Obleczona w potęgę Boga
Ap 11,19a; 12,1.3-6a.10ab; Jdt 13; Kol 1,12-16; J 19,25-27
Oddajemy dziś najwyższą cześć, chwałę i uwielbienie jedynemu Królowi – Bogu, dziękując Mu za to, że odnalazł w mało znanym Nazarecie Kobietę i posłał do Niej Miłość, która przez Nią została przyjęta. Dziękujemy za to, że Ona zgodziła się tę Miłość przyjąć i służyć jej. Dziękujemy, że po królewsku przyjęła zaloty Pana Boga i na nie odpowiedziała. Dziękujemy dziś, że Jej zachwyt Panem udzielił się również Polakom. Uwielbiamy Boga, który na przestrzeni dziejów, przez wierność wielu osób – wierność miłości, zachwyt związany z oddaniem przez Maryję życia Bogu – ukazał wielkie znaki, również w naszym kraju.
Zbliżamy się do naszego Pana przez królewską bramę – liturgię – aby przyglądając się Jego decyzjom, Jego sposobom zdobywania serca, rozpoznać zaloty względem nas.
Wbrew pozorom, nie mamy wyłącznie podziwiać Pana Boga i zachwycać się teoretycznie dziełami dokonanymi przez Niego w życiu Maryi – łatwiej podziwiać, niż naśladować – ale powinniśmy zaczerpnąć mocy Ducha Świętego do tego, aby i naszym życiem wskazywać na Pana.
To zadanie – o czym świadczy życie Maryi – jest bardzo trudne, ale piękne. To, że jest trudne, nie znaczy, że jest niemożliwe. Z drugiej strony, pokorne wskazywanie na Pana sprawia, że życie ludzkie nabiera właściwych sił, odpowiedniego wymiaru i wartości.
Maryja swoim stylem życia, autentycznością, rozmawiała z Sercem Pana ze zmieszaniem, z pytaniami, często i z bólem: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Z bólem, czyli z autentycznością. Ona zachęca nas do autentyczności w zbliżaniu się do Pana, w uczeniu się zachwytu nad tajemnicą życia, które i w nas jest od sakramentu chrztu.
Wyposażeni i uzdolnieni przez Pana, jesteśmy wezwani do tego, by się cieszyć. Maryja wpadła w zachwyt. Niewykluczone, że tańczyła, śpiewając: Wielbi dusza moja Pana. Niewykluczone, że pląsała przed Jahwe, rozradowana Jego miłością. Liturgia zachęca nas do takiej samej postawy, do przyglądania się wielkiemu dziełu, którego Bóg dokonuje i dziś, do przyjmowania postawy wdzięczności i do radości.
Z radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. Nie tylko podziwiajcie Maryję i dziękujcie za Nią, choć jest to dziś szczególnie aktualne, ale wysławiajcie Ojca, że i was uzdolnił, że i o was zadbał, że i do was skierował już tylu posłańców. On chce zdobywać i zachwycać dalej również wasze serca. Dziękujcie, że uzdolnił nas do uczestnictwa w dziale świętych, że i dla nas jest przygotowany tron, bo jesteśmy królewskim narodem. Dziękujmy z radością, że Pan Bóg nie tylko zainspirował, wzniecił w nas wiarę, ale o nią dba i że przez najdrobniejsze szczegóły chce, aby ta wiara w nas wzrastała.
On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.
On uwolnił nas spod władzy ciemności. On wyrwał nas, wyszarpał nas spod straszliwej władzy – władzy grzechu, władzy śmierci, władzy okropności. Św. Jan w Apokalipsie tę władzę ukazuje w obrazie smoka ognistego, czyli kogoś, kto ma tylko jeden cel: wypalić, zniszczyć.
Oto wielki Smok ognisty, ma siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach siedem diademów. Symbolika wschodnia każe nam przez ten obraz rozumieć przeciwnika świetnie przygotowanego do niszczenia, nie mającego ani przez moment zawahania w tym, co ma robić – niszczyć.
