Do domu niebieskiego Ojca - "Dzielmy się Dobrym Słowem"

W dziale "Biblia na ambonie" rozpoczynamy nowy cykl zatytułowany: "Dzielmy się Dobrym Słowem". W jego ramach będą publikowane  objaśnienia perykop biblijnych skierowane do mlodzieży. Zachęcamy do lektury i wykorzystania w pracy duszpasterskiej!

Dz  5, 34-42;   Ps  27(26), 1. 4. 13-14; J  6, 1-15  
Rozpoznajemy w skierowanym do nas Słowie ślady, po których można trafić do Domu Pana. Towarzyszą nam Piotr i Jan, którzy kolejny raz znajdują się pod obstrzałem przesłuchań. Tym razem głos zabiera człowiek, mający poważanie u ludu. Jest uczonym w Prawie – imieniem Gamaliel. Jest to ten sam profesor, przy boku którego kształtował się późniejszy Apostoł narodów – św. Paweł. Sprawa, poruszona przez Sanhedryn, jest rzeczywiście konfliktowa i znaleźć rozwiązanie, które mogłoby sprostać wadze problemu, nie jest łatwo. Gamaliel dzieli się ze zgromadzonymi faryzeuszami mądrością. Daje słuchaczom radę, która także odnosi się do nas.

Kazał na chwilę usunąć apostołów i zabrał głos w Radzie. Przemówił do nich: «Mężowie izraelscy! Zastanówcie się dobrze, co macie uczynić z tymi ludźmi. Bo niedawno temu wystąpił Teodas, podając się za kogoś niezwykłego. Przyłączyło się do niego około czterystu ludzi; został on zabity, a wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni i ślad po nich zaginął. Potem, podczas spisu ludności, wystąpił Judasz Galilejczyk i pociągnął lud za sobą. Zginął sam i wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni. Zatem i teraz wam mówię: Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich. Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem». Usłuchali go. Mądra rada Gamaliela wyraża zasadę postępowania wobec trudnych sytuacji. Ta zasada jest niesamowicie skuteczna. Wszelkie wątpliwości, wszelkie rozterki, rozczarowania, wszelkie bolesne przeżycia, jeżeli rozpatrywane są w duchu wiary, mają dość jasne rozeznanie. Jeżeli dany ból, jeżeli dana trudność jest z dopustu Bożego, wtedy walka z nią nie ma sensu, bo walczy się z samym Bogiem. Jeżeli pochodzi od ludzi, rozpadnie się, rozproszy, straci swoją moc, moc rażenia. Ona może w tej chwili wydawać się wielka, ale straci moc rażenia. To, co jest potrzebne w takiej sytuacji, to czas, czas przepełniony dla wyznawców Pana – wiarą. Wiara rozłożona w czasie. Po owocach ich poznacie – mówi Chrystus w innym miejscu.

Kazał na chwilę usunąć apostołów i zabrał głos w Radzie. Przemówił do nich: «Mężowie izraelscy! Zastanówcie się dobrze, co macie uczynić z tymi ludźmi. Bo niedawno temu wystąpił Teodas, podając się za kogoś niezwykłego. Przyłączyło się do niego około czterystu ludzi; został on zabity, a wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni i ślad po nich zaginął. Potem, podczas spisu ludności, wystąpił Judasz Galilejczyk i pociągnął lud za sobą. Zginął sam i wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni. Zatem i teraz wam mówię: Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich. Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem». Usłuchali go. Mądra rada Gamaliela wyraża zasadę postępowania wobec trudnych sytuacji. Ta zasada jest niesamowicie skuteczna. Wszelkie wątpliwości, wszelkie rozterki, rozczarowania, wszelkie bolesne przeżycia, jeżeli rozpatrywane są w duchu wiary, mają dość jasne rozeznanie. Jeżeli dany ból, jeżeli dana trudność jest z dopustu Bożego, wtedy walka z nią nie ma sensu, bo walczy się z samym Bogiem. Jeżeli pochodzi od ludzi, rozpadnie się, rozproszy, straci swoją moc, moc rażenia. Ona może w tej chwili wydawać się wielka, ale straci moc rażenia. To, co jest potrzebne w takiej sytuacji, to czas, czas przepełniony dla wyznawców Pana – wiarą. Wiara rozłożona w czasie. Po owocach ich poznacie – mówi Chrystus w innym miejscu.

