W Bożym świecie nie ma przypadków
Od czasu, kiedy – jak mawiał ksiądz profesor Tischner – Pan Bóg pozazdrościł człowiekowi ludzkiego ciała i przyjął je z Maryi Dziewicy, nie ma historii człowieka i życiorysu, który byłby przypadkowy. Nie ma jakichś tam wydarzeń, okoliczności, spotkań, które pod wpływem działania ślepego losu nam się przytrafiają, ale w każdym z nich kryje się zamysł Boży. Kryje się zamysł Pana, który przez te wydarzenia, osoby, jako miłośnik życia, kształtuje nasze życie i ku Sobie prowadzi.
Dziś, kiedy wraz z całym Kościołem przysłuchujemy się opisowi charakteryzującemu narodzenie Jezusa Chrystusa i Jego rodowód oraz sytuację, która miała miejsce w domu Józefa i Maryi, nabieramy przekonania, że każdy człowiek ma swój rodowód i swoją historię, zapisaną w Sercu Pana Boga. Tak, jak Maryja nie przyszła na świat, nie narodziła się przypadkowo, tak i każdy człowiek, pojawiający się na świecie na przestrzeni wieków, nie jest posłany przypadkowo.
Na mocy zasług, jakie Chrystus swoim przyjściem na świat, męką, zmartwychwstaniem, wniebowstąpieniem i zesłaniem Ducha Świętego przyniósł i uzyskał dla człowieka, Maryja zostaje zachowana od grzechu pierworodnego i rodzi się jako Ta, która nie ma pierworodnej zmazy.
Wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują – przypomina św. Paweł – współdziała we wszystkim dla ich dobra. Wiemy zatem, że żadne okoliczności życia nie są działaniem ślepego fatum. W nich kryje się Pan Bóg. Skoro przemawia i może przemawiać także przez sen, i to sen bardzo konkretny, niosący pokój, a nie udręczenie, to tym bardziej jesteśmy przez Boże Słowo wezwani, aby na wszelkie okoliczności życia patrzeć właśnie w kluczu działania Bożego. Nie od razu widać, nie od razu do nas trafia, co też Pan Bóg chciał przez to powiedzieć, czy jak winniśmy reagować na dane wydarzenie, spotkaną osobę, ale pod wpływem refleksji, pod wpływem uwielbienia Pana w Jego mądrym kierowaniu naszym życiem, wcześniej czy później do tego dojdziemy, rozpoznamy zamysł Boży związany z danym wydarzeniem, spotkaniem czy osobą.
Duch mój się raduje w Bogu, Zbawcy moim. Ja zaś zaufałem Twemu miłosierdziu, niech się moje serce cieszy z Twej pomocy – wyśpiewuje psalmista. Zaufałem miłosierdziu, zaufałem działaniu Pana i niech moje serce doznaje radości z tego tytułu, że Pan Bóg pomaga mi w życiu, a nie przeszkadza w mojej historii pisanej codziennością.
Dziękujemy dobremu Panu Bogu, że pokorna Jego Służebnica Maryja przychodzi na świat, że historia miłości już tak bardzo się konkretyzuje, już nabiera ciała, rozmachu, który ogarnie cały przedział dziejów. Dziękujmy Panu, że Maryja jest Tą, która prosta, zwyczajna jak my, po raz kolejny czczona w Kościele, przypomina nam o wielkich dziełach Boga, o tym, że nie ma w Bożym świecie przypadków i że każde wydarzenie ma jakiś sens.
Panie Jezu, napełniaj nasze serca świeżą odwagą wiary. Rozgrzewaj je ogniem swojej miłości i uzupełniaj braki nadziei, abyśmy patrzyli na nasze życie jako na miejsce spotkania z Tobą. Daj nam ten polot wiary, który pozwoli uchwycić Ciebie przychodzącego do nas w najdrobniejszych sytuacjach życia. Uwolnij nas, Panie, od tego, abyśmy próżnymi spekulacjami, a także próżnym strachem, traktowali rozgrywające się wydarzenia. Daj nam Ducha refleksji, Ducha Świętego, w którego mocy rozpoznamy ślady Twojej obecności wśród nas.
Pozdrawiam w mocy Świętego Ducha –
ksiądz Leszek Starczewski