Codzienność naznaczać sensem
Ga 1, 13-24; Ps 139, 1-3. 13-15; Łk 10, 38-42
Chrystus wędruje i naucza, bo z Jego słów rodzi się wiara, a komu jak komu, ale ludziom potrzebna jest wiara, żeby w swoich codziennych obowiązkach mieć poczucie sensu. Słowo Chrystusa rodzi wiarę.
W kręgu Jego słuchaczy znajdują się mężczyźni i kobiety, co jest ogromnym szokiem, jeśli chodzi o tradycję żydowską, bo kobiet nigdy nie było przy rabinie. Mało tego, znaleźć się w towarzystwie kobiety, jeśli było się nauczycielem, oznaczało kompromitowanie się.
Codzienność naznaczać sensem
Chrystus wędruje i naucza, bo z Jego słów rodzi się wiara, a komu jak komu, ale ludziom potrzebna jest wiara, żeby w swoich codziennych obowiązkach mieć poczucie sensu. Słowo Chrystusa rodzi wiarę.
W kręgu Jego słuchaczy znajdują się mężczyźni i kobiety, co jest ogromnym szokiem, jeśli chodzi o tradycję żydowską, bo kobiet nigdy nie było przy rabinie. Mało tego, znaleźć się w towarzystwie kobiety, jeśli było się nauczycielem, oznaczało kompromitowanie się.
Jezus łamie te schematy. Chce mieć przy sobie każdego, kto sercem zasłuchanym w to, co mówi, przyjmuje i rodzi wiarę.
Dziś Jezus przebywa w gronie przyjaciół. Odwiedza dom Marty, Marii i Łazarza. Bywa tam często. Mieszkają tam Jego przyjaciele, którzy stwarzają Mu klimat, zaplecze przyjaźni dla Jego nauki. Ten dom potwierdza, że każdy, kto sercem otwartym i szlachetnym zbliża się do Jezusa, staje się Jego uczniem, uczennicą. Maria wyczuwa te sprawy. Potrafi zorganizować sobie czas w momencie, kiedy Pan przychodzi do domu i naucza. Jest blisko Niego. Słucha Go sercem, chłonie, przyjmuje Jego słowo, bo stąd rodzi się wiara do małych uczynków, do tego, żeby swoją codzienność naznaczać sensem.
Marta jeszcze do końca nie pojmuje, jak wielki skarb posiada, jak ogromny zaszczyt ją spotyka, kiedy może słuchać słowa Boga. Jeszcze do końca nie wie, że inne sprawy są o tyle ważne, o ile służą Mistrzowi. Jeszcze potrzebuje troszkę czasu. Jeszcze musi powiedzieć od siebie, że tego nie dostrzega. Mówi – jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach – jakąś okrężną drogą: Panie, czy ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą, że ja Ciebie nie mogę należycie przyjąć?
Słowo Chrystusa jest pełne miłości. Zresztą, każde Jego słowo naznaczone zostało miłością. Marto, twoje troski są ważne, ale są sprawy ważniejsze. Maria wybrała to, co najważniejsze. Chrystus nie lekceważy usługiwania Marty, nie odkłada na bok pierwszych obowiązków wynikających z gościnności, ale je porządkuje: najpierw Pan Bóg, reszta się ułoży. Najpierw słuchanie słowa, reszta się poukłada, bo słowo rodzi wiarę w to, że z życiem można sobie poradzić, że z obowiązkami – choćby rosły, choćby były ogromnie spiętrzone – można się zmierzyć. Bóg posyłając słowo, rodzi wiarę w to, że życie nie tylko da się znieść, ale da się tak poprowadzić, że będzie pełne sensu i radości.
Panie Jezu, dziękujemy Ci, że z taką troską i życzliwością zwracasz się do Marty –powtórzenie imienia w Biblii oznacza szczególną troskę i czułość oraz wyjątkowe zwrócenie się do osoby. Dziękujemy Ci, że przez to zwrócenie się do Marty i Marii zwracasz się do nas, pytając, jak wygląda nasze uporządkowanie obowiązków, na ile Twoją obecność w moim życiu traktuję priorytetowo – jako pierwszą – a na ile jest ona jakimś dodatkiem, pobożnościowym westchnieniem, które tak naprawdę niewiele wnosi w życie.
Pomóż nam, Panie, aby nasza wiara rodziła się ze słuchania Twojego słowa, aby nie była oparta na ludzkich przyzwyczajeniach, na tym, co mówią inni, co gdzieś usłyszałem, ale żeby wynikała ze słuchania słowa, które codziennie kierujesz w swoim Kościele do mnie bardzo osobiście, bo chcesz, aby moja wiara wzrosła.
Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.