KS. MARCIN KOWALSKI
Być prorokiem w XXI wieku
Prawda z Katechizmu mówiąca o tym, że wszyscy uczestniczymy w prorockiej misji Jezusa z wielkim trudem przebija się dziś do naszej wyobraźni. Po pierwsze, problem sprawia nam określenie tego, kim jest prorok. Czy to ktoś podobny do wróżbity, czytającego przyszłość zakrytą przed innymi? Po drugie, biblijni prorocy, związani z pustynią oraz z królewskimi dworami, odeszli już bezpowrotnie w przeszłość. Jak mogliby funkcjonować w kontekście współczesnego świata komputerów i masmediów? Mówimy czasem o prorokach postępu lub zagłady, ale to język metafory. Czy nasze powołanie prorockie jest tylko metaforą, zabytkiem językowym przechowywanym w nauczaniu Kościoła? Dzisiejsza liturgia Słowa stara się nas przekonać, że tak nie jest. Z przepastnych głębin historii wydobywa Amosa, proroka z krwi i kości, zmagającego się z wyzwaniami swoich czasów. Następnie łączy jego historię z historią uczniów Jezusa głoszących Ewangelię. Wszystko po to ukazać nam, co znaczy być prorokiem w XXI wieku.
1. Powołanie proroka
Amos żył w czasach, które po wieloma względami przypominały nasze. Kiedy wygłaszał swoje proroctwa w połowie VIII w. p.n.e. w królestwie Samarii, na północy Izraela, kraj przeżywał swój ekonomiczny rozkwit i cieszył się względnym pokojem. Trudno jest być prorokiem w czasach prosperity, kiedy ludzie skupiają się tylko i wyłącznie na pomnażaniu zysków i podnoszeniu swojego poziomu życia, nie zawsze czyniąc to w uczciwy sposób. Amos próbował zawrócić Izraela z drogi wyzysku i pustej pogoni za dobrobytem, próbował zwrócić ich serca ku Bogu. Przypominał jak kruche są bogactwa, które gromadzą i jak prędko Boża kara może zakończyć czas pokoju i prosperity. Spotkał się wówczas z ostrą reakcją Amazjasza, kapłana w Betel: „Widzący", idź, uciekaj sobie do ziemi Judy! I tam jedz chleb, i tam prorokuj!” (Am 7,12). Amazjasz znacznie gorliwiej niż Bogu służył królowi Jeroboamowi i nie wierzył, aby ponure proroctwa Amosa mogły mu przynieść jakiekolwiek dobro. Przede wszystkim jednak Amazjasz osądzał swoje życie i misję w kategoriach czystego zysku. Prorok powinien mówić to, co podoba się królowi, w przeciwnym przypadku straci swe utrzymanie, a może nawet życie.
Perspektywa kariery i spokojnej starości nie przemawiała raczej do Amosa, który w niezwykły sposób odpowiada kapłanowi: „Nie jestem ja prorokiem ani nie jestem uczniem proroków” (Am 7,14). Wyznanie dość zaskakujące jak na kogoś, kogo słowa i pisma wejdą do kanonu ksiąg natchnionych ST. Amos podkreśla w ten sposób, że nie jest zawodowcem, profesjonalistą wygłaszającym wyrocznie w imieniu Boga, jakich pełne były wówczas królewskie dwory. Gdyby nim był, być może bardziej troszczyłby się o wypełnienie woli swojego króla. Tymczasem Amos to prosty pasterz, ten, który nacina sykomory. Jeśli spełnia w swym życiu misję proroka to tylko dlatego, że Pan mu nakazał (Am 7,15). Prorok jest zawsze świadom faktu, że misja, którą wypełnia nie pochodzi od niego. Może ona przekraczać jego siły i stawiać go w obliczu trudnych życiowych wyborów, ale dopóki Ten, który go powołał, jest przy nim, nie może się wycofać.
2. Serce przepowiadania – Jezus
O ile dla proroka ST sercem misji jest przywrócenie roli Prawa w życiu Izraela o tyle sercem przepowiadania chrześcijańskiego jest sam Jezus. Najdobitniejszym przykładem jest Jan Chrzciciel, którego misja prorocka polega tylko i wyłącznie na wskazaniu Mesjasza, przygotowaniu świata na jego przyjęcie (J 1,19-37). Sercem proroctwa chrześcijańskiego jest wskazywanie na obecność Jezusa w naszym świecie. Drugie czytanie z Listu do Efezjan to hymn pochwalny na część Boga Ojca, który w swoim Synu zamknął całe bogactwo swojej łaski wobec nas. W Jezusie Bóg potwierdza nam co dzień nasze powołanie do świętości życia w jego królestwie (Ef 1,4). W Jezusie jesteśmy nazwaniu dziećmi Bożymi (Ef 1,5). Wreszcie w Nim nasze życie odnawia się codziennie poprzez odpuszczenie grzechów (Ef 1,7). Spotkanie z Jezusem i jego przebaczającą miłością sprawia, że nie możemy zatrzymać dla siebie prawdy o Nim. Jego Osoba staje się najcenniejszym i jedynym proroctwem, które niesiemy światu.
