Przemieniające rozpoznanie Zmartwychwstałego
1. Fragment Łk 24,13-35 jest opowiadaniem o spotkaniu z Jezusem dwóch    uczniów zmierzających do Emaus. Perykopa ta umieszczona jest pośrodku    ostatniego rozdziału Ewangelii, który w całości poświęcony jest    zagadnieniu zmartwychwstania Chrystusa. Ze względu na zmieniające się    okoliczności, miejsce i czas, a także różne osoby doświadczające Dobrej    Nowiny o żyjącym Panu, jak i wprost samej chrystofanii, można   generalnie  wyróżnić trzy jego części:     
a) zwiastowanie kobietom (w. 1-12)
b) spotkanie z uczniami z Emaus (w. 13-35)
c) ukazanie się Apostołom (w.35-53)
Jednocześnie tak wydzielone jednostki odnoszą się do tematyki głoszenia o Chrystusie, który: ada) „żyje” i „zmartwychwstał” (w. 5-6) 
ad b) „żyje” (w.23) 
ad c) „zmartwychwstał” (w.34)
Integralność    tych trzech części dodatkowo podkreśla fakt, że w każdej z nich jest    mowa o „trzecim dniu”, w którym Chrystus powstaje z martwych. W ten    sposób dopełnia się realizacja zapowiadanego przez Jezusa misterium Jego    męki, śmierci i zmartwychwstania, co stanowi wypełnienie się w  całości   Pisma. Odpowiada to logice całej Ewangelii zbudowanej w  oparciu o   schemat: zapowiedź – wypełnienie – posłannictwo.
 2. Strukturę opowiadania o uczniach z Emaus można przedstawić następująco:
I. Uczniowie nie rozpoznają Jezusa – Tego, który z nimi idzie (w. 13-19a)
II. Fragment dotyczący Jezusa, Jego jako „wydarzenia”, w oczach: 
a) uczniów (w. 19b-21) 
b) kobiet – relacja uczniów (w. 22-24) 
c) samego Jezusa (w. 25-27)
III. Uczniowie rozpoznają Jezusa – Tego, który daje im jeść (w. 28-33a)
IV. Spotkanie powracających z Emaus dwójki uczniów z Apostołami w Jeruzalem (w. 33b-35)
 3.    Kompozycja utworu pozwala na znalezienie się czytelnika niejako    wewnątrz opowiadania, aby stał się świadkiem przebiegu akcji. Jest ona    wyraźnie zarysowana i przyjmuje konwencję drogi. Ma ona:
a) swój punkt wyjścia (uczniowie opuszczają Jeruzalem)
b) zawiązanie problemu (nierozpoznanie przez nich Jezusa)
c) jego rozwinięcie i komplikację (rozbieżność w ocenie rzeczywistości między uczniami a Jezusem)
d) finałowe „napięcie” i rozwiązanie problemu (rozpoznanie Pana)
e) zakończenie (powrót uczniów do wspólnoty)
 Droga   uczniów i droga Jezusa są początkowo liniami odrębnymi, które  później   dochodzą do punktu wspólnego przez swoiste skrzyżowanie. Tak  rodzi się   nowy obraz rzeczywistości dla uczniów, którego początkowo  nie rozumieli  i  od którego uciekali. Jednakże doświadczenie obecności   zmartwychwstałego  Pana nadaje zupełnie nowy sens ich życiu i zdolność   pojmowania wydarzeń  paschalnych. 
II. Lectio
 w. 13. Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej o sześćdziesiąt stadiów od Jeruzalem. 
