Ukazuje to pieknie dziesiejsza Ewangelia, do której medytację lectio divina przygotował ks. prof. H. Witczyk.
Lectio
Wraz ze złożeniem Ukrzyżowanego do grobu wspólnota uczniów zaczęła odczuwać Jego brak. Nie ma Jezusa, który gromadzi w jedno i umacnia więzy łączące uczniów. Nie bez powodu „pierwszy dzień tygodnia” rozpoczyna się sceną szukania Pana.
Analiza egzegetyczno-narracyjna opowiadania o uczniach pospiesznie zdążających do otwartego grobu Jezusa winna ukazać, jaki jest sens duchowy tego szukania, które zaczyna się w ciemnościach poranka, przyjmuje kształt wspólnego biegu, a kończy wejściem do grobu Jezusa i wspólną wiarą. W gruncie rzeczy będzie to odpowiedź na pytanie, jaki jest pierwszy, podstawowy skutek zmartwychwstania Jezusa w życiu Jego nowej rodziny – Kościoła złożonego z Jego uczniów.
A. „Kamień odsunięty od grobu” i świt rozpraszający ciemności (w. 1)
Pierwszego dnia tygodnia Maria Magdalena przyszła o świcie, gdy było jeszcze ciemno, do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu (w. 1).
W zdaniu tym łatwo dostrzec dwie frazy połączone spójnikiem „i”. Tak w jednej jak i w drugiej ważną rolę pełni rzeczownik „grób”. W pierwszej jest metą, ku której zmierza czynność opisana czasownikiem „przyszła”, w drugiej natomiast oznacza miejsce, od którego czynność odsunięcie kamienia się zaczyna. Ewangelista zaznacza w ten sposób centralne miejsce otwartego grobu Jezusa oraz zwraca uwagę na fakt, że odegra on ważną rolę w całej narracji, która się rozpoczyna.
Częste występowanie rzeczownika „grób” w 20, 1 oraz w wersecie ściśle związanym z tą perykopą (20, 11a) każe się domyślać sensu duchowego „grobu” Jezusa. Poza tym, ewangelista ani słowem nie akcentuje idei, że grób Jezusa jest „pusty”. Przeciwnie, jest to miejsce, w którym został złożony Jezus ukrzyżowany; uobecnia on Jego mękę i śmierć. Równocześnie „grób” Jezusa, od którego został odsunięty kamień – jest źródłem Światłości, która rozprasza „ciemności”. Wybiegając myślą nieco do przodu można powiedzieć, że otwarty grób Jezusa jest uobecnieniem Jego śmierci i zmartwychwstania; jest symbolem sfery duchowej, którą wyznaczają te dwa wydarzenia, nierozdzielnie ze sobą złączone. Znamienne jest to, że w czwartej Ewangelii – inaczej niż u synoptyków – bohaterowie narracji podążają do otwartego grobu Jezusa. To on sam – nie namaszczanie ciała Jezusa – jest celem czynności, które podejmują, a która opisana jest czasownikiem „przychodzi”, który w wielu tekstach tej Ewangelii oznacza duchową drogę prowadzącą do odkrycia tajemnicy Jezusa, czyli do wiary w Niego (por. 3, 20-21. 26; 4, 7; 6, 5. 35; 7, 50; 11, 29; 12, 9; 19, 38; 21, 8).
Pierwszą postacią, która pojawia się na scenie, jest Maria Magdalena. O kobiecie noszącej to imię Jan wspomina jedynie w 19, 25. Jest ona świadkiem ukrzyżowania; w 20, 1nn będzie świadkiem Zmartwychwstałego (podobnie w Mt i Mk – tak też wspomniana w Łk 24, 10). Jednak w Łk 8, 2 wyliczona jest w gronie innych niewiast, które usługiwały Jezusowi. Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów. Nie ma podstaw, aby utożsamiać ją z Marią, siostrą Łazarza, z kobietą, która namaściła stopy Jezusowi (Mk 14, 3), albo jawnogrzesznicą z Łk 7, 37. Według Mt do grobu Jezusa udały się trzy niewiasty, według Mk dwie, a wg Łk nieokreślona liczba. Jan mówi tylko o Marii Magdalenie jako tej, która przyszła do grobu Jezusa. Wyraźnie widać, jak ewangelista od samego początku narracji skłania czytelnika, znającego tradycję synoptyczną o niewiastach u grobu, do szukania pod płaszczyzną faktów historycznych zamierzonej przez niego warstwy sensu duchowego. A w konkretnej, dobrze znanej postaci Marii Magdaleny, widzieć nie tylko określoną, pojedynczą niewiastę, ale figurę wspólnoty wierzących, którzy szukają Jezusa jako swego Pana.
Akcja dzieje się „o świcie”. Jest to określenie czasu dosyć dokładne. Ewangelista zaznacza, że szukanie Jezusa ma miejsce wczesnym rankiem. Jan myśli tutaj według rzymskiego schematu dnia, który rozpoczyna się o północy. Według hebrajskiego sposobu rozumienia dnia nie byłby to początek. Ten bowiem ma miejsce po zachodzie słońca. Jan ma na myśli ranek po szabacie. Według Mk pierwsza wizyta u grobu miała miejsce o świcie. Podobnie według Łk. Tekst Mt 28, 1 mówi o „wieczorze przed dniem szabatu”, ale natychmiast ewangelista dodaje, „że rozjaśniał się już szabat”. Prawdopodobnie mówiąc o „wieczorze” ma na myśli całą noc, która kończy się świtem otwierającym sam dzień szabatu. „Świt”, o którym mówi św. Jan, oznacza poranek nowego dnia, naznaczony intensyfikującą się obecnością światła. Czas poranka ma w Biblii szczególne znaczenie. Jest to w pierwszym rzędzie czas, w którym człowiek szuka i wysławia Boga (por. Ps 88, 14). Ale i odwrotnie – od „rana” Bóg objawia swą łaskawość ludziom (por. Ps 5, 4; 46, 6; 59, 17; 90, 14; 92, 2; 143, 8). Świt poranka, wspomniany w w. 1, to na płaszczyźnie sensu duchowego czas, w którym powraca Światłość, a ludzie są wezwani do szukania Pana.
Jakkolwiek „świt” przenika światłość powracającego dnia, to jednak czas ten jest jeszcze naznaczony obecnością „ciemności”. W ST „ciemności” oznaczają karę Bożą (por. Wj 10, 21; Mdr 17, 2; Ps 107, 10; Am 5, 18; Jl 2, 2; So 1, 15; Jr 13, 16). Jest to w gruncie rzeczy stan, do którego prowadzą liczne grzechy ludu, a zwłaszcza grzech niewiary w Jahwe i oddawanie czci obcym bogom – bałwochwalstwo (por. Iz 29, 15). Zbawienie polega na przychodzeniu do światła (por. Ps 107, 14; 112, 4; Iz 9, 1; 42, 16). W czwartej Ewangelii „ciemności” to nie tylko brak „światłości”. Rzeczownik skotia, który występuje kilka razy (1, 5; 6, 17; 8, 12; 12, 35. 46; 20, 1) oznacza „ciemności” jako coś obiektywnie istniejącego, niemal personifikację sił zła, przeciwnych Chrystusowi – Światłości (8, 12; 9, 5; 12, 46). Zwłaszcza według J 1, 5 i 12, 35 „ciemności” niczym napastnik zaatakowały Światłość, aby ją całkowicie pochłonąć i zgasić. Próba ta jednak się nie powiodła. Podobnie symbolika świtu „pierwszego dnia tygodnia” objawia prawdę o wielkim napięciu, jakie wciąż istnieje między „ciemnością” i „światłością”, chociaż ta pierwsza jest już definitywnie „pokonana”. Rozpoczynając narrację o ukazywaniach się Zmartwychwstałego autor czwartej Ewangelii mówi w 20, 1 nie tylko o „ciemności” w sensie fizycznym, ale także duchowym. Maria Magdalena i uczniowie bez Chrystusa, z dala od Niego, pozostają w sferze ciemności. Jednak z otwartego grobu („odsunięty kamień” już nie zamyka Jezusa) wychodzi „Światłość”, która rozprasza „ciemności” i przyciąga: najpierw Marię Magdalenę, a następnie uczniów.
Podkreślona przez ewangelistę opozycja między: „ciemnościami” i światłością „świtu” jest zjawiskiem o wielkim znaczeniu na płaszczyźnie sensu duchowego; podobnie zresztą kontrast między kamieniem zamykającym grób i „kamieniem odsuniętym od grobu”. Tak ciemności jak i kamień utrudniały dostęp do Jezusa, „światłości świata”, złożonej w grobie. Ciemności, które w momencie śmierci Jezusa i złożenia Go do grobu zdawały się odnosić zwycięstwo nad Nim, są już jednak definitywnie pokonane. Bo ani ciemności już nie są przeszkodą w ujrzeniu owego tajemniczego światła poranka „pierwszego dnia tygodnia”, ani kamień nie zamyka już grobu – nie jest już pieczęcią śmierci. Światło, które pociąga Magdalenę do tego stopnia, że wyrusza w drogę do grobu, zdaje się mieć swe źródło w grobie. Na planie narracji ów otwarty grób Jezusa jest tym, co przyciąga Marię Magdalenę. Kamień odsunięty pozwala temu światłu stawać się widocznym i rozświetlać ciemności. Ale ciemności ciągle stoją mu na przeszkodzie. Magdalena nie odkrywa jeszcze pełnego blasku tej światłości. W wersecie tym ukazane jest wzajemne, dynamiczne oddziaływanie: Maria (jak oblubienica z Pieśni nad pieśniami szukająca oblubieńca nocą) idzie do grobu, gdy jeszcze było ciemno; z otwartego grobu Jezusa wychodzi pewne światło (Światłość) rozpraszające ciemności i przyciągające ją ku sobie. Ono pozwala jej „widzieć”.
B. Piotr obok umiłowanego ucznia – brak duchowej wspólnoty eklezjalnej (w. 2)
Biegnie zatem i przychodzi do Szymona Piotra i do innego ucznia, którego miłował Jezus, i mówi im: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono” (w. 2).
Jak Jezus przepowiedział, Jego śmierć spowodowała rozproszenie się uczniów: „Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie – każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego” (16, 32). Nawet jeżeli znajdują się w jednym miejscu, nie stanowią wspólnoty. Maria Magdalena nie zwraca się do obydwu jako tworzących jeden organizm (Dwunastu), ale do każdego z nich oddzielnie, uwzględniając ich indywidualne cechy i rolę, jaką odgrywali w czasie ziemskiego życia Jezusa.
Ewangelista wyraźnie zaznacza, że pierwszym, do którego zwraca się Maria Magdalena, jest Szymon Piotr. Jest on ukazany jako postać nieustannie obecna w życiu Jezusa ziemskiego. Przewodzi gronu uczniów. „Pierwszego dnia tygodnia” Maria Magdalena zaczyna swe poszukiwanie Pana od niego. Szymon Piotr nie występuje tu w imieniu pozostałych. Jest sam, jakby zamknięty w sobie samym. Na pierwszym miejscu ewangelista wymienia jego imię, które nosił w swej rodzinie ziemskiej. Z dalszego ciągu narracji wiadomo, że zostanie wezwany przez Marią Magdalenę, aby całkowicie wyjść z dotychczasowej, ziemskiej perspektywy swego istnienia i zanurzyć się w nowej rzeczywistości, określonej przez Jezusa, który nadał mu imię „Piotr”. Łączy się ona z posługą Piotra jako pasterza Jezusowej owczarni. W tej perspektywie jest zrozumiałe, że Maria Magdalena, uosobienie Kościoła jako wierzących w Jezusa, zwraca się najpierw do Piotra. Między nią i Piotrem zachodzi ścisła więź.
