Dobre Słowo 12.01.2014 r. Niedziela Chrztu Chrystusa

 

Dobre Słowo 12.01.2014 r. – Niedziela Chrztu Chrystusa

Iz 42,1-4.6-7; Ps 29,1-4.9b-10 ; Dz 10,34-38; Mk 9,6; Mt 3,13-17

Pozwól teraz...

O mało co nie doszłoby dziś do Chrztu Jezusa. Dlaczego? Bo chce Mu się ktoś sprzeciwić, ktoś Go powstrzymać. Kto to jest? Nie kto inny, jak ten, o ktorym Jezus powie poźniej, że miedzy narodzonymi z niewiast, nie powstał większy, niż on.Jan Chrzciciel powstrzymuje Jezusa, gdy Ten przychodzi, żeby przyjąć chrzest od niego. Zastanawiające. Czy Jan, który przygotowywał drogę Panu, chrzcił innych, sam nie został ochrzczony? Mówił, że po nim idzie Ten, któremu nie jest godzien rozwiązać rzemyka u sandałów… a co dopiero Go ochrzcić. Teraz, gdy właśnie przyszedł Ten, którego zapowiadał, Jezus, powstrzymuje Go, mówiąc: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? Czy to pokora ze strony Jana Chrzciciela? Nie jest to przesada? Przecież trzeba zawalczyć o swoje zbawienie. Także jego zbawienie właśnie stoi przed Nim. Jezus, Zbawiciel, Mesjasz Pan, stoi przy nim i odpowiada na jego potrzebę, sam Jana Chrzciciela prosząc: Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe. Pokorny spotkał Pokorniejszego. Jak się dwóch uprzejmych zejdzie i jeden chce ustąpić drugiemu…, to bywa różnie? Nie w tym rzecz. Pokora Jana Chrzciciela ukazała się nie tyle przez to, że powstrzymywał Jezusa i wyraził swoją autentyczną przecież potrzebę chrztu, i to wreszcie dla siebie. Ta pokora wyraziła się przez to, że Jezusowi ustąpił. Wtedy Mu ustąpił. Pozwolił Mu wypełnić razem z Janem Chrzcicielem to, co właściwe.

A więc Jednorodzony Syn Boży nie dla siebie przyjmuje Ducha Świętego, bo ten Duch jest Jego Duchem, jest On w Nim i przez Niego jest dany (…), ale przyjmuje Go jako człowiek, aby tę naturę ludzką, którą w pełni posiada, całą i zupełnie, przywrócić do dawnego stanu. (…) Chrystus nie dla samego siebie przyjął Ducha Świętego, ale że raczej przyjął Go w sobie dla nas; a przez Niego spłynęły na nas także wszelkie dobra (z komentarza św. Cyryla Aleksandryjskiego do Ewangelii św. Jana).

Zatem Jezus, przyjmując chrzest, właściwie chrzci nas, nadaje wodzie moc uświęcania nas. Przyjmuje także – za jego zgodą, o którą sam poprosił – Jana Chrzciciela. Można powiedzieć, że chrzci Jana Chrzciciela. "To ja potrzebuję chrztu od Ciebie": dodaj - i za Ciebie. Jasne bowiem dla niego było, że męczeństwem będzie ochrzczony" (św. Grzegorz z Nazjanzu).Ten największy spośród narodzonych z niewiast potwierdzi oddanie Bogu swą męczeńska śmiercią.

Czym jest więc chrzest Jezusa i jak się to ma do naszego życia?

Chrzest oznacza bycie zanurzonym i obmytym. Nie tylko w wodzie – ona ma tu podwójne, czyli symboliczne znaczenie, ale po pierwsze: bycie pochowanym, czyli umarłym dla grzechów. Wszystkie nieprawości świata zostały przekazane Jezusowi, kiedy Jan Chrzciciel Go ochrzcił, i w taki sposób On zabrał wszystkie grzechy, aby odpokutować za nie umierając na krzyżu. Jezus umarł za nas wszystkich. Śmierć jest rezultatem grzechu, ponieważ zapłatą za grzech jest śmierć (Rz 6, 23). Po drugie chrzest oznacza bycie oczyszczonym, czyli uzdolnionym do życia Boga w nas. Bóg w nas żyje i chce przez nas działać! Także i my w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28). Jezus, zmartwychwstając i zsyłając Ducha Świętego, uzdolnił nas do życia i miłości, które są potężniejsze od śmierci wiecznej!

Po czym poznać, że jestem ochrzczony?

Po pierwsze: niewątpliwie po samym fakcie przyjęcia sakramentu chrztu. Chodzi oczywiście o akt dokonany w określonym miejscu i czasie, jak i o spisanie go w Księdze ochrzczonych (ciekawe, czy znam datę i miejsce swojego chrztu?).

