Dobre Słowo, III Niedziela Zwykła "B" (22.01.2012 r.)
Pójdźcie za Mną, a sprawię, że…
Wielką nadzieję niesie nieodwołalna miłość Boga. Jest On tak zdeterminowany, że niestrudzenie i nieprzerwanie objawia światu swoją obecność.
Gdy Jan został uwięziony – kończy się jego misja – przyszedł Jezus do Galilei i głosił Ewangelię Bożą.
Ta nieodwołalna miłość ma swoją szczególną obecność w Jezusie. Możemy być spokojni o obecność Boga. Możemy być spokojni o to, że Jego nieodwołalna miłość będzie nieprzerwanie posyłana światu. Niepokojem zaś powinny przejmować nasze serca i umysły chwile, w których jej nie dostrzegamy bądź wydaje się nam ona odległa, przerwana w dostawie, w obdarowywaniu.
Jezus wypełnia czas przez głoszenie swojego słowa. Jednocześnie przybliża w tym słowie działanie mocy, nieodwołalnej miłości Boga, mocy Królestwa. Każde wsłuchanie się w słowo wypływające z odkrycia własnej nędzy i odwołalności, zwraca i budzi ufność w nieodwołalną miłość Boga, w jej prowadzenie.
Zaskakujące jest to, w jak zdeterminowany sposób Jezus kładzie nacisk w głoszeniu słowa na łaskę – nie na ludzkie wysiłki, czy ludzkie spojrzenia, ale na łaskę. Jak przyszedł do Galilei, tak teraz przychodzi do ciebie, przychodzi do mnie, przychodzi do tych osób, które decydują się na życie, na ubogacenie życia Jego słowem. Przychodzi, by tak, jak do Szymona i jego brata Andrzeja, zwrócić się i do nas w następujących słowach: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”.
Akcent, prymat łaski, jest tutaj niesamowity. Jezus nie mówi, że stają się rybakami ludzi w momencie powołania, ale kieruje do nich słowa: Chodźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi. Patrząc na historię powołanych pierwszego rzutu, jak i tych nieco późniejszych, czyli Jakuba i Jana, dostrzegamy, jak głęboki proces przemiany dokonywał się w ich umysłach dzięki Jezusowi, dzięki Jego łasce, jak wiele musieli przejść, żeby Jezus uczynił ich rybakami ludzi.
To dostrzeganie łaski i działania Boga jest rzeczą podstawową do tego, aby móc obserwować – także i w sobie, po sobie, a przez siebie także wśród innych – jak zmienia nas Chrystus. Jeśli brakuje tego akcentu, tej uległości wobec łaski, zatrzymujemy się na własnych sukcesach lub porażkach bądź na sukcesach lub porażkach innych, nie koncentrując się na tym, co jest najistotniejsze, czyli na przemieniającym nas spotkaniu i przebywaniu z Bogiem.
Ileż razy jest tak, że jeśli człowiek – którego ktoś zafascynował swoim przeżywaniem wiary i doprowadził, na przykład do bycia w jakiejś wspólnocie – zatrzymał się tylko na tej ludzkiej fascynacji, to po pewnym czasie wspólnota mu zbrzydnie, podobnie jak ten ktoś. Ileż razy jest tak, że jeśli w sakramentalnym małżeństwie zabraknie uległości wobec łaski, jaką Bóg przypisał miłości tych dwojga pobłogosławionej w sakramencie, zostaje tylko rozczarowanie sobą, obojętne mijanie się, kłótnie o byle co. Jeśli nie zabraknie akcentu, jeśli gdzieś w uszach, sercu i umyśle nie zniknie czy nie zostanie zablokowane słowo Jezusa: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi, On sprawi, że nasze małżeństwa, rodziny, będą otwarte na nieodwołalną miłość Boga.
Tę nieodwołalną miłość Bóg przypisuje bardzo kruchym, bardzo zawodnym narzędziom, jakimi jesteśmy. Tę łaskę przypisał kruchości ludzkich więzi, które wcześniej czy później się wyczerpują. Przypisał do nastrojów, w jakich znalazł się powołany prorok Jonasz, który fochował się, buntował, a jednak właśnie przez niego Bóg objawił swoje miłosierdzie mieszkańcom Niniwy.
Bóg w swojej nieodwołalnej miłości jest po prostu zdeterminowany. Nic Mu nie stanie na przeszkodzie, a kiedy przeszkody stają na drodze do nieodwołalnej miłości, jeszcze bardziej mobilizują Go do objawiania miłości.
Dziękujmy dziś Panu za to, że bardzo usilnie chce nas przez swoje słowo zbliżyć do działania królestwa Bożego, królestwa Jego łaski. Błagajmy Go, aby czynił nasze serca i umysły uległymi wobec spotkania i przebywania z Nim, wobec procesów, które On rozpoczął, kontynuuje i chce doprowadzić do pełni zbawienia w warunkach, kiedy przemija postać tego świata, kiedy przemijają nasze fascynacje i nastroje.
Ks. dr Andrzej Muszula, inicjator Pustelni w Beskidzie Małym, w wywiadzie dla Katolickiej Agencji Informacyjnej, zauważa:
Przed laicyzacją najlepiej chroni modlitwa kontemplacyjna, trzeba zacząć uczyć jej wiernych w parafiach i dzieci w rodzinach. To ostatni dzwonek, za pięć lat będzie już za późno.
Bardzo intrygujące zdanie, zostawia wiele do myślenia. Po pierwsze, do myślenia nad własną modlitwą: na ile szybko, priorytetowo biorę pod uwagę pilną potrzebę uczenia się modlitwy, czyli przebywania z Bogiem, z Jego przemieniającą łaską. Po drugie, to tajemnicze pięć lat chciałoby zasugerować, że idzie jakaś silna fala, która chce wypłukać z nas modlitwę, że są to ostatnie chwile, by się jej uczyć, aby nie zostać zmiecionym przez obojętność i przemijającą postać tego świata.
Św. Paweł pisze: Mówię wam, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, co mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, co płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, co nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, co używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali.
Św. Paweł bardzo mocno akcentuje: skupiajmy się na łasce, przebywajmy z łaską. Wszystko inne o tyle ma sen, o ile wypływa ze spotkania z łaską, którą jest sam Chrystus, którą jest Jego słowo.
Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię, w nieodwołalną miłość Boga.
Panie, obdarz nas po tym rozważaniu Duchem modlitwy. Spraw, abyśmy mogli poprzebywać z Tobą, usłyszeć, jak do nas mówisz: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi, a nie coś kompletnie odwrotnego: Jesteście już pełni wiedzy, już poznaliście Mnie, już wszystko się wydarzyło, co miało się wydarzyć w relacji ze Mną, to finał. Daj nam, Panie, usłyszeć, że ciągle kochasz nas nieodwołalną miłością, którą chcesz nas przemieniać, zachwycać, a przez to wzbudzać w innych przekonanie do Ciebie.
Ksiądz Leszek Starczewski