Odnaleźć się w Kościele
Przypowieść o dwóch synach została opowiedziana przez Jezusa w klimacie coraz większego napięcia jakie powstawało między nim a przywódcami Izraela. Po „Mowie eklezjologicznej” (Mt 18, 1-35), Jezus oddala się z Galilei, przekracza Jordan i rozpoczyna swoją ostatnią podróż do Jerozolimy (Mt 19, 1).
Lectio divina XXVI niedziela  zwykła "A"
Odnaleźć się w Kościele
Dużo wcześniej już  zapowiedział, że musi tam iść, i zostanie tam aresztowany, zabity, a potem  zmartwychwstanie (Mt 16, 21; 17, 22-23). Teraz nadszedł ów moment i Jezus  wstępuje do stolicy, aby zmierzyć się z  więzieniem i śmiercią (Mt 20, 17-19).  
Przybywając do Jerozolimy, Jezus stał się przyczyną konfliktu. Z jednej  strony został przyjęty przez rzesze ludu wiwatującego w czasie Jego uroczystego  wjazdu do miasta i otoczony rozradowanymi i wołającymi na Jego cześć dziećmi,  kiedy ze świątyni wyrzucił w profetycznym geście sprzedawców i uzdrowił tam  ślepych i chromych (Mt 21, 12-15).
Z drugiej strony, otoczony również  rzeszą kapłanów i uczonych w Prawie, został poddany ich zajadłej krytyce, a  nawet domagali się, żeby nakazał zamilknąć dzieciom wołającym hosanna (Mt 21,  15-16). Sytuacja była bardzo napięta, tak że Jezus musiał wyjść z miasta do  Betanii, żeby przenocować (Mt 21, 17; por. J 11, 53-54). Następnego dnia rano  wracając do miasta drogą wiodącą do świątyni, przeklął drzewo figowe - symbol  miasta Jeruzalem: drzewo bez owoców, mające tylko liście (Mt 21, 18-22) jest  niepotrzebne, zwodzi, że posili głodnego i dlatego natychmiast uschło. Następnie  wszedł do świątyni, aby nauczać. 
W tym momencie przyszli do świątyni również  ci, którzy byli autorytetami w Izraelu, aby z Nim dyskutować. Jezus stawiał im  czoło, jednemu po drugim (Mt od 21, 33 do 22, 45): arcykapłani i starsi ludu (Mt  21, 23), faryzeusze (Mt 21, 45); 22, 41), uczniowie faryzeuszów i zwolennicy  Heroda (Mt 22, 16), saduceusze (Mt 22, 23) i uczeni w Prawie (Mt 22, 35). Na  koniec Jezus zadenuncjował w długiej i twardej mowie uczonych w Piśmie i  faryzeuszy (Mt 23, 1-36) oraz wypowiedział krótką ale tragiczną skargę przeciwko  Jerozolimie, miastu, które się nie nawraca (Mt 23, 37-39). Taki jest kontekst  pełen napięć i niebezpieczeństwa, w którym Jezus głosi przypowieść o dwóch  synach. 
Naszą perykopę dobrze jest odczytywać w świetle perykopy  paralelnej do niej o młodszym i starszym bracie z Łk 15,  11-32.
Lectio
w. 28-30 - przykład oparty o życie  rodzinne
Co myślicie? Pewien człowiek miał  dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w  winnicy! Ten odpowiedział: Idę, panie!, lecz nie poszedł. Zwrócił się do  drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: Nie chcę. Później jednak opamiętał  się i poszedł.
Co  myślicie? Pytanie skierowane do arcykapłanów i starszych ludu w  obecności wszystkich, którzy przed chwilą słuchali Jezusa nauczającego w  świątyni (Mt 21, 23). Jest to pytanie prowokujące, bo przed chwilą właśnie oni  ze strachu przed ludem nie odpowiedzieli Jezusowi na pytanie o pochodzenie  chrztu Janowego: czy jest z nieba czy z ziemi (Mt 21, 24-27). To ci sami, którzy  później szukali sposobu zaaresztowania Jezusa (Mt 21, 45-46). 
