Człowiek zaczyna post, a szatan karnawał
Nie bądź pyszny, bracie, siostro, księże. Nie jesteś żadną atrakcją dla złego ducha. Nie masz nic do zaoferowania sam z siebie złemu duchowi. Wiesz dlaczego jesteś atrakcyjny dla demona? Dlaczego jesteś kuszony? Dlaczego budzi się w tobie pokusa rezygnacji z relacji z Bogiem? – Bo jesteś Jego ukochanym dzieckiem, za które własnego Syna przez krzyż do zmartwychwstania przeprowadził. Jesteś Jego ukochanym dzieckiem i dlatego jesteś kuszony. Nie pysznij się, że jest jakiś inny powód. Jesteś ukochanym dzieckiem. Nie chodzi o twoje czyny, bo czym mogę zaimponować Panu Bogu? – Jedyne, co we mnie podziwia, to wiarę w Jego miłość, w to, że jestem Jego ukochanym dzieckiem.
Dobre Słowo o zwycięstwie w kuszeniu
na podstawie liturgii Słowa z 13.03.2011 r. – I niedzieli Wielkiego Postu "A"
Człowiek zaczyna post, a szatan karnawał
Boże, Ty znasz szlachetność i podłość naszych serc, nasz słomiany zapał i wysiłki, aby podążać za Tobą. Budź w nas świadomość prawdy, że jesteś w pobliżu, że rzeczywiście i naprawdę w Tobie żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Ochroń nas przed bylejakością i letniością w zbliżeniu się do tego słowa. Obdarz nas swoim miłosierdziem, bo bez niego to, co usłyszymy, będzie nieodnoszącą się do naszego życia paplaniną, utwierdzającą nas w przekonaniu, że wszystko jest sztuczne i chore. Ożyw nas Twoim Świętym Duchem, Twoim świętym słowem.
Kiedy Jezus rozpoczyna swoją działalność od chrztu w Jordanie, wchodzi w bardzo konkretne zadanie, jakie zlecił Mu Ojciec. Misja nauczania i zbawiania przybiera nową formę – Jezus wychodzi z ukrycia.
Jezus zaczyna czterdziestodniowy post. Budzi się także demon, który świadom tego, że ma mało czasu, wychodzi i intensyfikuje działania, bardziej się aktywizuje w swojej przebiegłości. Księga Rodzaju mówi, że: wąż był najbardziej przebiegły ze wszystkich zwierząt polnych, które Pan Bóg stworzył. Jego działania są naznaczone przebiegłością tak wielką, że Kościół w hymnie z godziny czytań z liturgii godzin mówi: Oddalmy zło, które może chwiejnych zagarnąć w niewolę i brońmy siebie przed wrogiem pełnym podstępnej przemocy.
Wychodzi świetnie przygotowany przeciwnik – szatan – ten, który będzie tylko i wyłącznie dzielił, który już w tej chwili wścieka się i swoją pełną przemocy przebiegłością bardzo dyskretnie i wiarygodnie chce rozbić twoje i moje skupienie. Przydatność tego tekstu próbuje wyrzucić do kosza. Chce cię całkowicie pozbawić aktywności serca – albo cię oskarżając, wyjmując jakieś grzechy, albo nużąc, pokazując ci w tej chwili inne zajęcia i sprawy, które na ciebie czekają już za chwilę czy jutro. Podkreślmy to z całą mocą – wróg, który także się budzi i aktywizuje, jest pełen podstępnej przemocy.
Jezus przychodzi przygotowany do tej misji, bo jest pełen Ducha Świętego. To właśnie Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. Jezus wszedł w samo epicentrum tego jadu i zagrożenia, tej pełnej podstępnej przemocy siły złego. Tylko Jezus ma moc i siłę do tego, żeby na przebiegłość i przemoc odpowiedzieć posłuszeństwem pełnym uległości wobec Ojca. Wobec Boga, który jest pewny zwycięstwa, którego nikt z ludzi nie musi wystawiać na próbę i sprawdzać czy kocha, czy poradzi sobie z życiem. My to życie często tak bardzo powierzchownie interpretujemy: albo jako miejsce, gdzie Bóg nas opuszcza, czy też tylko nas doświadcza, albo – bardzo błędnie rozumiejąc działanie i Opatrzność Pana Boga – gdzie nas kusi.