W drugiej kolejności Maria Magdalena „biegnie” (aluzja do oblubienicy z Pnp 1, 4 pragnącej biec za swoim oblubieńcem) „i przychodzi do innego ucznia, którego Jezus miłował”. Ewangelista używa w w. 2 czasownika filein, który wskazuje w pierwszym rzędzie na więź przyjaźni. Nawiązuje do ostatniej wieczerzy, kiedy to Jezusa oznajmił uczniom: „wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję” (15, 14). A tym, co im Jezus przykazuje, jest miłość braterska: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (15, 12; por. w. 17). Tak więc ów „inny” („drugi”) uczeń to postać, która cieszy się przyjaźnią Jezusa, ponieważ miłuje swoich braci. W czwartej Ewangelii czasownik filein oznacza serdeczną zażyłość, w ramach której Jezus objawia uczniom (swoim przyjaciołom) największe tajemnice – „to, co słyszał od Ojca” (15, 15) oraz oddając za nich swe życie. Odpowiedzią uczniów na tę zażyłość Jezusa jest wiara: „Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga” (16, 27). „Miłować” Jezusa w odpowiedzi na Jego miłość-przyjaźń znaczy wierzyć, że wyszedł od Ojca, że jest Synem Bożym. Jednak czasownik filein nie może być sztywno odróżniany od agapan – miłować i być gotowym do największych poświęceń w imię miłości (por. 15, 13; 21, 15nn). „Inny uczeń” nie tylko cieszy się miłością Jezusa jako Jego „przyjaciel”, ale także był w stanie dać dowód swej miłości do Jezusa, idąc z Nim aż do końca. Jednocząc się z Jezusem prowadzonym na sąd do Annasza wszedł do pałacu arcykapłana, ale zaraz z niego wyszedł, nie chcąc mieć nic wspólnego z domem, w którym Jezus zostaje zdradzony (por. 18, 15b). Następnie stał pod krzyżem Jezusa, uczestnicząc tym samym w Jego śmierci (19, 26). Tym samym określenie „przyjaciel” Jezusa, „ten, którego Jezus miłował” odnosi się do ucznia, który nie tylko doznawał miłości od Jezusa, ale wytrwał w swojej miłości do Jezusa (por. 15, 9). Nie osiągnął jednak jeszcze pełni – nie jest jeszcze ogarnięty pełnią tej miłości, która ostatecznie objawi się w Jezusie zmartwychwstałym.
Piotr oraz „inny (drugi) uczeń” występują razem w czwartej Ewangelii kilka razy (13, 23; 18, 15. 16; 21, 7. 20–24). Jedynie pod krzyżem „uczeń, którego Jezus miłował” występuje sam, bez Piotra (19, 26). W tekstach, gdzie jest mowa o obydwu, Piotr jest postacią centralną; „inny uczeń” pozostaje zawsze w jakiejś relacji do Piotra (pomaga mu; jego przyszłość jest przedmiotem zainteresowania Piotra). W narracji 20, 1-10 ewangelista wyraźnie na pierwszym miejscu stawia Piotra. Maria Magdalena zaczyna swe poszukiwania Jezusa udając się najpierw do Piotra. Jemu również przypada przywilej wejścia do otwartego grobu Jezusa przed „uczniem”, który przybył pierwszy. Ale z drugiej strony w w. 2 da się zauważyć odwrotną kolejność, gdy się weźmie pod uwagę ich odniesienie do Jezusa: w tym szeregu osób, złożonym z Piotra i „innego ucznia” panuje wyraźne ukierunkowanie na Jezusa: Piotr – uczeń umiłowany – Jezus. Poprzez układ określeń w w. 2 narrator zaznacza, że to ów „inny uczeń” poprowadzi Piotra (i Marię Magdalenę szukającą Pana) do Jezusa. Imię „Jezus” pada na końcu wersetu – On bowiem jest metę, ku której zmierza tok akcji. Jezus – Nauczyciel i Syn Boży jest jakby bliżej postaci ucznia. W w. 2 da się zauważyć znaczącą prawdę o Kościele: więź między Jezusem i Kościołem realizuje się w dwóch postaciach – pasterza i ucznia. Maria Magdalena szukając Pana przychodzi do Piotra, pasterza; ale pasterz zwraca się do ucznia, uczeń prowadzi doi Jezusa.
Maria Magdalena udając się do Piotra i innego ucznia oznajmia im to, co wywnioskowała na podstawie własnego doświadczenia. Podobnej sceny nie ma w tradycji synoptycznej. Jest to fakt opowiedziany wyłącznie przez św. Jana. W narracji tej widać dwie części: akcja Marii Magdaleny („biegnie”; „przychodzi”); słowa Marii Magdaleny („zabrano Pana...”). Na uwagę zasługuje tu najpierw fakt, że w w. 2 metą, ku której z pośpiechem podąża Maria Magdalena, są uczniowie. Wcześniej był nią grób Jezusa. Szukając Jezusa przychodzi do Piotra i „innego ucznia”. Oznajmia im: „zabrano Pana”. Używa formy bezosobowej, która zdaniem niektórych komentatorów jest równoznaczna ze stroną bierną (por. 15, 6); ewangelista sugerowałby, że Jezus został zabrany przez Boga (por. 20, 13. 15, gdzie jest mowa o Ogrodniku). Jednak na płaszczyźnie sensu historycznego Maria w całkiem naturalny sposób przypuszcza, że wrogowie Jezusa nie dali Mu spokoju nawet po śmierci; ewentualnie ma na myśli osoby, które okradały groby. Cesarz Klaudiusz (41-54 po Chr.) wydał w Nazarecie reskrypt przeciw złodziejom, którzy rabowali groby. Dlatego jest całkiem zrozumiałe, że szybko biegnie do Piotra i innego ucznia.
Rozpatrując natomiast jej wypowiedź na płaszczyźnie sensu duchowego łatwo zauważyć, że Maria Magdalena mówi o Jezusie jako całkowicie bezsilnym. W jej świadomości Jezus jest „umarłym”. Ona szukała umęczonego i pogrzebanego Jezusa. Ale nawet takiego nie znajduje. Dodaje znamienne stwierdzenie, będące wyrazem całkowitego zagubienia, absolutnej i radykalnej niewiedzy: „nie wiemy, gdzie Go położono”. Ze słów Marii Magdaleny jasno wynika, że szuka ona w pierwszym rzędzie miejsca, gdzie może znaleźć ukrzyżowanego (por. „zabrano”) Pana. Oznajmia bowiem: „nie wiem, gdzie Go położono”. Stawia pytanie Piotrowi i „innemu uczniowi”. Oni winni jej wskazać to miejsce, gdzie obecnie znajduje się złożony kiedyś do grobu, ukrzyżowany Pan, którego jednak tajemnicza Światłość coraz bardziej ją ogarnia i pociąga. Ale i oni nie wiedzą. Stąd stwierdzenie Magdaleny, obejmuje w gruncie rzeczy również ich niewiedzę: „nie wiemy, gdzie Go położono”. Jest ono także wezwaniem dla nich, aby wraz z nią szukali miejsca, w którym „złożono” Pana (por. ww. 13. 15). Poszukiwanie „miejsca”, rozpoczęte przez Marię Magdalenę, przypomina Pieśń nad pieśniami, w której oblubienica szuka swego oblubieńca, mówiąc: powiedz mi, o umiłowany duszy mej, gdzie pasiesz swe stada, gdzie przebywasz w południe” (1, 7; por. 6, 2).
Rozpoczęta w w. 1 droga Marii Magdaleny w kierunku grobu Jezusa prowadzi do Piotra i „innego ucznia, którego Jezus miłował”. Oni winni udzielić jej odpowiedzi na pytanie, „gdzie położono Pana”, który został zabrany z grobu. Oni jednak nie wiedzą. Nie są oni wspólnotą w sensie duchowym, eklezjalnym. Nie ma pośród nich Jezusa-Światłości, Jezusa-Pana, Tego, który wyszedł z grobu, gdy został odsunięty kamień. Tworzą jedynie grupę w sensie społecznym; każdy z nich jest w niej odrębną postacią, pełni właściwą sobie rolę. Nie są jeszcze wspólnotą eklezjalną w sensie duchowym; wspólnotą, w której Maria Magdalena mogłaby znaleźć Pana.
Z kolejności imion występujących w w. 2 jasno wynika, że poszukiwanie Pana, zainicjowane przez Marię Magdalenę, rozpoczyna się od Piotra, prowadzi przez „ucznia umiłowanego”, i wino doprowadzić do Jezusa. Następne wersety już w bardzo wyraźny sposób zorientowane są – jeśli chodzi o kierunek akcji – na grób Jezusa. Obydwaj, Piotr i „drugi uczeń”, aby stać się duchową wspólnotą eklezjalną muszą najpierw sami odnaleźć Pana, nawiązać z Nim kontakt, wręcz zanurzyć się w Nim. W tym celu wejdą do grobu, od którego odsunięty został kamień, który jest źródłem tajemniczej Światłości. Ewangelista nie wspomina o tym, że z niego wyszli. Zauważyć można wyraźny paralelizm między otwartym grobem Jezusa, który przyciąga Marię Magdalenę bijącym zeń Światłem (w. 1), a wspólnotą złożoną z Piotra i „innego ucznia”, do której ta sama Maria Magdalena „biegnie” szukając Pana (w. 2). Jednak ani grób w sensie materialnym, ani czysto socjologiczna wspólnota uczniów nie są miejscem obecności Pana. Brakuje im więc tego, co najważniejsze dla Marii Magdaleny. Rozpoczęte przez nią poszukiwanie Pana wskazuje właściwą drogę, którą należy podążać: od Piotra przez umiłowanego ucznia do Jezusa. Z dalszej części narracji wyłoni się odpowiedź potwierdzająca tę drogę. Jezusa jako Pana można znaleźć we wspólnocie eklezjalnej, złożonej z Piotra i umiłowanego ucznia, w której jest Jezus miłujący i obejmujący swoją miłością. Najpierw jednak Piotr i uczeń muszą odnaleźć Pana, znaleźć się w sferze Jego miłości i światłości.
Zmartwychwstanie Jezusa, wydarzenie będące źródłem Światłości, która stopniowo zwycięża „ciemności”, obejmuje swoim oddziaływaniem także Piotra i ucznia, którego Jezusa miłował. Światłość, która w tajemniczy sposób przyciągnęła najpierw Marię Magdalenę w pobliże grobu Jezusa, sprawia, że obydwaj wyruszają w drogę, która ma ich doprowadzić do wnętrza grobu, z którego kamień został już odsunięty. Można przypuszczać, że w jakiś sposób znajdą w nim Tego, którego szukają.
C. Początek drogi ku wspólnocie eklezjalnej (ww. 3-5)
Wyszedł zatem Piotr i inny uczeń i szli do grobu. Biegli obydwaj razem; ale ów drugi uczeń biegł naprzód szybciej niż Piotr i przybył pierwszy do grobu, nachyliwszy się ujrzał leżące opaski; nie wszedł jednak do (wnętrza) (ww. 3-5).
Po przedstawieniu drogi Marii Magdaleny do grobu Pana ewangelista opowiada o marszu Piotra i umiłowanego ucznia, który odbywa się w tym samym kierunku. Z analizy poprzednich wersetów wiadomo, że jest to niezwykle ważne działanie. Jego celem jest odnalezienie Pana, a co za tym idzie odbudowanie duchowej wspólnoty eklezjalnej. W przytoczonym fragmencie narracji, złożonym z siedmiu zdań, pierwsze dwa ukazują przede wszystkim Piotra, któremu w drodze (wręcz w biegu) do grobu Pana towarzyszy uczeń umiłowany, trzy następne zaznaczają różnicę między nimi (w owym biegu), a dwa ostatnie przedstawiają działania samego ucznia, w których nie uczestniczy Piotr. Wyodrębnione przez ewangelistę trzy, różne etapy drogi Piotra i ucznia do grobu Jezusa mają sens duchowy. Są symbolami trzech pierwszych etapów drogi, którą uczniowie mają pokonać, aby wejść do grobu Pana, z którego został odsunięty kamień. Jest to w gruncie rzeczy droga od bycia uczniem znającym słowa i czyny Jezusa do bycia uczniem zanurzonym w misterium Jego śmierci i zmartwychwstania.
Ewangelista podkreśla najpierw czynność, którą wykonuje Piotr: „Wyszedł więc Piotr”. Jakkolwiek jest mowa o dwu osobach, które wyruszają na poszukiwanie Pana, czasownik użyty jest w liczbie pojedynczej i odniesiony – na płaszczyźnie sensu duchowego – wyłącznie do Piotra. Jest to pierwsza czynność Piotra w narracji Janowej od momentu, o którym wcześniej ewangelista powiedział, że „wszedł” do domu Annasza (18, 16), gdzie zaparł się Jezusa. Teraz dopiero Piotr „wychodzi” z tej sytuacji duchowej, w której się znalazł w czasie procesu Jezusa. Opuszcza środowisko ludzi, którzy odrzucili Jezusa.