Ogon jego zmiata trzecią część gwiazd z nieba i rzucił je na ziemię. Trzecia część w Apokalipsie oznacza, że będą to znaczne zniszczenia. Nie całość została zniszczona, ale znaczna część – Bóg daje nam wyraźny sygnał, że władza ciemności to sprawa poważna, prowadząca do poważnych zniszczeń.
Droga siostro i drogi bracie, przyjrzyj się zniszczeniom swojego serca, których dokonał grzech, dokonało zło. Przyjrzyj się zatwardziałości serca po grzechu. Przyjrzyj się dokonującym się w tobie podziałom i agresji wychodzącej z ciebie po grzechu. To są ogromne zniszczenia. Przyjrzyj się sposobowi traktowania siebie samego po grzechu. To jest ogromna władza – władza niszczenia, manipulowania sobą, oszustwo grzechu. To są poważne zniszczenia, władza ciemności – wyszkolonego smoka, mającego jeden cel. Spod tej władzy – jak mówi św. Paweł – wyzwala nas Chrystus za cenę swojego życia. Nadstawia nie tylko policzek, ale całe swoje Życie, całe Serce, żeby nas wybawić.
Ta władza i siła stale jest obecna w historii. Próbowała dostać się do nieba. Apokalipsa mówi o wielkiej walce, jaka stoczyła się na niebie – walce Archanioła Michała i jego zastępów ze smokiem ognistym. Nie znalazło się dla niego miejsce w niebie. Jedyne dopuszczalne miejsce na jego zdychanie – bo on zdycha, rozkłada się – jest właśnie na ziemi. W obrazie tego zdychania, rozkładu, pozycji straconej, Apokalipsa ukazuje smoka, który spoczął na piasku. Piasek w Biblii to znak klęski. Smok stamtąd toczy walkę. Rozkładające się zwłoki to fatalny obraz, ale taka jest przyszłość demona, smoka ognistego, który swoim odorem, smrodem, obrzydliwością, próbuje zniszczyć życie i piękno kwiatów Bożych, którymi wszyscy jesteśmy. To nie jest dobry nawóz...
Smok, w całej swej rozciągłości, obecny jest w dziejach zbawienia. Obecny jest również w historii naszego życia, a nawet podczas sprawowania Eucharystii. Szuka, kogo by pożreć. Zwróćmy uwagę, że słowo pożreć występuje też w innym obrazie demona – pojawiającym się u św. Piotra: Lew ryczący krąży, szukając, kogo by pożreć.
Smok stanął przed mającą urodzić Niewiastą, ażeby skoro tylko porodzi, pożreć jej Dziecko. Jego działanie jest jednoznaczne – zeżreć, pożreć, rozszarpać cię przez rozdmuchiwanie twoich zranień. To jest władza, którą on ma, ale ma ją tam, gdzie na to pozwalamy.
Niewiasta została ukazana na tle otwartego nieba, bo niebo jest już otwarte – zaraz będą krzyczeć donośnym głosem: Już nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca. Zwycięstwo już jest, pozostaje tylko kwestia odbioru nagrody...
Mamy znak na niebie – arkę przymierza, świątynię. Potem wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.
Ojcowie Kościoła widzą w Niewieście obleczonej w słońce po pierwsze symbol Maryi. Słońce to znak Trójcy Świętej. Maryja jest obleczona w potęgę Boga. Księżyc – symbol Kościoła – znajduje się pod jej stopami. Na jej głowie wieniec – została ukoronowana – z gwiazd dwunastu, oznaczających dwanaście pokoleń izraelskich, dwunastu apostołów, cały lud. Niewiasta króluje nad tym ludem, ale potęgą Słońca, potęgą Boga w Trójcy Świętej Jedynego. W obrazie tym chodzi także o Maryję, która rodzi Dziecko, Jezusa. Ale jest to też obraz Kościoła, nieustannie rodzącego nowych wyznawców. Kościół jak mama, która wie, że ma czuwać – po to nam została dana – rodzi nowych wyznawców.
