Dobre Słowo 23.05.2010 r.
Jest sposób!
Wspominałem kiedyś licealistom, że kiedy mój starszy kolega – ksiądz pierwszy raz mówił homilię, to zemdlał. Jest to wielkie przeżycie i odpowiedzialność. Święty Paweł też z taką odpowiedzialnością się mierzył, bo kiedy spróbował na solo, w pojedynkę, głosić słowo w Atenach i wszedł między tych, którzy mieli swoje filozofie, to – jak pamiętamy – gdy mówił, popisując się elokwencją i doszedł do kwestii zmartwychwstania, wtedy słuchacze machnęli na niego ręką i powiedzieli: Posłuchamy cię innym razem. Paweł tak to przeżył, że później wyznał w jednym z listów, że z drżeniem i bojaźnią staje wobec głoszenia słowa. Niewykluczone, że trzęsły mu się też łydki :) Jest to przeżycie, ale to ma być przeżycie. I to ma być jakiś rodzaj stresu. Jan Paweł II mówił, że stres jest znakiem, że chce się podjąć coś odpowiedzialnie. Jest na to sposób. Jest sposób na zamknięcie. Jest sposób na stres, przeszkody, lęk, rany. Tym sposobem jest Duch Święty. Ożywcze tchnienie Ducha Świętego. Przyjęcie Ducha Świętego.
Słyszymy w Ewangelii, że wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam, gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte i z obawy przed Żydami. Przyszedł Jezus, mimo tych drzwi zamkniętych, i stanął pośrodku nich. Pokazał im, co zrobił z ranami, co powyprawiał ze śmiercią, a także z tchórzostwem swoich uczniów. Pokonał je. Pokonał mocą Ducha Świętego, czyli mocą potężniejszą niż niechęć do siebie samego, by spojrzeć w lusterko po jakimś obrzydliwym zachowaniu. Niewykluczone, że w takim stanie byli uczniowie, a śmiem twierdzić, że Piotr jako pierwszy znalazł się na liście uczniów, którzy mogli we wszystko spojrzeć, tylko nie w lusterko.
Jezus przynosi Ducha Świętego pełnego pokoju, żeby przyjęli Go ci, którzy byli zamknięci z obawy. Jest sposób na nasze obawy. Jest sposób na nasze życie. Przyjmowanie Ducha Świętego. Przywoływanie Ducha Świętego. Wszyscy moglibyśmy powiedzieć: wiem, słyszałem, nieraz próbowałem, ale to często staje się nużące. Wydaje się niepraktyczne, bo jakby nie było widać efektów działania Ducha Św. Okazuje się, że ci uczniowie jeszcze przez pięćdziesiąt dni będą wyglądali, jakby nie przyjęli Ducha Świętego. Jeszcze pięćdziesiąt dni będą czekali – przy całej ich słabości – na bardzo radykalne, mocne przejęcia ich serc, umysłów przez Ducha Świętego. Bo na działanie Ducha Świętego potrzebny jest czas. I to nas denerwuje. Lubimy, kiedy nasze transfery internetowe sięgają 12MB, kiedy wszystko da się uruchomić pilotem, zaprogramować pralkę czy mikrofalówkę. Dlatego kiedy słyszymy, że Duch Święty przychodzi w czasie i że naprawdę działa, może nas to denerwować, wyprowadzać z równowagi. Bo Ducha Świętego trzeba przywoływać systematycznie. Nie da się Ducha Świętego nabrać raz na zawsze. Możemy się nabrać, że już przyjęliśmy Ducha Świętego i mamy święty spokój. Nie da się naoddychać na cały tydzień. To tak, jakby ktoś próbował przekonać siebie, że skoro uczestniczył w Wigilii Zesłania Ducha Świętego, czuwał przez wiele godzin, to tak się naładował, że może przez trzy miesiące nie przeżywać Eucharystii, bo już mu nic nie potrzeba. To nie jest ta droga. Potrzebne jest nieustanne oddychanie Duchem Świętym. Gdy odbierzesz sobie ten oddech, zmarniejesz. W proch się obrócisz. Dobrze, że Pan w swoim miłosierdziu przewiduje to, że nam się odechce wołać o Ducha Świętego. I kiedy w proch się obrócimy, stworzy nas na nowo, napełniając swoim Duchem. I odnowi nasze oblicze – oblicze ziemi.
Potrzebny jest czas i wołanie o Ducha Świętego. To najlepszy ze sposobów na wszystko, co się dzieje.
Święta Tereska mówiła, że jest opętana Bogiem. Jan Paweł II też powołał się na to określenie. My często kojarzymy ducha ze złym duchem. Opętanie też klasyfikujemy jednoznacznie, a św. Tereska była opętana Bogiem.
Zamiast się zastanawiać, czy coś jest grzechem, czy jeszcze nie, czy mnie już wziął jakiś diabeł, czy nie, czy jestem teraz kuszony, czy nie, zamiast analizować, czy ja już czuję przebaczenie, czy nie – trzeba wołać Ducha Świętego. On przejmie to wszystko, czego my nie jesteśmy w stanie przejąć. Wołać Ducha Świętego, nawet jeśliby nas cofało, wywracało. Wołać Ducha Świętego. Nieustannie i wciąż. To jest jedyny sposób, ale na wołaniu nie powinno się skończyć.