Po stwierdzeniu faktu „wyjścia” Piotra ewangelista opowiada o wspólnym marszu obydwu – „i szli do grobu”. Ukazuje tę czynność w jej stawaniu się, jako proces. Tym samym podkreśla nie tyle metę wędrowania, co samą czynność. Jest to ich wspólne działanie. Równocześnie początkowe „wyszedł” zdaje się w bardziej widoczny sposób mieć sens duchowy – wyjście z sytuacji, w której Piotr był swego rodzaju więźniem; zostaje z niej uwolniony dzięki „innemu uczniowi” (por. Hbr 13, 13).
Wspólna czynność Piotra i ucznia określona czasownikiem „szli” nie jest pozbawiona swego dopełnienia. Jest nim „grób”. W innych tekstach czasownik „iść” przeważnie związany jest z Jezusem jako metą, ku której podążają różne osoby (por. 1, 39. 46. 47; 3, 2. 20. 21. 26; 4, 7. 30. 40; 5, 40; 6, 5. 35. 37. 44. 45. 65; 7, 37; 10, 41; 11, 29; 19, 38. 39). Czasownik ten jest tu użyty z pewną emfazą, jak w w. 1, oraz w ww. 6. 8. 18; 21, 3. 8. Grób, w którym został złożony Jezus ukrzyżowany, i od którego został odsunięty kamień, jest pierwszym miejscem, w którym uczniowie szukają Pana.
W dalszej części narracji ewangelista dookreśla ich marsz do grobu Jezusa, z którego został odsunięty kamień: „obydwaj biegli razem” (w. 4a). Słówko „obydwaj” (dosł. „dwaj”) ma specjalne znaczenie w czwartej Ewangelii. Święty Jan często zestawia dwie postaci: dwaj z uczniów Jana Chrzciciela poszli za Jezusem (1, 35. 41); dwaj ukrzyżowani z Jezusem (19, 18); dwaj aniołowie w bieli (20, 12). Zwłaszcza często w czwartej Ewangelii jest mowa o Jezusie i Ojcu jako dwóch osobach, które trwają w głębokiej i wielowymiarowej więzi (por. rozdz. 5; 6; 8; 10; 12; 14; 15; 16; 17). Oprócz idei wiarygodności świadectwa, składanego przez dwie osoby (por. 8, 17), schemat dwójkowego występowania postaci w tej Ewangelii wyraża przede wszystkim ideę jedności (por. 10, 30). Tak samo w analizowanym w. 4a. Dodatkowo idea jedności między Piotrem i innym uczniem wyrażona jest przysłówkiem – „razem”. Z kolei rodzajnik zastosowany przez ewangelistę przed liczebnikiem wskazuje, że nie chodzi tu o jedność przypadkową, lecz o głęboką więź wewnętrzną, która zaczyna się tworzyć między tymi dwoma postaciami. Dotychczas byli obok siebie; odtąd stanowią jeden podmiot – „dwaj”. Jedność, wspólnota duchowa, która od momentu, gdy Piotr „wyszedł” i wraz z innym uczniem zaczął iść, a następnie biec do otwartego grobu Jezusa, zaistniała między nimi jest czymś bardzo istotnym w oczach ewangelisty-narratora. Wskazuje na nią stosując aż dwa słowa: przysłówek oraz liczebnik z rodzajnikiem będący niemal nowym tytułem Piotra i ucznia.
Równocześnie ewangelista używa czasownika „biegli”, jak w przypadku Marii Magdaleny w w. 1. Łączy w ten sposób wszystkie trzy postaci w ich dynamicznym biegu do otwartego grobu Jezusa. W dalszej części w. 4 zwraca uwagę na zróżnicowanie, które istnieje w owej „jedności”, jaką stanowią Piotr i uczeń, którego Jezus miłował: „Ale drugi uczeń biegł naprzód szybciej niż Piotr”. Biegł on szybciej, ponieważ owładnięty był duchem miłości. „Inny uczeń” już zna tę drogę, która prowadzi do miejsca, gdzie ukrzyżowano i pogrzebano Jezusa. On jest jedynym spośród Dwunastu, który szedł tą drogą za Jezusem, aż stanął pod krzyżem. Wyprzedzając Piotra w gruncie rzeczy pokazuje mu drogę, która prowadzi tam, gdzie „położono” Jezusa. W sensie duchowym znaczy to, że umiłowany uczeń pomaga Piotrowi stać się na nowo uczniem Jezusa, wiernym aż do końca. „I przybył jako pierwszy do grobu”. W całym w. 4 ewangelista podkreśla jego pierwszeństwo w tym zakresie przed Piotrem. Jeszcze w w. 8 powtórzy tę ideę, nazywając wręcz owego „ucznia” określeniem: „Ten, który pierwszy przybył do grobu”. Równocześnie poprzez dobór form czasownikowych wyraźnie zaznacza, że przychodzenie do otwartego grobu Jezusa (Marii Magdaleny, Piotra i ucznia) to pewien proces: ma on swój tajemniczy początek, trwa jakiś czas i osiąga kres, gdy uczeń znajduje się u mety.
Kolejnym działaniem ucznia, który przybył jako pierwszy do grobu, jest czynność „nachylenia się” (w. 5). W poprzednim rozdziale przedrostek ten łączy się z czynnością „stania” ucznia przy krzyżu Jezusa. „Uczeń, którego Jezus miłował” – „stał w pobliżu” krzyża Jezusa (19, 26). Ewangelista zaznaczył w ten sposób silną więź ucznia z Jezusem ukrzyżowanym.
W analizowanym wersecie, w którym mowa o czynności nachylenia się ucznia w kierunku wnętrza grobu, ewangelista zaznacza więź ucznia z przedmiotem, który widzi. Uczeń „zobaczył leżące opaski”. W w. 1 była określona czynność Marii Magdaleny: „zobaczyła kamień odsunięty od grobu”. Inny jest jednak przedmiot widzenia (chwilowego, charakterystycznego dla świadka) – tam odsunięty kamień, tu płótna – „opaski”. W liczbie mnogiej rzeczownik ten oznacza nie tyle „płótna” (jak się powszechnie tłumaczy), co taśmy z płótna, które służyły do owijania ciała zmarłego albo do przepasywania ran. Ewangelista nawiązuje do 19, 40: „zabrali ciało Jezusa i obwiązali je opaskami”. Istnieje tajemnicza więź między owymi „opaskami” i uczniem, który nachyliwszy się spostrzega je wewnątrz otwartego grobu Jezusa.
Zastosowanie przez Jana terminu „opaski” wskazuje, że termin ten ma dla niego wyjątkowe znaczenie na płaszczyźnie sensu duchowego. Owe „opaski” muszą byś niezwykle ważnym w tej narracji znakiem. Jego sens winien być odczytany z samego słowa, bez względu na jego znaczenie materialne i historyczne. Otóż rzeczownik ten wyraża w narracji o otwartym grobie Jezusa dwie idee: wielości i przylegania do ciała Jezusa.
„Opaski” oznaczają wielość, która przynależy do ciała Jezusa. Ona jest pośrednio przedmiotem wizji ucznia. Leżące w grobie Jezusa są symbolem tych, którzy są owocem śmierci Jezusa oraz ich wielości. Jezus bowiem został złożony do grobu jak ziarno wrzucone w ziemię; z Jego śmierci rodzi się wielka liczba wierzących. Jezus ukrzyżowany i pogrzebany – Ziarno wrzucone w ziemię wydało liczny owoc (por. 12, 26).
Należy podkreślić, że w ww. 3–5 ukazane jest rodzenie się zewnętrznej i wewnętrznej więzi, wręcz eklezjalnej wspólnoty duchowej między Piotrem i uczniem. O jedności zewnętrznej decyduje fakt, że dążą do jednego celu: jest nim otwarty grób Jezusa. Równocześnie między nimi istnieje i rozwija się silna więź duchowa, wewnętrzna. Wynika ona ze wspólnego działania: „szli” (l. mn.) do grobu (w. 3b), a następnie „biegli” (l. mn.) „obydwaj razem” (w. 4a) . Ich wspólny marsz powoli staje się wspólnym biegiem. Łącząca ich więź duchowa staje się coraz mocniejsza, coraz bardziej dynamiczna. Można powiedzieć, że ewangelista opisując fizyczny marsz Piotra i ucznia do ziemskiego grobu Jezusa ukazuje nie tyle wydarzenie historyczne jako takie, lecz proces narodzin i rozwoju duchowej wspólnoty w gronie uczniów Jezusa, w Kościele. Przebieg tego procesu zależy od działania dwóch czynników: otwartego grobu Pana, który ich przyciąga, oraz od ich wspólnego działania – dążenia do grobu, od którego kamień został odsunięty (czasowniki w imperfectum i w liczbie mnogiej: „szli”; „biegli”). Czynniki te wzajemnie się warunkują i oddziałują na siebie. Jedyny i wspólny punkt przyciągania, jakim grób Pana z odsuniętym kamieniem, pozwala im odnaleźć się i być na nowo razem; bycie razem z kolei sprawia, że mogą z dynamizmem i zespoleni duchowo iść do otwartego grobu Pana.
D. Narodziny wspólnoty eklezjalnej (ww. 6-7)
Przychodzi także Szymon Piotr idąc za nim i wszedł go grobu, i zobaczył opaski leżące oraz chustę, która była na Jego głowie – nie pośród opasek, ale oddzielnie zwiniętą, na jednym miejscu (ww. 6-7).
Zdanie, w którym ewangelista opowiada o narodzinach wspólnoty eklezjalnej (ww. 6-7), ma specyficzną budowę. Składa się z dwóch części. W pierwszej (w. 6) dominują czasowniki „przychodzi” – „wszedł” – „widzi”, których podmiotem jest wyłącznie Piotr. Część ta kończy się rzeczownikiem „chusta”, określający przedmiot wizji Piotra i stanowiący zupełnie nowy element w narracji. Już sama struktura tego segmentu narracji pokazuje, że w narodzinach wspólnoty eklezjalnej niezbędną rolę pełni Piotr. Przedmiotem jego wizji są „leżące opaski” (jak w przypadku „innego ucznia”), ale także „chusta”. Ma ona wyjątkowe znaczenie; jej ułożenie i pozycja w stosunku do „opasek” została opisana bardzo szczegółowo. Symbolizuje ona samego Piotra, który uobecnia we wspólnocie uczniów Głowę – Jezusa.
„I wszedł do grobu” (w. 6b). Piotr nie zastanawia się, ani nie zatrzymuje. Dotychczas szedł za uczniem. Naśladuje ucznia umiłowanego w kroczeniu do grobu, ale nie w czynności „wejścia”. Czynność tę spełnia samodzielnie. Tylko on jest jej podmiotem. Uczeń będzie mógł wejść do wnętrza grobu Pana dopiero za Piotrem (w. 8).
W wizji tej prawie chodzi o przyswojenie sobie przedmiotu istniejącego poza oglądającym. Wizja Piotra wydaje się być czymś więcej niż zwykłym spostrzeżeniem przedmiotu.
Wraz z „opaskami” Piotr widzi ogląda wnikliwie „chustę”, która zakrywała twarz umarłego. Drugi przedmiot natomiast „przynależy” tylko do Piotra. Uczeń go nie widział. Jakkolwiek jest to wytłumaczalne na płaszczyźnie historycznej (uczeń nie wszedł do grobu i z zewnątrz miał mniejsze pole widzenia), to jednak szczegółowy opis „chusty” świadczy o tym, że ewangelista dostrzega sens duchowy w fakcie, że Piotr widzi także chustę.
W celu odczytania symboliki chusty należy wziąć pod uwagę to, co mówi sam narrator: „była na Jego głowie”.
Na uwagę zasługuje fakt, że „płótna” i „chusta” w analizowanej narracji przedstawione są w sposób pozytywny i bezpośredni, same w sobie, bez jakiejkolwiek wzmianki o celu, któremu służyły. Nie mówi się też, że mają wskazywać na nieobecność ciała Jezusa. Jest to fakt bardzo znamienny. „Opaski” – w liczbie mnogiej same z siebie wskazują na wielość i odnoszą się do ciała; służyły do owinięcia ciała Jezusa. „Chusta” – w liczbie pojedynczej wyraża ideę jedności i odnosi się do głowy; służyła do owinięcia głowy Jezusa. Cała uwaga Piotra skupia się na tych dwóch przedmiotach.