Gamaliel podejmując trudny temat, daje bardzo mądrą radę. Daje ją też – przypomnijmy – nam. Proszę wybaczyć osobisty wątek, ale kiedy niespełna rok temu Ksiądz Biskup postawił mnie wobec zaskakującej decyzji objęcia funkcji prefekta w Zespole Szkół Katolickich Diecezji Kieleckiej, podjąłem modlitwę, w której pytałem Pana, nie bez różnych wewnętrznych oporów, czyją mocą, czyją sprawą jest ta nominacja. I wówczas otrzymałem nie inne, tylko to Słowo, czytane dziś w Kościele. Jeżeli ta myśl czy sprawa od ludzi pochodzi – rozpadnie się. Jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potrafię jej zniszczyć i może się czasem okazać, że walczę z Bogiem. To Słowo, które rok temu skierował do mnie Pan – niezwykle jasne i czytelne – nie jest Słowem skierowanym tylko do mnie. Ono jest skierowane do wszystkich wyznawców Chrystusa, którzy kroczą po różnych drogach i doświadczeniach swego życia.

Gamaliel znalazł posłuch wśród uczonych, wśród faryzeuszów. A przywoławszy apostołów kazali ich biczować i zabronili im przemawiać w imię Jezusa, a potem zwolnili. A oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa. Cieszą się, że stają się godni cierpieć dla imienia Jezusa. Nie przestają też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie.

Apostołowie nie tylko nie przestają głosić, ale cieszą się z tego, że mogli cierpieć dla imienia Jezusa. Jaki ślad w pierwszym czytaniu w drodze do Domu Ojca jest nam zostawiony? Po pierwsze - nawet gdybym się znalazł wśród wrogów, jako wyznawca Pana, mogę liczyć na Niego. Wzbudzi myśl, pomysł, rozwiązanie, które zaskoczy. Przemawia przez Gamaliela. Znajdzie usta, znajdzie osobę, często najmniej oczekiwaną, przez którą przemówi i do mnie. Nawet gdyby trzeba było cierpieć, nawet gdyby okazało się, że jest to kosztem cierpienia, kosztem biczowania, jak się dokonało wyzwolenie Apostołów, kolejne zresztą wyzwolenie – warto czekać. Warto pragnąć w czasie spotkania z Panem. Warto oczekiwać śladów, które Pana daje, żeby do siebie doprowadzić. Psalmista mówi: Jednego pragnę – mieszkać w domu Pana. Pan moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać? No powiedzcie, kogo mam się bać? Pan obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę? Jaki problem jest większy od Pana? Kto ma moc większą niż Pan? O jedno tylko proszę Pana, o to zabiegam, żebym mógł zawsze przebywać w Jego domu, przez wszystkie dni życia. Przebywać w Jego domu, to znaczy być Jego domownikiem, być z Nim w serdecznej zażyłości. Ta zażyłość w pełni objawi się w niebie – w niebieskim Domu. Ale teraz przebywam na sposób, w który Pan mi dowala przebywać. Abym kosztował słodyczy Pana, stale się radował Jego świątynią. Właśnie – kosztować słodyczy Pana. Teraz kosztujemy jej w Eucharystii, w Słowie, rozważając Słowo, w świątyni, gdzie to Słowo jest głoszone.
       

Wierzę, że będę oglądał dobra Pana w krainie żyjących. Wiara mnie trzyma. Wiara rozłożona w czasie jest śladem zostawionym w drodze do Ojca. Oczekuj Pana, bądź mężny. Nabierz odwagi i oczekuj. Oczekuj. Nie wyliczaj, kiedy ma przyjść. Nie mów, że ma zrobić to czy tamto. Oczekuj Pana. Bądź mężny. Dziewczyny – bądźcie dzielne. Nabierz odwagi i oczekuj Pana.

Jezus, którego szuka wielki tłum, zostawia ślady, po których można Go rozpoznać i do Niego trafić. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił na tych, którzy chorowali. Wobec słabych, schorzałych, wobec tych, którzy źle się mają, Pan nie przestaje dawać znaków, nie przestaje objawiać Mocy, którą w Duchu Świętym otrzymał od Niebieskiego Ojca.

