Rozważania o dziele Słowa i Ducha Świętego (3)

Św. Małgorzata Maria  Alaquoque Kontemplująca Najświętsze Serce Jezusa, ok 1765, kolekcja prywatna. Połączono ze stroną: WGA - http://www.wga.hu/art/g/giaquint/alacoque.jpg Boska transplantacja

Teksty rozważane: Ez 36,23-28 i Ps 51,12-13.14-15.18-19

Nasza pycha – często utajona – rodzi nieraz postawę, w której mówimy Panu Bogu wprost: Chcesz zmienić moje życie, to sobie zmieniaj...

I wydaje nam się, że ta postawa – ukrytej pycha – jest dla nas świetnym schronem, miejscem, w którym będzie nam dobrze. Gdy wpadamy w obojętność, czyli w nowotwór duszy, myślimy, że znaleźliśmy wreszcie sposób na bolesne życie. Tymczasem jest to miejsce zniszczenia, samozagłady. Stamtąd nie ma wyjścia o własnych siłach. Jest to miejsce, z którego może wyprowadzić tylko Bóg.

Pan Bóg z ogromnym taktem i szacunkiem wobec człowieka wprowadza nas w głębię swoich pragnień i planów. Wypowiada takie Słowo: Chcę uświęcić wielkie imię moje, które zbezczeszczone jest pośród ludów, zbezczeszczone przez was pośród nich, i poznają ludy, że Ja jestem Panem, gdy okażę się Świętym względem was przed ich oczami.

To, że Pan Bóg o nas zabiega, o nas się stara, wynika z Jego wierności, ze świętości Jego Imienia. Panie – powie psalmista – ze względu na skruszone serce, proszę, zmiłuj się nade mną.

Pan Bóg zabiega o nas i czyni to właśnie dlatego, że chce okazać swoją świętość, to znaczy, swoją inność od układów naszych myśli, obojętności. W Nim nie ma życia po łebkach, życia na pokaz, na peryferiach. Kiedy On zajmuje się jakimś problemem, to wchodzi w jego centrum. Pan troszczy się o swoje święte Imię.

Uwaga, drogie siostry i drodzy bracia! Uwaga na pułapkę zadufania w sobie, której przejawem jest stwierdzenie: „Niech o mnie zabiega...” Zachowujemy się jak rozkapryszona dziewczyna. Niechże zabiegają o mnie, przecież jestem piękna... Piękno jest jedno i ma swoje źródło w Panu.

Stąd prawda wypływająca dla nas z tego Słowa: nawet wtedy, kiedy schowamy się w egoizmie, podłej pysze, Pan Bóg zabiega nieustannie o to, aby ukazywać, jak wielka, mądra, piękna i święta jest Jego miłość. To jest kryterium. Pan odnawia oblicze ziemi, nawet kiedy my podpisujemy kapitulację, nawet kiedy wycofujemy się.

Pokropię was czystą wodą i staniecie się czyści. To Ja mogę to sprawić. To Ja oczyszczam od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków – również z bożka obojętności, z bożka pychy.

I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza.

On wyszedł z inicjatywą zmiany twojego życia. On przyszedł i pokazał, że sprawa związana z tajemnicą nieprawości – jak powie św. Paweł – czyli z tajemnicą grzechu, jest sprawą, o której tak naprawdę nie mamy zielonego pojęcia. Ojciec Wojciech Jędrzejewski w książce „Fascynujące zaproszenie” tłumaczy, że kiedy odkryjemy jakiś grzech, to jest to fragment korzenia olbrzymiego drzewa, rosnącego na ogromnym zalesionym terenie. Wokół potężne drzewa. A my się przewracamy o korzeń i już płaczemy...

Ogromne moce, siły demona, są uruchamiane nieustannie i wciąż, żeby bezcześcić święte Imię Boga, żeby niszczyć nas jako świątynię Ducha Świętego. Ale te moce działają i mogą mieć dostęp tylko tam, gdzie człowiek wyrazi na nie zgodę.

Bóg przychodzi po to, aby z tych bożków, z tych mocy, nas wyzwalać za cenę śmierci swojego Syna. Grzech jest zbyt poważną sprawą, by rozwiązało go nasze dobre postanowienie, dobre samopoczucie czy zrozumienie czegoś w życiu. Po części rozumiemy to, co się dzieje, w co jesteśmy uwikłani. Skoro Syn Boży przyszedł na świat, musiał oddać życie, żebyśmy my życie mieli, to sprawa jest niezwykle poważna.

Bóg przede wszystkim troszczy się o świętość swojego Imienia. Kiedy my dbamy o świętość Jego Imienia, to naprawdę żyjemy. Kiedy zajmujemy się więcej Bogiem niż sobą, naprawdę żyjemy.

Bóg chce, aby to do nas trafiło, żebyśmy mogli to przyjąć, dlatego odbiera nam serce z kamienia.

Na ile pragnę, aby Bóg odebrał mi kamienne serce?

Jak często proszę o odebranie mi kamiennego, obojętnego, pysznego serca?

Tu jest potrzebna transplantacja – jak mówił ks. prof. Kudasiewicz. Potrzebne jest nowe serce, nowe spojrzenie. Ma następować przemiana.

Jak często wołam o serce z ciała, żeby zostało mi odebrane serca z kamienia?

Jak patrzę na moje życie i wydarzenia rozgrywające się po modlitwie: Odbierz mi serce z kamienia?

Każde wydarzenie, następujące po wzywaniu Boga, po prośbie, żeby odebrał mi serce kamienne, jest wydarzeniem rozkuwającym to serce. Dotyczy to nawet wydarzeń dla mnie niezrozumiałych, a szczególnie tych, w którym nie widzę sensu. Mimo wszystko trwam dalej w wierze. Pan sam dba o to, aby świętość Jego Imienia była obecna pośród ludu. Wspomoże każdy wysiłek zmierzający do odkrycia Jego życiodajnej mocy pośród nas.

Droga siostro i drogi bracie, często mamy pretensje, kiedy następuje cięcie, transplantacja, że to tak bardzo boli. Ale tu chodzi o wyjęcie kamiennego serca! Pan Bóg nie partaczy roboty, dlatego tak precyzyjnie, stopniowo – wydarzenie za wydarzeniem – przychodzi, aby przemieniać serce! Nie zabraknie Mu cierpliwości! Nie ustanie w wierności! Nawet kiedy my wiary nie dochowamy, Jemu jej nie braknie!

Gdy was pokropię, staniecie się czyści.

Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów we mnie moc ducha.

Nie odrzucaj mnie – skamieniałego, obojętnego – od swego oblicza i nie odbieraj mi świętego ducha swego.

Przywróć mi radość z Twojego zbawienia i wzmocnij mnie duchem ofiarnym.

Boże, moją ofiarą jest duch skruszony, pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.

ks. Leszek Starczewski