Przypomnijmy słowa Listu św. Jakuba: Ten, kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani sam nie jest kuszony, ani też nie kusi nikogo. Każdego bowiem kusi jego własna pożądliwość, która odwodzi od dobra i nakłania do zła (Jk 1, 13-14). Od dobra, jakim jest widzenie Boga jako Ojca, który kocha we wszelkich okolicznościach życia – tu nie ma żadnych wyjątków. Tak jak w tym momencie, kiedy Duch wprowadza Jezusa w samo epicentrum kuszenia, przygotowując Go do misji przez post. Tu też obecny jest Bóg, który ma w tym swój plan. Tak jak w każdym momencie, kiedy nam się wydaje, że jesteśmy w epicentrum kuszenia, wstrząsu, tragedii życiowej – obecny jest z nami Bóg, który nas nie kusi. Kusi nas wtedy nasza własna pożądliwość, odwodząca od dobra, czyli od widzenia tej sytuacji, jako miejsca działania Boga, z którego On chce wyprowadzić dobro, i nakłaniająca nas do zła.
Gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech. A gdy grzech jest dojrzały, płodzi śmierć – mówi św. Jakub. Najpierw przychodzi pożądliwość oczu, ciała i pycha życia – jak powie św. Jan – która jeżeli tylko pocznie, rodzi grzech, a ten z kolei płodzi śmierć.
Dlatego Bóg, który wie o tej tendencji ludzkiej natury, o możliwości wyboru czegoś takiego, powiedział do pierwszych ludzi o drzewie poznania dobra i zła: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli. Nie wolno nawet dotykać. Nie dotykaj swojej pożądliwości tym, co sprawi, że pocznie ona grzech, który spłodzi śmierć.
Celem działania, w którym w tej chwili znajduje się Jezus, wyprowadzony w Duchu Świętym na pustynię, jest wykazanie Mu bezsensu jakichkolwiek kroków w stronę człowieka. Moglibyśmy to ująć w takim dialogu: Jezu, Ty chcesz zbawić, ludzi? Przecież oni są niewdzięczni i kompletnie nie przejmą się tym, co Ty robisz. Jeżeli chcesz im pomóc, to proszę bardzo, ja mam tu następujące oferty. Pierwsza oferta: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem. Druga oferta: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół. Zróbmy jakiś efekt, jest przecież napisane: «Aniołom swoim rozkaże o Tobie, a na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień». I trzecia oferta: Jeśli jesteś rzeczywiście tym, który ma pomóc ludziom, to zobacz, ja mam tutaj wszystkie królestwa świata oraz ich przepych. Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. – To jest test na najbardziej wrażliwej tkance Jezusowego Serca. Jezus, doskonale przygotowany przez uległość w miłości Ojcu do spełnienia dzieła odkupienia w świecie, dotykany jest właśnie w tym punkcie. To jest pokusa bardzo żywa i odpowiednia do Jezusowemu podejścia do człowieka. Nie zapomnijmy, że Jezus był prawdziwie kuszony i czytany dzisiaj opis nie jest zabiegiem literackim, zabawą słowem, ale prawdziwym kuszeniem Jezusa.
Jezus jest posłuszny i uległy w miłości swojemu Ojcu. Odpowiada szatanowi: Napisane jest: «Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych». Najpierw słowo. Ono rodzi wiarę i daje moc. Reszta będzie dodana. Troszczcie się najpierw o królestwo Boże i jego sprawiedliwość, a wszystko inne będzie wam dodane. Druga odpowiedź: Ale jest napisane także: «Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego». Bóg jest czytelny nawet wówczas, kiedy Jego obraz, jaki mamy, jest zamazany i nie umiemy zinterpretować, czy też błędnie interpretujemy wydarzenia naszego życia, oskarżając Boga.