3. Słowo prorockie - Ewangelia
Docieramy wreszcie do dzisiejszej Ewangelii, w której Jezus posyła swoich uczniów, aby tak jak On głosili Ewangelie o królestwie, wyrzucali złe duchy i leczyli chorych (Mk 6,7). To ważny moment w historii apostołów, którzy z obserwatorów i adresatów Słowa Bożego zamieniają się w głoszących, uczestników prorockiej misji Pana. Z punktu widzenia psychologii grupy moment posłania nie jest jednak najlepszy, bo Mistrz właśnie doświadczył odrzucenia ze strony swoich w Nazarecie (Mk 6,1-6). To powinno dać uczniom do myślenia. Naśladowanie Jezusa nie będzie tylko i wyłącznie pasmem sukcesów ewangelizatora, będzie także niesieniem krzyża klęski i odrzucenia. Mieć udział w prorockiej misji Jezusa znaczy tyle co naśladować go we wszystkim: w sukcesach i w porażkach.
Dalej Jezus posyła swoich po dwóch, aby dodać im odwagi i uczynić ich głoszenie bardziej wiarygodnym, opartym na dwóch świadkach (Pwt 17,6; Dz 18,4). Strząśnięcie prochu ze stóp na ziemi, która nie będzie chciała słuchać ich słów to zwyczaj rabinów, którzy czynili tak opuszczając pogańskie terytorium i znak dla mieszkańców, którzy sami pozbawiają się w ten sposób łaski Bożej (mk 6,11). Najbardziej intrygujące są jednak przykazania Jezusa dotyczące drogi, w którą uczniowie nie powinni zabierać ani laski ani chleba, torby ani pieniędzy w trzosie (Mk 6,8). Te rzeczy nie należały wcale do luksusów, ale do podstawowego wyposażenie podróżnego. Bez nich trudno sobie wyobrazić przetrwanie w drodze. Czemu uczniowie mają ich być pozbawieni? Z jednej strony Jezus chce nauczyć ich, aby ni troszczyli się zbytnio o swoje utrzymanie i polegali przede wszystkim na Bożej Opatrzności. Z drugiej strony podkreśla, że jedynym skarbem, jaki zabiorą oni w tę drogę jest jego Słowo, Ewangelia. To ona jest słowem prorockim, które ich poprowadzi otwierając serca słuchaczy. Wszystko inne jest tylko dodatkiem do misji.
Aplikacja:
Bycie prorokiem w XXI nie jest zatem wcale tak wielką abstrakcją na jaką mogłoby wyglądać. Dzieje proroków to nie mity lecz historie ludzi z krwi i kości, których pełen jest także dzisiejszy świat. Słowo Boże zaprasza nas dzisiaj do odkrycia naszego udziału w prorockiej misji Jezusa poprzez trzy etapy:
1. Odkrycie głosu Boga, który mnie powołuje. Nie istnieje „świeckie” życie, każdy z nas należy do Boga. Każdego z nas wzywa On do dawania świadectwa o Nim swoją modlitwą, życiem, pracą a może poświęceniem mu swojego życia w kapłaństwie lub życiu zakonnym. Czy jak Amos jestem świadom mojego powołania i misji, tego, czego oczekuje ode mnie Bóg?
2. Odkrycie pełni mojego życia w Jezusie. Niezależnie od tego co robię, Jezus daje mojemu życiu pełnię sensu i spełnienia. W Nim zawierają się wszystkie Boże dary i błogosławieństwa dla mnie. Czy mogę powiedzieć o sobie, że spotkałem żyjącego Pana, że jest On prawdziwym skarbem mojego życia? Bez tego doświadczenia brak nam motywacji prorockiej.
3. Odkrycie Ewangelii jako Słowa pełnego mocy. Jezus daje je swoim uczniom na drogę jako przewodnika, oparcie i codzienny pokarm. Czy karmię się Ewangelią, czy szukam w niej odpowiedzi na moje życiowe pytania, modlę się nią i staram się według niej żyć? Ewangelia to słowo prorockie, które napełnia moje życie Jezusem, to słowo, które mam głosić innym.