Dobre Słowo 23.11.2011 r.
Podsumowując swe życie
Bóg obliczył twoje panowanie i ustalił jego kres; zważono cię na wadze i okazałeś się zbyt lekki; twoje królestwo uległo podziałowi; oddano je Medom i Persom.
Takie jest wyjaśnienie snu, który napełnił króla Baltazara strachem, aż widać to było po jego fizycznych reakcjach. To wyjaśnienie daje mu Daniel, absolutnie nie patrząc na proponowane mu korzyści, jakie mógłby z tego tłumaczenia otrzymać. Następuje zwięzłe podsumowanie całego życia i działania człowieka o imieniu Baltazar, syna króla Nabuchodonozora.
Problem, jaki dostrzegł Daniel, to postawa Baltazara, który uniósł się przeciw Panu nieba. Wychwalał bogów ze srebra i złota, z miedzi i żelaza, z drzewa i kamienia, którzy nie widzą, nie słyszą i nie rozumieją. Bogu zaś, w którego mocy jest jego oddech i wszystkie jego drogi, czci nie oddał.
Słuchając tego wyjaśnienia, spróbujmy przyjąć zaproszenie do dwóch pytań. Pierwsza, to pytanie stawiane sobie samemu: Gdyby dziś podsumować moje życie, jakbym je spróbował streścić? Ile w tym streszczeniu byłoby prawdy otwierającej mnie na konstruktywne wnioski, a ile prawdy, która poza żalem i pretensjami nie wnosi nic do mojej teraźniejszości? Krótko: Czy znalazłoby się w nim miejsce dla Boga, który jest miłosierny? Dla Boga, który rani, by leczyć, burzy, by odbudowywać, i daje czas, by w jego ramach nas tworzyć?
Drugie zaproszenie to pytanie o to, ile mam w sobie świadomości, że Bóg posyłający mi życie jest Bogiem, w którego mocy jest mój oddech i wszystkie moje drogi. On panuje nad tym, co nieopanowane, i przenika to, co nieprzeniknione. Na ile zaś to, co wydarza się w moim życiu, co przeżywam, odczuwam, staje się dla mnie okazją do tego, bym – podobnie jak Baltazar – rzeźbił z tego bożki?
Wychwalałeś bogów ze srebra i złota, z miedzi i żelaza, z drzewa i kamienia.
To ostrzeżenie, że można zrobić bożka ze wszystkiego. Nawet ze swojej religii, ze zranień, żalu, pretensji.
Kiedy słyszymy dzisiaj wyjaśnienie Daniela – a przyjmujemy je w świetle Ewangelii – nie jesteśmy zaproszeni do tego, żeby pogrążyć się w strachu, w otchłaniach wyrzutów sumienia, których celem jest dobicie nas. Jesteśmy zaproszeni do tego, by tym mocniej uchwycić się miłosiernego Pana, który podaje nam prawdę z miłością. On – nawet gdy waży nas i okazujemy się lekkimi duchami, zbyt lekkimi jeśli chodzi o nasze czyny – daje nam swoje miłosierdzie, abyśmy tym bardziej wołali o Jego zwycięstwo w nas.
Panie, prosimy Cię, aby Twój Duch, przenikający najgłębsze nasze lęki i niepokoje oraz złudzenia i żale, które gdzieś w sobie potrafimy przechowywać, oczyszczał nas z tego, co nie służy budowie i współpracy naszego życia z Twoimi natchnieniami. Niech On utwierdza nas w tym, co coraz odważniej otwiera naszą nędzę na działanie Twojego miłosierdzia.
Przyjdź nam ze skuteczną pomocą. Objaw nam, Panie, Ciebie, jako miłosiernego Sędziego, prowadzącego nasze życie, w którego mocy jest każdy nasz oddech.
Ksiądz Leszek Starczewski