Odpowiadanie  pytaniem na pytanie było powszechnie stosowaną metodą podczas żydowskich sporów.  Jezus chce dowieźć, że władza Jana Chrzciciela i Jego własna pochodzą z tego  samego źródła - z „nieba" tzn. „od Boga". 
Jest to jeszcze jedna próba Jezusa  dotarcia do nich, by wyrwać ich ze schematów myślenia w których tkwią. Bóg -  Jahwe nie jest obecny w ludzkich myślach, ideologiach, teoriach, doktrynach, czy  po prostu marzeniach, ale w historii, w wydarzeniach, w realnych faktach  („Ojciec mój działa i Ja działam - J 5, 17). To one mają weryfikować  myślenie, by nie popadać w iluzję i Boga nie wkładać we własne ramy. Człowiek  bardzo chętnie przypisuje Bogu słowa i działanie posuwając się nieraz aż do  absurdu, kiedy w Jego imię ciemięży i prześladuje, kiedy fałszuje rzeczywistość  i w imię własnych celów tworzy doktrynę, która zamiast łączyć z Bogiem, oddala  od Niego i od człowieka i staje się więzieniem ludzkiego ducha, zamyka drogę do  zbawienia.
Pewien  człowiek miał dwóch synów (por. Łk 15, 11). Poczucie realizmu daje  człowiekowi konkretne życie rodzinne. W przypowieściach występują często dwaj  synowie, którzy stoją w opozycji do siebie, lecz razem dają pełny obraz postaw,  jakie człowiek zajmuje wobec Boga. Jezus opowiada przypadek o ojcu rodziny,  który zwraca się z prośbą do swych synów, aby szli pracować w winnicy.  
Zwrócił się do pierwszego i rzekł: Dziecko, idź dzisiaj i pracuj  w winnicy! Młodzieniec odpowiedział : „Idę", ale nie  poszedł. To samo ojciec powiedział do drugiego syna, który  odpowiedział: „nie chcę", ale potem poszedł.  
Każdy człowiek  nosi w sobie bunt na Boga wynikający ze złego, wykrzywionego przez grzech  pierworodny obrazu Boga, który w oczach człowieka przestał być kochającym Ojcem,  ale jest tyranem, któremu trzeba służyć. W każdym człowieku brzmi echo tego  pierwszego posłuchania się prarodzicow demonowi, który i dziś mówi: "nie będę  służył". Dwaj synowie reprezentują dwa rodzaje buntu: bunt ukryty (pierwszy syn)  i bunt jawny (drugi syn). Bunt jawny nie jest jeszcze taki groźny, ponieważ  zbuntowany prowadzi jeszcze dialog z ojcem, chociaż jawnie się sprzeciwia jego  woli, ale wewnętrznie ciągle jeszcze słucha i rozważa, zastanawia się i  ostatecznie opamiętuje, aby pójść i z przekonaniem wolę ojca wypełnić. Bunt  ukryty jest groźniejszy, ponieważ zbuntowany już nie słucha, już zdecydował, już  swoje życie skierował w inną stronę niż chciałby ojciec. Ma inny plan, a dla  "świętego" spokoju mówi: "tak, tak, oczywiście, już idę". ale i tak robi swoje.  On przestał słuchać i nie prowadzi już dialogu wewnęrznego, stracił wiarę w  ojca, nadzieję, że ojca zobaczy w innym świetle.
Arcykapłani byli  politykami - mniej popularnymi od pozbawionych politycznej władzy  saduceuszów. Właściwie byli niewierzącymi, zbuntowanymi na Boga, który wg nich  przestał działać. Sytuacja Izraela pod rzymskim panowaniem była opłakana,  dlatego przestali słuchać Boga i los Izraela wzięli w swoje ręce, dlatego  później jeden z nich Kajfasz powie: "Lepiej żeby jeden zginął za naród, niż  miałby zginąć cały naród". Ich działania miały charakter polityczny, którego  celem było równoważenie interesu swojego ludu z interesem Rzymu, ale nie  były to działania wynikające ze słuchania i posłuszeństwa Bogu (Mt 21, 26).  