 Bohaterami opowiadania są „dwaj z nich”, co odnosi się do grupy tych, którym trzy niewiasty, będące rankiem „w pierwszy dzień tygodnia” u grobu Jezusa, opisały swoje doświadczenie ze zwiastowania im nowiny o    zmartwychwstaniu Syna Człowieczego (por. Łk 24,1-10). Nie są to    Apostołowie, a jacyś inni uczniowie. Nie dali oni wiary kobietom (por,    Łk 24,11), co określa ich stan ducha i dają temu wyraz dalej podczas    swojej rozmowy w trakcie wędrówki.Uczniowie kierowali się w stronę wioski, o której położeniu w stosunku do Jeruzalem ewangelista mówi jako o „oddalonej od…”. Sens oddalenia określa nie tylko fakt pewnej odległości geograficznej,    ale ukazuje też stan wewnętrzny tych, którzy, kierując się w stronę    Emaus, oddalają się, a więc jakby odchodzą, rezygnują, unikają czegoś.    Miejscem, od którego uczniowie chcą teraz trzymać się z daleka, jest „Jeruzalem”.    Ewangelista Łukasz stosuje w tym miejscu, jak i w całej analizowanej    perykopie, tę nazwę świętego miasta, a nie „Jerozolima”, co wskazuje  na   potrzebę odczytywania sensu opowiadanej historii w kluczu nie tyle    geograficznym, co teologicznym. Pod nazwą „Jeruzalem” kryje się  ośrodek   dziejów przez dokonane tam wydarzenia paschalne na Krzyżu. Tak  jak  Emaus  jest oddalone od Jeruzalem, tak i uczniowie są oddaleni w  swoim   pojmowaniu zbawczych wydarzeń męki i śmierci Chrystusa.  Uczniowie chcą   uciec od tego, co ich przerasta, czego nie rozumieją,  czego się lękają.
 w.    14-15. Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy    tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł  z   nimi. 
 Na określenie rozmowy autor trzeciej Ewangelii używa tutaj bardzo rzadko stosowanego czasownika – homileo (gr.). Homilia w tym ujęciu nie jest zwyczajną rozmową, ale dotyczy    tajemnicy osoby Jezusa i tego wszystkiego, co ze sobą przynosi. Jest    czynnością, która angażuje uczniów osobiście i dogłębnie tak, że    przechodzi w dyskusję, jakiegoś rodzaju rozstrząsanie i dociekanie.    Przedmiot rozmowy uczniów jest dla ich życia fundamentalny i choć    wydarzenia, „które zaszły” należą formalnie do przeszłości, to jednak    dotykają ich żywo aktualnie.
 Uczniowie mówią „ze sobą” w znaczeniu: „do siebie”, tylko „między sobą” i jest to w jakiś sposób przeciwstawne dalszemu wyrażeniu: „szedł z nimi” w odniesieniu do Jezusa, który w ten sposób chce poszerzyć ich własny    krąg. Od tej pory uczniowie nie będą już tylko „ze sobą”, zdani na    siebie samych. Jezus zatem nie jest tylko wędrowcem kroczącym obok    uczniów, ale Tym, który wchodzi w ich świat.
 Jezus   jest „przybliżającym się” do uczniów i określenie to stanowi o  Jego   tożsamości. W osobie Jezusa przybliża się Królestwo Boże i cały  nowy   wymiar życia. Jezus „przybliżający się” do uczniów jest tym  samym, który   wskrzesił młodzieńca z Nain, przywrócił wzrok niewidomemu  pod  Jerychem,  który przybliża się do Jeruzalem na uroczystość własnej   Paschy, Tym,  który przynosi odkupienie.
 Tajemniczy   towarzysz drogi jest nierozpoznanym dla uczniów  objwieniem, który sam   wspiera ich poszukiwania. Dzieje się to wszystko  „przy mówieniu” i   „rozprawianiu”, które stają się przez to jakby  uprzywilejowanymi i   przywołującymi miejscami, w które wchodzi Jezus.  Rozmowa uczniów ma   charakter dynamicznego dialogu. Tego, co się  wydarzyło, nie można   zrozumieć o własnych siłach, bez nawiązania  rozmowy z innymi. Ale   „homilia” samych tylko ze sobą uczniów nie  pomaga im zrozumieć sensu   wydarzeń, które ich tak dotknęły. 
w. 16. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali.
 
 Oczy   są narzędziem poznawczym, tu w znaczeniu umiejętności rozumienia  tego   wszystkiego, co dotyczy spraw wiary. Oko bywa porównywane z  sercem, gdy   chodzi o głębię poznania (zob. Łk 19,42; Ga 3,1; Ef 1,18),  a także   nazywane jest „lmapą ciała” (Mt 6,22), aby kroczyć w  światłości   Pana. Oczy mogą być w tym sensie obrazem duchowej postawy  człowieka,   zwierciadłem jego wnętrza.
