na swój obraz i podobieństwo. Pomoc okazana na pół umarłemu człowiekowi jest realizacją Chrystusowych słów: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). Samarytanin troszczy się, aby był możliwy pełny powrót do zdrowia. Jego postawa to nie jakieś chwilowe zauroczenie, które mija, gdy pojawiają się przeszkody, ale stała dyspozycja serca ugruntowanego w posłuszeństwie przykazaniom Bożym. Stąd Samarytanin jest człowiekiem czynu i konsekwentnie realizuje to, co umożliwi u cierpiącego brata odnowę życia. Jego miłosierdzie przekracza absolutnie urzędową pobożność kapłana i lewity, którzy chętnie usprawiedliwiają się w sumieniu i szukają własnej wygody.

IV. Contemplatio et actio


Pytania pomocnicze do własnej modlitwy:

1. Kto okazał się na Twojej drodze „Samarytaninem”, a kto „kapłanem”? Jak przeżywasz te sytuacje?
2. Kiedy ostatni raz odwróciłeś się od kogoś, kto przyjąłby Twoją pomoc, a kiedy ją okazałeś? Jak reaguje Twoje sumienie na te wydarzenia, co czujesz?
3. Jak odpowiesz na pytanie: „Co Tobie należy się w życiu?
4. Czy cieszyłbyś się, gdyby ludzie czynili Ci to, co Ty im czynisz?
5. Czy akceptujesz z pełną ufnością cały radykalizm nauki Chrystusa, czy może masz jakieś obszary niewiary, swojej wiedzy?
6. Co możesz zrobić w najbliższym czasie, żebyś wszedł w rolę dobrego Samarytanina w odniesieniu do Twoich bliskich, znajomych, przyjaciół, jak i nieprzyjaciół?
7. Wierzysz, że można i warto „wszystko zacząć od nowa” z Chrystusem?

ks.Wojciech Rebeta, Lublin

Literatura:
1. Ewangelia według św. Łukasza (Biblia Lubelska), red. A. Tronina, A. Paciorek, Lublin 2005.
2. Ewangelia według św. Łukasza, oprac. T. Loska, Katowice 1996.
3. Komentarz historyczno-kulturowy do Nowego Testamentu, C. S. Keener, Warszawa 2000.
4. A. Jankowski, Królestwo Boże w przypowieściach, Niepokalanów, 1992.5. S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię

według św. Łukasza, Częstochowa 2006.