Słuchający Jezusa arcykapłani byli zapewne w większości ojcami rodzin i  mogli konfrontować opowiadanie z własnym doświadczeniem. 
w. 31. Któryż z tych  dwóch spełnił wolę ojca? Mówią Mu: Ten drugi. 
 Jezus,  kończąc przypowieść wraca do pytania postawionego na początku: co  myślicie? i je konkretyzuje. Odpowiedź arcykapłanów i starszych :  „ten drugi!" jest natychmiastowa, ponieważ kiedy się słyszy  historię o dobrze znanej sytuacji rodzinnej, doświadczanej przez nich samych we  własnych rodzinach, i przeżytej kiedyś, kiedy sami byli młodzi, odpowiedź jest  oczywista i rodzi się spontanicznie. Ostatecznie, ich odpowiedź nie była sądem  nad tymi dwoma synami z przypowieści, ale nad sobą samym. Ponieważ także i oni  kiedyś mówili swoim ojcom: „Nie pójdę!" i dopiero może pod wpływem presji  otoczenia lub wyrzutów sumienia zrobili w końcu to, o co byli proszeni. Tu zaś,  w tej ich odpowiedzi, przedstawiają siebie jakoby byli posłusznymi synami.  
Teraz więc jest właściwy moment, ku któremu zmierzała, czy była jak  „pułapka" owa przypowieść: miała schwytać słuchaczy ich własnym sądem i zmusić  do utożsamienia się z opowiadaną historią i aby jako kryterium oceny słuchaczy  użyć ich własnych słów i ich osobistego doświadczenia. 
Ten sam zabieg  dydaktyczny zastosował Jezus w przypowieści o winnicy (Mt 21, 41-46) i o dwóch  dłużnikach (Łk 7, 40-46). Podobnie kiedyś uczynił Bóg posyłając proroka Natana,  by opowiedział królowi Dawidowi historię o bogaczu, który zabrał jedyną owieczkę  biedakowi i w ten sposób doprowadził Dawida do uznania własnego grzechu (2 Sm  12, 1-7). 
Ileż miłości miał Jezus do tych ludzi, skoro podejmował cierpliwie  kolejny i kolejny raz próbę dotarcia do ich prawdziwego „ja", do ich własnego  życia i prawdziwych uczuć, by wyrwać ich ze skostniałych kolein myślenia, które  doprowadziło ich do tego, że są bardzo religijni, ale mało wierzący. Nadto  innych wprowadzają w błąd i zamykają drogę do Prawdy, Światła i Życia.  
Mt  21, 31-32 - Zastosowanie  przypowieści
w. 31-32. Wtedy Jezus rzekł do  nich: Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do  królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a  wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście  na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu  uwierzyć.
 
Odpowiedź dana przez arcykapłanów  i starszych staje się środkiem, dzięki któremu Jezus dokonuje zastosowania  przypowieści wobec swoich słuchaczy, którzy jakby zaniemówili ogarnięci  „grzeszną" ciszą, która nastała i konfrontowała ich z ich poglądem na misję Jana  Chrzciciela (o co ich pytał wcześniej w świątyni). Ich odpowiedź staje się  wyrokiem, który skazuje ich samych. Idąc po linii tego wyroku, celnicy i  prostytutki są tymi, którzy na początku powiedzieli ojcu „nie",  ale w końcu tę wolę Ojca zaczęli pełnić, ponieważ otrzymali i przyjęli  przesłanie Jana Chrzciciela, tak jak przewidział Bóg. Tymczasem oni, arcykapłani  i starsi ludu, są tymi, którzy na początku powiedzieli „tak"  ojcu, ale nie zrobili tego o co on ich prosił, ponieważ nie chcieli przyjąć  orędzia Jana Chrzciciela. Nie opamiętali się nawet później, gdy tłumy innych  ludzi przyjmowały Jana jako Bożego wysłannika, który wskazywał na oczekiwanego i  już obecnego wśród nich Mesjasza oraz na pokutę i nawrócenie jako drogę wiodącą  do Niego.
