Dobre Słowo 16. 03.2011 r.
Skruszone?
Sercem skruszonym nie pogardzisz, Panie. Wielki Post trwa. Pytajmy samych siebie, czy nasze serca kruszeją? Czy zauważamy jakąś zmianę od środy popielcowej, bo jak by nie liczyć, to minął już tydzień? Oczywiście nie chodzi o jakieś wielkie zmiany, tylko o to, czy zauważamy różnicę, że zaczął się Wielki Post? Czy nasze serca poddane są rzeczywiście procesowi kruszenia?
Dobre Słowo 16. 03.2011 r.
Skruszone?
Panie, Ty przemawiasz do nas słowem żywym. Nie pozwól, abyśmy usnęli w czasie tego rozważania. Daj, aby nasze serca przyjęły słowo tak, jak Ty chcesz je kształtować, a nie jak im się podoba. Poślij nam Twojego Ducha, który przybędzie do naszych serc skutecznie ze swoją mocą.
Sercem skruszonym nie pogardzisz, Panie.
Wielki Post trwa. Pytajmy samych siebie, czy nasze serca kruszeją? Czy zauważamy jakąś zmianę od środy popielcowej, bo jak by nie liczyć, to minął już tydzień? Oczywiście nie chodzi o jakieś wielkie zmiany, tylko o to, czy zauważamy różnicę, że zaczął się Wielki Post? Czy nasze serca poddane są rzeczywiście procesowi kruszenia?
Mieszkańcy Niniwy, do których Pan przemówił przez Jonasza przyjmują nawoływanie obcego im proroka i razem ze swym władcą podejmują bardzo wyraźną pokutę, w której niesamowicie przemawiająca jest pokora, z jaką przemawia król: Kto wie, może się odwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, a nie zginiemy?
Ci, którzy mogliby być kompletnie niezainteresowani jakimś tam obcym prorokiem, są podatni na jego nawoływania. Bóg widzi konkretny przejaw tego posłuszeństwa, czyli czyny: Zobaczył Bóg czyny ich, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg, i nie zesłał niedoli, którą im zagroził. Boga ruszają skruszone serca. To jest bardzo Boże zachowanie, reagować na autentyczną skruchę człowieka.
Jonasz zostaje wysłany kolejny raz. Warto o tym pamiętać, bo niełatwo jest wyjść ze słowem upomnienia do kogoś drugiego. Przypomnij sobie, siostro, bracie, i odpowiedz, stanąwszy w prawdzie, czy łatwo jest ci zwrócić komuś uwagę, czy też łatwiej tylko kogoś chwalić? A może nawet milczeć i udawać, że to nie twoja sprawa?
Słyszeliśmy w poniedziałek z Księgi kapłańskiej: Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu. Nie będzie ci obojętne, co robi bliźni. Prorok Jonasz po wielkiej walce i zmaganiu, po ucieczce, którą, jak uważał, da się skutecznie doprowadzić do końca, zostaje zdobyty przez Boga i posłany.
Pytajmy samych siebie: Czy widzimy u siebie gotowość do zwrócenia uwagi komuś, kto tej uwagi potrzebuje? Kiedy ostatnio przyjęliśmy uwagę pod naszym adresem i jak ją przyjęliśmy? Czy zaowocowała ona skruchą, czy też już na starcie, z samego założenia, skierowana do nas przez kogoś innego uwaga odebrana została jako atak?
Pan, który do nas przez to słowo przemawia, posyła nam mnóstwo znaków streszczających się w jednym – znaku Jego miłości, która wszystko pokonuje. Zwycięża śmierć. I innego znaku nam nie da. Ilekroć nie wiemy do końca, czy to, co dzieje się w naszym życiu, jest głosem Boga, czy też naszym głosem, tylekroć pamiętajmy, że jeśli Pan daje znak, to jest to znak Jonasza. Jest to znak, który w Nim objawił się najpełniej – znak wzywający nas do nawrócenia.
Panie, Ty chcesz, aby nasze serca były skruszone i pragniesz naszego nawrócenia. Pomagaj nam odkrywać to, co nasze serca czyni uległymi wobec Twojego słowa, i to, co czyni je przewrotnymi, ciągle żądającymi czegoś, nieprzyjmującymi żadnych pouczeń. Uzdolnij nas do bycia czytelnym znakiem dla innych, aby ludzie, patrząc na nas, budzili w swoich sercach zachwyt Tobą, Boże, i pytania, które nie będą dla nich oskarżeniem, ale skłonią do jeszcze większego i czulszego zbliżenia się do Ciebie, Panie.
Ksiądz Leszek Starczewski