Kiedy Jezus rozgląda się wokół siebie, widzi rzeczywiście wielkie tłumy, widzi, że schodzą się do Niego i podejmuje bardzo specyficzny dialog z jednym ze swoich uczniów – z Filipem. «Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?» A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Z lekka kłopocze Filipa. Jest to dopuszczalne i przemyślane zakłopotanie, którego celem nie jest kpina, ironia czy ośmieszenie ucznia, ale okazja do wzmocnienia jego wiary.

Odpowiedział Mu Filip: «Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać». Rzeczywiście skromne środki, skromne możliwości i jasne stwierdzenie tego stanu przez Filipa.

Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: «Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?» Jezus w obliczu tego stwierdzenia, wobec bezsprzecznie niesprzyjających zaistniałemu problemowi faktów, każe ludziom usiąść. Mężczyźni, których liczba dochodziła do pięciu tysięcy, siadają. Jezus bierze chleby i odmawia dziękczynienie. Rozdaje siedzącym. Podobnie czyni z rybami – rozdaje tyle, ile kto chciał. Zostają jeszcze ułomki z pięciu chlebów jęczmiennych. Napełniają tymi ułomkami dwanaście koszy.

Jezus bardzo wyraźnie daje do zrozumienia, że jest zainteresowany dotarciem do człowieka we wszelkich jego poczynaniach, potrzebach i brakach, które człowiek ma. Zauważa je. Nie trzeba traktować Jezusa jako kogoś, kto interesuje się tylko naszymi modlitwami. Nie jest kimś, kto rozmawia tylko o sprawach, które kojarzone są z Niebem, jako celem pielgrzymki. Jezus stawia za priorytet osiągnięcie Domu Niebieskiego Ojca, ale wie doskonale, że dokonuje się ono na ziemi, poprzez zmierzanie w sprawach, które są codzienne. Nie mówi Apostołom: No, mają problem. Niech idą do domu, ale zajmuje się tym, żeby ten problem rozwiązać. Bardzo ważny i niezmiernie pouczający sygnał dla nas – nasz Pan naprawdę chce dotrzeć do wszystkich stanów naszego serca. Nie tyle po to, aby je zaspokoić, ile by przez nie, czy z nich wyprowadzić jeszcze większe dobro.

Jezus rozmnaża chleb, ale zapowiada chleb, który będzie niebieski, który pomoże w drodze do Domu Ojca. Kolejny ślad, jaki zostawia nam Jezus, to troska o nas w całej rozciągłości, troska, której celem nie jest wyłącznie zaspokajanie doraźnych potrzeb, ale celem jest doprowadzenie nas przez nie do Domu Niebieskiego Ojca.

W czasie konferencji, w której mieliśmy możliwość w sierpniu uczestniczyć z Księdzem Dyrektorem Zespołu Szkół Katolickich, prelegentką była Pani Wanda Półtawska – przyjaciółka Jana Pawła II – z Krakowa. Wśród wielu ważnych stwierdzeń, przykładów i pouczeń, które kierowała do nauczycieli, jest takie, które pasuje nie tylko do uczących w szkole, ale i do nas wszystkich. Problemy – mówiła – są na tyle warte rozważenia, na ile prowadzą nas do Domu Ojca. Spraw, które nie prowadzą nas do Domu Ojca, nie ma sensu brać pod uwagę.

Droga siostro i drogi bracie, cokolwiek się dzieje, dokonuje w tobie, ma sens o tyle, o ile prowadzi do Domu Niebieskiego Ojca. Ślady zostały zostawione. Jezus jest teraz przy tobie i przeprowadza cię przez to Słowo. Nie bój się, że tym, co w tobie się budzi i wydaje ci się rzeczą błahą, Jezus nie chce się zająć. Zajmie się i dotknie tych spraw za twoim pozwoleniem wiary, na tyle, aby je ukierunkować w stronę Domu Niebieskiego Ojca. Powtórzmy razem z psalmistą: Jednego pragnę: mieszkać w domu Pana.

Pozdrawiam w mocy Miłości Zmartwychwstałego, w mocy Świętego Ducha, w którym do Domu Ojca Jezus nas prowadzi. 

Ksiądz Leszek