Dobre Słowo, 14.09.2011 r.
Wywyższone uniżenie
Panie Jezu, w Tobie jest źródło sił i inspiracji do życia. Udziel nam mocy z Twoich pragnień, abyśmy mogli doświadczać Twej bliskości i o niej czytelnie świadczyć tam, gdzie żyjemy.
Kto pyta nie błądzi, albo przynajmniej ma szansę nie zbłądzić. Nikodem pyta Jezusa. Nauczyciel Izraela Mistrza z Nazaretu. Nocne rozmowy, które wiele wnoszą. Kto ich nie ma na swoim koncie? Jezus – zaprawiony w nocnych rozmowach z Ojcem – podejmuje się dialogów z każdym, kto szuka nowości życia.
Spojrzenie Mistrza z Nazaretu zawsze obejmuje całość i jest gruntowne.
Ostatnio dorosła kobieta mocno poraniona w relacjach ze swym ojcem opowiadała mi, jak warto czekać i ufać w dar uzdrowienia. Nie z założonymi rękami, ale szukając, pytając i podejmując konkretne kroki terapeutyczne. Jej pokój serca, oraz niezbita pewność, ze uzdrowienie przyszło były dla mnie przekonujące. Szczególnie zapamiętałem stwierdzenie: Pan Jezus nie działa „po łebkach”. Wprawdzie każe na Siebie poczekać, ale ma Swoje powody. On leczy od wewnątrz, bardzo solidnie. Jest profesjonalistą. Dlatego to czasem musi potrwać.
Jezus patrzy z innej, niż my, ale zawsze właściwej perspektywy Nieba.
Jezus powiedział do Nikodema: "Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił, Syna Człowieczego.
Zdani na powierzchowność i bezrefleksyjność pogubimy i bardzo zmęczymy się spojrzeniem i Słowami Mistrza z Nazaretu. Jego zdanie będzie niepraktyczne i nieżyciowe. Kompletnie oderwane od naszej „logicznej całości” i względnego spokoju. Nikodem tez się „męczył”.
Nikodem powiedział do Niego: «Jakże może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona matki i narodzić się?»
Nie dziwi zdziwienie Słowami Boga, jeśli na Ich spotkanie wychodzi nasza „praktyczna strona życia” i tzw. „mój punkt widzenia”. On często kłóci się z Bożym.
W czasie wędrówki do Ziemi Obiecanej lud często doświadczał odmienności w swoim i Bożym spojrzeniu na ten sam temat: szczęście, pokój i pomyślność. Najniebezpieczniejszą formą buntu wobec Boga było szemranie. To ono eliminowało dialog i śmiertelnie zatruwało myślenie i relacje. W efekcie końcowym doprowadziło do śmierci.
Ktoś, kto decyduje się na szemranie, wybiera śmiercionośny jad. Wcześniej czy później coś lub kogoś uśmierci. W końcowym efekcie sam siebie pogrąży w śmierci.
Bóg jednak wychodzi ku nam z miłością a nie potępieniem, dialogiem a nie bezdusznymi monologami. Mając świadomość naszych ograniczeń, ale jednocześnie i naszych możliwości ciągle na nowo wzywa do przekraczania siebie. A to nic innego jak wywyższanie Jego miłości i spojrzenia w jej świetle na nasze życie.
A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.
Krzyż Chrystusa jest wymownym znakiem wywyższenia uniżonej ku nam miłości Boga. Wywyższać Jego miłość, Jego spojrzenie i zdanie na nasz temat, to znaczy stawiać je ponad wszelkie zwątpienia, nastroje i upadki. Ponad wszelką radość i zachwyt. Ponad, czyli właściwie najwyżej.
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.
Kiedyś, na rekolekcjach z młodymi w Italii, odwiedzaliśmy erem św. Benedykta w Subiaco. Okolice niesamowicie urokliwe. Piękno gór ujmuje do głębi. Jedna z małych uczestniczek siedziała obok mnie w autobusie wjeżdżającym po asfaltowych serpentynach na górę. Wywiązał się między nami bardzo pouczający mnie dialog. Na moje stwierdzenie: Zobacz jaki ten Pan Bóg jest wielki! - odpowiedziała z dziecięcą bezpośredniością: - No, co Ty?! Przecież jest większy!
Bóg ze Swoją miłością ku nam jest wciąż większy od naszych ograniczeń i grzechów. Jest pojemniejszy, niż nasze ciasne wyobrażenia, wrażenia i przekonania. Jest większy od naszego serca, który często lubi nas oskarżać.
Zaproszeni jesteśmy dziś przez Słowo do zorganizowania sobie choćby odrobiny więcej niż przeciętnie, czasu na spojrzenie na krzyż i przylgnięcie do oddanej z najwyższym poświęceniem dla nas i dla naszego zbawienia Miłości, której jest on znakiem. Ofiarnej miłości – która nie potępia, ale ciągle na nowo i nieustannie zbawia.
Panie Jezu! Wesprzyj nas, aby rozważanie Twojej miłości nie ograniczyło się do teoretycznego spotkania z Twoim Słowem, ale zgięło nasze kolana przed Twoim krzyżem. Daj nam, prosimy, doświadczyć z całą mocą twórczych dialogów z Tobą na modlitwie. Ujmij nas działaniem Swego Ducha i otul miłością, która potrafi głęboko i mądrze przeniknąć serce i umysł. Panie Jezu, miej miłosierdzie dla nas i lecz zranienia blokujące wiarę w zbawienie objawione na Twoim krzyżu. Spraw Panie, aby najważniejsze zdanie na nasz temat i na nasze życie miało Twoje zdanie – Słowo Twojej nieodwołalnej miłosci.
Ksiądz Leszek Starczewski