Po drugie: można poznać, że jestem ochrzczony po słuchaniu słów Jezusa.

Wiara – którą otrzymujemy w chrzcie – rodzi się ze słuchania, a tym, co się słyszy, jest słowo Chrystusa (Rz 10, 17). Słuchanie ma się przeradzać w posłuchanie. Posłuszny nabiera mocy i ma siły do życia. Dlaczego?

Bo to jest Słowo Życia! Właściwe czytanie, słuchanie i stosowanie Słowa Bożego nie oderwie nas od życia, ale w nie sensownie wprowadzi.

Jeśli mamy inne wrażenie po lekturze Pisma Świętego, to najwyraźniej znak, że coś w nas zostało zakłamane. Gdzieś oszukał nas i omamił jakiś grzech i jego konsekwencje. Jeśli myślimy, że Pismo Święte jest nieżyciowe, to nieźle zostaliśmy wyrolowani!

Po trzecie: można poznać, że jestem ochrzczony po czynach.

Wiara bez uczynków martwa jest sama w sobie – przypomina św. Jakub Apostoł.

Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim.

Jakie to czyny? Takie, po których ci, co nas spotykają, stają się bardziej ludzcy. Bóg stał się człowiekiem, abyśmy my stawali się coraz bardziej ludzcy.

Pokrzepiające jest to, że sami z siebie nic nie możemy uczynić – jak mówi Chrystus: Beze mnie nic nie możecie uczynić. Dlaczego Jezus dobrze czynił? Bo Bóg był z Nim i namaścił Go Duchem Świętym i mocą.

Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo.

Dlaczego mielibyśmy i my mieć pomysły na dobro zwyciężające zło?

Bo Bóg wprowadził nas w chrzcie w bliskość ze sobą.

Bo cała ludzkość była zawarta w Chrystusie jako człowieku. Ojciec zaś daje ponownie Synowi własnego Ducha, abyśmy w Nim tego Ducha zyskali (z komentarza św. Cyryla Aleksandryjskiego do Ewangelii św. Jana).

Przyjmując chrzest, otrzymujemy więc tego samego Ducha Świętego, co Jezus! Bóg Ojciec patrzy na nas z tą samą miłością, z jaką widzi swego Syna, Jezusa! Nie ma tu żadnej, ale to żadnej różnicy!

A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”.

W sakramencie chrztu Bóg wypowiedział to pierwszy raz i potwierdza każdego dnia: Jesteś mój! Jesteś moja! I będzie ci zawsze źle, kiedy zerwiesz relację ze Mną, kiedy będziesz łudzić się, że jesteś w relacji ze Mną, kiedy będziesz ze Mną tylko powierzchownie. Bo jesteś mój! Jesteś moja! Kocham Ciebie dziś i na wieki!" Gdyby Bóg przestałby myśleć o mnie, to  w tej sekundzie przestaję też istnieć!

Doświadczenie miłości Boga, który ukochał mnie jeszcze jako grzesznika, pozwala działać, czyniąc dobro. Właściwie to Bóg chce działać w nas i przez nas.

Nierzadko, aby takie doświadczenie mieć, potrzebujemy doświadczyć własnej zawodności i niemocy. Wtedy jest ogromna szansa na to, że ustąpimy miejsca Bogu. Bezsilność, słabość mogą być czasem jedyną szansą na odkrycie siły i mocy, którą może dać i której udziela tylko Bóg. Ta moc w słabości się doskonali.

To najkrócej trzy cechy świadczące o byciu ochrzczonym. Przyjęcie sakramentu, posłuszeństwo słowom Jezusa i czyny wypływające z doświadczenia wiary w miłość Boga do każdej i każdego z nas.

Na ile zatem da się poznać po mnie, że jestem ochrzczony?

Bóg jest z nami… Pytanie, na ile my jesteśmy z Nim?

Bóg mnie kocha nieodwołalną miłością – pytanie, ile czasu daję Mu, abym mógł tę miłość osobiście przyjąć?

Kiedy ostatni raz oddałem pokłon Bogu, czyli przyjąłem Jego miłość? Kiedy ostatnio Go adorowałem, czyli po prostu tak z Nim sobie poprzebywałem?

Obyśmy usłyszeli, jak do każdej i każdego z nas dziś Chrystus kieruje prośbę o odnowienie w sobie mocy sakramentu chrztu.

Przecież i nas osobiście prosi, abyśmy Mu ustąpili, zrobili więcej miejsca w naszej codzienności. Jezus mówi do ciebie i do mnie: Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe. Zgódź się teraz.

Ksiądz Leszek Starczewski