 Wyrażenie „jakby przesłonięte” nie jest dosłownym tłumaczeniem terminu ekratunto (gr.), który w języku polskim nie jest łatwy do oddania. Określenie to    nawiązuje do ogromnej siły, potęgi i mocy, mających swe nadprzyrodzone    źródło. Uczniowie w obecnym stanie nie potrafią rozpoznać    Zmartwychwstałego, ale On trzymając niejako ich oczy, ma władzę    je otworzyć. Nie odbędzie się to jednak bez osobistego zaangażowania    uczniów. Gdy Jezus za swojego życia zapowiadał swoją mękę, śmierć i    zmartwychwstanie, Apostołowie całkowicie nie potrafili ani zrozumieć,    ani zaakceptować tych wydarzeń, które były przed nimi zakryte (por. Łk 9,44-45; 18,31-34). Pojmowanie jednak tajemnicy zbawczej w    osobie Jezusa, zgodnie z Jego słowami i czynami, jest zobowiązujące, o    czym przekunuje choćby lamentacja Jezusa nad Jeruzalem, które nie    rozpoznało czasu nawiedzenia: „O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami” (Łk 19,42). Również dla uczniów, którzy zrezygnowani oddalają się od    Jeruzalem, miejsca śmierci Jezusa, wydarzenia Jego Paschy są nadal    okryte mrokiem niepojęcia. Przybliżenie się do nich Zmartwychwstałego    pozwoli im jednak przełamać własne ograniczenia. 
w.    17-19a. On zaś ich zapytał: „Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w    drodze?” Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas,    odpowiedział Mu: „Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w    Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało”. Zapytał    ich: „Cóż takiego?”  
 Jezus   po raz pierwszy zabiera głos, włączając się do rozmowy uczniów  poprzez   postawienie im pytania. Jego wejście jest bardzo dynamiczne.  Nie  wytrąca  idących z problematyki, która ich zajmuje, a wręcz  przeciwnie,  stanowi o  jej pogłębieniu. Nierozpoznany przez uczniów  Wędrowiec  przechodzi od  razu do sedna sprawy. Pyta się o przedmiot ich  rozmowy.  Użyty na jej  określenie czasownik antiballo (gr.) wskazuje na debatę, żywą dyskusję, a nawet spór.
 Jezus   jedynie udaje, że nic nie wie i jest to Jego zabieg  pedagogiczny. Jawi   się tutaj jako nauczyciel, który chce pomóc swoim  uczniom odkryć  prawdę.  Nieznajomego nie interesuje wydarzenie samo w  sobie, które  uczniowie  mają Mu teraz zrelacjonować, ale to w jaki  sposób oni o tym  opowiadają,  co odzwierciedli ich stan wewnętrzny.
 Pytanie „Cóż takiego?” przywodzi na myśl inne, jakże doniosłe, które niegdyś skierował Chrystus do Apostołów: „A wy za kogo Mnie uważacie?” (Łk 9,20). Ten, który jest „prorokiem potężnym w czynie i słowie” (w.19b) pyta się uczniów o ich słowa, o ich rozumienie przez nich;   pyta  się o ich wrażliwość serca, o otwartość i zdolność w pojmowaniu   spraw  wiary.
 Uczniowie toczą debatę ze sobą „idąc” (peripatuntes,    gr.), w znaczeniu: chodzą wkoło, krążą, idą obok. Ewangelista ukazuje    ich jako błądzących, kroczących wprawdzie blisko prawdy, ale jakby  obok   niej, w sensie rozmijania się. To sprawia, że są smutni, ponurzy,    smętni. 
w.    19b-21. Odpowiedzieli Mu: „To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem,    który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego   ludu;  jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i   ukrzyżowali. A  myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić   Izraela. Ale po tym  wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało.
