Dobre Słowo 18.01.2010 r.
Mądre słowo Bożej miłości
Jeżeli Bóg odrzuca, odtrąca, to nie na wieki. To człowiek może nie przyjąć Bożego działania. Może, jak mówi Księga Psalmów, nienawidzić karności – odrzucić za siebie mądre słowo Bożej miłości. Karność nie polega na jakiejś, wybujałej w swoich niedościgłych planach, zabawie Boga człowiekiem, ale na stosowaniu metod, które są jedynie skuteczne w tym momencie, żeby wyrwać nas z oszustwa grzechu, z przyklejenia się do kłamstwa, w jakie uwierzyliśmy.
Mądre słowo Bożej miłości
Grzechu nie da się ochrzcić. Jego siła jest zawsze miażdżąca. Grzech szarpie, dręczy, truje. Jakiekolwiek zabawy człowieka z grzechem, czy też podejście do grzechu od strony wyłącznie ludzkich kalkulacji i myśli, kończą się rozbiciem. To tak, jakby łatę z surowego sukna przyszyć do starego ubrania – nowa łata obrywa jeszcze część ze starego ubrania i robi się gorsze przedarcie. Podobnie dzieje się wtedy, gdy młode, buzujące wino, wlewamy do starych bukłaków. Wino rozerwie bukłaki; i wino przepadnie, i bukłaki. Młode wino należy lać do nowych bukłaków. Tak samo jest z podejściem do grzechu. Grzech potrzebuje łaski Boga – to On pokonuje grzech. Bóg potrafi przyjąć zło i wyprowadzić z niego dobro – nie ochrzcić zła, lecz wyprowadzić z niego dobro.
Grzech jest zawsze grzechem. To bardzo konkretna, centralna prawda objawienia. Aby grzech został zgładzony, musi zająć się nim Bóg i to w sposób niezwykle dramatyczny – On w swoim Synu oddaje życie, aby odzyskać je dla tych, którym grzech życie i chęć do życia odbiera. Bóg ma taka moc. W ten sposób działa.
Mówimy dzisiaj o grzechu, patrząc na niego w perspektywie Bożego działania, na podstawie Ewangelii i opisu dramatycznej sytuacji króla Saula. Tekst pierwszego czytania zatytułowany jest: Bóg odrzuca Saula. To bardzo porażająca prawda, która zinterpretowana powierzchownie, może dać nam obraz niezwykle surowego tyrana – Boga bawiącego się człowiekiem. Bóg przygarnia go, wydobywa, znajduje, kiedy Saul zostaje wybrany na króla, a teraz po prostu go odrzuca. To jest powierzchowne, bardzo niesprawiedliwe i nieuczciwe interpretowanie Bożego słowa. Bóg nikogo nie traktuje jak zabawki. Jeżeli interpretujemy Jego działanie względem nas inaczej niż w kluczu mądrej miłości, to najzwyczajniej w świecie głupiejemy, stajemy się niedostępni dla siebie samych. Potrzebujemy spojrzeć na działanie Boga Jego oczami.
Drogie siostry i bracia – odbiorcy Dobrego Słowa – już do znudzenia powtarzam sobie i wam: Przywołujmy Ducha Świętego. Ilekroć przychodzi nam analizować pewne sytuacje i rozmyślać nad różnymi wydarzeniami w naszym życiu, które przedstawiają nam się jako działanie Boga bawiącego się nami, tylekroć powinna zapalić się czerwona lampka: Wołaj Ducha Świętego, bo to jest absolutne oszustwo, w które nasze serce zostaje wprowadzane przez grzech i ojca kłamstwa – przez złego ducha.
Skupmy się zatem na treści Bożego orędzia na dzisiaj. Bóg odrzuca Saula. To działanie podyktowane jest miłością. Księga Lamentacji mówi: Nie jest zamiarem Pana odtrącić na wieki (Lm 3, 31). Jeżeli Bóg odrzuca, odtrąca, to nie na wieki. To człowiek może nie przyjąć Bożego działania. Może, jak mówi Księga Psalmów, nienawidzić karności – odrzucić za siebie mądre słowo Bożej miłości. Karność nie polega na jakiejś, wybujałej w swoich niedościgłych planach, zabawie Boga człowiekiem, ale na stosowaniu metod, które są jedynie skuteczne w tym momencie, żeby wyrwać nas z oszustwa grzechu, z przyklejenia się do kłamstwa, w jakie uwierzyliśmy. Bóg bardzo niechętnie stosuje takie działanie. Jest to miejsce naznaczone specyficzną niechęcią Boga. Mówi też o tym Księga Lamentacji: Niechętnie przecież poniża i uciska synów ludzkich. Jeżeli już Bóg stosuje odrzucenie, karanie, to musi być bardzo poważny powód.
Jaki jest to powód w przypadku Saula? Kiedy zaczyna mu się szczęścić, kiedy jego wyprawy wojenne przynoszą mu rozgłos, zaczyna inwestować w chciwość, w zbyt wygórowane wyobrażenie o sobie. Nie spełnia nakazu, który w tamtych czasach był całkowicie zrozumiały – nie niszczy całości uzyskanych zdobyczy. Obłożysz klątwą tych grzesznych Amalekitów, będziesz z nimi walczył, aż ich zniszczysz – taki otrzymał nakaz od Pana przed wysłaniem go w drogę. Zwycięski lud postanowił z najlepszych zwierząt, złożyć niby ofiarę Panu Bogu, jako wotum wdzięczności. Było to jednak kłamstwo – to, co najlepsze ze zdobyczy, Izraelici chcieli zachować dla siebie.