Symbolika chusty, określonej owymi imiesłowami i wyrażeniem „na jednym miejscu”, zawiera ideę ruchu, jedności oraz miejsca. Przy czym określenie „na jednym miejscu” dotyczy także „opasek”, które oglądał Piotr. Każdy z tych przedmiotów ma własne cechy, ale obydwa tworzą całość wyższego rzędu, dzięki owemu „jednemu miejscu”, na którym się znajdują, jakkolwiek nie pomieszane ze sobą („ujrzał chustę nie leżącą pośród opasek”). Z perspektywy całego fragmentu (ww. 6–7) wyraźnie widać, że ewangelista podkreśla rolę i miejsce „chusty”. Ona ma związek z głową, a wyrażenie „na jednym miejscu” występuje w bezpośrednim sąsiedztwie imiesłowu „złożona”, opisującego ją. Chusta nie leży pośród płócien, ale wydaje się, że ona kształtuje jedność obrazu. Mając związek z głową winna tę jedność kreować i ku niej prowadzić.
Z egzegezy ww. 6-7 jasno wynika sens duchowy „opasek” i „chusty”. Przedstawiają one wspólnotę Kościoła. „Opaski” są liczne i leżą. Wyobrażają uczniów Jezusa. O jednym z nich ewangelista opowiadał, że „spoczywał” (13, 23) na piersiach Jezusa. Są oni ugruntowani w miłości do Jezusa i w niej zakorzenieni. To dlatego „umiłowany uczeń” zobaczył „opaski leżące”, czyli przedmiot, który w otwartym grobie Pana symbolizuje wierzących, których on jest reprezentantem.
„Chusta” natomiast wyraża ideę jedności i wewnętrznej odnowy. Symbolizuje głowę, nie utożsamia się z płótnami, jakkolwiek tworzy z nimi jedną całość („na jednym miejscu”). Jest symbolem Piotra, który przewodzi wspólnocie Kościoła. To właśnie dlatego on ją zauważa. Złożona wyobraża proces, który Piotr przeżył: rozbity wewnętrznie na skutek zaparcia się Chrystusa, po odnalezieniu drogi wiodącej do Pana, stał się na nowo osobą scaloną duchowo. Jego zadaniem będzie troska o jedność i spójność wewnętrzną wspólnoty Kościoła. W ten sposób ewangelista przekazuje prawdę o tym, że w otwartym grobie Pana są liczni uczniowie zakorzenieni w Jego miłości, wraz z Piotrem jako głową, tworzą wspólnotę Kościoła. Przy czym otwarty grób Pana jest symbolem Jezusowej śmierci i zmartwychwstania. Jezus jak ziarno pszenicy, które wpadło w ziemię i obumarło, umarł i zmartwychwstał, przynosząc wiele owocu. Są nim liczni uczniowie zakorzenieni w Jego miłości (symbol „opasek leżących”) i zgromadzeni wraz z Piotrem (symbol „złożonej chusty”) „w jednym miejscu”.
E. Wiara ucznia i Piotra – pierwszy czyn wspólnoty eklezjalnej (ww. 8-9)
Wtedy więc wszedł także i drugi uczeń, który pierwszy przyszedł do grobu, ujrzał i uwierzył. Nie rozumieli bowiem jeszcze Pisma, że „należy, aby On powstał z martwych” (ww. 8-9).
„Uwierzył” – czasownik ten zdaje się wyrażać to, co dla ewangelisty najistotniejsze: wiarę jako wydarzenie, fakt. Użyty w w. 8 czasownik „uwierzył” zachodzi w sensie absolutnym, bez dopełnienia, i rzeczywiście nie chodzi tu o wiarę w coś, lecz o fakt dojścia do wiary paschalnej. Zastosowany przez ewangelistę czas wskazuje na paschalną wiarę ucznia w jej stadium początkowym, embrionalnym, albo w sensie inchoatywnym – wiarę niekompletną: uczeń wie, że stoi w obliczu tajemnicy działania Boga, ale go jeszcze w pełni nie rozumie. Jakkolwiek w pierwszym rzędzie ewangelista zwraca uwagę na sam fakt dojścia do wiary paschalnej, to jednak wiara ta ma też swój przedmiot. Na pewno nie mogą nim być słowa Magdaleny: nie chodzi o to, że uczeń uwierzył temu, co ona oznajmiła na początku. Nie ma większego związku między w. 8 i ww. 1–2. Przeważa opinia, że przedmiotem wiary ucznia jest prawda o zmartwychwstaniu Jezusa. Uczeń byłby pierwszym z błogosławionych, którzy nie widzieli, a uwierzyli w Jezusa jako Zmartwychwstałego. Widok opasek, chusty i pustego grobu miałby go doprowadzić do wniosku, że Jezus zmartwychwstał.
„Uczeń” dochodzi do wiary paschalnej. Jakkolwiek ma ona swój przedmiot, to ewangelista celowo go nie precyzuje. Akcentuje bowiem co innego. Uczeń, jakkolwiek przybył pierwszy do grobu, nie mógł wejść. Pierwszy wszedł Piotr. Uczeń jest kimś mniejszym niż wspólnota Kościoła, której podstawą jest Piotr, i nie on jest odpowiedzialny za jej istnienie. Jedynie wówczas gdy ona już się uformowała (dzięki Piotrowi), uczeń może do niej wejść. Piotr pełni w tej wspólnocie rolę głowy. Jest to rola osoby, której nikt nie może zastąpić. Od niej zależy istnienie wspólnoty eklezjalnej. Bez Piotra nie ma Kościoła, nawet jeżeli są uczniowie.
Gdy Piotr umożliwił uczniowi wejście do otwartego grobu Jezusa, wówczas mógł on rzeczywiście wejść, i wtedy dopiero „ujrzał i uwierzył”. Wizja i wiara ucznia zależą od wejścia do grobu Jezusa – a to jest możliwe dzięki Piotrowi. Chodzi rzecz jasna o wejście do tej rzeczywistości, którą symbolizuje grób, opaski i chusta. „Uczeń” wchodzi do widzialnej wspólnoty Kościoła, którą przenika duchowa wspólnota miłości i jedności. Nie mógł do niej wejść wcześniej niż Piotr i bez Piotra. To właśnie Piotr pozwala „uczniowi” dołączyć do siebie i równocześnie wejść do eklezjalnej wspólnoty miłości i jedności; to dołączenie do Piotra i wejście do eklezjalnej wspólnoty prowadzi ucznia do wiary. „Uczeń”, który przebiegł drogę miłości do Jezusa ziemskiego i do braci, jedynie wtedy, gdy się znajdzie we wspólnocie Kościoła, może „ujrzeć i uwierzyć” w Jezusa jako Zmartwychwstałego.
Kolejne zdanie Janowej narracji o uczniach w otwartym grobie Jezusa odnosi się tak do Piotra jak i do „drugiego ucznia”: „nie znali bowiem jeszcze Pisma, że On ma powstać z martwych” (w. 9). Ewangelista używa bowiem czasownika w liczbie mnogiej: „nie rozumieli”. Pełni ono funkcję podsumowania – konkluzji. Uczeń i Piotr „nie znali jeszcze Pisma”. Rzeczownik „Pisma” oznacza Pismo Święte ST jako całość. Wydaje się, że dla św. Jana Pismo osiąga swe pełne znaczenie w osobie Chrystusa, który rodzi się w Betlejem (7, 42), powstaje z martwych (2, 22; 20, 9), daje Ducha (7, 38; 19, 28), odbywa sąd (17, 12). W kontekście w. 9 rodzi się pytanie: na czym według św. Jana polega „znajomość” Pisma, jak się ją zdobywa i dlaczego? Z perykopy o wizycie apostołów w otwartym grobie Jezusa wiadomo, że prawdą, której poznanie umożliwia Pismo, jest zmartwychwstanie Jezusa: „nie rozumieli (dotąd) jeszcze Pisma, że On ma powstać z martwych”.
W odniesieniu do prawdy o zmartwychwstaniu Jezusa ewangelista używa formy „trzeba”, „należy”, „powinien”. Zaznacza, że zmartwychwstanie Jezusa było konieczne. Czasownik bezosobowy wyraża bowiem ideę konieczności. W ewangeliach synoptycznych występuje on w odniesieniu do męki Chrystusa (por. Mt 16, 21; 26, 54; Mk 8, 31; Łk 9, 22; 17, 25; 22, 37; 24, 7. 26. 44). W czwartej Ewangelii natomiast mówi się konieczności wywyższenia Jezusa (por. 3, 14; 12, 34). W analizowanym wersecie wywyższenie to jest utożsamione z Jego zmartwychwstaniem. O zmartwychwstaniu, które dokonało się zgodnie z Pismem, mówi także św. Paweł (por. 1 Kor 15, 4). Podobnie w dniu zesłania Ducha Świętego Piotr głosi zmartwychwstanie Jezusa wychodząc od tekstów Pisma, które na nie wskazywały. Jednakże żaden tekst NT nie mówi tak bezpośrednio i wyraźnie o konieczności zmartwychwstania odwołując się do Pisma jak J 20, 9.
Według analizowanego tekstu J 20, 9 prawda o zmartwychwstaniu jest przedmiotem całego Pisma (ST). Całe Pismo ukierunkowane jest na zmartwychwstanie jako na najważniejsze wydarzenie historii zbawienia i zarazem zakłada jego konieczność. Użyty przez ewangelistę czasownik „nie znali” nie dotyczy materialnej znajomości teksów ST; chodzi o znajomość o wiele głębszą – opartą na doświadczeniu, znajomość istoty przesłania, które jest zawarte w Piśmie jako takim. Tego rodzaju znajomości Pisma brakowało Piotrowi i uczniowi. Z drugiej strony jednak można ją osiągnąć tylko przy pomocy światła tego wydarzenia, jakim jest zmartwychwstanie. Dopiero światło zmartwychwstania odsłania istotę i głębię Pisma. Głębokie poznanie Pisma staje się udziałem człowieka dopiero po takim doświadczeniu, jakie stało się udziałem owego „drugiego ucznia”: najpierw jako „umiłowany uczeń” szedł aż do końca za Jezusem, następnie „wszedł” do otwartego grobu Jezusa, gdzie mógł ujrzeć i uwierzyć w wielość i jedność (wspólnotę duchową) wierzących w Jezusa jako owoc Jego zmartwychwstania. Krąg poznania nie zamyka się jeszcze. Poznane w ten sposób Pismo rzuca jeszcze więcej nowego światła na dalsze doświadczenie ucznia związane już z samą osobą Zmartwychwstałego.
Tak więc uczeń jak i Piotr doszli do głębszego rozumienia Pisma. Każdy jednak odkrywał jego najgłębszy sens z własnej perspektywy. Uczeń dochodzi do pełnego rozumienia Pisma wchodząc (dzięki Piotrowi) do wspólnoty Kościoła, odkrywając jej jedność. Piotr – głowa (źródło) wspólnoty, lepiej rozumie Pisma dzięki inspiracji, jaką jest wiara ucznia, wewnętrzny dynamizm wspólnoty Kościoła, będący znakiem obecności i działania Zmartwychwstałego. Uczeń i Piotr jeszcze raz ukazani są jako ściśle ze sobą połączeni i wspierający się wzajemnie. Piotr umożliwia uczniowi wejście do wspólnoty Kościoła, gdzie ten może doświadczyć Zmartwychwstałego, źródło jedności wspólnoty. Doświadczenie ucznia pozwala Piotrowi odkryć najgłębszy sens witalności wspólnoty eklezjalnej (jej paschalnej wiary), która – w świetle Pisma – jest dziełem i objawieniem obecności Zmartwychwstałego.