  Wypowiedź   uczniów odzwierciedla ich pojmowanie tożsamości oraz misji  Jezusa, a   także jest wyrażeniem własnych nadziei, które wiązali z Jego  osobą. Ten,   o którym mówią, określają podwójnie: jako „Jezusa  Nazarejczyka” oraz   „proroka”, z dodatkowym wskazaniem jego charakteru.  Nazwa „Jezus   Nazarejczyk” może być interpretowana w sposób złożony i  przy tym   komplementarnie. Biorąc pod uwagę zapowiedź Izajasza:  „wyrośnie różdżka z   pnia Jessego, wypuści się odrośl (neser) z  jego korzeni” (Iz   11,1) nazwa „Nazarejczyk” nabiera bardzo wyraźnego  charakteru   mesjańskiego. Sam Jezus nawiąże do tytułu Mesjasza w w. 26.  Można też   wskazać na miejsce pochodzenia Jezusa. Uczniowie wreszcie,  gdy mówią   Nazarejczyk, mają na myśli konkretnego człowieka. To znaczy,  widzą w Nim   wprawdzie kogoś wielkiego i niezwykłego, ale tylko jako  człowieka i   śmiertelnika. Uczniowie   mają świadomość, że Jezus był potężnym prorokiem, ale mówią  właśnie o   Nim w czasie przeszłym dokonanym. Dla nich Jego misja jest  definitywnie   zakończona. Jezus choć był kimś zupełnie wyjątkowym, z  kim wiązali   nadzieje mesjańskie, teraz nie żyje i to stanowi podstawę  ich smutku i   zawiedzionych nadziei. Ich postawa odzwierciedla jednak  błąd w   pojmowaniu, kim jest/ma być mesjasz. Tu rozmijają się z tym  Mesjaszem,   którego objawia Jezus. Uczniowie prezentują myślenie ludu,  który   oczekiwał mesjasza, jako przywódcy-wyzwoliciela rozumianego  bardziej w   kategoriach doczesnych i społeczno-politycznych. Warto przy  okazji   przypomnieć wypowiedź Piotra spod Cezarei Filipowej, gdzie tuż  po   wyznaniu przez niego wiary, że Jezus jest Mesjaszem, kategorycznie    jednocześnie odrzuca Jego zapowiedź męki i śmierci (por. Mt  16,13-23).   Optyka ta jest bliska uczniom zmierzającym w stronę Emaus,  gdyż ich   problem polega na doświadczanym, w ich mniemaniu, konflikcie.  Polega on   na niemożności pogodzenia ze sobą znaków świadczących o  mesjańskiej   naturze Jezusa z Jego haniebną śmiercią. 
w.    22-24. Nadto, jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były    rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że    miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli  niektórzy z   naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety  opowiadały, ale   Jego nie widzieli”.
 
 Teraz   uczniowie relacjonują doświadczenie tych, którzy byli rano u  grobu.   Jest to streszczenie wydarzeń opisanych w w. 1-12, a  jednocześnie   ukazanie reakcji uczniów idących do Emaus na przekazane  im wiadomości.   Doświadczenie kobiet nie zmienia przekonań uczniów i  jest przedstawione   dość sucho, kronikarsko, co oczywiście byłoby inne,  gdyby zdumienie   uczniów było wyrazem dobrej, radosnej nowiny.  Wędrowcy wychodzą z   Jeruzalem, gdzie w gronie Jedenastu i wszystkich pozostałych dowiedzieli się od kobiet, co zaszło, gdy przyszły do grobu. Słowa ich    wydały się uczniom czczą gadaniną (brednią, niedorzecznością) i nie  dali   im wiary (por. Łk 24, 8.11).  Zdumienie   uczniów rozmawiających z Jezusem na drodze do Emaus można  rozumieć  jako  wyraz wewnętrznego konfliktu, który przeżywają. Nie  wydaje im się   możliwe powiązanie w logiczną całość wszystkich  wiadomości, które do   nich dotarły i z tego powodu czują się  „ogłupieni”. Sam pusty grób nie   objawiał zmartwychwstania, a  zakłopotanie i zdziwienie niewiast   przełamane zostało dopiero przez  wyjaśnienia aniołów (por. Łk 24, 3-4).   To dlatego one „zapewniają, iż On żyje”.  To, co w ustach   uczniów wydaje im się jedynie pewnym przekazem, które  ich osobiście nie   przekonuje, stanowi w istocie centralną treść  ewangelicznego orędzia – o   Jezusie z Nazaretu, który umarł, a teraz  żyje.
