Dobre Słowo 9.02.2010 r.
„Bądź jak Bóg – stań się człowiekiem”
Przed Bożym Narodzeniem 2009 roku usłyszałem hasło: Bądź jak Bóg – stań się człowiekiem. Wydaje się, że słowa te kryją w sobie niebezpieczną myśl, czy zachętę, która może przypominać fragment z Księgi Rodzaju, z kuszenia dokonywanego przez węża: Będziecie jak Bóg. Ale to tylko pozory. Bądź jak Bóg – stań się człowiekiem, to znaczy, spoglądaj po Bożemu swoimi ludzkimi oczami na to, co przeżywasz. Po Bożemu – znaczy w świetle słowa głoszonego przez Chrystusa.
To Boże spojrzenie ludzkimi oczami ukazuje Jezus, wytrwały pracownik winnicy Pańskiej. On z całą determinacją i odwagą próbuje w ludzki sposób dotrzeć z Bogiem do człowieka.
W relacji świętego Marka jesteśmy dzisiaj u Jezusa razem z faryzeuszami i kilkoma uczonymi w Piśmie przybyłymi aż z Jerozolimy. Dostrzegają oni łamanie bardzo ważnego przepisu żydowskiego, związanego z dbaniem o czystość. Zauważyli, że niektórzy z jego uczniów brali posiłek nieczystymi, czyli nieumytymi rękami. Faryzeusze bowiem i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.
Ewangelista Marek wymienia te przepisy, żeby podkreślić także rolę, jaką przywiązywali uczeni w Piśmie i faryzeusze do przepisów. Trzeba pamiętać, że cel tego był bardzo szlachetny. Chodziło o zachowanie czystości wiary, która tyle razy była łamana, co wielekroć sprowadzało niewolę na Izraelitów. Ale również przy tak dobrym celu, przyświecającym temu postępowaniu i tym przepisom, mogło zabraknąć miejsca dla człowieka. I zabrakło. I to jest pierwsza, bardzo ważna myśl z dzisiejszego Bożego słowa. Wszelkie czyny, przepisy, zasady, postanowienia, ślubowania składane Bogu w najbardziej szlachetnej intencji – jeśli gardzą człowiekiem, jeśli depczą człowieka, jeśli nie pozwalają rozwijać się człowiekowi – są najzwyczajniej w świecie tylko i wyłącznie pozorem, który tak naprawdę nie rozwija człowieka po Bożemu.
Na pytanie: Dlaczego twoi uczniowie nie postępuje według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami? Jezus reaguje w sposób bardzo stanowczy. Jaka to reakcja? – Czcicie Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jesteście ode Mnie. Ale czcicie Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Odwołanie się do proroctwa Izajasza musiało bardzo dotknąć zadających to pytanie. Jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę egzegezę, tłumaczenie tego tekstu, jakiego podjął się Jezus – Uchyliliście przykazanie, a trzymacie się ludzkiej tradycji, dokonujecie obmywania dzbanków i kubków i wiele innych rzeczy czynicie. Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować – to możemy zrozumieć napięcie, jakie jest w Jezusie, który absolutnie nie chce rozluźnić relacji z Bogiem, ale wprowadzić człowieka w najgłębszą zażyłość, w najbardziej wyrazistą i ożywczą łączność z Bogiem. Bądź jak Bóg – stań się człowiekiem. Spójrz na to, co przeżywasz, w jaki sposób organizujesz sobie życie modlitwy, jakie wymagania sobie stawiasz, jakie masz oczekiwania względem siebie co do spełniania Bożych przykazań. Bądź kimś, kto patrzy na to tak, jak Jezus, czyli pozwól sobie na rozwój w relacji z Bogiem. Nie na krępowanie się, nie na stresowanie się relacją z Bogiem, ale na rozwój. Bądź zdyscyplinowany. Wszystko zaczyna się od tego, aby w duchu modlitwy przyjmować słowo, zachętę Jezusa skierowaną do nas, abyśmy uczyli się spojrzenia na to, co przeżywają nasze serca, ale także i serca innych. Duch modlitwy otwiera oczy. Duch rozmodlenia czyni nas bardziej wrażliwymi na to, co się dzieje po ludzku w naszym życiu. Pozwala spojrzeć we właściwej ocenie, czyli ocenie Bożej.