Św. Paweł mówi bardzo praktycznie, że Bóg daje swojego Ducha i ten sam Duch działa w nas wszystkich. Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla wspólnego dobra. Otrzymaliśmy Ducha Świętego. Można nieraz się zakrzyczeć o Ducha Świętego, można się modlić i modlić, ale potrzebny jest następny krok.
Następnym krokiem jest działanie. Czym? – Tym darem, który otrzymałem. Drobnym, małym. Bóg kocha drobiazgi. Życie składa się z drobiazgów, chociaż drobiazgiem nie jest. Czymś drobnym, małym, ale służ. Uaktywnij swój profil w Duchu Świętym. Zaloguj się w Ducha Świętego. Służ nieustannie i wciąż tymi darami, które otrzymałeś. Nawet jak to jest niewiele, nie rozglądaj się i nie porównuj z darami innych osób, bo zeżre cię zazdrość. Zazdrość zaczyna się tam, gdzie nie doceniamy darów, które otrzymaliśmy od Ducha Świętego, gdy szukamy efektów specjalnych, gdy przyglądamy się innym, by powiedzieć: Ja tego nie mam. Ja się tak modlić nie umiem. Ja nie potrafię tak śpiewać. Ja nie trwam tyle na modlitwie. To nie jest ta droga. Czas poświęcany na te wszystkie ,,ja się” mam przeznaczyć na wołanie o Ducha Świętego. To jest możliwe.
I trzeci krok, bardzo istotny, bo Duch działa przez rozmaite dary, by tworzyć wspólnotę. Wszystkim zaś Duch objawia się dla wspólnego dobra. Potrzebujemy choćby drugiej osoby. Jezus podał takie minimum: dwaj bądź trzej zebrani w imię moje. Potrzebujemy relacji, bo Bóg jest w relacji, żeby doświadczenie Ducha Świętego nabierało w nas coraz więcej rumieńców.
Być może jest tak, że dla niektórych z nas droga działaniu Ducha Świętego przebiega z drugiej strony. To znaczy, zaczęło się od jakiejś relacji, a jeszcze nie ma działania, jeszcze nie ma wołania o Ducha Świętego. Pan Bóg ma mnóstwo pomysłów na to, żeby do nas docierać. Jedno jest pewne: On już działa. On nieustannie odnawia Kościół. Wciąż odnawia oblicze ziemi, jak mówił Jan Paweł II. To już się dokonuje. Nieustannie zaprasza do przyjaźni z Jezusem. Bo całe to ,,zamieszanie’’ jest przez Jezusa. Bo Zesłanie Ducha Świętego to potwierdzenie, że się udało. Synu, udało się – mówi Tato do Jezusa. – Udało się. Damy Ducha. Przeszedłeś przez wszystko. Bo Zesłanie Ducha Świętego jest rzeczywistym potwierdzeniem, że dzieło zbawienia zostało dokonane. Jest zwycięstwo. Pozostaje kwestia odebrania nagrody. Jedni będą ją odbierać dłużej, inni krócej.
Duch Święty sprawia, że nie ma różnicy lat. Ludzie dojrzalsi w swoich latach często powtarzają: Ja w twoim wieku… Nie zapomnijmy, że mamy wszyscy ten sam wiek – dwudziesty pierwszy. Duch Święty przychodzi ze swoją mocą i nieustannie nas odnawia. Można być schorowanym, zmasakrowanym przez cierpienie, ale młodym duchem, jak Jan Paweł II. Można Duchem Świętym pokonywać największe przeszkody, bo Duch Święty jest nam dany.
Jak Go kupić? – Nie da się.
U kogo trzeba mieć znajomości, żeby otrzymać Ducha Świętego? – Potrzebna jest osobista relacja. Rozłożona na modlitwę, na działanie i na wspólnotę. Do tego zachęca Boże słowo w uroczystość Zesłania Ducha Świętego nas wszystkich, którzy zbliżamy się do Pana jako Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu. Z różnych stron gromadzi nas ten sam Duch Święty w jednym Kościele. Wszyscy zostaliśmy napojeni i napełnieni Duchem Świętym. Niektórym się udało to odczuć. Inni niczego nie czują. To nie jest sytuacja, po ludzku rzecz biorąc, komfortowa, bo chciałoby się czuć, ale to nie musi przekładać się na uczucia. Przyjdzie czas, że doświadczenie emocjonalne będzie dane. Duch wieje, kędy chce, jak wiatr. Szum Jego słyszysz, skąd jest i gdzie podąża – nie wiesz.
Wniosek końcowy to zaproszenie, żeby mając życie od Ducha, do Ducha się stosować, aby mocą Ducha Świętego, w imię Jezusa Chrystusa, przyjmować każdy dzień jako prezent od dobrego Pana Boga, który trzyma rękę na pulsie świata. Dla Niego jeden dzień to tysiąc lat, tysiąc lat to jeden dzień. On prowadzi nas do pełni zbawienia różnymi drogami, doświadczeniami. Wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem.
Panie Jezu, przyjmij naszą wdzięczność za dar Wigilii Zesłania Ducha Świętego i za uroczystość Zesłania Ducha Świętego.
Ksiądz Leszek Starczewski