  Kobiety   mogą przekazać orędzie o „Żyjącym” tylko dlatego, że zostało  im to   obwieszczone. Mężczyźni zaś w tym momencie nie doświadczyli  jeszcze   spotkania o charakterze objawieniowym, które pozwoliłoby też    zinterpretować różne dane. 
w.    25-27. Na to On rzekł do nich: „O nierozumni, jak nieskore są wasze    serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz  nie   miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?” I zaczynając od    Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich    Pismach odnosiło się do Niego.
  Jezus   dotychczas stawiał tylko krótkie pytania, które ujawniły w  odpowiedzi   uczniów ich stan przygnebienia i zdezorientowania. Jezus  dał im   przedstawić ich interpretację, a teraz sam przechodzi do  własnej. Nie   jest to przejście łagodne, ale bardzo dynamiczne,  kontrastowe. Jezus w   tym momencie rezygnuje z roli jakby nic nie  wiedzącego Wędrowca, a   wypowiedź Jego charakteryzuje pewność  absolutnego autorytetu.
 Przez   partykułę „O”, nadającej całej wypowiedzi ton ostrości i    jednoznaczności oraz bynajmniej nie eufemistyczne określenie uczniów    jako bezmyślnych, Jezus od razu przechodzi do problemu, który wskazuje    uczniom jako dotyczący ich samych, tkwiący w nich. Lokalizuje go w  sercu   i rozpatruje na płaszczyźnie wiary. Wyrzuca uczniom ich brak    zrozumienia.
 Uczniowie opowiedzieli nierozpoznanemu dla nich Towarzyszowi drogi o nadziejach mesjańskich, jakie wiązali z mającym „wyzwolić Izraela” (w. 21). Najważniejszą podstawą tych oczekiwań były różnego rodzaju    proroctwa. I właśnie do tego samego źródła Jezus chce teraz sięgnąć, ale    zupełnie inaczej. Kładzie nacisk na słowo „wszystkich” w odniesieniu   do  proroctw, gdyż zarzuca uczniom ignorancję z powodu selektywnego    odczytywania sensu Pisma.
 Właśnie   w tym momencie rozmowy z uczniami Jezus, o którym  powiedzieli, że „był   prorokiem” (w. 19), wykaże, że jest nim w sposób  szczególny teraz.  Jezus  zaczyna im objaśniać, kim jest „Chrystus”  autentyczny, tzn.  według  zamiaru Bożego. Jezus przyznaje się do tego  tytułu otwarcie w  bardzo  nielicznych sytuacjach. Są trzy takie  wydarzenia, w których  Jezus  zaakceptował w stosunku do siebie nazwę  Mesjasza: wyznanie Piotra  (por.  Mt 16, 13-20), proces przed Wysoką  Radą (por. Mk 14,53-65) oraz  rozmowa z  Samarytanką (por. J 4,25).  Jezus chce uniknąć niewłaściwych   interpretacji posłannictwa  mesjańskiego. Chętnie przyznaje się do bycia   Mesjaszem, gdy przyjdzie  Mu cierpieć. W procesie przed Sanhedrynem  Jezus  odpowiada twierdząco  na pytanie: „Czy ty jesteś Mesjasz, syn Błogosławionego?” i wypowiada formułę „Ja jestem” (Mk 14,61-62).
 Najistotniejszą   nauką Jezusa dla uczniów jest wyjaśnienie im, że męka  i śmierć  Mesjasza  jest integralną częścią Bożego planu, a nie jego  zaprzeczeniem  czy  odrzuceniem. Wyzwolenie Izraela, którego oczekiwali  uczniowie,  dokonuje  się, ale w zupełnie innym dla nich wymiarze i  wiąże się z  koniecznym  cierpieniem Chrystusa, który przez to wchodzi  do chwały. 
 Jezus   staje się w tym momencie drogi najlepszym egzegetą, który  interpretuje   uczniom Pisma, jako zapowiedzi mówiące o Nim samym.  Podobnie jak w   przypowieści o Łazarzu i bogaczu, który poszedł na  zatracenie   (konieczność słuchania Mojżesza i proroków – por. Łk 16,29-31), tak i tutaj ukazana jest niezastąpiona rola umiejętnego odczytywania znaczenia Pisma. 
w.    28-29. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał,    jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: „Zostań z nami,  gdyż   ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Wszedł więc, aby  zostać   wraz z nimi.