Meditatio
Ewangelista szczegółowo opisuje wydarzenie natury historycznej: drogę Marii Magdaleny, Piotra i ucznia do grobu Jezusa. Jednakże wszystkie elementy tego opisu – całkowicie zrozumiałego na płaszczyźnie znaczenia wyrazowego – są równocześnie nośnikami sensu duchowego. Autor posługuje się nimi, aby opisać drogę duchową Piotra i ucznia. Otwarty grób Pana jest przyczyną sprawczą jedności eklezjalnej: duchowej więzi między Piotrem i „innym uczniem”. Cała dynamika narracji, poczynając od w. 1, ukierunkowana jest na jej osiągnięcie. Każda z trzech postaci zmierza ku tej jedności (wspólnocie) z własnym doświadczeniem z czasu męki i śmierci Chrystusa. Piotr zagubił się na drodze naśladowania, która powinna być właściwa dla „ucznia” Jezusa. Zaparł się Jezusa, czyli zaprzeczył temu, że jest uczniem, przestał iść za Jezusem (por. 18, 17. 25). Równocześnie odłączył się od „ucznia”, który wytrwale szedł za Jezusem. Jednak ów „inny uczeń”, który szedł za Jezusem aż pod krzyż, pomaga teraz Piotrowi odnaleźć się na nowo na drodze właściwej dla ucznia Jezusa, pomaga mu stać się niejako na nowo uczniem i nawiązać zerwaną więź jedności ze sobą, więź wspólnego naśladowania Jezusa. Aby stworzyć duchową wspólnotę eklezjalną Piotr winien wejść na drogę prowadzącą do otwartego grobu Pana, a pokazywaną mu przez „innego ucznia”, który biegnie przed nim. Jest to droga prowadząca do odkrycia doskonałej miłości Jezusa, której grób jest znakiem. Uczniowie dzięki zmartwychwstaniu mogą znaleźć się w obrębie Jego miłości swego Pana (w Jego otwartym grobie) i wytrwać w niej; winni jednak zachowywać Jego przykazania (por. 15, 9), a zwłaszcza przykazanie miłości braterskiej (15, 12). Wspólny bieg Piotra z „innym uczniem” jest widzialnym znakiem ich wzajemnej, braterskiej miłości. Ma ona swą ostateczną przyczynę w zmartwychwstaniu Jezusa.
Z kolei ów „inny uczeń”, który nie zagubił się w drodze, ani nie miał w niej żadnych przeszkód, nie może „wejść” do wspólnoty eklezjalnej (jakkolwiek widzi „opaski” leżące w grobie, symbolizujące wierzących w Jezusa) bez Piotra. Dlatego ewangelista stwierdza, że po przybyciu do otwartego grobu Jezusa widzi „opaski” – wielość wierzących, których reprezentuje, ale nie wchodzi do grobu Pana. Będzie mógł wejść dopiero wtedy, gdy wejdzie Piotr. Piotr jako pasterz owczarni Chrystusowej umożliwi mu nawiązanie duchowej więzi z sobą i z innymi uczniami (wierzącymi w Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego). Bez Piotra nie ma więzi duchowej we wspólnocie wierzących w Pana. On jest jej fundamentem, pierwszym i podstawowym ogniwem.
Piotr i „uczeń” spełniają ważne funkcje – jeden względem drugiego. Piotr potrzebuje „innego ucznia”, aby wyjść z sytuacji wyparcia się Jezusa (18, 17. 25). Musi na nowo znaleźć się na drodze ucznia. Uczeń z kolei potrzebuje Piotra, aby mogła zaistnieć duchowa wspólnota eklezjalna. Otwarty grób Pana jest miejscem, w którym nowa, duchowa więź eklezjalna między Piotrem i „innym uczniem” ma swe źródło: tu dopiero będzie ona mogła zaistnieć i się objawić.
Obraz opasek leżących oraz złożonej chusty „na jednym miejscu” oznacza, że uczniowie Jezusa – wraz z Piotrem jako głową – tworzą wspólnotę eklezjalną. „Opaski” i „chusta” wyraźnie różniące się od siebie, a zarazem pozostające w relacji do siebie, przyjmują formę podobną do ciała. W tej swojej odrębności i wzajemnym przyporządkowania symbolizują ciało Jezusa. Ukształtowana poprzez zmartwychwstanie Jezusa wspólnota eklezjalna, którą tworzą uczniowie z Piotrem – głową, będzie nową formą istnienia ciała Jezusa. Dla ewangelisty grób Pana nie jest pusty, lecz pełny. Zawiera on w sobie jeszcze ciało Jezusa. Nie jest to już jednak ciała martwe, podlegające cierpieniu i zepsuciu, lecz ciało żywe, które ma postać wspólnoty eklezjalnej. Jest to wspólnota Kościoła, którą cechuje głęboka jedność. Między obydwoma ciałami Jezusa (tym ukrzyżowanym i tym, którym jest Kościół) nie ma przeciwieństwa, lecz kontynuacja. Ciało materialne, doczesne zostało złożone do grobu jak ziarno pszenicy. Nie zostało jednak samo, lecz wydało owoc w postaci żywej rzeczywistości duchowej, jaką jest wspólnota eklezjalna oparta na miłości do Jezusa i na posłuszeństwie względem Niego.
Pozostaje jeszcze do rozważenia problem konieczności zmartwychwstania. Czy ewangelista mówi o niej ze względu na Jezusa, czy ze względu na Kościół. Innymi słowy, czy zmartwychwstanie jest konieczne jako dalszy ciąg męki i pogrzebu Jezusa, czy jako niezbędny fundament – źródło Kościoła. Cała scena dzieje się w grobie, który siłą rzeczy odsyła do męki i pogrzebu Jezusa. Ale równocześnie w perspektywie czwartej Ewangelii otwarty grób Jezusa jest sferą, w której rodzi się i objawia duchowa wspólnota Kościoła (uczniów-wierzących i Piotra-głowy wierzących). Należy zatem powiedzieć, że konieczność zmartwychwstania łączy się tak z osobą Jezusa jak i z tajemnicą duchowej wspólnoty Kościoła. Aby to lepiej zrozumieć, trzeba odwołać się do J 11, 51–52 oraz 12, 24. Istnieje między nimi paralelizm: jedyna śmierć Jezusa przynosi owoc w postaci zjednoczenia rozproszonych dzieci Bożych, czyli w postaci wspólnoty eklezjalnej. Właśnie ta wspólnota jest owym „owocem obfitym”, który przynosi ziarno, które wpadło w ziemię. Innymi słowy mówiąc, aby śmierć Jezusa przyniosła owoc w postaci wspólnoty eklezjalnej, musi być uwieńczona zmartwychwstaniem. Aby mogła zaistnieć wspólnota Kościoła, konieczne było zmartwychwstanie.
Tak więc sytuując powstanie duchowej wspólnoty Kościoła (jedności uczniów-wierzących i Piotra-głowy) w otwartym grobie Jezusa i mówiąc o konieczności zmartwychwstania ewangelista wyraża dwie prawdy. Pierwsza dotyczy tego, co jest zasadniczym przesłaniem Pisma (ST). Nie tyle mówi ono bezpośrednio o konieczności zmartwychwstania Jezusa, co o jego owocu – o zgromadzeniu się w jedno rozproszonych dzieci Boga. Ta prawda stanowi fundamentalne przesłanie całego ST, poczynając od wypędzenia pierwszych ludzi z raju (por. Rdz 3, 15–24), epizodu z budową wieży Babel (por. Rdz 11, 1–9), a na proroctwach kończąc (por. m. in. Iz 11, 10–13; Jr 31, 1–10; Ez 36, 23–28; 37, 1–14). Uczeń i Piotr zaczynają rozumieć Pisma, czyli widzą, że gromadzenie dzieci Bożych w jedno (opaski i chusta „na jednym miejscu”) jest możliwe dlatego, że śmierć Jezusa miała swój dalszy ciąg w zmartwychwstaniu i została przez nie przezwyciężona.
Druga prawda dotyczy związku między Pismem – Kościołem – zmartwychwstaniem Jezusa. Ewangelista podkreśla, że lektura i zrozumienie głębi Pisma dokonuje się w doświadczeniu wiary, które jest możliwe w Kościele (uczeń, który „wszedł” do grobu dzięki Piotrowi, poznał wspólnotę duchową Kościoła, „ujrzał i uwierzył”); doświadczenie wiary w Kościele poprzez odkrycie jego wspólnoty duchowej oraz związane z nim głębsze rozumienie Pisma prowadzi do odkrycia w nim orędzia o konieczności zmartwychwstania Jezusa.
Kościół jako wspólnota duchowa rodzi się ze zmartwychwstania Jezusa; równocześnie wspólnota ta jest jedynym miejscem, w którym człowiek (wchodząc do niej, poznając ją, wierząc w nią) może zrozumieć orędzie Pisma i uwierzyć w zmartwychwstanie Jezusa. Samo znalezienie się we wspólnocie eklezjalnej nie wystarcza, aby poznać Jezusa jako Zmartwychwstałego. Musi ono być dopełnione objawieniem, które zawarte jest w Piśmie. Doświadczenie wspólnoty eklezjalnej i Pismo wzajemnie się oświecają. Doświadczenie duchowej wspólnoty wierzących pozwala rozumieć Pismo; Pismo z kolei stwierdza konieczność zmartwychwstania, którego owocem jest wspólnota eklezjalna. I jedno i drugie pozwalają wyciągnąć wniosek, że Jezus zmartwychwstał, żyje i objawia się we wspólnocie eklezjalnej. Wspólnota ta jest równocześnie Jego dziełem i miejscem objawiania się. Kto wchodzi do tej wspólnoty odkrywa („ujrzał i uwierzył”), że Jezus zmartwychwstał, rozumie Pismo, i jest przez nie oświecony w sprawie konieczności zmartwychwstania Jezusa.
ks. Henryk Witczyk, Lublin, KUL
Contemplatio
"Ujrzał i uwierzył" - cud narodzin do nowego życia, do wiary, do widzenia działającego Boga w faktach własnej historii, Boga który jest wierny i nigdy nie zawodzi.
Narodziny wiary! Popatrz na swoją wiarę, jaka ona jest, z czego wyrasta. Dlaczego wierzysz? Zobaczmy, że u początku naszej wiary leży czyjeś świadectwo. Ktoś spotkał w swoim zyciu Zmartwychwstałego, który odmienił jego życie i przyszedł do mnie, żeby mi o tym powiedzieć, Takie świadectwo zapaliło jakąś iskrę nadziei we mnie, że i ja mogę "ujrzeć i uwierzyć". I tak się stało. Chrystus Zmartwychwstały przyszedł także do mnie, usłyszałem własne imię w Jego ustach. Pamiętasz jak pierwszy raz doświadczyłeś, że Ci przebaczył wszystko? Wszystko! Pamiętasz jak pierwszy raz przebaczyłeś samemu sobie? Fakty pozostały, te konkretne upadki, ale dziś możesz o nich mówić i już nie czujesz winy i akceptujesz czasem nieodwracalne skutki i ....głosisz miłość i miłosierdzie Boga jakiego doświadczyłeś. Pamiętasz jak potem pierwszy raz przebaczyłeś drugiemu, jak darowałeś mu? „Zabrał” Ci może kawał życia, a Ty teraz mu je dałeś. Masz! Weź, bo ja znów mam, mam Chrystusa i mam życie. Znów je mam i im więcej daję, tym więcej go mam.
Actio
Wiara rodzi się we wspólnocie Kościoła i dla tej wspólnoty. Jak się czujesz w Kościele? Czy jesteś wewnątrz tej wspólnoty, odczuwając Jej chwałę, piękno ale i Jej brzemię, jej słabość i grzeszność jako coś własnego? Może jesteś kimś, kto stoi na zewnątrz tej wspólnoty i jest komentatorem jej życia lub nawet jej kontestatorem? To weryfikuje twoje nowe narodziny. Chrzest już był, ale jego moc pozostaje do uaktualnienia w twoim życiu przez wiarę. Odwagi!
Wprowadzenie i zakonczenie ks. Robert Muszyński, Lublin
A. „Kamień odsunięty od grobu” i świt rozpraszający ciemności (w. 1)
Pierwszego dnia tygodnia Maria Magdalena przyszła o świcie, gdy było jeszcze ciemno, do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu (w. 1).
W zdaniu tym łatwo dostrzec dwie frazy połączone spójnikiem „i”. Tak w jednej jak i w drugiej ważną rolę pełni rzeczownik „grób”. W pierwszej jest metą, ku której zmierza czynność opisana czasownikiem „przyszła”, w drugiej natomiast oznacza miejsce, od którego czynność odsunięcie kamienia się zaczyna. Ewangelista zaznacza w ten sposób centralne miejsce otwartego grobu Jezusa oraz zwraca uwagę na fakt, że odegra on ważną rolę w całej narracji, która się rozpoczyna.