W Księdze Apokalipsy (Ap 16, 8) jest fragment, zapowiadający wylanie kilku czaszy na różne miejsca: Czwarty wylał swą czaszę na słońce: i dano mu władzę dotknąć ogniem ludzi. I ludzie zostali dotknięci wielkim upałem, i bluźnili imieniu Boga, który ma moc nad tymi plagami, a nie nawrócili się, by oddać Mu chwałę. Bluźnienie, przeklinanie Boga, wystawianie Go na próbę, jest tym zabiegiem, do którego chce w naszych sercach – tak jak w Sercu Jezusa – doprowadzić zły duch. On wie, że wystarczy tylko poprzestawiać szyk w naszym myśleniu i postrzeganiu rzeczywistości. Wystarczy wzbudzić w człowieku przekonanie, że jemu się należy, on wie lepiej i to on ustala, co jest dobre, a co złe. A jeśli on widzi ewidentne zło, to jest zło, i to wszystko, co widzi.
Zwróćmy uwagę, że kiedy plagi dotknęły ludzi, to oni bluźnili imieniu Boga, który ma władzę nad tymi plagami. Kiedy dotyka cię nieszczęście, które oczywiście pochodzi z dopustu Bożego, bo jeden jest Zbawiciel i Ten, który pisze historię zbawienia twoją i moją, i On ma władzę nad tym nieszczęściem, jeśli Bóg coś dopuścił, to musi mieć w tym jakiś zamiar. Uważajmy, bo ludzie zostali dotknięci wielkim upałem, i bluźnili imieniu Boga, który ma moc nad tymi plagami, a nie nawrócili się, by oddać Mu chwałę. – Co podjęli? – Przekleństwo, bluźnierstwo, czyli po prostu poddawali Boga próbie: Ja Cię przetestuję. Jak Ty rządzisz tym światem i moim życiem, to proszę, układaj wszystko tak, jak ja chcę, żebyś ułożył. Może być taka sytuacja. Co na to odpowiada Jezus: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego.
A czy Bóg nie może nas wystawić na próbę? – Oczywiście, że może. – Komu jest ta próba potrzebna? Bogu? Bóg nas zna doskonale. Próba potrzebna jest nam, żebyśmy liczyli się ze swoją kondycją, z kondycją Boga i ze słowami i czynami, które podejmujemy. Nam są potrzebne próby, które dopuszcza Pan Bóg. Przypomnijmy, że jeżeli te próby przybierają formę pokus, to one pochodzą z dopustu Bożego, ale to nasza pożądliwość i posłuszeństwo złemu duchowi sprawia, że pokusy się pojawiają. W Pierwszym liście św. Pawła do Koryntian (1 Kor 10, 13) czytamy: Nie byliście kuszenie ponad ludzkie siły. Bóg, który jest wierny, nie pozwoli, byście byli kuszenie ponad siły, lecz dopuszczając pokusę, wskaże sposób jej przezwyciężenia. – To jest słowo Boże.
Jeżeli przeżywasz jakąś pokusę – niewiary, zwątpienia, rezygnacji z kroczenia dalej za Panem – słowo mówi: Dopuszczając pokusę, wskaże sposób jej przezwyciężenia. Może tego nie widzisz? Może na tym trzeba się skupić, a nie od razu atakować Boga? Mówię to też do siebie. I nie chodzi o to, żeby wzbudzić w sobie poczucie winy, bo to jest dość łatwe. Łatwiej jest wzbudzić w sobie poczucie winy, niż rozglądać się, gdzie Pan Bóg wskazuje mi sposób przezwyciężenia tej trudności. Gdzie?