  Na początku drogi „Jezus przybliżył się” do uczniów i „szedł z nimi” (w. 15). Obecnie uczniowie z Jezusem przybliżają się razem. Wszyscy trzej wędrowcy nie tylko zbliżają się „do wsi”,    ale zbliżają się do tego samego celu podróży, rozumianym na    płaszczyźnie teologicznej. Tak jak Jezus przybliża się do wsi, tak    czynił to w odniesieniu do różnych miejscowości: Nain (por. Łk 7,12), Jerycha (por. Łk 18,35), Betfage i Betanii (por. Łk 19,29) oraz Jeruzalem (por. Łk 19,41). W miejscach tych Jezus objawiał się jako dawca nowego życia przez różne cuda: uzdrowienia i wskrzeszenia.
 Pozorowane   zachowanie Jezusa pójścia dalej ma wyzwolić w uczniach  odpowiednią   reakcję. Można powiedzieć, że ich testuje, chcąc  sprawdzić, na ile Jego   egzegetyczny trud okazał się owocny. Usilne  neleganie ze strony uczniów   do pozostania z nimi jest nie tylko  wyrazem gościnności, obowiązującej  w  ówczesnych realiach, ale czymś  wykraczającym poza ramy tzw. dobrego   tonu i wychowania. Ich obecne  zdecydowanie różni się od wcześniejszej   postawy, pełnej marazmu,  rezygnacji i zniechęcenia (por. w. 17). 
 O   ile wcześniej, na początku drogi, Jezus tylko przyłączył się do   uczniów  (por. w. 15), będąc jakby obok nich, o tyle teraz oni sami chcą    poszerzenia kręgu o Jego osobę, by stanowić jakiegoś rodzaju   wspólnotę.  Jezus odpowiada pozytywnie na prośbę dwóch uczniów i zostaje z nimi. Jego reakcja przywołuje na myśl samo imię Boga jako zapowiadanego Emmanuela (por. Mt 1,23).
 Wejście   i pozostawanie Jezusa jest nie tylko aktem fizycznej i  prostej   czynności, ale odsłania całą głębię odniesienia  Zmartwychwstałego wobec   uczniów. Gdy Jezus spotyka Zacheusza mówi mu o  konieczności  „zatrzymania  się” w jego domu (Łk 19,5). Owo przebywanie  zaś, biorąc  pod uwagę cały  sens tamtego zdarzenia, jest w istocie  ofertą zbawienia.  Jezus,  odpowiadając na zaproszenie uczniów, by zostać z nimi,    umożliwia im tym samym korzystanie z całego dobrodziejstwa, które    zaoferować może jedynie sam Bóg. Jego wejście jest zarazem wejściem w    głębię ich serca, tam, gdzie może ich mocno i przemieniająco dotknąć. 
w.    30-31. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił    błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i    poznali Go, lecz On zniknął im z oczu.
 Jezus    prowadzi modlitwę i rozdziela chleb. Przewodzi temu posiłkowi pomimo,    że to On został przez uczniów zaproszony do pozostania z nimi. Jego    słowa i gesty przypominają opisy ustanowienia Eucharystii. Opisując tę    scenę ewangelista nawiązuje wyraźnie do praktyki sprawowania Wieczerzy    Pańskiej. Znamienne jest to, że uczniowie rozpoznają Jezusa właśnie w    geście łamania chleba, a nie rozpoznali Go wcześniej podczas  wędrówki.   Zmartwychwstały jest obecny tam, gdzie wypowiadane są słowa i  powtarzane   gesty, które Jezus przekazał Apostołom podczas Ostatniej  Wieczerzy.Werset    31 jest paralelny w stosunku do w. 16. W obu przypadkach jest mowa o    oczach, ich zamknięciu lub otwarciu oraz w związku z tym najpierw nie    rozpoznaniu Jezusa, a obecnie Jego poznaniu. Oczy uczniów (dosł.) zostały otwarte.    To znaczy, że czynność ta ma konkretny początek i przyczynę.    Zastosowana tu strona bierna wskazuje na jakiś zewnętrzny powód otwarcia    oczu. Uczniowie więc o własnych siłach nie byliby w stanie rozpoznać    swojego Mistrza, to zostało im dane. Z drugiej zaś strony musieli być    odpowiednio do tego przygotowani od wewnątrz. Wcześniej również  widzieli   Pana, ale jednak nie wiedzieli, że to jest On. Jeśli teraz  uczniowie   rozpoznali Jezusa, to oznacza, że dokonała się w nich  istotna,   jakościowa zmiana, która polega na swoistej umiejętności  patrzenia   oczami wiary, rozumienia na sposób Boży, niejako oczami  samego   Chrystusa.
