W odpowiedzialności za słowo
Jk 3, 1-10; Ps 12; Mk 9, 2-13
Dzisiaj teksty natchnione przedstawiają pouczenie związane z szacunkiem do słowa i odpowiedzialnością za to, jakich słów dobieramy, komunikując się z innymi osobami – w pierwszej kolejności z Bogiem – i sobą samym. Św. Jakub w swoim liście bardzo rzeczowo porusza się wśród problemów nękających także wierzących. Dziś kładzie szczególny nacisk na rolę języka, mowy, w porozumiewaniu się, odnoszeniu do ludzi i świata.
Nie jest odkryciem Ameryki, że potrzebujemy słów do komunikowania treści, nazywania tego, co widzimy, uzewnętrzniania tego, czego doświadczamy, co dzieje się w nas. Jest to rzecz bardzo naturalna – porozumiewanie się za pomocą słów.
Są prawdy łatwiejsze do wypowiadania, wyrażania w słowach, ale są też takie, które zostaną ujęte w jakichś słowach kluczach, czy wręcz są owiane tajemnicą, przez którą przemawia do nas nieogarnięta treść.
Dzisiaj teksty natchnione przedstawiają pouczenie związane z szacunkiem do słowa i odpowiedzialnością za to, jakich słów dobieramy, komunikując się z innymi osobami – w pierwszej kolejności z Bogiem – i sobą samym. Św. Jakub w swoim liście bardzo rzeczowo porusza się wśród problemów nękających także wierzących. Dziś kładzie szczególny nacisk na rolę języka, mowy, w porozumiewaniu się, odnoszeniu do ludzi i świata.
Niech zbyt wielu z was nie uchodzi za nauczycieli, moi bracia, bo wiecie, iż tym bardziej surowy czeka nas sąd. Wszyscy bowiem często upadamy.
To ostrzeżenie przed przyjęciem łatwej postawy nauczyciela czy sędziego, zdaje się nabierać aktualności szczególnie wówczas, kiedy mamy do czynienia z łatwością mowy, kiedy wypływa z nas potok słów. To zjawisko występuje nie tylko w sposób stały – że ktoś ciągle ma łatwość w mowie – ale szczególnie pojawia się wtedy, kiedy ktoś na nas oddziałuje drażniąco, denerwująco. Wówczas nawet milczący potrafią przemówić. Dokonuje się swoisty „cud przemówienia”. Druga skrajność polega na tym, że człowiek powinien zareagować przez słowo, a składa niejako „ślub milczenia”.
Jakub ostrzega w swoim liście, żeby zbyt wielu z was nie uchodziło za nauczycieli, żebyśmy nie stawali się znawcami i pouczającymi innych w każdej sytuacji. Potrzeba tu ogromnej rozwagi i dystansu do siebie samego, do tego, co chcę komuś przekazać, jakich użyję słów.
Jeśli kto nie grzeszy mową, jest mężem doskonałym, zdolnym utrzymać w ryzach także całe ciało.
To bardzo odkrywcze zdanie św. Jakuba. Zdaje się być przesłaniem, na które szczególnie powinniśmy zwrócić uwagę. Mało jest ludzi nie grzeszących mową, a jeżeli już są tacy, których ta łaska spotkała, to stają się wręcz doskonali. Człowiek nie grzeszący mową jest kimś wyjątkowym. Jeżeli mamy do czynienia z takim człowiekiem, to dostrzegamy w nim bardzo konkretną dojrzałość, zdolność utrzymania w ryzach także całego ciała. Św. Jakub mocno przez to akcentuje ogromną rolę języka, słowa, które wybieramy do porozumiewania się.
Jeżeli przeto – św. Jakub podaje kilka życiowych odniesień i przykładów – zakładamy koniom wędzidło do pysków, by nam były posłuszne, to kierujemy całym ich ciałem. Oto nawet okrętom, choć tak są potężne i tak silnymi wichrami miotane, niepozorny ster nadaje taki kierunek, jaki odpowiada woli sternika.
