Bieszczady
(fot. Janusz Grzech)
"Wtedy Bóg rzekł: «Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!» A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały szła przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu".
1 Krl 19,11-12
Gdy czasem ogarnia nas zmęczenie tempem naszej egzystencji, nieustannym wysiłkiem i stresem, doceniamy bardziej urok ciszy, spokoju i prostego życia. Nie możemy pokonać tego zmęczenia uciekając w inne zajęcia czy organizując inaczej nasze prace. Potrzebujemy po prostu duchowego odpoczynku. Te momenty pozwalają usłyszeć nam nasze pragnienia, zagłuszane przez hałas życia codziennego, pozwalają odkryć, że w ciszy mówi do nas Bóg. On nie chce krzyczeć czy dawać „głośnych znaków” swej obecności. W klimacie hałasu, przekrzykując innych, trudno jest prowadzić spokojna rozmowę.
Bóg pragnie, by Jego łagodny głos był słyszany w ciszy i dlatego czasem każe opuścić nam nasze dotychczasowe zajęcia i stanąć w Jego obecności. Z tego powodu kontakt z przyrodą, która nie męczy „sztucznym hałasem”, przeżycie dnia w samotności czy też przeżycie rekolekcji duchowych są nieodzowne, aby na nowo odzyskać zdolność „słyszenia” łagodnego głosu Boga.
Roberta Gozzini & ks. Marcin Zieliński