Zwróćmy jeszcze uwagę na jeden bardzo drastyczny moment. Smok stanął przed mającą urodzić Niewiastą. Przygotowany profesjonalnie do ataku smok staje przed mającą urodzić Niewiastą, ażeby skoro tylko porodzi, pożreć jej Dziecko. Ona przeżywa już bóle rodzenia, potrzebuje delikatności. O kogoś takiego trzeba dbać, tymczasem Niewiasta wystawiona jest na potworny atak.
Kościół rodzi nowych wyznawców, a krew męczenników, trudy, są jego zasiewem. Nieustannie jest on narażony na potworne, przebiegłe ataki demona.
Droga siostro i drogi bracie, spróbujmy przenieść te obrazy na konkrety naszego życia – żebyśmy się nie rozpłynęli tylko w interpretacji egzegetycznej. Ilekroć rodzi się w tobie życie, która daje ci Pan, ilekroć – do czego zachęca św. Paweł – jest powód, żeby dziękować, że wiara wzrasta, bo znów ją Pan umocnił, tylekroć trzeba się liczyć z atakami złego. Świeżo nawróceni, rodzący się do życia, najbardziej interesują demona. Ludzie obojętni i zatwardziali grzesznicy już do niego należą. Interesują go ci, którzy chcą iść pod prąd, codziennie rodzić się na nowo, jak rodzi się na nowo dzień i odnawia się miłość.
I porodziła Syna – mężczyznę – jedynego Zbawiciela świata, Jezusa Chrystusa – który będzie pasł wszystkie narody rózgą żelazną. Stanowczo będzie pasł. Będzie konkretny, wyrazisty – białe jest białe, czarne jest czarne. Nie będzie mydlił oczu. Jasne są Jego Słowa.
Dziecko jej zostało porwane do Boga i do Jego tronu. Jest pod protekcją Boga, ma sponsoring nieba. Jezus mówi, że odchodzi do Ojca i powinniśmy się cieszyć, bo ten, kto Go będzie naśladował, dokona takich rzeczy, jak On, a nawet większych, bo On idzie do Ojca i ześle Ducha Świętego. Da siłę! Po co o tym mówimy? – Nie po to, żeby tylko rozważyć Słowo Boże, ale żeby wniknąć w nie i po to, żeby w nas drgnęło, zostało zasiane ziarno kolejnego Słowa, które ma w sposób nowy wzmocnić naszą wiarę.
Dziecko jej zostało porwane do Boga i do Jego tronu. Niewiasta zaś zbiegła na pustynię, gdzie ma miejsce przygotowane przez Boga. Jest chroniona. Kościół jest chroniony mimo wszystko, mimo tego, że jest taki, jaki jest. Chcielibyśmy ładniejszego, piękniejszego, czystszego, bez skandali, ale jest taki, jaki jest. Piękniejszy będzie, gdy Chrystus przyjdzie ponownie w swojej chwale.
Wyznawcy Pana są strzeżeni, ale są także wydawani na różnego rodzaju ataki. Mają miejsce przygotowane przez Boga.
W obrazie pustyni powraca znów motyw samotności. Nic nie wymyślimy bez samotności. Na pustyni dokonał się pierwszy podryw narodu izraelskiego przez Pana. Pustynia to miejsce przemyśleń, pozbierania się na nowo.
I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: «Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca». Bóg już działa – mówił Jan Paweł II – już odnawia oblicze ziemi! Już dokonuje wielkich rzeczy! Już przychodzi do nas z mocą. Przychodzi i zachęca nas, byśmy podobnie jak Maryja, przez prostotę i małe rzeczy, w których jesteśmy wierni, zdobywali rzeczy wielkie, byli świadkami wielkich przemian naszego serca.
Ze względu na Chrystusa Maryja nosi tytuł Królowej. On jest pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone. W zamyśle Ojca Jezus jest naszym Zbawicielem. Ze względu na ten zamysł Maryja została zachowana od grzechu pierworodnego. Trzeba było przygotować czyste mieszkanko, żeby zamieszkał w nim Syn Boży. Ze względu na Jezusa Ona jest Królową. To Chrystus stanowi centrum dzisiejszej liturgii. To Bogu-Królowi dziękujemy za królowanie, za służbę Maryi.