Można być bardzo zagubionym i znaleźć się na marginesie życia społecznego  i kościelnego, ale się opamiętać i nawrócić. Można jednak żyć w samym centrum  życia społecznego i kościelnego, a być tak „tępym" i zatwardziałym, że żadne  apele Boga wzywające do nawrócenia, do otwarcia się na Niego i przyjęcia Go, nie  docierają do takiego człowieka. 
Pytam więc: Czyż Bóg odrzucił lud swój?  żadną miarą! ... Nie odrzucił Bóg swego ludu, który wybrał przed wiekami.......  Tak przeto i w obecnym czasie ostała się tylko Reszta wybrana przez łaskę.  Jeżeli zaś dzięki łasce, to już nie ze względu na uczynki, bo inaczej łaska nie  byłaby już łaską. Cóż zatem? Izrael nie osiągnął tego, czego skwapliwie szukał;  osiągnęli jednak wybrani. Inni zaś pogrążyli się w zatwardziałości, jak jest  napisane: Dał im Bóg ducha odurzenia; takie oczy, by nie mogli widzieć, i takie  uszy, by nie mogli słyszeć aż po dzień dzisiejszy. A Dawid powiada: Niech stół  ich stanie się sidłem, pułapką, kamieniem potknięcia i odpłatą. Niech oczy ich  się zaćmią, by nie mogli widzieć, a grzbiet ich trzymaj zawsze pochylony. Pytam  jednak: Czy aż tak się potknęli, że całkiem upadli? żadną miarą! Ale przez ich  przestępstwo zbawienie przypadło w udziale poganom ( Rz 11,  1-11).
Meditatio
Bóg przedstawiony jest w tej  perykopie jako ojciec, który zwraca się do obu synów tymi samymi słowami:  „Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy”. „Dziecko!” czy też  „synku!” powiedziane do dorosłego mężczyzny nie ma nic z infantylizmu; wyraża  raczej serdeczną życzliwość Ojca niebieskiego dla Jego adoptowanych dzieci. To  wołanie objawia nam naszą tożsamość: wszystko otrzymaliśmy od Niego, a naszym  szczęściem i radością jest komunia z Nim (por. Ga 4,6-7; Rz 8,14-17). W ślad za  tym powołaniem idzie też misja: „Idź i pracuj w winnicy”. Winnica to symbol ludu  Bożego. Praca w winnicy oznacza trud służenia sobie nawzajem, trwania w jedności  i prawdzie, przebaczania i akceptowania drugiego, nawet, gdy jest to trudne.  „Idź dzisiaj!”, nie jutro, ale dziś. Boże powołanie napotyka w nas  zawsze opór, i drugi z synów daje temu wyraz bez ogródek i szczerze: „Nie  chcę!”. Po prostu nie ma ochoty „pracować w winnicy”, a więc być pokornym,  ofiarnym i przebaczającym (ks. Józef Maciąg). Zobaczmy naszą pierwszą reakcję  na słowa Pana: "Jeśli ktoś zgrzeszył przeciw tobie, idź i pojednaj się z  nim" - odpowiadamy - "O nie, nigdy! Niech on pierwszy przyjdzie i mnie  przeprosi, może mu przebaczę". 
„Porządny” syn mówi bardzo  pięknie: „Idę, panie”, ale robi swoje. Nie wierzy, że wola Ojca jest dla niego  dobra, ale nie umie powiedzieć „nie” ze strachu przed karą, albo dlatego, że nie  chce stracić twarzy, przecież mówienie „nie” robi złe wrażenie. Jest w nim  ukryta mentalność niewolnika. Może dlatego zwraca się do Ojca: „panie”, a nie:  „Ojcze” (ks. Józef Maciąg).