Mała część okrętu, jaką jest ster, nadaje kierunek odpowiadający woli sternika, nawet kiedy potężne i silne wichry miotają okrętem. Otrzymujemy niebywałe odniesienie i porównanie w kontekście mowy i języka. Konie mają wędzidła u pysków, by były posłuszne i by kierować całym ich ciałem.
Tak samo – dodaje św. Jakub, tłumacząc, po co odnosi się do tych przykładów – język, mimo że jest małym członkiem, ma powód do wielkich przechwałek. Oto mały ogień, a jak wielki las podpala. Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało, i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia.
Bardzo ważna życiowa prawda. Słowo zwraca uwagę na kontrolowanie swojego języka, mówienia i odnoszenia się do innych. Mały ogień potrafi podpalić wielki las. Małe słowo może albo rozpalić w kimś nadzieję, pragnienia, albo kogoś skrzywdzić, zranić – i to dotkliwie.
Ostrzeżenie przed tym, by kontrolować słowa, mowę, nie należy do błahych. Św. Jakub pod natchnieniem Ducha Świętego bardzo wyraźnie sugeruje, że kontrola języka jest kontrolą samego siebie, swojego sposobu odnoszenia się do innych, porozumiewania się z ludźmi i z Bogiem.
Wszystkie bowiem gatunki zwierząt i ptaków, gadów i stworzeń morskich można ujarzmić i rzeczywiście ujarzmiła je natura ludzka. Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi – puentuje św. Jakub swoją myśl.
Droga siostro, drogi bracie, dobrze by było, aby z naszego rozważania zrodziło się to jedno pragnienie – modlitwy o zdolność wsłuchiwania się w to, co chcę powiedzieć, zdolność myślenia nad tym, co i w jaki sposób pragnę przekazać.
Jeżeli św. Jakub takie wielkie znaczenie przywiązuje do naszej mowy, języka, to nie robi tego bez powodu. Jest to prowokacja do przyjrzenia się i przysłuchania tym słowom, które wypowiedziałem dzisiaj pod czyimś adresem, słowom dziś do mnie skierowanym i konsekwencjom, skutkom, jakie one wywołały.
Przypatrzmy się, drogie siostry i drodzy bracia, naszej ostatniej rozmowie, która wywarła na nas ogromne wrażenie. Jak wiele słów na nas oddziałuje. Jak wiele treści przekazywanych w różnych dialogach potrafi zapaść nam w pamięć, coś w nas poruszyć – albo we właściwą, albo w niewłaściwą stronę.
Św. Jakub zachęca nas do tego, żebyśmy kontrolując język, modlili się o to, aby wypowiadał on słowa wielbiące Boga, aby nie budować w sobie postawy hipokryty, który pięknie, szlachetnie zwraca się słowami do Boga, ale w sposób miażdżący, niszczący, lekceważy, poniża człowieka stojącego obok.
Jak wyglądała twoja ostatnia rozmowa z człowiekiem, który przychodzi ci na myśl pod wpływem tego rozważania?
Jak oddziałuje na ciebie człowiek mający w twoich oczach jakąś wartość?
Dlaczego ma on tę wartość w twoich oczach?
Które postawy, słowa i zachowania sprawiły, że liczysz się z jego słowami, z jego zdaniem?
Psalmista niejako wychodzi naprzeciw myślom, które dziś ze słowa próbują do nas spłynąć. Wspomina, że słowa Pana są szczere, wypróbowane srebro bez domieszki ziemi, siedmiokroć czyszczone. To Bóg ma słowa wypróbowane, przemyślane, siedmiokroć oczyszczone, to znaczy doskonałe. Bóg nie wypowiada słów pozbawionych znaczenia, niosących w sobie jakiś bezsens. Każde Jego słowo ma znaczenie. Słowem doskonałym, wypowiedzianym przez Boga, które stało się Ciałem, jest Jezus Chrystus – Jego Syn, a twój i mój Brat.
Ten Jezus, przychodząc na świat, wniósł weń dobre słowo – tym słowem leczył, podnosił na duchu, ale nim również oczyszczał, tak jak w przypadku osób potrzebujących wstrząsu w postaci słowa: Obłudniku! Wobec nich łagodność słowa byłaby niewskazana.