Częste występowanie rzeczownika „grób” w 20, 1 oraz w wersecie ściśle związanym z tą perykopą (20, 11a) każe się domyślać sensu duchowego „grobu” Jezusa. Poza tym, ewangelista ani słowem nie akcentuje idei, że grób Jezusa jest „pusty”. Przeciwnie, jest to miejsce, w którym został złożony Jezus ukrzyżowany; uobecnia on Jego mękę i śmierć. Równocześnie „grób” Jezusa, od którego został odsunięty kamień – jest źródłem Światłości, która rozprasza „ciemności”. Wybiegając myślą nieco do przodu można powiedzieć, że otwarty grób Jezusa jest uobecnieniem Jego śmierci i zmartwychwstania; jest symbolem sfery duchowej, którą wyznaczają te dwa wydarzenia, nierozdzielnie ze sobą złączone. Znamienne jest to, że w czwartej Ewangelii – inaczej niż u synoptyków – bohaterowie narracji podążają do otwartego grobu Jezusa. To on sam – nie namaszczanie ciała Jezusa – jest celem czynności, które podejmują, a która opisana jest czasownikiem „przychodzi”, który w wielu tekstach tej Ewangelii oznacza duchową drogę prowadzącą do odkrycia tajemnicy Jezusa, czyli do wiary w Niego (por. 3, 20-21. 26; 4, 7; 6, 5. 35; 7, 50; 11, 29; 12, 9; 19, 38; 21, 8).
Pierwszą postacią, która pojawia się na scenie, jest Maria Magdalena. O kobiecie noszącej to imię Jan wspomina jedynie w 19, 25. Jest ona świadkiem ukrzyżowania; w 20, 1nn będzie świadkiem Zmartwychwstałego (podobnie w Mt i Mk – tak też wspomniana w Łk 24, 10). Jednak w Łk 8, 2 wyliczona jest w gronie innych niewiast, które usługiwały Jezusowi. Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów. Nie ma podstaw, aby utożsamiać ją z Marią, siostrą Łazarza, z kobietą, która namaściła stopy Jezusowi (Mk 14, 3), albo jawnogrzesznicą z Łk 7, 37. Według Mt do grobu Jezusa udały się trzy niewiasty, według Mk dwie, a wg Łk nieokreślona liczba. Jan mówi tylko o Marii Magdalenie jako tej, która przyszła do grobu Jezusa. Wyraźnie widać, jak ewangelista od samego początku narracji skłania czytelnika, znającego tradycję synoptyczną o niewiastach u grobu, do szukania pod płaszczyzną faktów historycznych zamierzonej przez niego warstwy sensu duchowego. A w konkretnej, dobrze znanej postaci Marii Magdaleny, widzieć nie tylko określoną, pojedynczą niewiastę, ale figurę wspólnoty wierzących, którzy szukają Jezusa jako swego Pana.
Akcja dzieje się „o świcie”. Jest to określenie czasu dosyć dokładne. Ewangelista zaznacza, że szukanie Jezusa ma miejsce wczesnym rankiem. Jan myśli tutaj według rzymskiego schematu dnia, który rozpoczyna się o północy. Według hebrajskiego sposobu rozumienia dnia nie byłby to początek. Ten bowiem ma miejsce po zachodzie słońca. Jan ma na myśli ranek po szabacie. Według Mk pierwsza wizyta u grobu miała miejsce o świcie. Podobnie według Łk. Tekst Mt 28, 1 mówi o „wieczorze przed dniem szabatu”, ale natychmiast ewangelista dodaje, „że rozjaśniał się już szabat”. Prawdopodobnie mówiąc o „wieczorze” ma na myśli całą noc, która kończy się świtem otwierającym sam dzień szabatu. „Świt”, o którym mówi św. Jan, oznacza poranek nowego dnia, naznaczony intensyfikującą się obecnością światła. Czas poranka ma w Biblii szczególne znaczenie. Jest to w pierwszym rzędzie czas, w którym człowiek szuka i wysławia Boga (por. Ps 88, 14). Ale i odwrotnie – od „rana” Bóg objawia swą łaskawość ludziom (por. Ps 5, 4; 46, 6; 59, 17; 90, 14; 92, 2; 143, 8). Świt poranka, wspomniany w w. 1, to na płaszczyźnie sensu duchowego czas, w którym powraca Światłość, a ludzie są wezwani do szukania Pana.
Jakkolwiek „świt” przenika światłość powracającego dnia, to jednak czas ten jest jeszcze naznaczony obecnością „ciemności”. W ST „ciemności” oznaczają karę Bożą (por. Wj 10, 21; Mdr 17, 2; Ps 107, 10; Am 5, 18; Jl 2, 2; So 1, 15; Jr 13, 16). Jest to w gruncie rzeczy stan, do którego prowadzą liczne grzechy ludu, a zwłaszcza grzech niewiary w Jahwe i oddawanie czci obcym bogom – bałwochwalstwo (por. Iz 29, 15). Zbawienie polega na przychodzeniu do światła (por. Ps 107, 14; 112, 4; Iz 9, 1; 42, 16). W czwartej Ewangelii „ciemności” to nie tylko brak „światłości”. Rzeczownik skotia, który występuje kilka razy (1, 5; 6, 17; 8, 12; 12, 35. 46; 20, 1) oznacza „ciemności” jako coś obiektywnie istniejącego, niemal personifikację sił zła, przeciwnych Chrystusowi – Światłości (8, 12; 9, 5; 12, 46). Zwłaszcza według J 1, 5 i 12, 35 „ciemności” niczym napastnik zaatakowały Światłość, aby ją całkowicie pochłonąć i zgasić. Próba ta jednak się nie powiodła. Podobnie symbolika świtu „pierwszego dnia tygodnia” objawia prawdę o wielkim napięciu, jakie wciąż istnieje między „ciemnością” i „światłością”, chociaż ta pierwsza jest już definitywnie „pokonana”. Rozpoczynając narrację o ukazywaniach się Zmartwychwstałego autor czwartej Ewangelii mówi w 20, 1 nie tylko o „ciemności” w sensie fizycznym, ale także duchowym. Maria Magdalena i uczniowie bez Chrystusa, z dala od Niego, pozostają w sferze ciemności. Jednak z otwartego grobu („odsunięty kamień” już nie zamyka Jezusa) wychodzi „Światłość”, która rozprasza „ciemności” i przyciąga: najpierw Marię Magdalenę, a następnie uczniów.
Podkreślona przez ewangelistę opozycja między: „ciemnościami” i światłością „świtu” jest zjawiskiem o wielkim znaczeniu na płaszczyźnie sensu duchowego; podobnie zresztą kontrast między kamieniem zamykającym grób i „kamieniem odsuniętym od grobu”. Tak ciemności jak i kamień utrudniały dostęp do Jezusa, „światłości świata”, złożonej w grobie. Ciemności, które w momencie śmierci Jezusa i złożenia Go do grobu zdawały się odnosić zwycięstwo nad Nim, są już jednak definitywnie pokonane. Bo ani ciemności już nie są przeszkodą w ujrzeniu owego tajemniczego światła poranka „pierwszego dnia tygodnia”, ani kamień nie zamyka już grobu – nie jest już pieczęcią śmierci. Światło, które pociąga Magdalenę do tego stopnia, że wyrusza w drogę do grobu, zdaje się mieć swe źródło w grobie. Na planie narracji ów otwarty grób Jezusa jest tym, co przyciąga Marię Magdalenę. Kamień odsunięty pozwala temu światłu stawać się widocznym i rozświetlać ciemności. Ale ciemności ciągle stoją mu na przeszkodzie. Magdalena nie odkrywa jeszcze pełnego blasku tej światłości. W wersecie tym ukazane jest wzajemne, dynamiczne oddziaływanie: Maria (jak oblubienica z Pieśni nad pieśniami szukająca oblubieńca nocą) idzie do grobu, gdy jeszcze było ciemno; z otwartego grobu Jezusa wychodzi pewne światło (Światłość) rozpraszające ciemności i przyciągające ją ku sobie. Ono pozwala jej „widzieć”.
B. Piotr obok umiłowanego ucznia – brak duchowej wspólnoty eklezjalnej (w. 2)
Biegnie zatem i przychodzi do Szymona Piotra i do innego ucznia, którego miłował Jezus, i mówi im: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono” (w. 2).
Jak Jezus przepowiedział, Jego śmierć spowodowała rozproszenie się uczniów: „Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie – każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego” (16, 32). Nawet jeżeli znajdują się w jednym miejscu, nie stanowią wspólnoty. Maria Magdalena nie zwraca się do obydwu jako tworzących jeden organizm (Dwunastu), ale do każdego z nich oddzielnie, uwzględniając ich indywidualne cechy i rolę, jaką odgrywali w czasie ziemskiego życia Jezusa.
Ewangelista wyraźnie zaznacza, że pierwszym, do którego zwraca się Maria Magdalena, jest Szymon Piotr. Jest on ukazany jako postać nieustannie obecna w życiu Jezusa ziemskiego. Przewodzi gronu uczniów. „Pierwszego dnia tygodnia” Maria Magdalena zaczyna swe poszukiwanie Pana od niego. Szymon Piotr nie występuje tu w imieniu pozostałych. Jest sam, jakby zamknięty w sobie samym. Na pierwszym miejscu ewangelista wymienia jego imię, które nosił w swej rodzinie ziemskiej. Z dalszego ciągu narracji wiadomo, że zostanie wezwany przez Marią Magdalenę, aby całkowicie wyjść z dotychczasowej, ziemskiej perspektywy swego istnienia i zanurzyć się w nowej rzeczywistości, określonej przez Jezusa, który nadał mu imię „Piotr”. Łączy się ona z posługą Piotra jako pasterza Jezusowej owczarni. W tej perspektywie jest zrozumiałe, że Maria Magdalena, uosobienie Kościoła jako wierzących w Jezusa, zwraca się najpierw do Piotra. Między nią i Piotrem zachodzi ścisła więź.
W drugiej kolejności Maria Magdalena „biegnie” (aluzja do oblubienicy z Pnp 1, 4 pragnącej biec za swoim oblubieńcem) „i przychodzi do innego ucznia, którego Jezus miłował”. Ewangelista używa w w. 2 czasownika filein, który wskazuje w pierwszym rzędzie na więź przyjaźni. Nawiązuje do ostatniej wieczerzy, kiedy to Jezusa oznajmił uczniom: „wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję” (15, 14). A tym, co im Jezus przykazuje, jest miłość braterska: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (15, 12; por. w. 17). Tak więc ów „inny” („drugi”) uczeń to postać, która cieszy się przyjaźnią Jezusa, ponieważ miłuje swoich braci. W czwartej Ewangelii czasownik filein oznacza serdeczną zażyłość, w ramach której Jezus objawia uczniom (swoim przyjaciołom) największe tajemnice – „to, co słyszał od Ojca” (15, 15) oraz oddając za nich swe życie. Odpowiedzią uczniów na tę zażyłość Jezusa jest wiara: „Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga” (16, 27). „Miłować” Jezusa w odpowiedzi na Jego miłość-przyjaźń znaczy wierzyć, że wyszedł od Ojca, że jest Synem Bożym. Jednak czasownik filein nie może być sztywno odróżniany od agapan – miłować i być gotowym do największych poświęceń w imię miłości (por. 15, 13; 21, 15nn). „Inny uczeń” nie tylko cieszy się miłością Jezusa jako Jego „przyjaciel”, ale także był w stanie dać dowód swej miłości do Jezusa, idąc z Nim aż do końca. Jednocząc się z Jezusem prowadzonym na sąd do Annasza wszedł do pałacu arcykapłana, ale zaraz z niego wyszedł, nie chcąc mieć nic wspólnego z domem, w którym Jezus zostaje zdradzony (por. 18, 15b). Następnie stał pod krzyżem Jezusa, uczestnicząc tym samym w Jego śmierci (19, 26). Tym samym określenie „przyjaciel” Jezusa, „ten, którego Jezus miłował” odnosi się do ucznia, który nie tylko doznawał miłości od Jezusa, ale wytrwał w swojej miłości do Jezusa (por. 15, 9). Nie osiągnął jednak jeszcze pełni – nie jest jeszcze ogarnięty pełnią tej miłości, która ostatecznie objawi się w Jezusie zmartwychwstałym.