Prośmy Pana, słuchając tego słowa, żeby nasze serca przylgnęły do Niego. Nie odkładaj sobie na później modlitwy, droga siostro, drogi bracie! Nie odkładaj na później refleksji! Być może tylko to ma dzisiaj dotrzeć do ciebie i do mnie z tego słowa. Zrób coś z tym! – Co zrobić? – Modlitwa do Ducha Świętego, który posyłając to słowo, daje także moc, aby je zastosować w życiu.
Słowo Jezusa jest bardzo konkretne: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego.
I ostatnia odpowiedź, którą Jezus daje. Przez nią także pragnie się do nas zwrócić. Królestwa świata, ich przepych i błyskotki, zaślepiające nasze oczy… Mogą mieć postać mamony, pieniędzy, samochodu, komputera, mebli, wyposażenia domu, które nam nie daje spać po nocach, bo chcielibyśmy już je mieć, myśląc, że mogą nam przynieść ulgę i szczęście. Ubodzy w duchu wiedzą, o czym mówi słowo. Natomiast ci, którzy żyją w przepychu, czują się atakowani, bo: To mi się już nic nie należy?! – A kto ci powiedział, siostro, bracie, że ci się nic nie należy? Jeżeli czujesz się atakowany, to jest atakowany twój i mój przepych. „Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon”. Na to odrzekł mu Jezus: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: «Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz»”.
Komu się kłaniasz, droga siostro i drogi bracie, księże?
Przed czym się kłaniasz do samiutkich stóp i ziemi?
Jakie jest twoje ostatnie spojrzenie, gdy zamykasz oczy i kładziesz się do łóżka? Co widzisz? Na co się napatrzyłeś? Pokaż swojemu sercu, co takiego przez cały dzień było dla ciebie przedmiotem, osobą, przed którą oddawałeś pokłon? Serce wyświetli ci to wszystko. Co to było? Może gniew? A może jakiś dobry czyn, który pochodził od Boga, który On okazał w swojej łaskawości przez ciebie, przez twoje ręce, uśmiech, przez twoje zainteresowanie, przez troskę skierowaną do innej osoby?
Idź precz, szatanie! – To jest bardzo istotna odpowiedź Jezusa.
Jest bowiem napisane. Znowu odwołujemy się do słowa, bo przecież ono jest dla nas kluczem. W świetle czego interpretujemy nasze życie? To słowo ma nas odczytywać i testować, a nie nasze widzimisię, nasze kaprysy, czy nawet najszlachetniejsze postanowienia, na które cały świat powinien reagować i oddać nam pokłon. A jak nie zauważyli naszych postanowień i starań, to są be. Mówię to, żeby jednoznacznie demaskować to, co sprawia, że zaczynamy oddawać pokłon nie Bogu, ale rzeczom. Z ludzi robimy rzeczy i z rzeczy robimy ludzi.
Jezus, kuszony przez złego ducha, odnosi zwycięstwo. To nie jest Ewangelia tylko o kuszeniu, ale o zwycięstwie. Św. Augustyn mówi do nas: Widzisz, że Chrystus był kuszony, a nie dostrzegasz, że odniósł zwycięstwo? Uznaj, że to ty jesteś w Nim kuszony i że w Nim odnosisz zwycięstwa. Chrystus mógł trzymać diabła z dala od siebie. Jeżeliby jednak nie był kuszony, nie nauczyłby cię sztuki zwyciężania w pokusie.
Nie bądź pyszny, bracie, siostro, księże. Nie jesteś żadną atrakcją dla złego ducha. Nie masz nic do zaoferowania sam z siebie złemu duchowi. Wiesz dlaczego jesteś atrakcyjny dla demona? Dlaczego jesteś kuszony? Dlaczego budzi się w tobie pokusa rezygnacji z relacji z Bogiem? – Bo jesteś Jego ukochanym dzieckiem, za które własnego Syna na krzyżu umieścił i przez krzyż do zmartwychwstania przeprowadził. Jesteś Jego ukochanym dzieckiem i dlatego jesteś kuszony. Nie pysznij się, że jest jakiś inny powód. Jesteś ukochanym dzieckiem. Nie chodzi o twoje czyny, bo czym mogę zaimponować Panu Bogu? – Jedyne, co we mnie podziwia, to wiarę w Jego miłość, w to, że jestem Jego ukochanym dzieckiem.