 „Pełnienie woli Bożej"  to centralny temat Ewangelii św. Mateusza, oznacza najpierw rozpoznanie siebie  samego jako syna i w konsekwencji życie dla braci. To jest możliwe dla tego, kto  się nawróci; ale nawróci się tylko ten, kto poczuje „niewygodę" zła, w którym  trwa. Prawdziwym niewidomym jest ten, kto wierzy, że zobaczy (J 9, 41),  prawdziwym grzesznikiem jest ten, kto uważa się za sprawiedliwego (Łk 18, 9-14).  Jego grzech nie zostanie przebaczony, ponieważ wcale tego nie chce.
Kto się nie nawraca, a zajmuje ważną pozycję w Królestwie Bożym (Kościele) może zostać odrzucony. Na jego miejsce Pan powoła kogoś innego, żeby nie blokował dostępu do źródła łaski i życia. W takiej sytuacji znalazł się król Saul, którego misją było reprezentowanie Boga pośród Jego ludu i wierne wypełnianie woli Bożej, bo od tego zależała cała ekonomia zbawienia, której Izrael był sługą. Niestety, król bardziej był zależny od swoich ambicji, szedł za własnymi lękami i pragnieniem przypodobania się ludowi, i dlatego został przez Boga odrzucony. Jego miejsce zastąpił Dawid - grzesznik (cudzołożnik i zabójca) - ale mający serce uległe Bogu.
Nawrócenie jest łaską. 
„Termin i samo pojęcie pokuty są bardzo  złożone. Jeżeli powiążemy je z metanoia, do której odwołują się  synoptycy, wówczas pokuta oznacza wewnętrzną przemianę serca pod wpływem Słowa Bożego i w perspektywie królestwa Bożego. Ale pokuta oznacza również przemian życia zgodnie z przemianą serca, i w tym  znaczeniu czynienie pokuty dopełnia się w owocach pokuty godnych  nawrócenia; całe życie staje się procesem nawrócenia, a zatem zmierza do stałego  postępu ku lepszemu. Czynienie pokuty zatem jest czymś autentycznym i  skutecznym jedynie wówczas, gdy wyraża się w aktach i czynach  pokutnych. W tym sensie pokuta w chrześcijańskim słowniku  teologicznym i duchowym oznacza ascezę, to jest konkretny i  codzienny wysiłek człowieka wspartego łaską Bożą, aby stracić swe życie dla  Chrystusa, co jest jedynym sposobem, by je zyskać; aby porzucić dawnego  człowieka i przyoblec człowieka nowego; aby przezwyciężać w sobie to,  co cielesne, by zwyciężyło to, co jest duchowe; aby nieustannie  wznosić się od rzeczy, które są na ziemi, do tych, które są w  górze, gdzie przebywa Chrystus. Pokuta jest zatem nawróceniem, które  przechodzi z serca do czynów, a więc do całego chrześcijańskiego życia."  (Reconciliatio et penitentia nr 4)
Actio
Warto zastanowić się nad  pojęciem "opamiętanie", ponieważ w dzisiejszej perykopie jest  ono kluczowe. drugi syn się opamiętał, dlatego ostatecznie spełnił wolę ojca. w  opamiętaniu chodzi o jakiś powrót do własnej historii, do realności własnego  życia i podjęcia wewnętrznego dialogu z Bogiem, nawet gdyby miała to być wielka  kłótnia z Nim.
Warto zastanowić się  kiedy, w którym momencie następuje faktycznie rozpad związku małżeńskiego? Czy  nie jest to wtedy, gdy któraś ze stron przestaje się już kłócić, na wszystko się  zgadza, bo decyzję o odejściu już podjęła, już układa sobie na boku inne  życie? 
Oratio
Panie, pokazuj mi moje  „polityczne" motywy, dla których nie chcę się otworzyć na Ciebie i trwać przy  swoim. Proszę też o mądrość i cierpliwość względem tych, którzy są uparci i jak  skała, tak że wydaje się, że do nich nic nie dociera. Ty w końcu dałeś za nich  życie, a Twój krzyż stał się jakby ostatnim środkiem „skruszenia ich serc  twardych jak opoki". Mnie także daj zdolność do takiej miłości.  Amen
Opracował: ks. Robert Muszyński,  Lublin
                    