Jezus daje nam Maryję jako Mamę, Osobę, którą ma nam pomagać, bo była cicha, pokorna, prosta, zwyczajna jak my. Odnajduje Ją w miejscowości Nazaret, by dotarło do nas i do naszej świadomości, że Bóg odszuka nas w każdym miejscu.
Zwróćmy jeszcze uwagę na jedną sprawę. Kto z nas wie, jak będzie się zachowywał w chwili śmierci, na ile zachowa świadomość, o czym będzie myślał?... Jezus w chwili śmierci, co bardzo mocno podkreśla św. Jan, jest świadomy tego, co się dzieje w Nim i wokół Niego. On panuje nad sytuacją. Nikt Mu życia nie odbiera. On ma moc je oddać i oddaje. I myśli o nas. Jan – reprezentujący każdego z nas, nawet tych, którzy uciekli spod krzyża, Kościół, wyznawców Chrystusa – potrzebuje Mamy. Potrzebuje też uderzeń serca Kobiety. Powinna nastać era kobiet – mówił Raniero Cantalamessa – era czułości, przedstawiania Boga jako Kogoś, kto jest czuły. Owszem stanowczy, ale czuły i mądry w tej czułości.
Jezus jest świadomy tego, co się dzieje i widzi pod krzyżem swojego ucznia. Nie myśli w tym momencie o sobie, jak cierpi, tylko oddaje się Temu, który sądzi sprawiedliwie. Nie złorzeczy, nie odpowiada na złorzeczenia, lecz daje nam piękny dar Mamy – dar Jej Serca, Jej czułości i Jej wstawiennictwa. Daje ten dar po to, żebyśmy Ją wzięli do siebie. Co znaczy wziąć Ją do siebie? – Przejąć się Jej prostotą, nauczyć się zaufania tak, jak Maryja. Z bólem serca szukać jak Ona. Uciekać do Egiptu, kiedy idzie prześladowanie. Przeżywać, rozważać w swoim sercu, zastanawiać się, kiedy mówią, że Syn odszedł od zmysłów. Przyjąć z pokorą sytuację, kiedy stoi w progu i lud mówi Jezusowi, że Matka, bracia stoją i czekają na dworze. Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je. Maryja to przeżywa, ale przeżywa w swoim sercu z wiarą.
Maryja pod krzyżem także oddaje życie. Od początku do końca, prostymi znakami oddaje życie. Nie w sposób krwawy, ale jest Współodkupicielką. Ona współcierpiała. W ten sposób oddaje życie. Staje się dla nas Mamą. Ukazuje nam możliwość realizowania życia na wzór Boga na naszym etapie wiary, nadziei, miłości.
Dziękujmy z radością Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On nas uwolnił, wyszarpał spod władzy ciemności i przeniósł pod działanie swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.
Królowanie to służba. Jezus mówi: Nie przyszedłem po to, aby Mi służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.
Na ile, droga siostro i drogi bracie, jesteś królową/ królem?
Na ile służysz Twojej wspólnocie, oddając chwałę Panu?
Czym służysz? – To pytania, nie oskarżenia.
Jakie masz plany na twoje życie, królowo/królu, mający udział w królowaniu samego Boga?
Czym chcesz ubogacać życie innych bez porównywania się z nimi?
Co ci dał Pan, czym zdobył cię do uczestnictwa w dziale świętych w światłości?
Od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Panie Jezu, pomóż nam, abyśmy tak, jak apostoł Jan, wzięli do siebie Maryję-Mamę i Jej styl życia otwartego na Twoje działanie. Pomóż nam rozważać w sercu Twoje Słowo oraz przenosić je na swoje życie. Nie należy klonować obrazu Maryi, ale służyć innym swoimi możliwościami i tym, co Pan Bóg obficie złożył w nasze serca.
Uzdolnij nas, Panie Jezus, do tego i daj nam wytrwałość oraz radość z tego, że jesteśmy strzeżeni przez Ciebie, cokolwiek się działo, dzieje czy dziać będzie.
W mocy Pana pozdrawiam –
ks. Leszek Starczewski