Ocalić wiarę, by zachować życie
1 Kor 5,1-8; Ps 5; Łk 6,6-11
Niezwykle wstrząsający skandal nawiedza wspólnotę koryncką. Nie dość było dotychczasowych rozłamów między wyznawcami Chrystusa w Koryncie. Pojawia się niezwykle mocny grzech, a mianowicie rozpusta między członkami Kościoła korynckiego i to taka rozpusta, jaka – pisze św. Paweł – nie zdarza się nawet wśród pogan; mianowicie, że ktoś żyje z żoną swego ojca. Najprawdopodobniej chodzi tu o fizyczną bliskość z macochą, bo św. Paweł używa konkretnego określenia: z żoną swego ojca, a nie ze swoją matką.
Zło jest niezwykle mocne, skandaliczne, właściwie całkowicie kompromitujące wspólnotę wyznawców Chrystusa. Jak tu do niego podejść? Jak zareagować? Na szczęście św. Paweł nie udaje, że nie ma problemu, ani nie ucieka i nie milczy nie posyłając listu. Zajmuje się i tą sprawą. W swoim liście dotyka tej kwestii bardzo bezpośrednio i jednoznacznie.
Ja zaś, nieobecny wprawdzie ciałem, ale obecny duchem, już potępiłem, tak jakbym był wśród was, sprawcę owego przestępstwa. Przeto wy, zebrawszy się razem w imię Pana naszego Jezusa, w łączności z duchem moim i z mocą Pana naszego Jezusa, wydajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, lecz ku ratunkowi jego ducha w dzień Pana Jezusa.
Następuje reakcja bardzo jednoznaczna – wykluczyć grzesznika z Kościoła. Wykluczyć ze wspólnoty wyznawców Chrystusa, ponieważ nie wolno zapomnieć o tym, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza. Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, jako że przaśni jesteście – pisze święty Paweł.
Papież Benedykt XVI, pytany o bardzo jednoznaczne i ostateczne decyzje Kościoła, polegające na ekskomunice, czyli wydaleniu poza wspólnotę wyznawców Chrystusa jakiegoś jej członka, mówi w jednej ze swoich książek, że Kościół jest powołany również do tego, aby bronić wiary najsłabszych. Nie wolno tolerować zła. Jak reagować na zło, które jest tak skandaliczne, jak to we wspólnocie korynckiej, wspomniane przez Pawła apostoła? – Wykluczyć grzesznika poza obręb Kościoła, poza wspólnotę, żeby nie korzystał z nadprzyrodzonych darów, które Chrystus przyniósł, wywalczył za cenę swojej męki, śmierci, zmartwychwstania. Wykluczyć. Używając terminologii sportowej – to takie wręczenie czerwonej kartki. W następnym meczu nie występujesz... Oczywiście, jest to bardzo uproszczona analogia, ale mniej więcej oddająca sens takiego, a nie innego zabiegu.
Po co takie decyzje mają miejsce? Pan Bóg nie jest Bogiem, któremu miła nieprawość – mówi psalmista. Zły nie może przebywać u Niego – jednoznaczna odpowiedź. Nie ostoją się przed Tobą nieprawi – nie ma szans na to, żeby ktoś, kto do Boga nie prowadzi, z Bogiem mógł trzymać i przebywać.
Nienawidzisz wszystkich, którzy zło czynią. Zgubę zsyłasz na każdego, kto kłamie. Pan brzydzi się człowiekiem podstępnym i krwawym.
Problem nie polega tylko na wymierzeniu kary. Kara nie jest celem samym w sobie, ma czemuś służyć. W tym momencie ma chronić wiarę wspólnoty. Ochrona wiary wspólnoty jest celem niezwykle ważnym, ale nie najważniejszym. Znów nie chodzi o ochronę wiary dla samej wiary, ale o ochronę wiary po to, aby ocalić życie – i to życie wieczne.
Dlatego ze strony św. Pawła pojawiają się takie zdecydowane kroki i dlatego tak zdecydowanie reaguje Jezus, kiedy pojawia się w synagodze i naucza tam w szabat. Ta reakcja przejawia się nie tylko w nauczaniu Jezusa, ale także w dokonanym tam przez Niego cudzie uzdrowienia człowieka, który miał uschłą rękę.
Jezus ma świadomość, że jest śledzony przez faryzeuszy i uczonych w Piśmie, którzy chcą sprawdzić czy uzdrowi w szabat, czy nie. Jest śledzony po to, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go. Przywołany człowiek staje na środku. Jezus pyta tych, którzy czekają na powód, by go oskarżyć: Czy wolno w szabat dobrze czynić, czy wolno źle czynić? Życie ocalić czy zniszczyć? Co jest celem nadrzędnym działania łamiącego szabat, porządek świętowania: Życie ocalić czy zniszczyć? Spojrzawszy wokoło po wszystkich – nie czekając niejako na odpowiedź – rzekł do człowieka: «Wyciągnij rękę». Uczynił to i jego ręka stała się znów zdrowa.
Troska o ocalenie życia wiecznego obejmuje również takie znaki – czyli znak wydalenia ze wspólnoty tych, którzy tę wspólnotę psują, a także znak budzący wstrząs czy też gwałtowne reakcje, o których Łukasz krótko napisze: Oni zaś wpadli w szał i naradzali się między sobą, co by uczynić Jezusowi.
Troska o życie wieczne pokona każdą przeszkodę, nawet schematy i przyzwyczajenia zabijające wiarę oraz kurczowe trzymanie się przepisów czyniących tę wiarę martwą. Ocalić życie wieczne to troszczyć się o wiarę.
Droga siostro i drogi bracie, jesteśmy wezwani do troski o wiarę, która – jak zauważa Benedykt XVI w encyklice Bóg jest miłością – jest jedynym światłem naszego życia. Troszczyć się o wiarę to nie tylko zabiegać o jej zachowanie. To już jest troska o życie wieczne, czyli o to, żeby mieć siłę przejść przez bramę śmierci – która wśród wielu osób, wśród wielu z nas, wywołuje często przy głębszej refleksji strach i paraliż – aby dostać się do życia wiecznego, aby przyjąć dziedzictwo wieczności, czyli wejść bez strachu w przestrzeń życia bez śmierci.
Panie Jezu, który i dziś chcesz nadawać sens naszemu życiu, posyłając Dobre Słowo, pomóż nam, abyśmy jako Twoje owce słuchali Twojego głosu, abyśmy Cię poznawali, rozważając Dobre Słowo i abyśmy szli za Tobą. Pomóż nam, byśmy byli mobilni, byśmy nie zastygli w wierze. Nade wszystko uzdolnij nas do tego, abyśmy nie gorszyli innych, jak modli się psalmista w innym miejscu: Niech nie rumienią się z mego powodu ci, którzy Ciebie szukają.
Kogo, droga siostro, drogi bracie, przyciągasz do Boga, a komu utrudniasz dojście do Niego?
Prosimy Cię, Panie, pomóż nam odkryć konkretne twarze, osoby, sytuacje i zachowania, w których oddajemy Ci chwałę, i te sytuacje, w których jesteśmy tymi, którzy zakwaszają, tymi, którzy zamulają, tymi, którzy gorszą, czyli czynią innych gorszymi. Daj nam łaskę mądrego kroczenia za Tobą.
Pozdrawiam –
ksiądz Leszek Starczewski