Piotr oraz „inny (drugi) uczeń” występują razem w czwartej Ewangelii kilka razy (13, 23; 18, 15. 16; 21, 7. 20–24). Jedynie pod krzyżem „uczeń, którego Jezus miłował” występuje sam, bez Piotra (19, 26). W tekstach, gdzie jest mowa o obydwu, Piotr jest postacią centralną; „inny uczeń” pozostaje zawsze w jakiejś relacji do Piotra (pomaga mu; jego przyszłość jest przedmiotem zainteresowania Piotra). W narracji 20, 1-10 ewangelista wyraźnie na pierwszym miejscu stawia Piotra. Maria Magdalena zaczyna swe poszukiwania Jezusa udając się najpierw do Piotra. Jemu również przypada przywilej wejścia do otwartego grobu Jezusa przed „uczniem”, który przybył pierwszy. Ale z drugiej strony w w. 2 da się zauważyć odwrotną kolejność, gdy się weźmie pod uwagę ich odniesienie do Jezusa: w tym szeregu osób, złożonym z Piotra i „innego ucznia” panuje wyraźne ukierunkowanie na Jezusa: Piotr – uczeń umiłowany – Jezus. Poprzez układ określeń w w. 2 narrator zaznacza, że to ów „inny uczeń” poprowadzi Piotra (i Marię Magdalenę szukającą Pana) do Jezusa. Imię „Jezus” pada na końcu wersetu – On bowiem jest metę, ku której zmierza tok akcji. Jezus – Nauczyciel i Syn Boży jest jakby bliżej postaci ucznia. W w. 2 da się zauważyć znaczącą prawdę o Kościele: więź między Jezusem i Kościołem realizuje się w dwóch postaciach – pasterza i ucznia. Maria Magdalena szukając Pana przychodzi do Piotra, pasterza; ale pasterz zwraca się do ucznia, uczeń prowadzi doi Jezusa.
Maria Magdalena udając się do Piotra i innego ucznia oznajmia im to, co wywnioskowała na podstawie własnego doświadczenia. Podobnej sceny nie ma w tradycji synoptycznej. Jest to fakt opowiedziany wyłącznie przez św. Jana. W narracji tej widać dwie części: akcja Marii Magdaleny („biegnie”; „przychodzi”); słowa Marii Magdaleny („zabrano Pana...”). Na uwagę zasługuje tu najpierw fakt, że w w. 2 metą, ku której z pośpiechem podąża Maria Magdalena, są uczniowie. Wcześniej był nią grób Jezusa. Szukając Jezusa przychodzi do Piotra i „innego ucznia”. Oznajmia im: „zabrano Pana”. Używa formy bezosobowej, która zdaniem niektórych komentatorów jest równoznaczna ze stroną bierną (por. 15, 6); ewangelista sugerowałby, że Jezus został zabrany przez Boga (por. 20, 13. 15, gdzie jest mowa o Ogrodniku). Jednak na płaszczyźnie sensu historycznego Maria w całkiem naturalny sposób przypuszcza, że wrogowie Jezusa nie dali Mu spokoju nawet po śmierci; ewentualnie ma na myśli osoby, które okradały groby. Cesarz Klaudiusz (41-54 po Chr.) wydał w Nazarecie reskrypt przeciw złodziejom, którzy rabowali groby. Dlatego jest całkiem zrozumiałe, że szybko biegnie do Piotra i innego ucznia.
Rozpatrując natomiast jej wypowiedź na płaszczyźnie sensu duchowego łatwo zauważyć, że Maria Magdalena mówi o Jezusie jako całkowicie bezsilnym. W jej świadomości Jezus jest „umarłym”. Ona szukała umęczonego i pogrzebanego Jezusa. Ale nawet takiego nie znajduje. Dodaje znamienne stwierdzenie, będące wyrazem całkowitego zagubienia, absolutnej i radykalnej niewiedzy: „nie wiemy, gdzie Go położono”. Ze słów Marii Magdaleny jasno wynika, że szuka ona w pierwszym rzędzie miejsca, gdzie może znaleźć ukrzyżowanego (por. „zabrano”) Pana. Oznajmia bowiem: „nie wiem, gdzie Go położono”. Stawia pytanie Piotrowi i „innemu uczniowi”. Oni winni jej wskazać to miejsce, gdzie obecnie znajduje się złożony kiedyś do grobu, ukrzyżowany Pan, którego jednak tajemnicza Światłość coraz bardziej ją ogarnia i pociąga. Ale i oni nie wiedzą. Stąd stwierdzenie Magdaleny, obejmuje w gruncie rzeczy również ich niewiedzę: „nie wiemy, gdzie Go położono”. Jest ono także wezwaniem dla nich, aby wraz z nią szukali miejsca, w którym „złożono” Pana (por. ww. 13. 15). Poszukiwanie „miejsca”, rozpoczęte przez Marię Magdalenę, przypomina Pieśń nad pieśniami, w której oblubienica szuka swego oblubieńca, mówiąc: powiedz mi, o umiłowany duszy mej, gdzie pasiesz swe stada, gdzie przebywasz w południe” (1, 7; por. 6, 2).
Rozpoczęta w w. 1 droga Marii Magdaleny w kierunku grobu Jezusa prowadzi do Piotra i „innego ucznia, którego Jezus miłował”. Oni winni udzielić jej odpowiedzi na pytanie, „gdzie położono Pana”, który został zabrany z grobu. Oni jednak nie wiedzą. Nie są oni wspólnotą w sensie duchowym, eklezjalnym. Nie ma pośród nich Jezusa-Światłości, Jezusa-Pana, Tego, który wyszedł z grobu, gdy został odsunięty kamień. Tworzą jedynie grupę w sensie społecznym; każdy z nich jest w niej odrębną postacią, pełni właściwą sobie rolę. Nie są jeszcze wspólnotą eklezjalną w sensie duchowym; wspólnotą, w której Maria Magdalena mogłaby znaleźć Pana.
Z kolejności imion występujących w w. 2 jasno wynika, że poszukiwanie Pana, zainicjowane przez Marię Magdalenę, rozpoczyna się od Piotra, prowadzi przez „ucznia umiłowanego”, i wino doprowadzić do Jezusa. Następne wersety już w bardzo wyraźny sposób zorientowane są – jeśli chodzi o kierunek akcji – na grób Jezusa. Obydwaj, Piotr i „drugi uczeń”, aby stać się duchową wspólnotą eklezjalną muszą najpierw sami odnaleźć Pana, nawiązać z Nim kontakt, wręcz zanurzyć się w Nim. W tym celu wejdą do grobu, od którego odsunięty został kamień, który jest źródłem tajemniczej Światłości. Ewangelista nie wspomina o tym, że z niego wyszli. Zauważyć można wyraźny paralelizm między otwartym grobem Jezusa, który przyciąga Marię Magdalenę bijącym zeń Światłem (w. 1), a wspólnotą złożoną z Piotra i „innego ucznia”, do której ta sama Maria Magdalena „biegnie” szukając Pana (w. 2). Jednak ani grób w sensie materialnym, ani czysto socjologiczna wspólnota uczniów nie są miejscem obecności Pana. Brakuje im więc tego, co najważniejsze dla Marii Magdaleny. Rozpoczęte przez nią poszukiwanie Pana wskazuje właściwą drogę, którą należy podążać: od Piotra przez umiłowanego ucznia do Jezusa. Z dalszej części narracji wyłoni się odpowiedź potwierdzająca tę drogę. Jezusa jako Pana można znaleźć we wspólnocie eklezjalnej, złożonej z Piotra i umiłowanego ucznia, w której jest Jezus miłujący i obejmujący swoją miłością. Najpierw jednak Piotr i uczeń muszą odnaleźć Pana, znaleźć się w sferze Jego miłości i światłości.
Zmartwychwstanie Jezusa, wydarzenie będące źródłem Światłości, która stopniowo zwycięża „ciemności”, obejmuje swoim oddziaływaniem także Piotra i ucznia, którego Jezusa miłował. Światłość, która w tajemniczy sposób przyciągnęła najpierw Marię Magdalenę w pobliże grobu Jezusa, sprawia, że obydwaj wyruszają w drogę, która ma ich doprowadzić do wnętrza grobu, z którego kamień został już odsunięty. Można przypuszczać, że w jakiś sposób znajdą w nim Tego, którego szukają.
C. Początek drogi ku wspólnocie eklezjalnej (ww. 3-5)
Wyszedł zatem Piotr i inny uczeń i szli do grobu. Biegli obydwaj razem; ale ów drugi uczeń biegł naprzód szybciej niż Piotr i przybył pierwszy do grobu, nachyliwszy się ujrzał leżące opaski; nie wszedł jednak do (wnętrza) (ww. 3-5).
Po przedstawieniu drogi Marii Magdaleny do grobu Pana ewangelista opowiada o marszu Piotra i umiłowanego ucznia, który odbywa się w tym samym kierunku. Z analizy poprzednich wersetów wiadomo, że jest to niezwykle ważne działanie. Jego celem jest odnalezienie Pana, a co za tym idzie odbudowanie duchowej wspólnoty eklezjalnej. W przytoczonym fragmencie narracji, złożonym z siedmiu zdań, pierwsze dwa ukazują przede wszystkim Piotra, któremu w drodze (wręcz w biegu) do grobu Pana towarzyszy uczeń umiłowany, trzy następne zaznaczają różnicę między nimi (w owym biegu), a dwa ostatnie przedstawiają działania samego ucznia, w których nie uczestniczy Piotr. Wyodrębnione przez ewangelistę trzy, różne etapy drogi Piotra i ucznia do grobu Jezusa mają sens duchowy. Są symbolami trzech pierwszych etapów drogi, którą uczniowie mają pokonać, aby wejść do grobu Pana, z którego został odsunięty kamień. Jest to w gruncie rzeczy droga od bycia uczniem znającym słowa i czyny Jezusa do bycia uczniem zanurzonym w misterium Jego śmierci i zmartwychwstania.
Ewangelista podkreśla najpierw czynność, którą wykonuje Piotr: „Wyszedł więc Piotr”. Jakkolwiek jest mowa o dwu osobach, które wyruszają na poszukiwanie Pana, czasownik użyty jest w liczbie pojedynczej i odniesiony – na płaszczyźnie sensu duchowego – wyłącznie do Piotra. Jest to pierwsza czynność Piotra w narracji Janowej od momentu, o którym wcześniej ewangelista powiedział, że „wszedł” do domu Annasza (18, 16), gdzie zaparł się Jezusa. Teraz dopiero Piotr „wychodzi” z tej sytuacji duchowej, w której się znalazł w czasie procesu Jezusa. Opuszcza środowisko ludzi, którzy odrzucili Jezusa.
Po stwierdzeniu faktu „wyjścia” Piotra ewangelista opowiada o wspólnym marszu obydwu – „i szli do grobu”. Ukazuje tę czynność w jej stawaniu się, jako proces. Tym samym podkreśla nie tyle metę wędrowania, co samą czynność. Jest to ich wspólne działanie. Równocześnie początkowe „wyszedł” zdaje się w bardziej widoczny sposób mieć sens duchowy – wyjście z sytuacji, w której Piotr był swego rodzaju więźniem; zostaje z niej uwolniony dzięki „innemu uczniowi” (por. Hbr 13, 13).
Wspólna czynność Piotra i ucznia określona czasownikiem „szli” nie jest pozbawiona swego dopełnienia. Jest nim „grób”. W innych tekstach czasownik „iść” przeważnie związany jest z Jezusem jako metą, ku której podążają różne osoby (por. 1, 39. 46. 47; 3, 2. 20. 21. 26; 4, 7. 30. 40; 5, 40; 6, 5. 35. 37. 44. 45. 65; 7, 37; 10, 41; 11, 29; 19, 38. 39). Czasownik ten jest tu użyty z pewną emfazą, jak w w. 1, oraz w ww. 6. 8. 18; 21, 3. 8. Grób, w którym został złożony Jezus ukrzyżowany, i od którego został odsunięty kamień, jest pierwszym miejscem, w którym uczniowie szukają Pana.
