Dobre Słowo 12.11.2012 r.
Uwaga – życie
Boże Ojcze, ilekroć otwieramy słowo natchnione przez Twojego Ducha, tylekroć otwiera się przed nami cała Twoja przychylność, Twoja wszechmoc, która chce nam służyć. Twój Duch jest gotowy otwierać nas na tę wszechmoc i przychylność. Proszę Cię przez Jezusa, abyś obdarzył nas miłosierdziem i pozwolił dać się pochwycić, wprowadzić w tę moc, ogarnąć jej działaniem.
Nie przestaje fascynować w tekstach Ewangelii realizm Jezusa. To jest cudowne, szczególnie, kiedy mówi to zdanie: Uważajcie na siebie. Jest bardzo zatroskany. To nie jest przewrażliwienie o swoich wyznawców, ale właściwe podejście do nich. Jezus zna realia. On doskonale wie, że iść za Nim dzień za dniem, nie tylko z okazji świąt, które coś tam potrafią ożywić, ale każdego dnia, jest rzeczą trudną. Dlatego: Uważajcie na siebie, to nie tylko jakieś ludzkie zwrócenie uwagi, ostrzeżenie, czy też nasze, całkiem sympatyczne: Trzymaj się tam jakoś. Jest to skupienie uwagi na mocy, która pozwala nam właściwie troszczyć się o siebie, właściwie kroczyć za Jezusem w mocy Ducha Świętego.
Jezus, patrząc na drogę, która czeka Jego uczniów, widzi także pokusy. Mówi: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia. To jest niemożliwe, żeby nie było walki. Jak się idzie za Nim, to jest walka. Jest moc do tej walki, ale jest też walka. Jest zwycięstwo, ale jest też przegrana. Patrząc na swoich uczniów Jezus, kreśli przed nimi te przeszkody, sidła, w które mogą wpaść. Nawiasem mówiąc, greckie wyrażenie skandalon, znaczy dokładnie to, co polskie – skandal. Jedno z początkowych znaczeń, jakie miało, to: przynęta w sidle. Jest jakaś przynęta, coś jest na nas zastawione.
Dziś Jezus w trosce o swoich uczniów zwraca uwagę na dwa elementy. Pierwszy to zgorszenia, a drugi przebaczenie. Odbiorco Dobrego Słowa, czy pamiętasz swój pierwszy świadomy grzech, kiedy wybrałeś zło? Może pamiętasz osoby, które sprawiły, że wpakowałeś się w grzech? Jesteś w stanie nazwać z imienia, nazwiska, konkretów sytuacji osoby, które przez twoje postawy, zachowanie, słowo, stały się gorsze? Ważne pytania, bo niepodobna, żeby tak nie było, żeby takie sytuacje nie miały miejsca. Jezus mówi, że to jest potworna zbrodnia. Biada temu, przez którego przychodzą te sytuacje. To jest tak potworna zbrodnia, że lepiej byłoby kamień młyński zawiesić u szyi temu, przez którego przychodzą zgorszenia. Zwróćmy uwagę, że nie została tu użyta strona czynna – zawiesił sobie kamień młyński u szyi – tylko bierna: żeby mu kamień młyński zawieszono u szyi i wrzucono go w morze. Lepsze to, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Zgorszenie oznacza pozbawienie kogoś niewinności. Nie należy mylić tego z naiwnością. Ktoś w swojej istocie niewinny, nagle zostaje ograbiony z niewinności. Przykładem jest tu małe dziecko ulegające zgorszeniu, w którego niewinność brutalnie ktoś potrafi wejść, łamiąc mu historię życia na wiele, wiele lat. Moc zgorszenia jest ogromna, a jego skutki niepowetowane.
