Dobre Słowo 4.09.2010 r.
Obrona przed nerwicą religijną
Przy faryzeuszach i uczonych w Piśmie można nabawić się nerwicy. Jezus zaś jest Mistrzem cierpliwości i mądrości w podejściu nawet do tak znerwicowanych w szczegółowym, przepisowym wyznawaniu swojej wiary faryzeuszy. Ewangelista Łukasz zauważa, że niektórzy z faryzeuszy byli znerwicowani. Tak wielką wagę przywiązywali do przepisów, iż zgubili w nich ducha – ducha radości, mocy, ducha, który przynosi wolność, a nie zniewolenie.
Wspominaliśmy wczoraj o klimacie troski o to, aby nie dać się zapędzić w kozi róg przez drobiazgowe, skrupulatne przestrzeganie przepisów czy też przykazań. Nie chodzi o to, aby je lekceważyć, ale by nie zgasić w nich ducha. Nadmierną troską o żonę, męża można zgasić ducha radości. Może być cały czas tylko troska, chęć wyjaśnienia czegoś, a nie ma czerpania radości z tego, że małżonkowie są ze sobą. Ciągłe dochodzenie, dlaczego tak, dlaczego znowu tego nie wziąłeś pod uwagę, sprawia, że zapomina się o byciu ze sobą. Można się tym zamordować, wpaść w nerwicę.
Jezus niesie wolność, daje nam w tym słowie Ducha Świętego, abyśmy przyjrzeli się naszym relacjom, czy dostrzegamy radość z tego, że jesteśmy ze sobą, że mamy siebie, czy też skupiamy się na tym, co jeszcze trzeba doszlifować, nad czym musimy się zastanowić, czy to naprawdę idzie we właściwą stronę, czy też nie?... Taka faryzejska pokusa czyha na każdego z nas. Musimy się z nią liczyć, bo słowo Boże mówi, iż tak rzeczywiście może być.
Mamy czerpać radość z przebywania razem, z obecności pana młodego, pani młodej, z kiełkującej w nas przyjaźni, przy wszystkich realnych ocenach, również i słabości, tylko żeby one nie stanowiły motywu przewodniego, bo Jezus jest Panem szabatu. Nie chodzi o to, aby szabat stanowił motyw przewodni, ale Jezus. Żeby nie stanowiło motywu przewodniego naszych relacji to, iż mamy jeszcze tyle do zrobienia. Liczy się to, że jesteśmy w tej relacji. Duch Święty chce nam otwierać serce na tego typu rzeczy.
W dzisiejszym fragmencie Ewangelii dochodzi jeszcze jeden ważny motyw. Często ta nerwica religijna, nerwica w niewłaściwym przeżywaniu małżeństwa, narzeczeństwa, przyjaźni czy jakichkolwiek innych relacji, znajduje swoją pożywkę w mocnych argumentach: Przecież my dbamy o małżeństwo, przecież tak trzeba, przecież tak mówi Pismo Święte… Faryzeusze też powoływali się na to, że chcą dochować wierności Pismu. Co robić w sytuacjach, kiedy taki atak jest bardzo mocny? – Kiedyś już wspominałem o tym, że jako kleryk miałem w życiu potężne ataki, które nie pozwalały mi kompletnie skupić się na Mszy Świętej. Ataki szły po linii, że pomyłką jest to, że jestem w seminarium, że jest to całkowita porażka, że jak w ogóle mogę myśleć o tym, że mam powołanie, że to wszystko zmierza w niewłaściwą stronę. Byłem tym bardzo mocno umordowany. Pamiętam jak dziś, że na Mszy Świętej wieczornej w intencji Ojca Świętego, o 18.00 w katedrze, już nie wytrzymałem i powiedziałem: Dosyć! Idź do Jezusa! Idź pod Jego krzyż i Jego o to pytaj!
Była to dla mnie przełomowa modlitwa. Do kogo wówczas mówiłem? Do siebie czy do starego człowieka, faryzeusza, który chce mnie zatłamsić, którego w świetle słowa Bożego umiem nazwać dopiero po jakimś czasie? – Nie wiem. Wiem, do kogo się odwoływałem – do Jezusa.
To wychodzi dziś w Ewangelii. Jezus sam bierze w obronę atakowanych uczniów. Nie zapomnij o tym, siostro i bracie. Nie jest tak, że ty musisz znaleźć odpowiedzi na wszystkie przychodzące do ciebie ataki. Masz Obrońcę. Tym Obrońcą jest Jezus, który w Duchu Świętym w nowej jakości dziś do ciebie przychodzi. Odsyłaj ataki do Jezusa. Pan wie. Piotr powie: Panie, Ty wszystko wiesz. Koniec tłumaczenia, mówienia, że ja to wyjaśnię, zrobię, doszlifuję, ja się postaram. Dosyć! Ty wszystko wiesz, Panie.
Czy to umywanie rąk jak Piłat? – Nie. Jest to zrzucanie troski na Pana. Słowo mówi: Zrzuć swą troskę na Pana, a On cię podtrzyma. On się tym zajmie. Ale zrzuć.
Zrzucanie olbrzymich ilości węgla z przyczepy wymaga trochę siły, kosztuje. Nie to, że mam bogate doświadczenia w tym zakresie, ale kiedyś zajmowałem się zrzucaniem węgla do piwnic w ówczesnym domu seminaryjnych, a obecnie domu rekolekcyjnego w Skorzeszycach. Ile to trzeba było się nawrzucać, naukładać… Zrzuć swą troskę. Tak, może męczyć to, że trzeba zrzucać, trzeba walczyć, trzeba słyszeć te ataki, ale zrzuć je na Pana, a On cię wybawi, bo On jest Zbawicielem. Pamiętaj o tym.
Faryzeusze, nie wy i nie wasza interpretacja przepisów prawnych jest Zbawicielem. Siostro, bracie, nie twoje starania, nie troski są Zbawicielem twojego męża, żony, narzeczonego, narzeczonej, chłopca, dziewczyny, koleżanki, kolegi, przyjaciela, przyjaciółki. Nie. Jezus Chrystus jest Zbawicielem. I to On bierze w obronę ciebie. Pozwól Mu wziąć historię twojego życia w obronę. Nie myśl, że On cię atakuje. On cię broni. Pozwól. Powiedz Mu: Amen, pozwalam. Weź moje życie w obronę.
Jezu, dziękujemy Ci za to, że Twoja mądrość i miłość objawia się w głupstwie głoszenia słowa. To jest takie głupie i takie mądre rozważać słowo, zostać mu wiernym codziennie, bez względu na kondycję, bez względu na to, czy rozumiem, czy nie rozumiem, czy mi się chce, czy nie. Dziękujemy Ci, że mamy łaskę rozważać słowo, słuchać słowa, że mówisz do nas, do naszego serca, do naszej historii życia, do naszego tu i teraz, do naszych planów. Dziękujemy Ci, że mówisz do nas z miłości, że bierzesz nas w obronę. Pomagaj nam mówić Ci tak, Panie.
Ksiądz Leszek Starczewski