Dobre Słowo 21.01.2013 r.
Chodząca monstrancja czy monstrum?
Duchu Święty, proszę Cię o proste naprowadzenie w tych rozważaniach na spotkanie z Jezusem, bym nie spłoszył natchnień zawartych w Słowie, które stało się Ciałem. Błagam, obejmij teraz bardzo czule, mocno i osobiście każdą z osób podejmujących te rozważania i może nawet niemających nastawienia na to, że coś się wydarzy – że nastąpi spotkanie z Jezusem. Ale Ty masz takie nastawienie. Proszę Cię, żeby tak się stało, żeby to spotkanie było faktem, doświadczeniem, przeżyciem – niekoniecznie emocjonalnym, ale jak trzeba, to także emocjonalnym.
List do Hebrajczyków to taki fragment Pisma Świętego, w którym powracają przepisy liturgiczne, mowy o kapłaństwie, czyli po prostu, to taki list, który wydaje się jakimś oficjalnym dokumentem. Ale nic bardziej błędnego. Kiedy wejdziemy w głębszą analizę tekstu, od kilku dni rozbrzmiewającego w nauczaniu Kościoła, zauważymy, że pojawia się tam bardzo dużo ludzkich akcentów. Wspomnijmy jeden, często powracający: współodczuwanie, współczucie.
Każdy arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. Ksiądz to też człowiek. Przypomnijmy, że kapłan jest jeden. Tym kapłanem jest Chrystus, a każdy, kto przyjął sakrament święceń, to osoba mająca udział w kapłaństwie Chrystusa. Kapłan to ten, który stawia most między Bogiem a ludźmi. Jak mówił Benedykt XIV, kapłan jest specjalistą od relacji z Bogiem, nie od budowy kościołów, akcji duszpasterskich, ale od tworzenia więzi z Bogiem.
Dzisiaj, we fragmencie Listu do Hebrajczyków, powraca motyw współczucia. Kapłan, mając godność udziału w kapłaństwie Chrystusa, nie bierze sam tej godności, ale otrzymuje ją przez dar powołania, pochodzący od samego Boga. Jest powołany przez Boga jak Aaron.
Postawmy sobie zatem pytanie: Czy dla ciebie, odbiorco Dobrego Słowa, kapłan to chodząca monstrancja? Papież Jan Paweł II mówił o kapłaństwie, w którym Jezus dał mu udział, jako o darze i tajemnicy. Ksiądz Jan Twardowski napisał w jednym z wierszy: Własnego kapłaństwa się boję, własnego kapłaństwa się lękam, przed własnym kapłaństwem klękam. Czy dla ciebie kapłan to chodząca monstrancja? Gdy stawiam to pytanie, nie jest ono adresowane tylko do odbiorców Dobrego Słowa, ale także do mnie osobiście.
Współodczuwanie, o którym mówi List do Hebrajczyków, ma być takim, jakie objawił Jezus. Jezus uniknął dwóch skrajności. Pierwszej – lekceważenia przeżyć osób, do których został posłany, czyli ludzkich odczuć, choćby przeżyć kobiet na drodze krzyżowej: Nie płaczcie nade Mną, płaczcie nad sobą. Drugiej – nie był kimś, kto się dał tymi odczuciami zmanipulować, wyrolować. On w nie wchodzi, czyli współodczuwa, w taki sposób, żeby osoba, która coś przeżywa, rozpoznała w Nim brata, obecnego z nią w tych odczuciach. Jezus jest z nią obecny i chce razem z nią przez te odczucia przejść – czy one są przyjemne, czy przykre – żeby ta osoba mogła spotkać tam Boga, który jest miłością.
Kapłan, czyli Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, iż stał się arcykapłanem, ale /uczynił to/ Ten, który powiedział do Niego: Ty jesteś moim Synem, jam Cię dziś zrodził, jak i w innym /miejscu/: Tyś jest kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka. Pierwsza prawda o kapłaństwie, w którym Jezus daje udział, mówi o tym, że jest ono darem od samego Boga. Okryć sławą tego, który ma udział w kapłaństwie Chrystusa, może tylko Bóg, a okrywa sławą, gdy człowiek przez Niego powołany odkrywa, że jest Jego synem, Jego wybranym, którego Bóg zrodził. Dziś zrodził – to cudowne. Bóg nieustannie rodzi, powołuje, nieustannie mówi mu: Jesteś moim Synem. Jesteś kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka. Jeżeli mówimy o udziale w kapłaństwie Chrystusa, to chodzi o postawę ukazującą oblicze Boga. Dam wam pasterzy według mojego serca, mówił Pan w proroctwie Jeremiasza. – Moje serce wam ukażę.
Niesamowita wypowiedź Boga, bardzo obolałego, cierpiący z powodu lekceważenia, pojawia się w proroctwie Jeremiasza: Ściany mego serca pełne bólu. Pan odwołuje się do ścian swojego serca. W innym miejscu mówi: Jeżeli Mnie nie usłuchacie, potajemnie będę płakał nad waszą pychą. To nie są obrazy mające wzbudzić w nas tylko tkliwość. One próbują nas odwołać do tego, czym jest udział w kapłaństwie Chrystusa. Czy kapłan to chodząca monstrancja?
Teraz coś, co może być małym zgrzytem i rozbić uważnych słuchaczy Dobrego Słowa: pewne stereotypy. Mówiąc o kapłaństwie, nie myślimy wyłącznie o sakramencie święceń, bo na mocy chrztu każdy ma udział w kapłaństwie Chrystusa, czyli jest wezwany do tego, by być ludzkim wobec tych, którzy Chrystusa nie znają. Przez wcielenie, mówił Jan Paweł II, kiedy wyświęcał nowych prezbiterów, Chrystus utożsamił się niejako z każdym człowiekiem, nawet niewierzącym. Udział w kapłaństwie Chrystusa przez chrzest masz także ty. Pytanie: Czy ty jesteś chodzącą monstrancją? Czy monstrum jakieś? Ile w tobie jest współodczuwania i to niekoniecznie tylko dzieciom głodującym gdzieś w Afryce? Czy potrafisz współodczuwać z tymi, którzy mogą w tej chwili pluć na Chrystusa albo Nim gardzić? Czy potrafisz? Czy ksiądz potrafi? Jeśli potrafi, dar i tajemnica rzeczywiście mają swoje miejsce w jego posłudze, a jeśli nie potrafi, to jakie są tego powody?
Każdy arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany. A co z sytuacją, kiedy ludzie, dla których został ustanowiony, w ogóle nie reagują na jego posługę? Albo reagują tylko po ludzku?
Pytajmy samych siebie o to, czy po tym rozważaniu chcielibyśmy porozmawiać z Jezusem, próbować znaleźć Go jako Tego, który potrafi współczuć. Mało tego, który potrafi nas napełnić darem współczucia wobec naszych braci i sióstr, nie tyle tych w Afryce, w Chinach, w cierpiącym Kościele, czy gdzieś tam nie wiadomo gdzie, tylko tych najbliżej, może za drzwiami mojego pokoju? Współczuć, nie na zasadzie, żeby prawić im jakieś morały, czy też zdobyć się na pozorną czułość, przekazując pocałunek, pytając: Co u ciebie?, tylko po prostu słuchając, próbując wejść w położenie drugiego człowieka.
Panie, Ty jesteś Kapłanem, który buduje mosty między ludźmi, pomóż nam mieć udział w Twoim kapłaństwie.
Ksiądz Leszek Starczewski