Kontynuując rozważania z Listu św. Jakuba i psalmu, dochodzimy do wniosku, że jeżeli mamy uczyć się odnoszenia się w słowach do innych, to tylko od Chrystusa – Słowa, które stało się Ciałem. Jezusa jest najlepszym Nauczycielem nie tylko przez swoją mowę, ale i przez swoje zachowanie, mowę ciała, dotyków, spojrzeń, łez, gniewu. To też jest mowa – mowa ciała.
Wpatrując się w Chrystusa, wędrującego i kształtującego przyszłych głosicieli dobrego słowa – apostołów – dziś odnajdujemy Go na Górze Przemienienia. Tam autorytet, jaki Chrystus buduje wśród swoich uczniów, potwierdzają dwie wielkie postacie Starego Testamentu: Mojżesz, przedstawiciel i przekaziciel Prawa nadanego przez Boga na Górze Synaj, prawodawca, i Eliasz, prorok jak ogień, którego moc słowa ujawniała się między innymi przez dar wyproszenia ognia z nieba, kiedy nastąpiła konfrontacja fałszywych bożków z Bogiem Jahwe. Ten autorytet dobrego słowa, wypowiadanego przez Jezusa, potwierdza cały kontekst historii zbawienia.
Uczniowie nie zawsze potrafią znaleźć odpowiednią reakcję na objawienia dokonujące się w Osobie i nauczaniu Jezusa. Ważne, że spontaniczność budząca się w tych przyszłych głosicielach słowa jest zapisana na kartach Ewangelii. Dobrze, że słyszymy o reakcji Piotra, który z tej sytuacji wyciąga jeden wniosek: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni.
Odzywa się głos z nieba, głos z obłoku symbolizującego Ducha Świętego: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie».
To zdanie, pochodzące od Niebieskiego Ojca, jest dla nas słowem wieńczącym dzisiejsze rozważanie. Wypowiedziane przez Boga Dobre Słowo, które stało się Ciałem, jest nie tylko po to, aby go słuchać. Trzeba je naśladować, bo słuchanie w Biblii oznacza wejście w opowiadaną historię tak, by w niej zamieszkać, by stała się ona domem i miejscem spotkania z Bogiem.
Droga siostro i drogi bracie, przy całym wysiłku związanym z tym rozważaniem – niemałym zresztą – na ile udało ci się spotkać Pana i zamieszkać w tym słowie, które Bóg skierował do ciebie również dzisiaj?
Czy odnajdujesz się jako ktoś wezwany do wielbienia Boga na modlitwie, skierowania do Niego próśb o to, by kontrolować swoją mowę?
Czy odnajdujesz się jako ktoś, kto spotkał Boga przynoszącego oczyszczającą moc przez swoje słowo i pozbawiającą tej niemocy, jaką kryje w sobie obłuda, dwulicowość, udawanie i krążenie w złych słowach, które niszczą – w słowach plotek, oszczerstw, pochopnych sądów?
Na ile budzi się w tobie pragnienie pojednania z osobami, którym ostatnio nie dałeś dobrego słowa, wobec których wybrałeś milczenie, którym posłałeś złe słowo zamiast krzepiącego?
Na ile jest w tobie chęć modlitwy za osoby tak samo traktujące ciebie, czyli posyłające złe słowo bądź zbywające cię bardzo krzywdzącym milczeniem?
Panie Jezu, Ty dajesz nam potęgę, siłę i moc ze słów, które kierujesz pod natchnieniem Ducha Świętego. Pomóż nam zbierać się na nowo do modlitwy. Pomóż nam odkrywać w Tobie i w Twoim słowie rady, pouczenia niezbędne do normalnego funkcjonowania w nienormalnej nieraz rzeczywistości. Daj nam ukochać Twoje słowo tak, aby tę miłość było widać w naszych słowach i zachowaniach.
Pozdrawiam w Panu –
ks. Leszek Starczewski