Ucząc się wierności
Bóg, który jest Dawcą, przedstawia swoje pragnienie obsypywania darami wiernego sobie ludu. Takie ma pragnienia – obdarowywać nieustannie. Dziś w proroctwie Izajasza słyszymy, jak Pan tłumaczy, interpretuje zaistniałą sytuację zniewolonego ludu izraelskiego: O, gdybyś zważał na me przykazania, stałby się twój pokój jak rzeka, a sprawiedliwość twoja jak morskie fale. Twoje potomstwo byłoby jak piasek, i jak jego ziarnka twoje latorośle. Nigdy by nie usunięto ani wymazano twego imienia sprzed mego oblicza!
Cena wierności to wielkie błogosławieństwo. Wierność pokładana w Bożych przykazaniach pozwala przetrzymać największe próby. Ufność, która zmierza do forsowania własnych oczekiwań, często bardzo odległych od tych, jakie względem nas ma Pan Bóg, nie wytrzymuje próby czasu, nie wytrzymuje próby życia. Bóg w sposób odważny wkracza w rzeczywistość zniewolonego, zdruzgotanego swym stanem narodu i bierze odpowiedzialność za te chwile. Posyłając słowo, próbuje wzbudzić na nowo refleksję, wezwać do nawrócenia, a przez to odnowić pragnienie wierności Jego poleceniom, Jego prowadzeniu.
Jam jest Pan Bóg twój, pouczający cię w tym, co pożyteczne, kierujący tobą na drodze, którą kroczysz. To bardzo odpowiedzialne zagranie Boga, który mógłby w rzeczywistości powiedzieć: Nie mam już do was siły, róbcie sobie krzywdę, jeżeli rzeczywiście chcecie się kierować w życiu waszą mądrością. Ale wstaje w całej tej ruinie ludzkich wysiłków i zaprasza do odkrycia na nowo, że tylko On jest Panem, że On jest Bogiem, twoim Bogiem, pouczającym cię w tym, co pożyteczne, kierującym tobą na drodze, którą kroczysz.
Siostro, bracie, odbiorco Dobrego Słowa, w naszych krokach stawianych dzień za dniem, często brakuje nam wierności, która przynosi błogosławione owoce. Pan pracuje nad tą wiernością. Sam dochowuje wierności, posyłając nam słowo. Ilekroć zejdziemy z drogi wierności, ilekroć wybieramy to, co sprzeciwia się obdarowywaniu nas przez Boga Jego darami, tylekroć sami przeżywamy różne frustracje, zgryzoty, zniechęcenia. To też jest potrzebne doświadczenie. To kolejna z dróg, jaką Pan Bóg wybiera, aby wezwać nas bliżej siebie. Bo przecież nawrócenie to najzwyczajniej w świecie bycie bliżej Boga, który chce bliskości, używa wszelkich możliwych sposobów, aby tę bliskość osiągnąć, aby ją w nas wzbudzić.
Jezus, wiedząc o różnych reakcjach serca na Jego słowo, porównuje zachowanie pokolenia mającego łaskę słuchania słów natchnionych mocą Ducha Świętego, niosących zbawienie, do dzieci przebywających na rynku, które tak naprawdę same nie wiedzą, czego chcą. Ciągle im nie pasuje takie czy inne przychodzenie Pana Boga. Wydawać by się mogło, że bardzo precyzyjne słowa Jezusa są jakimś oskarżeniem, ale tak naprawdę Jezus demaskuje postawy rozchwiania, które przedłużają się w ludzkim myśleniu, działaniu, w moim, w twoim odczuwaniu, pojmowaniu świata i Boga. Chodzi o postawę typu: Nie wiem, czego chcę.
Jeśli rzeczywistość, w której żyjemy, nie pasuje nam, sposób działania Pana Boga wydaje nam się mało wiarygodny, nie mamy sobie nic do zaoferowania, Jezus w tych słowach mówi: Sięgnij po mądrość objawiającą się przez czyny wierności. Pozostań przy Bogu i Jego przychodzeniu do Ciebie, które jest najprostsze – pozostań przy słowie, przy Eucharystii, przy modlitwie. Kiedy sam nie wiesz do końca, jakie objawianie się Pana Boga ci pasuje, jeżeli kaprysisz czy strzelasz najzwyczajniej w świecie jakiegoś focha, jest to sygnał, by wrócić do prostoty, do tego, co w konkretnych czynach się wyraża. Błogosławieństwo jest w zasięgu serca, w zasięgu twoich możliwości.
Panie, dziękujemy Ci za to, że przychodząc do nas, objawiasz swoją wierność i uczysz nas bycia wiernymi Tobie.
Dziękujemy również, że dopuszczasz takie sytuacje – i wprowadzasz nas w nie – kiedy przeżywamy ruinę własnych oczekiwań i wyobrażeń, kiedy dotyka nas bardzo boleśnie rzeczywistość rozkapryszonych dzieci, które same nie wiedzą, czego chcą. Budź w nas wtedy prostotę. Pozwól nam wrócić do prostoty, bez kombinowania, bez oglądania się na to, że mamy tak dużo grzechów, że tyle jest jeszcze do zrobienia, że to chyba się nie uda. Daj, byśmy nie kombinowali i nie tracili energii na gdybanie: co będzie gdy..., ale szli za Tobą w całkowitym posłuszeństwie słowu, które nam posyłasz, w prostocie tego słowa. To ono nas przemienia nawet wtedy, kiedy topornie idzie nam doświadczanie przemiany w konkretach życia, nawet wtedy, gdy tego po prostu nie widzimy.
Dziękujemy Ci, Panie, że uczysz nas wierności przez Twoją wierność. Dziękujemy, bo Ty kochasz w sposób nieodwołalny.
Ksiądz Leszek Starczewski