W książce Sławomira Odera Dlatego jest święty, która w Polsce ukaże się w październiku, jest bardzo charakterystyczny fragment, przedrukowany w Gościu Niedzielnym z V niedzieli zwykłej. Cytuję: Znaczącym w tej kwestii jest świadectwo pewnego prałata. Rozpoznał on w jednym z kloszardów, który zatrzymywał się zwykle przy Via Transpontina, niedaleko Placu Świętego Piotra, księdza, który porzucił swą posługę. Udało mu się go zaprosić na audiencję w Sali Klementynckiej i uprzedzić Papieża o jego obecności. Po zakończeniu spotkania Papież Wojtyła zawołał go do sali obok. Byli sami. Wychodząc ksiądz kloszard, płakał rzewnymi łzami. Ojciec Święty wyznał, by poprosił, by go wyspowiadał i po spowiedzi powiedział do niego: Widzisz, jak wielkie jest kapłaństwo. Nie brukaj go.
Tylko modlitwa, oparta o żarliwą ufność rodzącą się ze spotkania z Panem w słowie, pozwala widzieć człowieka – nawet wówczas, kiedy złamał on wszelkie, dopuszczalne po ludzku, bardzo obwarowane moralnością normy, tak jak ten ksiądz kloszard, który porzucił kapłaństwo. Tylko modlitwa, będąca wynikiem serdecznej zażyłości z Bogiem, pozwala widzieć głębiej, więcej.
Odbiorco Dobrego Słowa, jak zareagowałbyś na księdza, który dla ciebie jest ogromnym autorytetem, gdyby porzucił kapłaństwo? Według tradycji ludzkiej, czy jakoś inaczej?
Jak zareagowałbyś i jak przyjąłbyś człowieka, który do tej pory był dla ciebie wielkim autorytetem moralnym, gdyby okazało się, że jest zwykłą kanalią w swoim postępowaniu? Tak jak nakazuje ludzki zwyczaj, czy inaczej?
Jak reagujesz na siebie, kiedy odkrywasz w swoim życiu, zachowaniu, jakąś błazenadę, kompletne zaprzeczenie tego, co słyszysz w Bożym słowie? Po ludzku, czy jakoś inaczej?
Ilekroć zauważamy, że zwycięża w nas ludzkie spojrzenie, a nie Boże, tylekroć jesteśmy zapraszani do głębszej, pokorniejszej modlitwy.
Anna Bissi w książce Kochani, choć grzeszni tak mówi: Biblia jest zatem księgą, którą należy odczytywać z całą jej przejrzystością, dostrzegając w historii skąpanej we krwi, pełnej nienawiści, strachu, pragnień, grzechów tak odmiennych, a jednak tak podobnych do naszych, nieustanną obecność Boga, który przygarnia człowieka – przygarnia i przebacza mu. Jego pełne dobroci spojrzenie, spoczywające na naszej nędzy, pomaga nam zmieniać nasze postrzeganie i zauważyć w zamieszkujących nas złu i słabości nieskończone pragnienie szacunku i miłości.
Panie, daj nam Twoje spojrzenie na ludzkie sprawy. Na sprawy, które rozgrywają się na nowo i wciąż każdego dnia w naszych sercach i sercach tych, z którymi żyjemy na co dzień, wśród których chcesz zbawiać nas i teraz.
Prośmy Pana, aby pomógł nam wchodzić w taką modlitwę, w taką serdeczną zażyłość, abyśmy zaczerpnąwszy z niej siły, spoglądali na człowieka Bożymi oczami.
Ksiądz Leszek Starczewski