Dobre Słowo 08.03.2011 r.
Ty też masz władzę i płacisz podatki
Panie, Ty potrafisz przenikać najgłębsze zakamarki naszych myśli. Proszę Cię, abyś swoim światłem rozświetlił ciemności naszych serc, te miejsca, które migają się przed rozważaniem słowa, próbują zbyć tę dawkę mądrej i wymagającej Miłości jakimś ogólnikiem, bylejakością. Przeniknij nas Twoim światłem i pozwól, abyśmy rozpoznali nadzieję tego wezwania, które ze słowa chce do nas dotrzeć.
Dobre Słowo 08.03.2011 r.
Ty też masz władzę i płacisz podatki
Panie, Ty potrafisz przenikać najgłębsze zakamarki naszych myśli. Proszę Cię, abyś swoim światłem rozświetlił ciemności naszych serc, te miejsca, które migają się przed rozważaniem słowa, próbują zbyć tę dawkę mądrej i wymagającej Miłości jakimś ogólnikiem, bylejakością. Przeniknij nas Twoim światłem i pozwól, abyśmy rozpoznali nadzieję tego wezwania, które ze słowa chce do nas dotrzeć.
Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby jej nie dano ci z góry. – Tak mówił Jezus do Piłata. To bardzo wyraźny sygnał, do którego odwołuje się także jeden z Jego apostołów, mówiąc, że wszelka władza pochodzi od Boga. Boże słowo przekazuje nam prawdę o źródle każdej władzy. Tym źródłem jest Bóg. Jeśli władza jest przyjęta jako dar od Boga, staje się służbą na rzecz innych osób. Służbą – jak uczy Katechizm Kościoła Katolickiego – na rzecz dobra wspólnego.
Bywają sytuacje, że sprawujący władzę nie odnoszą jej do źródła. Czerpią z niej tylko i wyłącznie prywatne korzyści. Ale bez względu na to, jaką postawę wobec Boga przyjmują, otrzymana władza też będzie miała swój finał i rozliczenie. Nie chodzi tylko o zasady demokracji, o społeczeństwo, które wybierze dane ugrupowania polityczne lub go nie wybierze na kolejną kadencję, ale przede wszystkim o zdanie sprawy przed Bogiem. Bo ze wszystkich darów Bóg też rozlicza – tak jak ów pan, który obdarował sługi talentami, wyjechał w dalekie krainy i po powrocie rozliczył każdego.
Kwestie władzy i obecności Boga stają się w tym kluczu bardzo czytelne. Warto dodać, że nawet gdyby sprawujący władzę nie odnosili jej do Boga, to i tak Bóg przez nich potrafi objawiać swoją moc. W sposób mało świadomy, najwyższy kapłan, który na radzie Sanhedrynu, wobec starszyzny żydowskiej, mówił w kontekście nauczania Jezusa: Czyż nie lepiej, żeby jeden człowiek zginął za naród, niż żeby cały naród zginął?, wypowiedział proroctwo, chociaż jego postępowanie nie odzwierciedlało zamysłu Bożego.
To bardzo ważny, niosący wielką ulgę, inspirujący i oczyszczający komentarz Bożego słowa do wszelkiej władzy, której powinniśmy być posłuszni. Na jakiej zasadzie? – Na zasadzie sprawiedliwości.
Dziś Jezus mówi o tym w rozmowie podjętej z uczonymi w Piśmie i starszymi, którzy chcieli go podchwycić w mowie. Odpowiada na kwestię płacenia podatków, która od tamtego czasu się nie zmieniła. Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie? Mamy płacić, czy nie płacić? Sprawa była o tyle złożona, że Żydzi, widząc podobieństwo Cezara na monecie, natychmiast reagowali alergicznie. Przykazanie mówiło bowiem: Nie będziesz czynił żadnego wyobrażenia Boga. A jeżeli z człowieka robisz boga, to jest to po prostu bałwochwalstwo. Zatem: Mamy płacić, czy nie płacić? Pytanie konkretne i odpowiedź Jezusa jest także konkretna. Demaskuje motywacje, jakie kierują ludźmi, którzy Go pytają, ale odpowiada: „Przynieście mi denara, chcę go zobaczyć”. Przynieśli. On pyta: „Czyj jest ten obraz i napis?” Oni odpowiedzieli: „Cezara”. Jezus mówi do nich: „Oddajcie cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. Ta władza i tak do Niego wróci. Przecież cezar w ostatecznym rozrachunku należy do Boga. Byli pełni podziwu dla Niego.
Może się wydawać, że w związku z tą Ewangelią poruszamy tylko kwestie społeczne. Ale nie są to tylko sprawy jakichś konkretnych ugrupowań politycznych, czy administrujących rządami w kraju, w świecie. Tu chodzi o każdy rodzaj władzy, także o władzę rodzicielską, władzę, jaką sprawują duchowni przez sakrament święceń, władzę, jaką ma każdy z nas nad otrzymanym darem życia, który swe źródło ma w Bogu.