Kiedy do Saula przychodzi Samuel, aby mu o tym powiedzieć, król się wykręca i tłumaczy swój występek, swój grzech, wyższą koniecznością – zaczyna chrzcić swe postępowanie, bawić się grzechem, wchodzić z nim w układ. Samuel pyta: Czemu więc nie posłuchałeś rozkazu Pana? Z chciwości zabrałeś łup, popełniłeś więc zło przed Panem. Rozmowa jest bardzo konkretna. Następny krok to: Przyznaj się, człowieku. Wyrzuć z siebie grzech. Wypluj go, zwymiotuj. Ale Saul odpowiada: Posłuchałem głosu Pana: szedłem drogą, którą mnie posłał Pan. Lud zabrał najlepsze owce i bydło z obłożonej klątwą zdobyczy, aby je ofiarować Panu, Bogu twemu, w Gilgal. Ochrzczony grzech – kawałek łaty z surowego sukna przyszyty do starego ubrania. Dramat Saula polega na tym, że nie chce przyjąć pouczenia Pana. Pan przez psalmistę powie: Czemu wymieniasz moje przykazania – czemu się powołujesz na Mnie – na ustach masz moje przymierze, a słowa moje odrzuciłeś za siebie?
Wyznaj grzech – taka jest zachęta Bożego słowa skierowana przez Samuela do Saula. Prorok całą noc nie spał i modlił się, aby trafić do króla, przemówić do niego i uczynić jego serce uległym. Bóg odrzuca Saula dlatego, że go kocha. Stosuje wobec niego karność, bo sprawy poszły za daleko – Saul zaczął chrzcić chciwość. Samuel dodaje jeszcze: Czyż milsze są Panu całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa rozkazom Pana?
Bóg nie ma za złe odmawianych modlitw i ofiar, które czynimy. Jemu brakuje naszego serca, uległości i posłuszeństwa. O to posłuszeństwo zabiega, również i przez wydarzenia z życia Saula, aby trafić do naszych serc. Opór bowiem jest jak grzech wróżbiarstwa, czyli obrzydliwość w Bożych oczach, a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa, czyli czczenie bałwanów. Oddawanie kultu nieistniejącym bożkom, to gardzenie Panem.
Bardzo mocne słowa. Odrzucenie. Mocne działanie Boga. Ale to nie jest zamiar, który ma trwać na wieki. To nie jest cel sam w sobie. Bóg chce serca, bo my chcemy serca. Nasze pojęcie o szczęściu często skażone jest pozorami – błędnymi wyobrażeniami o tym, co jest dla nas dobre.
Siostro, bracie, sam przeżywam takie chwile, kiedy Panu Bogu chcę narzucić swoją wizję szczęścia. A On, podejmując z niezwykłą łagodnością i staraniem walkę o to, aby wybić mi to z głowy i z serca, używa także i odrzucenia. Słowo zaprasza nas, abyśmy przyjęli to odrzucenie, milczenie Boga w naszym życiu, w sytuacjach, kiedy coś nas przerasta, jako dar miłości. Nie oszukujmy się, że zrobimy to o własnych siłach. Potrzebne jest działanie Ducha Świętego i wołanie o łaskę Pana.
W filmie „Wyspa” rosyjskiego reżysera przedstawiona jest droga życia człowieka, który, jak sądził, przyczynił się do śmierci swojego przyjaciela przez to, że stchórzył. Podjął później życie pełne pokuty. Niezwykle ujmujące jest w tym filmie, który wywarł na mnie ogromne wrażenie, to, jak ten człowiek, stając się zakonnikiem, ma świadomość swojej słabości i nieustannie odwołuje się do Boga. Prosi Go, będąc na skraju wytrzymałości, o to, aby się nad nim zmiłował. Śpiewa: Panie, zmiłuj się, Panie odpuść, dopomóż mi, Boże, na mej ziemskiej drodze, słaby duchem jestem, ciałem słaby i grzeszne pokusy wciąż czyhają na mnie...
Siostro, bracie, prośmy Pana, szczególnie w miejscach, w których widzimy, że coś zaczęliśmy tłumaczyć po swojemu, chrzcić, polewać sosem pobożności, o dar miłości, która nas ujmie, bo Bóg ma więcej pomysłów na nasze serce. Przyjmijmy w Duchu Świętym te sytuacje, które nas całkowicie przerastają, są dla nas jak kara, jako dar Jego miłości, bo niechętnie przecież Bóg stosuje karę odrzucenia. Jeżeli odrzuca, to nie na wieki. Celem jest jeszcze głębsze przyjście do nas.
Na koniec jeszcze fragment z Księgi Lamentacji: Dobry jest Pan dla ufnych, dla duszy, która Go szuka. Dobrze jest czekać w milczeniu ratunku Pana. Dobrze dla męża, gdy dźwiga jarzmo swojej młodości. Niech siedzi samotny w milczeniu, gdy On na niego je włożył. Niech usta zanurzy w prochu. A może jest jeszcze nadzieja? Bijącemu niech nadstawi policzek. Niechaj nasyci się hańbą, bo nie jest zamiarem Pana odtrącić na wieki. Gdy udręczył, znów się lituje w dobroci swej niezmiernej. Niechętnie przecież poniża i uciska synów ludzkich.
Ksiądz Leszek Starczewski