Wejść do cuchnącej doliny
Teksty rozważane: Ez 37, 1-14 i Ps 107 2-3.4-5.6-7.8-9
Specjalista od zaglądania do doliny cuchnącej od wyschłych kości, specjalista od zaglądania do cuchnących grobów – Bóg – zaprasza proroka Ezechiela na taką wyprawę.
Jaki jest jej cel? – Pierwszy to oględziny stanu rzeczy. Kości są rzeczywiście suche, zupełnie wyschłe. Dolina pełna kości.
Polecił mi, abym przeszedł dokoła nich, i oto było ich na obszarze doliny bardzo wiele.
I rzekł do mnie: «Synu człowieczy, czy kości te powrócą znowu do życia?» Odpowiedziałem: «Panie Boże, Ty to wiesz».
Prorokuj nad tymi kośćmi, nad tą nędzą. Wołaj: "Wyschłe kości, słuchajcie słowa Pana". Na Słowo Pana powstały niebiosa, powstał świat. Potężne jest Słowo Boga! Takie Słowo głosi Kościół.
Oto Ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe. Chcę was otoczyć ścięgnami i sprawić, byście obrosły ciałem, i przybrać was w skórę, i dać wam ducha po to, abyście ożyły i poznały, że Ja jestem Pan.
Droga siostro i drogi bracie, niewykluczone, że już nieraz, a może w ostatnim czasie, Bóg zaprosił cię na wyprawę do syfiącej doliny twoich wspomnień, do wyschłych kości, do potwornych zranień, do martwoty, z której nie możesz ruszyć. Niewykluczone, że przeżywasz taki stan pełen kości, jesteś na obszarze doliny, w której jest ich bardzo wiele. Twoje motywacje, spojrzenie na świat, kontakty z Bogiem, relacje z innymi ludźmi są zupełnie wyschłe. Niewykluczone, że jesteś, byłeś czy będziesz w jakimś punkcie martwoty.
W Słowie tym, podczas wędrówki, na którą zdecydował się Bóg, jest bardzo praktyczne przesłanie. «Synu człowieczy, czy kości te powrócą znowu do życia?» Może Pan Bóg pyta ciebie: Da się jeszcze coś zrobić z twoimi wspomnieniami, zranieniami, blokadami, zahamowaniami, z twoim wypaleniem? Jak, myślisz, da się coś zrobić?
Odpowiedź Ezechiela jest perfekcyjna, idealna – «Panie Boże, Ty to wiesz».
Jaka jest dziś twoja odpowiedź na obecny etap wiary, nadziei, miłości?
Jaka jest twoja odpowiedź, droga siostro i drogi bracie, na pytanie Boga o blokady, o suche kości, o cuchnącą dolinę, do której nie chcesz się wybierać, a która z daleka jest wyczuwalna?
Da się coś z tym zrobić?
Co jest tą sprawą, która jest taką wyschniętą doliną?
Twoja odpowiedź, droga siostro i drogi bracie, ma przede wszystkim oddawać prawdę o tym, co przeżywasz teraz. Idealną odpowiedzią jest: «Panie Boże, Ty to wiesz». Do takiej Bóg wzywa. Ale jaką dajesz ty teraz?
Jeżeli nie wejdziemy w cuchnącą dolinę chorób, konfliktów, zranień i nie pozwolimy sobie wejść to grobu, gdzie leży trup, po to, by wołać o Ducha, prorokować, nie doświadczymy wyzwalającej mocy Boga. Tam trzeba wejść, na tę wyprawę trzeba się zdobyć razem z Bogiem.
Jakie wspomnienia ostatnio cię meczą, droga siostro i drogi bracie?
Z czym sobie nie radzisz?
Jaka blokada powraca jak bumerang?
Słowo Boże pyta, Bóg cię pyta: Da się coś z tym zrobić? Jak myślisz? Jaka jest twoja wersja, twoje spojrzenie na to?
