Wiara w konkretach życia
Iz 2,1-5; Ps 122; Mt 8,5-11
Nie dobrze jest obyć się z Bogiem, bo wtedy niedaleka droga do obycia się bez Boga. I nie chodzi tu wyłącznie o grę słów. Konsekwencją pierwszej z tych postaw jest niebezpieczne przekonanie, że przecież mam Pana Boga „pod ręką”. A stąd już niewiele brakuje do pomijania Jego żywej obecności wśród nas i do obłudy. Przyzwyczajenie i rutyna najskuteczniej wpływają na pozbawianie się mocy, której Pan nie przestaje ciągle udzielać. Dziś Słowo Boże przypomina nam o żywej wierze, bez której nie będzie można odnaleźć bliskości Pana.
Na początek wsłuchujemy się w nawoływania proroka Izajasza. Poprzedzają je, we wcześniejszym rozdziale księgi, niezwykle dobitne Słowa Pana, który chce oczyścić swój lud z fałszywego kultu. Naród, przekonany o swej „porządności”, słyszy wstrząsające wyznanie Jahwe, który bardzo brzydzi się modlitwami i ofiarami nie mającymi przełożenia na codzienne życie. Odcina się od nich. I to u kogo? – Ukochanego ludu, który jakby zwolnił się z wiary prawdziwej, pełnej przełożenia na życie, kosztem pozorów i obłudy. Po mocnych upomnieniach skierowanych do ludu, Jahwe zapowiada przez proroka czasy, w których ludzie i narody z całej ziemi, jak potężne rzesze pielgrzymów, wspinać się będą na górę świątyni Pana, aby czerpać z niej Słowa mądrości i światło do życia, ucząc się Jego dróg.
Widzenie Izajasza, syna Amosa, dotyczące Judy i Jerozolimy: Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pana stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: «Chodźcie, wstąpmy na Górę Pana, do świątyni Boga Jakuba! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pana z Jeruzalem».
Uczenie się uległości wobec Pana staje się zadaniem dla każdego, kto rzeczywiście chce być z Nim w żywej relacji. Pocieszające jest to, że Pan sam występuje z inicjatywą – Prawo i Słowo wychodzi od Niego – On chce uczyć kroczenia Jego drogami tych, którzy podejmą duchową wędrówkę ku Niemu. Żywa wiara jest ciągle w ruchu, staje się wręcz górską wspinaczką do Pana! A to wymaga wysiłku, jak niekiedy możemy się przekonać, wędrując po górskich szlakach. Zarówno w czasie kształtowania się żywej wiary, jak i w górach, przeżywa się różne chwile. Ważny jest cel i ilekroć on nie znika nam ze świadomości (bo z oczu niekiedy tak ), tyle razy każdy, najtrudniejszy nawet krok, ma swój sens. Prorok ukazuje cel tej pokaźnej liczebnie wędrówki – czerpanie od Pana życiowej mądrości, która przejawiać się będzie w relacjach międzyludzkich.
On będzie rozjemcą pomiędzy ludami i wyda wyroki dla licznych narodów. Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny.
Ważny jest także element wzajemnych przynagleń i zachęty, którym pielgrzymi dbają o siebie w drodze.
Chodźcie, wstąpmy na Górę Pana, do świątyni Boga Jakuba!
Chodźcie, domu Jakuba, postępujmy w światłości Pana!
Psalmista rozbudowuje te zachęty o modlitwę, radość i upragniony pokój, kładąc na nie mocniejszy nacisk.
Idźmy z radością na spotkanie Pana. Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano: «Pójdziemy do domu Pana». Już stoją nasze stopy w twoich bramach, Jeruzalem.
Tam wstępują pokolenia Pańskie, aby zgodnie z prawem wielbić imię Pana.
Proście o pokój dla Jeruzalem: Niech żyją w pokoju, którzy cię miłują. Niech pokój panuje w twych murach, a pomyślność w twoich pałacach.
Ze względu na braci moich i przyjaciół będę wołał: «Pokój z tobą». Ze względu na dom Pana, Boga naszego, modlę się o dobro dla ciebie.
W naszej relacji z Panem przeżywamy różne etapy. Rozmaicie układa się i nie układa w naszej wierze. Nie wolno nam zapomnieć, że jesteśmy przez Słowo wezwani do podejmowania drogi uczenia się wiary ciągle na nowo. Wiara to nie jednorazówka! W jej rozwoju ważne są zarówno pocieszenia, które w Liturgii Słowa dziś przeważają, jak i strapienia czy trudy, jakich nie brak nam w drodze. Tu z pomocą przychodzi modlitwa i pomoc sióstr i braci w wierze. Trzeba nam dbać o rozwój wiary i nie bać się chwil, kiedy wydaje się, że nic z niej nie ma!
Na ile zachęcam siebie i innych do uczenia się pokładania ufności w Panu?
Co ostatnio było moją inspiracją do pogłębienia wiary i jak z niej skorzystałem?
Jak wyznaję wiarę w konkretnych obowiązkach mojego życia?
Kiedy ostatnio modliłem się o dobro dla innej osoby, a kiedy dla siebie?
Wielką wiarę podziwia dziś Jezus. I to nie u tych, którzy w pierwszej kolejności winni nią żyć, czyli u Izraelczyków, ale właśnie u rzymskiego żołnierza.
Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: «Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi». Rzekł mu Jezus: «Przyjdę i uzdrowię go». Lecz setnik odpowiedział: «Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: "Idź", a idzie; drugiemu: "Chodź tu", a przychodzi; a słudze: "Zrób to", a robi». Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: «Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary.
Przełożenie mocy Pana na konkrety życia, jakiego przez wiarę dokonał setnik, wprawia Jezusa w podziw. Ten Rzymianin naprawdę wie, co mówi, i najpokorniej, jak może, wyznaje swoją wiarę! Niezwykłe jest także to, że setnik przychodzi prosić o pomoc dla swojego sługi, który leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi. Jego wyznanie, na którego podstawie sformułowano liturgiczną formułę poprzedzającą przyjęcie Ciała Pańskiego, jest dalekie od bezmyślnej paplaniny, przyzwyczajenia i rutyny!
Żywe i pokorne przekonanie Rzymianina, wyrażone przed Mistrzem z Nazaretu, staje się także okazją do ewangelicznego pouczenia.
Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim.
Najwyraźniej dla wszystkich, a nie tylko dla tych, którzy twierdzą, że są wierzący, otwarta jest przyszłość i są miejsca pośród ojców wiary w królestwie niebieskim. Mało tego, często uważający się za wierzących wpadają w niebezpieczną manierę własnej wyższości nad innymi i przyzwyczajając się do tego, że wierzą, naprawdę wierzyć przestają. A bez żywej wiary miniemy się z Panem Bogiem.
Jak jest z moim zbliżaniem się do Pana?
Na ile jestem autentyczny w rozmowach z Nim?
Ile moich przyzwyczajeń i bezmyślności udało mi się ostatnio z Panem omówić na pokornej modlitwie?
Kiedy ostatnio prosiłem o wiarę dla siebie, wspólnoty i całego Kościoła?
Jak swoją postawą oddziałuję na wiarę innych?
Nie ma co ukrywać, że bez wsparcia od Pana daleko nie zajdziemy. On wie o tym dobrze i nie zapomina nam go udzielać.
Panie, powiedz tylko słowo…
Z Panem –
ks. Leszek Starczewski