Św. Augustyn mówi jeszcze: Życie bowiem nasze w tym pielgrzymowaniu nie może trwać bez pokusy, ponieważ właśnie postęp duchowy dokonuje się przez pokusy. Ten, kto nie jest kuszony, nie może siebie poznać. Po co są próby? – Żebyś siebie poznał. Może napiszesz sobie religijne cv? Jak ono będzie wyglądać? Pokusy i próby cię testują. To jest twoje cv. Ten, kto nie jest kuszony, nie może siebie poznać. Nikt też nie potrafi osiągnąć wieńca chwały bez uprzedniego zwycięstwa. Zwycięstwo zaś odnosi się poprzez walkę, a walczyć można jedynie wówczas, gdy się stanie w obliczu pokus i nieprzyjaciela. Trzeba wejść w epicentrum wstrząsów. Szatan ponosi porażkę, ilekroć nazywamy po imieniu jego działanie. I to on ma się nas bać, a nie my mamy jego.
Jeżeli budzi się w tobie strach, bo odkryłeś miejsca, gdzie uległeś złemu duchowi, to właściwą postawą jest skrucha twojego serca. Ona podoba się Bogu: Sercem skruszonym nie pogardzisz, Boże. Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha. Jeżeli odkryłeś, że osłabła moc twego ducha, jeżeli twoje grzechy oskarżają cię i nie dają ci spać w nocy, powtarzaj jak mantrę: Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha. Nie odrzucaj mnie od swego oblicza i nie odbieraj mi świętego ducha swego. Przywróć mi radość z Twojego zbawienia i wzmocnij mnie duchem ofiarnym. – Do tego uzdalnia nas słowo.
Przeczytałem dzisiaj w jednym komentarzu następujące zdanie: Z diabłem się nie tańczy. Z nim trzeba walczyć. Warto się nad tym zastanowić. Tam, gdzie człowiek kończy karnawał, a zaczyna post, szatan kończy post, a zaczyna karnawał. Nie mamy się z nim bawić. Mamy z nim walczyć. A walczymy nie dlatego, że dysponujemy jakąś siłą, tylko dlatego, że Bóg w nas jest silny, ilekroć my jesteśmy słabi.
Dziękujemy Ci, Panie, za to, że przychodzisz do nas w tym słowie i chcesz, abyśmy odkrywali jego moc. Dziękujemy Ci, że tylko Ty zwyciężasz i chcesz, abyśmy uznając Ciebie, jako Tego, który jest atakowany w nas, Tobie także pozwolili się w nas bronić słowem Bożym, przylgnięciem serca do Ciebie, szczerością, ufnością.
A nawet kiedy odkryjemy grzech i nie daje nam on spać, czy też nie potrafimy się pozbierać, bo przychodzą do nas w pamięci różne nie tylko grzechy, ale i skutki grzechów, to także mówisz do nas przez słowo z Listu św. Pawła do Rzymian: I nie tak samo ma się rzecz z tym darem, jak i ze skutkiem grzechu, spowodowanym przez jednego grzeszącego. Gdy bowiem jeden tylko grzech przynosi wyrok potępiający, to łaska przynosi usprawiedliwienie ze wszystkich grzechów.
Słyszysz, siostro i bracie? – Ze wszystkich grzechów! Jeśli już cię grzechy nie niepokoją, ale obawiasz się ich konsekwencji, to przeczytaj te słowa św. Pawła.
Panie, dziękujemy Ci za Twoją obecność, za Twoje zwycięstwo. Daj, abyśmy kroczyli przez ten Wielki Post, pamiętając, że idziemy do zwycięstwa, że Ty nam w wierze przewodzisz i ją wydoskonalasz.
Ksiądz Leszek Starczewski