Dobre Słowo 12.03.2011 r.
Zasiedziali w piwnicach
Właściwie ze słuchania słowa wypływają same korzyści: Odmłodzi twoje kości tak, że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie. Nic, tylko stosować w życiu polecenia, które daje słowo. J Ja cię powiodę w triumfie przez wyżyny kraju. Chodzić po wyżynach, wspinać się na szczyty… Same korzyści ze stosowania Bożego słowa w życiu. Dlaczego więc tych korzyści nie widzimy?Dobre Słowo 12.03.2011 r.
Zasiedziali w piwnicach
Panie Jezu, Twoje słowo leczy ze złudzeń. Spraw, aby to spotkanie ze słowem stało się skutecznym lekarstwem dla nas.
Właściwie ze słuchania słowa wypływają same korzyści: Odmłodzi twoje kości tak, że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie. Nic, tylko stosować w życiu polecenia, które daje słowo. J Ja cię powiodę w triumfie przez wyżyny kraju. Chodzić po wyżynach, wspinać się na szczyty… Same korzyści ze stosowania Bożego słowa w życiu.
Dlaczego więc tych korzyści nie widzimy? Dostrzegamy tylko trud. W spotkaniu ze słowem Pana zbyt często nie jest ono dla nas rozkoszą, mądrością, którą stosujemy w życiu, ale nie do osiągnięcia wyzwaniem – żeby nie powiedzieć wyzwiskiem. – Jest to tajemnica nieprawości, tajemnica zamknięcia, o której nie mamy bladego pojęcia, tajemnica grzechu, który nas tak spaskudził, rozkaprysił, że wydaje się nam, że to słowo jest poza naszym zasięgiem, gdzieś daleko, że musiałoby się stać nie wiadomo co, aby to słowo stało się nam bliskie.
Większej bzdury grzech nie może wymyślić. Większego oszustwa nie jest w stanie nam wcisnąć. Dlatego, kiedy słyszymy o tych korzyściach i widzimy własną niemoc, możemy wybrać pakiet, w którym zbliżymy się do Pana i powiemy: Panie, Twoje słowo jest nieomylne, ono nie mydli nam oczu, ale je otwiera. Kiedy kierujesz słowo do mnie, grzesznika, to kierujesz je jako do osoby zdolnej je spełnić. Zapowiadasz ogromne korzyści płynące ze słuchania słowa. Zmiłuj się nade mną i pomóż mi rzeczywiście zastosować je w życiu.
Ale możemy także wybrać pakiet zniechęcenia, odsunięcia się od słowa i jeszcze większej impregnacji, jeszcze skuteczniejszego zamykania się na nie. Tylko po co? W imię czego?
Słowo daje nam dziś bardzo konkretne wskazania, które – przypomnijmy – jesteśmy w stanie spełnić. Pan wzywa nas, abyśmy skierowali kroki do tych, których przygnębiliśmy, na których zrzuciliśmy jarzmo, którym groziliśmy palcem, myślą, przewrotną mową, odsuwając od nich to, co mogło być pożywieniem, co mogłoby zbliżyć nas do siebie. Nie zapomnijmy, że aby zwrócić słowu tę moc, która w nim jest, i aby z tej mocy skorzystać, niezbędna jest modlitwa. Bez modlitwy, bez wołania o Ducha Świętego, jest to tylko i wyłącznie jakiś wykład, teoria.
Jezus pokazuje realizację tego słowa, kiedy wchodzi do komory celnej. Zobaczył celnika, zobaczył złodzieja siedzącego w komorze celnej. Znał go z imienia. Jezus wchodzi do niego. Realizuje słowo.
Pytajmy samych siebie: Jak ma na imię człowiek, którego usadziliśmy w komorze celnej, którego już jednoznacznie określiliśmy mianem złodzieja – człowiek, do którego Pan nas dziś posyła?
Jaką ma twarz, oczy, człowiek, który z naszej strony doświadcza osądu, uprzedzenia, ciężaru, przygnębienia?
Do kogo Pan nas chce posłać w mocy Ducha Świętego, żebyśmy doświadczyli odmłodzenia, mocy, przemieniającej największych wrogów i wchodzącej do najgłębszych piwnic, do których zepchnęliśmy kogoś naszą postawą, naszym nieczytelnym świadectwem?
Jak mają na imię osoby, które nas w takiej komorze usadziły, do takiej piwnicy wepchnęły?
Jak mają na imię te osoby, które potrzebują także naszego błogosławieństwa?
Z historii Izraela na pustyni bardzo wyraziście widać, że co krok Naród Wybrany przeklinał Boga, a Bóg błogosławił.
Jak mają na imię osoby, które nas przeklinają, które my przeklęliśmy? – Tak, przeklęliśmy. Jest to bardzo dobre słowo, bez dyplomacji. Przekleństwem jest odmówienie komuś dopływu miłości Bożej z naszej strony, zagniewanie się na niego. To jest przekleństwo. Nie: Mam rację, mówię prawdę, ale przekleństwo. Tak nie robią chrześcijanie. Tak robią poganie i ci, którzy nie chcą znać Boga.
Jak mają na imię, jak wyglądają osoby, które potrzebują mojego błogosławieństwa, skoro zdecydowałem się pójść za Panem i rozważyć dziś Jego słowo?
Ksiądz Leszek Starczewski