 W momencie rozpoznania Jezusa On sam znika uczniom z oczu. Tekst oryginalny wyraża to bardziej precyzyjnie, mówiąc, że Jezus stał się niewidzialny.    Nie oznacza to zatem, że przestał być obecny, ale że zmienił się   sposób  Jego obecności. Stała się ona teraz innego rodzaju, wymiaru.   Pozwala to  na zrozumienie w tym momencie zakończenia misji Jezusa jako   widzialnego  wędrowca wobec uczniów.
 w.    32-33a. I mówili między sobą: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy    rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? W tej samej godzinie    zabrali się i wrócili do Jeruzalem. 
 Uczniowie   dzielą się wzajemną radością, której doświadczają jako owoc  spotkania   ze zmartwychwstałym Panem. Ich rozmowa o tym przeżyciu ma  zupełnie inny   charakter, aniżeli ich dotychczasowe wspomnienia  naznaczone   przygnębieniem i rezygnacją. Teraz stan swojego serca  określają jako płonące.   Doświadczenie uczniów można uznać za  jakiegoś rodzaju przeżycie   graniczne, w sensie najwyższego stopnia  doznania, które przenika na   wskroś i ogarnia całkowicie i  jednoznacznie człowieka. Jest to   jednocześnie stan, który trwa. Ich  serca zostały zapalone i jak   pochodnie nadal płoną.
 Mowa   Jezusa charakteryzuje się szczególną siłą zdolną poruszać,  przemieniać  i  pociągać za sobą ludzkie serce. Podczas rozmowy z  uczniami Jezus   wyjaśniał im Pisma, a dosłownie: otwierał je. Zastosowany termin jest tym samym, jaki występuje w poprzednim wersecie w odniesieniu do oczu, które zostały otwarte,    co umożliwiło uczniom rozpoznanie Jezusa. To zatem sam  zmartwychwstały   Pan objawia siebie uczniom w Piśmie jako  uprzywilejowanym miejscu,  które  wskazuje na Niego.
 Potwierdzeniem autentyczności przemiany uczniów jest ich powrót do Jeruzalem. Pojawiające się słowo anastantes (gr.) – wstawszy oznacza nie tylko zwykłą czynność zmiany pozycji, ale wskazuje na nową    jakość życia uczniów. Termin ten w formie rzeczownikowej oznacza    zasadniczo zmartwychwstanie. Uczniowie zatem jakby powstali z martwych,    przeszli od wewnętrznej śmierci do życia, które im zostało objawione.    Gdy w Ogrodzie Oliwnym Jezus wzywał: „Wstańcie!” (Łk 22,46)    Apostołowie nie byli w stanie pójść drogą Jezusa, która wiodła przez    mękę i śmierć. Teraz uczniowie w Emaus doświadczyli takiej mocy, która    pozwoliła im wrócić do miejsca cierpienia. 
w.    33b-35. Tam zastali zebranych Jedenastu, a znimi innych, którzy im    oznajmili: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. Oni    również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy    łamaniu chleba.
  Zmartwychwstanie   staje się dla grona uczniów faktem, który jednoczy  ich na nowo jako   wspólnotę. Niezależność tego samego doświadczenia  obecności Jezusa po   śmierci u różnych osób jest argumentem nie do  podważenia na rzecz   realności zmartwychwstania. Jednocześnie uczniowie  uczą się nowego   sposobu istnienia pośród nich Chrystusa. Jest On  obecny, choć w inny   sposób niż wcześniej. Jezus przygotowuje ich do  misji dawania o Nim   świadectwa z całym przekonaniem i mocą.