Dlatego Jezus mówi: Uważajcie na siebie. Uważajcie na to. Przypomnijmy komentarz ojca Piotra Rostworowskiego do słów Psalmu 51: Uwolnij mnie, Boże, od kary za krew przelaną. Zauważa on, że nikt z nas nie jest w stanie w żaden sposób odpokutować, czy sprawić, żeby odzyskać człowieka, którego ściągnął z drogi zbawienia. Nikt z nas nie jest w stanie. Dlatego psalmista prosi: Uwolnij mnie, Boże, od kary za krew przelaną. Użycz mi przebaczenia. Daj mi Twoją moc przebaczenia, żebym przebaczył sobie samemu, żebym otrzymał przebaczenie sobie samemu od Ciebie. To jest klucz. Jezus wie, że można temu ulec. Kiedy tak radykalnie stawia ten problem, to też jednoznacznie wskazuje na miłosierdzie Boga, żebyśmy o nie wołali z całą świadomością potwornego przestępstwa, jakim jest przyczynienie się do czyjegoś zgorszenia. Jednoznacznie mam budzić w sobie świadomość: Uwolnij mnie, Boże, od kary za krew przelaną, Boże, mój Zbawco – żeby ściągnąć na siebie nie potępienie, tylko miłosierdzie.
Dlatego potem pojawia się kwestia przebaczenia sobie nawzajem, resetowania, oczyszczania relacji. Ile razy? Jeśli brat twój zawini, upomnij go; jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu. Resetuj. Święty Paweł powie w innym miejscu: Przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak i Bóg wam przebaczył. Żebrałaś o miłosierdzie? Otrzymałaś je w twoich potwornych zgorszeniach, w miejscu, gdzie zachowałaś się skandalicznie, gdy zabrałeś komuś niewinność? Po co to? Po to, żeby przyjąć przebaczenie sobie i przekazać je temu, kto zawinił przeciw tobie. To są naczynia połączone. To działa. To wtedy daje moc, realny osąd rzeczywistości. To sprawia, że nie gorszymy się tak szybko czyimiś sytuacjami i nie mówimy: Ojej, jak mogłeś? Nie. Jeżeli mamy świadomość, to nie będzie takich zawołań. W Jezusie, który zna nas dogłębnie i nie potrzebuje, żeby ktoś Mu o nas mówił, nie ma zgorszenia nami. On się nami nie zgorszy. Oddał życie za wszystkie nasze grzechy, ale oddał po to, żebyśmy to życie przyjmowali, przyjmowali przebaczenie i przekazywali je dalej.
Apostołowie, najwyraźniej wystraszeni takimi wymogami, które Jezus stawia, zszokowani tym, co słyszą, a jednocześnie pragnący iść za Jezusem, no bo gdzie pójdą, proszą Go: Przymnóż nam wiary. Jezus wyczuwa, że jest to trafiona w sedno prośba, bez której właściwie nie powinniśmy zaczynać dnia – tak jak bez egzorcyzmu, tak też bez prośby o wiarę. To tak, jakby iść na wielki zakupy świąteczne i wziąć ze sobą złotówkę. Wyrusza się w dzień bez przygotowania. Przymnóż nam wiary. – To jest istota. Jezus wyczuwając tę kwestię mówi: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, naprawdę niewiele potrzeba, jeśli chodzi o wiarę, akt wiary, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna. Rzeczy niemożliwe stają się możliwe dla tego, kto wierzy. Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy. Sprawiedliwy, ten, który właściwie ocenia relacje, bo przyjął przebaczenie i przekazuje je, z wiary żyje.
Dziękujmy dobremu Panu, że całą mocą i przychylnością ogarnia nas w tym słowie, że kieruje do nas wymagania, wcześnie posławszy moc Ducha, łaskę. Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, świat i jego mieszkańcy. Pełna jest ziemia Twojej łaski. Dziękujmy Mu za to i prośmy, żebyśmy przyjmowali tę łaskę, żebyśmy nie reżyserowali sobie po swojemu scenariuszy trudności i nie mówili: Boże, jak ja to zrobię? Jak ja tu jej przebaczę? Jak ja kolejny raz wyciągnę rękę? Nie skupiajmy się na trudzie, ale na łasce, której moc jest wszechogarniająca, zaskakująca. Dzięki niej rzeczy niemożliwe stają się możliwe.
Ksiądz Leszek Starczewski