Z dzisiejszego Słowa bardzo wyraźnie wynika, że w terapii życia duchowego, w uzdrowieniu, które przynosi Bóg, są pewne etapy. Nie od razu kości stały się zbrojną armią. Są pewne etapy wyprowadzania ciebie, droga siostro i drogi bracie, ze zranień, ale na każdym etapie pojawia się jak refren: Prorokuj, to znaczy, wołaj Ducha, karm się Słowem natchnionym przez Ducha, karm się Chlebem, Winem, które mocą Ducha stają się Ciałem i Krwią Jezusa. Są etapy wychodzenia ze zranień.
Na jakim etapie uzdrowienia jesteś, droga siostro i drogi bracie?
Druga bardzo ważna prawda: Po co Bóg chce nas uzdrowić? Komu udziela uzdrowienia? – Chcę was otoczyć ścięgnami i sprawić, byście obrosły ciałem, i przybrać was w skórę, i dać wam ducha po to, abyście ożyły i poznały, że Ja jestem Pan.
Często nie otrzymujemy łaski uzdrowienia, bo wykorzystalibyśmy ją przeciw sobie i Bogu, bo byśmy zgłupieli, przeżarłaby nas pycha. Często nie ma jeszcze wyjścia z trudnych sytuacji, bo jeżeli za szybko byśmy wyszli, to byśmy jeszcze więcej stracili i wpakowali się w większe bagno, w głębszą dolinę wyschniętych kości.
Cel jest jeden. Wszyscy mają poznać, że Ja jestem Pan. Na próżno szukam zadowolenia w swoim małżeństwie, w rodzinie, w relacjach z rodzicami, mężem, żoną, dziećmi, jeżeli nie szukam najpierw Boga, który przez nich do mnie przychodzi, jeżeli nie uznaję ich za dar od Boga – czasem bardzo trudny. Nie da szczęścia i zadowolenia rodzina, małżeństwo, kapłaństwo, bycie córką, bycie mamą, jeśli na pierwszym miejscu nie ma szukania Boga. Szukajcie Boga, a serce ożyje.
Po co przychodzisz na Eucharystię, droga siostro, bracie? Czego szukasz?
Na ile pozwalasz prorokować nad tobą w chwili, kiedy Jezus głosi Słowo w Kościele?
Na ile pozwalasz, aby przywoływać mocy Ducha Świętego nad tobą?
Prorokuj do Ducha. Celem uzdrowienia jest uzbrojenie. Pan chce uczynić każdego z nas zbrojną armią, potężnym wojownikiem, bojownikiem w mieszaninie i plątaninie zła. Jezus powie, wyjaśniając to jeszcze głębiej: Zostaniecie uzbrojeni mocą z wysoka.
Do tego dochodzimy. Nie oczekuj, droga siostro i drogi bracie, na spełnienie twoich wyobrażeń o tym, jak ma przyjść do ciebie Duch Święty, jak ma się to stać. Pozwól Bogu na odrobinę Jego wolności. Pozwól, by prorokował nad tobą, głosił ci Słowo, by zasiewał ziarno, przywoływał Ducha, bo jest pełen miłosierdzia. Nawet kiedy przeżywane przez ciebie zdarzenia są sytuacjami, w których – jak mówi psalmista – wygasa w tobie życie, nawet kiedy błądzisz na pustynnym odludziu, będąc w tłumie różnych osób, których kompletnie nie interesuje, co się w tobie dzieje, które zupełnie nie są zainteresowane, jak ty to przeżywasz, które już zaszufladkowały cię, to Bóg pyta się dziś ciebie: Synu człowieczy – droga siostro i drogi bracie, moje dziecko – czy ta sytuacja powróci znowu do życia? Czy uwierzysz, że Ja jestem Pan? Czy po to prosisz o uzdrowienie, żeby być bliżej Mnie?
W swoim utrapieniu wołali do Pana, a On ich uwolnił od trwogi. I powiódł ich prostą drogą, aż doszli do miasta zamieszkałego.
Niechaj dziękują Panu za Jego dobroć, za Jego cuda wobec synów ludzkich.
Chwalmy na wieki mądre podejście Pana do nas – stopniowe, dopasowane do naszych możliwości uzdrawianie nas.
ks. Lesze Starczewski