 III. Meditatio 
 Opowiadanie   o uczniach z Emaus wykorzystuje motyw drogi, jako pewnej  płaszczyzny,   na której dokonuje się spotkanie z Jezusem. Każdy etap  tej drogi jest   inny, ukazując tym samym symbolicznie dynamizm całego  życia   chrześcijańskiego. Autor tej perykopy w Dziejach Apostolskich  ujawnia,   że nowo powstałe chrześcijaństwo nazywa się „drogą” (por. Dz  9,2; 18,25;   24,22). Interesujący nas tekst jest szczególnie ważny dla  wspólnoty   Kościoła, który po śmierci Chrystusa może Go odnaleźć tam,  gdzie wskazał   na to swoim czynem, jak i słowem sam Zmartwychwstały.  Tymi miejscami   Jego obecności są: towarzyszenie w drodze, a więc po  prostu bycie przy   tych, którym chce pomagać odnaleźć prawdę, nawet,  jeśli jest w ogóle   nierozpoznawany, po drugie w żywej lekturze Pisma  św., objawiającej Słowo, które stało się ciałem oraz w Eucharystii. Rozpoznanie    Chrystusa przez uczniów nie dokonuje się od razu. Wydarzenie to  wymaga   bowiem także zaangażowania z ich strony. Jezus wchodzi w ich  świat   pozostawiając im wolność w myśleniu, stara się natomiast ich  naprowadzić   na właściwy ślad. To On pierwszy wychodzi z inicjatywą  przez   przyłączenie się do tych, którzy przeżywali poważny kryzys. Tym,  co   generalnie umożliwi przemianę wewnętrzną uczniów jest rozmowa z  Jezusem,   który objaśnia im we właściwy sposób Pismo. Jezus dokonuje  tej   interpretacji zdarzeń, której nie potrafili uczniowie, gdy byli  zdani   tylko na siebie samych. Ich pomysły na rozwiązanie problemów,  jak i   próba przełamania braku nadziei okazują się nieskuteczne. Ważne  jest   jednak, że podejmują dialog z Wędrowcem. Dla nich osoba Jezusa,    jakkolwiek niewłaściwie pojmowana, stanowi najważniejszy punkt    odniesienia. Jezus przyłącza się do tych, którzy żywo o Nim rozmawiają,    dla których On jest ważny.Uczniowie    doświadczają zadziwiającej dla nich samych własnej przemiany.    Pospiesznie wracają do miejsca, w którym wcześniej widzieli także własną    klęskę i pogrzebane nadzieje. Bezpośrednią przyczyną jest   doświadczenie  przez nich Jezusa jako faktycznie zmartwychwstałego. Nie   wystarczy sama  tylko wiedza, jakieś przekonanie, ale potrzebne było   spotkanie z  Żyjącym wprost. Jezus dał się im rozpoznać w geście łamania   chleba. On  sam wybiera ten moment, by dać wskazówkę wszystkim   pokoleniom  chrześcijan, gdzie należy rozpoznawać w wierze Jego   obecność.  Komplementarnym do tego doświadczeniem jest przemiana serca   poprzez  objaśnianie tekstów Pisma św. Gdy czyni to sam Jezus, a więc   gdy pozwala  się Jemu samemu przemawiać przez Pismo, wtedy serce zaczyna   nawet  płonąć. Jezus wyraźnie uczy całkowitej prawdziwości Pisma,   któremu  należy bezgranicznie zufać, ponieważ ono zostało potwierdzone   przez fakt  męki, śmierci i zmartwychwstania jako wcześniej   zapowiadanych wydarzeń. 
IV. Oratio
  „Naucz mnie, Panie, Twej drogi, bym postępował według Twojej prawdy”Ps 86,11 
V. Contemplatio et actio
  Uświadom    sobie faktyczną obecność Jezusa obok Ciebie. Jest blisko Ten, który    przenika serce i umysł, który chętnie wejdzie z Tobą w dialog. Nie  tylko   wysłucha, ale przede wszystkim rzuci snop światła na rózne  ciemności.   Odnajdź Jego Słowo w Piśmie, rozważaj przywołując na pomoc  Maryję,   stawaj się dzieckiem w prostocie wiary. Może potrzeba  prześledzić jakiś   większy kawałek drogi życia? A może to tylko jeden  dzień okaże się   ważny? Uczniowie szli kilka godzin, ile Ty chcesz dać  swego czasu, by   doświadczyć przemieniającego spotkania z Chrystusem?  Wierzysz w to w   ogóle? 
  
 ks. Wojciech Rebeta, Lublin
                    