Władza otrzymuje w dzisiejszym słowie bardzo jasny komunikat. Ona pochodzi od Boga. Bóg ci zaufał. Zaufał mnie. Przekazał ci ogromną władzę – władzę nad życiem. Władzę nad drugim człowiekiem. Jeśli jesteś rodzicem, mamą, tatą, to powołaliście do wiecznego istnienia życie. Ono może być wiecznie szczęśliwe albo wiecznie nieszczęśliwe. I to w dużym stopniu od twojej postawy – drogi i z pewnością utrudzony w swym dziele rodzicu, wychowawco – zależy, w którą stronę to życie będzie skierowane. Jeżeli ktoś ma do czynienia choćby z jednym człowiekiem, to absolutnie jest to ogromna władza.
Zaproszeni jesteśmy dzisiaj przez słowo do przyjęcia tego światła, tej prawdy, i znalezienia się w konkretach swojego życia – nie tylko w wymiarze społecznym, w relacji do państwa, gdzie składamy deklaracje podatkowe. Odwołajmy się do tych podatków, jakie płacimy każdego dnia z części siebie, aby być dla kogoś innego.
Zaproszeni do przyjęcia tego światła pytajmy samych siebie: na ile dostrzegamy zaufanie, jakim nas obdarza Bóg?
Na ile ku Bogu kierujemy nasze serca, aby napełniał nas coraz większym światłem, jak śpiewamy w aklamacji przed Ewangelią: Niech Ojciec naszego Pana, Jezusa Chrystusa, przeniknie nasze serca swoim światłem, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania?
Na ile prosimy Go o to i ufamy Mu, że uwzględnia także naszą niedoskonałość, braki, i że dla Niego nie stanowi problemu nasz grzech, tylko to, że nie chcemy po nim wracać, nie chcemy o nim z Nim rozmawiać?
Przyjrzyjmy się także naszym relacjom z ludźmi, szczególnie z tymi, za których bierzemy odpowiedzialność, i którzy za nas wzięli odpowiedzialność. Na ile jesteśmy wobec nich sprawiedliwi? Oddajemy im to, co im się należy? Cześć i posłuszeństwo, jeśli chodzi o rodziców? Traktowanie dzieci jako bezcennego daru, a nie swojej własności? Bardzo ważną wzmiankę znajdujemy u Jana Pawła II: Rodzicu, bądź godny czci, którą ma ci okazać dziecko. Dzieci, bądźcie posłuszne swoim rodzicom jak Panu.
Jeśli dostrzegacie jakieś niedociągnięcia, postawy, które nie odpowiadają na waszą wrażliwość, to absolutnie nie macie prawa wykorzystywać tego przeciwko swoim rodzicom, ale widząc te braki, tym bardziej zaproszeni jesteście przez słowo do modlitwy za rodziców. Nie do zmiany rodziców. Do zmiany swojego podejścia, przez modlitwę, w której Pan Bóg nie skąpi ci darów do tego, żebyś potrafił szanować swojego rodzica i siebie w rzeczywistości braków, niedociągnięć, których pełno jest w naszych rodzinach. W najbardziej udanych relacjach rodzicielskich, małżeńskich zdarzają się chwile rozczarowań. Jan Paweł II wyraził to bardzo łagodnie.
Słowo zaprasza nas dzisiaj do refleksji i jednocześnie uzdalnia do tego, żebyśmy zbliżali się do Pana, jakiekolwiek odkrycia byłyby w tych refleksjach – nawet, gdyby zniechęcenie, czy znużenie próbowało zawładnąć naszymi sercami, tak jak zawładnęło sercem Tobiasza, powodując nie rozwiązanie problemów, ale jeszcze ślepotę. Chodzi o to, żeby nie ustawać i w bardzo wielkiej pokorze prosić Pana o cierpliwość. Nie zapomnijmy, że gdy zdecydujemy się stosować w życiu słowo Pana, może zdarzyć się to, co wystąpiło pewnego dnia u Tobiasza: że nie będziemy od razu widzieć owoców swoich czynów. Mało tego – nic nie będziemy widzieć, tak jak Tobiasz. Dostaniemy nie tylko piaskiem po oczach, ale – cytując słowo – gnojem w oczy. Dostaniemy czymś przeciwnym, jeśli zaczniemy stosować to słowo w relacji do naszych podwładnych, przełożonych, rodziców, dzieci, przyjaciół, u których będziemy widzieć braki.
Pan Bóg uzdalnia nas do tego, żeby żywić nadzieję wówczas, kiedy nawet najbliżsi – tak jak żona Tobiasza – kompletnie nie będą nas rozumieć i z gniewem odpowiedzą na to, że zastosujemy Boże słowo w życiu.
Panie, który nas uzdalniasz do stosowania Twego słowa w życiu, bądź uwielbiony w każdej decyzji, jaką podejmiemy po rozważeniu go.
Ksiądz Leszek Starczewski