W dalszej części narracji ewangelista dookreśla ich marsz do grobu Jezusa, z którego został odsunięty kamień: „obydwaj biegli razem” (w. 4a). Słówko „obydwaj” (dosł. „dwaj”) ma specjalne znaczenie w czwartej Ewangelii. Święty Jan często zestawia dwie postaci: dwaj z uczniów Jana Chrzciciela poszli za Jezusem (1, 35. 41); dwaj ukrzyżowani z Jezusem (19, 18); dwaj aniołowie w bieli (20, 12). Zwłaszcza często w czwartej Ewangelii jest mowa o Jezusie i Ojcu jako dwóch osobach, które trwają w głębokiej i wielowymiarowej więzi (por. rozdz. 5; 6; 8; 10; 12; 14; 15; 16; 17). Oprócz idei wiarygodności świadectwa, składanego przez dwie osoby (por. 8, 17), schemat dwójkowego występowania postaci w tej Ewangelii wyraża przede wszystkim ideę jedności (por. 10, 30). Tak samo w analizowanym w. 4a. Dodatkowo idea jedności między Piotrem i innym uczniem wyrażona jest przysłówkiem – „razem”. Z kolei rodzajnik zastosowany przez ewangelistę przed liczebnikiem wskazuje, że nie chodzi tu o jedność przypadkową, lecz o głęboką więź wewnętrzną, która zaczyna się tworzyć między tymi dwoma postaciami. Dotychczas byli obok siebie; odtąd stanowią jeden podmiot – „dwaj”. Jedność, wspólnota duchowa, która od momentu, gdy Piotr „wyszedł” i wraz z innym uczniem zaczął iść, a następnie biec do otwartego grobu Jezusa, zaistniała między nimi jest czymś bardzo istotnym w oczach ewangelisty-narratora. Wskazuje na nią stosując aż dwa słowa: przysłówek oraz liczebnik z rodzajnikiem będący niemal nowym tytułem Piotra i ucznia.
Równocześnie ewangelista używa czasownika „biegli”, jak w przypadku Marii Magdaleny w w. 1. Łączy w ten sposób wszystkie trzy postaci w ich dynamicznym biegu do otwartego grobu Jezusa. W dalszej części w. 4 zwraca uwagę na zróżnicowanie, które istnieje w owej „jedności”, jaką stanowią Piotr i uczeń, którego Jezus miłował: „Ale drugi uczeń biegł naprzód szybciej niż Piotr”. Biegł on szybciej, ponieważ owładnięty był duchem miłości. „Inny uczeń” już zna tę drogę, która prowadzi do miejsca, gdzie ukrzyżowano i pogrzebano Jezusa. On jest jedynym spośród Dwunastu, który szedł tą drogą za Jezusem, aż stanął pod krzyżem. Wyprzedzając Piotra w gruncie rzeczy pokazuje mu drogę, która prowadzi tam, gdzie „położono” Jezusa. W sensie duchowym znaczy to, że umiłowany uczeń pomaga Piotrowi stać się na nowo uczniem Jezusa, wiernym aż do końca. „I przybył jako pierwszy do grobu”. W całym w. 4 ewangelista podkreśla jego pierwszeństwo w tym zakresie przed Piotrem. Jeszcze w w. 8 powtórzy tę ideę, nazywając wręcz owego „ucznia” określeniem: „Ten, który pierwszy przybył do grobu”. Równocześnie poprzez dobór form czasownikowych wyraźnie zaznacza, że przychodzenie do otwartego grobu Jezusa (Marii Magdaleny, Piotra i ucznia) to pewien proces: ma on swój tajemniczy początek, trwa jakiś czas i osiąga kres, gdy uczeń znajduje się u mety.
Kolejnym działaniem ucznia, który przybył jako pierwszy do grobu, jest czynność „nachylenia się” (w. 5). W poprzednim rozdziale przedrostek ten łączy się z czynnością „stania” ucznia przy krzyżu Jezusa. „Uczeń, którego Jezus miłował” – „stał w pobliżu” krzyża Jezusa (19, 26). Ewangelista zaznaczył w ten sposób silną więź ucznia z Jezusem ukrzyżowanym.
W analizowanym wersecie, w którym mowa o czynności nachylenia się ucznia w kierunku wnętrza grobu, ewangelista zaznacza więź ucznia z przedmiotem, który widzi. Uczeń „zobaczył leżące opaski”. W w. 1 była określona czynność Marii Magdaleny: „zobaczyła kamień odsunięty od grobu”. Inny jest jednak przedmiot widzenia (chwilowego, charakterystycznego dla świadka) – tam odsunięty kamień, tu płótna – „opaski”. W liczbie mnogiej rzeczownik ten oznacza nie tyle „płótna” (jak się powszechnie tłumaczy), co taśmy z płótna, które służyły do owijania ciała zmarłego albo do przepasywania ran. Ewangelista nawiązuje do 19, 40: „zabrali ciało Jezusa i obwiązali je opaskami”. Istnieje tajemnicza więź między owymi „opaskami” i uczniem, który nachyliwszy się spostrzega je wewnątrz otwartego grobu Jezusa.
Zastosowanie przez Jana terminu „opaski” wskazuje, że termin ten ma dla niego wyjątkowe znaczenie na płaszczyźnie sensu duchowego. Owe „opaski” muszą byś niezwykle ważnym w tej narracji znakiem. Jego sens winien być odczytany z samego słowa, bez względu na jego znaczenie materialne i historyczne. Otóż rzeczownik ten wyraża w narracji o otwartym grobie Jezusa dwie idee: wielości i przylegania do ciała Jezusa.
„Opaski” oznaczają wielość, która przynależy do ciała Jezusa. Ona jest pośrednio przedmiotem wizji ucznia. Leżące w grobie Jezusa są symbolem tych, którzy są owocem śmierci Jezusa oraz ich wielości. Jezus bowiem został złożony do grobu jak ziarno wrzucone w ziemię; z Jego śmierci rodzi się wielka liczba wierzących. Jezus ukrzyżowany i pogrzebany – Ziarno wrzucone w ziemię wydało liczny owoc (por. 12, 26).
Należy podkreślić, że w ww. 3–5 ukazane jest rodzenie się zewnętrznej i wewnętrznej więzi, wręcz eklezjalnej wspólnoty duchowej między Piotrem i uczniem. O jedności zewnętrznej decyduje fakt, że dążą do jednego celu: jest nim otwarty grób Jezusa. Równocześnie między nimi istnieje i rozwija się silna więź duchowa, wewnętrzna. Wynika ona ze wspólnego działania: „szli” (l. mn.) do grobu (w. 3b), a następnie „biegli” (l. mn.) „obydwaj razem” (w. 4a) . Ich wspólny marsz powoli staje się wspólnym biegiem. Łącząca ich więź duchowa staje się coraz mocniejsza, coraz bardziej dynamiczna. Można powiedzieć, że ewangelista opisując fizyczny marsz Piotra i ucznia do ziemskiego grobu Jezusa ukazuje nie tyle wydarzenie historyczne jako takie, lecz proces narodzin i rozwoju duchowej wspólnoty w gronie uczniów Jezusa, w Kościele. Przebieg tego procesu zależy od działania dwóch czynników: otwartego grobu Pana, który ich przyciąga, oraz od ich wspólnego działania – dążenia do grobu, od którego kamień został odsunięty (czasowniki w imperfectum i w liczbie mnogiej: „szli”; „biegli”). Czynniki te wzajemnie się warunkują i oddziałują na siebie. Jedyny i wspólny punkt przyciągania, jakim grób Pana z odsuniętym kamieniem, pozwala im odnaleźć się i być na nowo razem; bycie razem z kolei sprawia, że mogą z dynamizmem i zespoleni duchowo iść do otwartego grobu Pana.
D. Narodziny wspólnoty eklezjalnej (ww. 6-7)
Przychodzi także Szymon Piotr idąc za nim i wszedł go grobu, i zobaczył opaski leżące oraz chustę, która była na Jego głowie – nie pośród opasek, ale oddzielnie zwiniętą, na jednym miejscu (ww. 6-7).
Zdanie, w którym ewangelista opowiada o narodzinach wspólnoty eklezjalnej (ww. 6-7), ma specyficzną budowę. Składa się z dwóch części. W pierwszej (w. 6) dominują czasowniki „przychodzi” – „wszedł” – „widzi”, których podmiotem jest wyłącznie Piotr. Część ta kończy się rzeczownikiem „chusta”, określający przedmiot wizji Piotra i stanowiący zupełnie nowy element w narracji. Już sama struktura tego segmentu narracji pokazuje, że w narodzinach wspólnoty eklezjalnej niezbędną rolę pełni Piotr. Przedmiotem jego wizji są „leżące opaski” (jak w przypadku „innego ucznia”), ale także „chusta”. Ma ona wyjątkowe znaczenie; jej ułożenie i pozycja w stosunku do „opasek” została opisana bardzo szczegółowo. Symbolizuje ona samego Piotra, który uobecnia we wspólnocie uczniów Głowę – Jezusa.
„I wszedł do grobu” (w. 6b). Piotr nie zastanawia się, ani nie zatrzymuje. Dotychczas szedł za uczniem. Naśladuje ucznia umiłowanego w kroczeniu do grobu, ale nie w czynności „wejścia”. Czynność tę spełnia samodzielnie. Tylko on jest jej podmiotem. Uczeń będzie mógł wejść do wnętrza grobu Pana dopiero za Piotrem (w. 8).
W wizji tej prawie chodzi o przyswojenie sobie przedmiotu istniejącego poza oglądającym. Wizja Piotra wydaje się być czymś więcej niż zwykłym spostrzeżeniem przedmiotu.
Wraz z „opaskami” Piotr widzi ogląda wnikliwie „chustę”, która zakrywała twarz umarłego. Drugi przedmiot natomiast „przynależy” tylko do Piotra. Uczeń go nie widział. Jakkolwiek jest to wytłumaczalne na płaszczyźnie historycznej (uczeń nie wszedł do grobu i z zewnątrz miał mniejsze pole widzenia), to jednak szczegółowy opis „chusty” świadczy o tym, że ewangelista dostrzega sens duchowy w fakcie, że Piotr widzi także chustę.
W celu odczytania symboliki chusty należy wziąć pod uwagę to, co mówi sam narrator: „była na Jego głowie”.
Na uwagę zasługuje fakt, że „płótna” i „chusta” w analizowanej narracji przedstawione są w sposób pozytywny i bezpośredni, same w sobie, bez jakiejkolwiek wzmianki o celu, któremu służyły. Nie mówi się też, że mają wskazywać na nieobecność ciała Jezusa. Jest to fakt bardzo znamienny. „Opaski” – w liczbie mnogiej same z siebie wskazują na wielość i odnoszą się do ciała; służyły do owinięcia ciała Jezusa. „Chusta” – w liczbie pojedynczej wyraża ideę jedności i odnosi się do głowy; służyła do owinięcia głowy Jezusa. Cała uwaga Piotra skupia się na tych dwóch przedmiotach.
Symbolika chusty, określonej owymi imiesłowami i wyrażeniem „na jednym miejscu”, zawiera ideę ruchu, jedności oraz miejsca. Przy czym określenie „na jednym miejscu” dotyczy także „opasek”, które oglądał Piotr. Każdy z tych przedmiotów ma własne cechy, ale obydwa tworzą całość wyższego rzędu, dzięki owemu „jednemu miejscu”, na którym się znajdują, jakkolwiek nie pomieszane ze sobą („ujrzał chustę nie leżącą pośród opasek”). Z perspektywy całego fragmentu (ww. 6–7) wyraźnie widać, że ewangelista podkreśla rolę i miejsce „chusty”. Ona ma związek z głową, a wyrażenie „na jednym miejscu” występuje w bezpośrednim sąsiedztwie imiesłowu „złożona”, opisującego ją. Chusta nie leży pośród płócien, ale wydaje się, że ona kształtuje jedność obrazu. Mając związek z głową winna tę jedność kreować i ku niej prowadzić.
Z egzegezy ww. 6-7 jasno wynika sens duchowy „opasek” i „chusty”. Przedstawiają one wspólnotę Kościoła. „Opaski” są liczne i leżą. Wyobrażają uczniów Jezusa. O jednym z nich ewangelista opowiadał, że „spoczywał” (13, 23) na piersiach Jezusa. Są oni ugruntowani w miłości do Jezusa i w niej zakorzenieni. To dlatego „umiłowany uczeń” zobaczył „opaski leżące”, czyli przedmiot, który w otwartym grobie Pana symbolizuje wierzących, których on jest reprezentantem.
„Chusta” natomiast wyraża ideę jedności i wewnętrznej odnowy. Symbolizuje głowę, nie utożsamia się z płótnami, jakkolwiek tworzy z nimi jedną całość („na jednym miejscu”). Jest symbolem Piotra, który przewodzi wspólnocie Kościoła. To właśnie dlatego on ją zauważa. Złożona wyobraża proces, który Piotr przeżył: rozbity wewnętrznie na skutek zaparcia się Chrystusa, po odnalezieniu drogi wiodącej do Pana, stał się na nowo osobą scaloną duchowo. Jego zadaniem będzie troska o jedność i spójność wewnętrzną wspólnoty Kościoła. W ten sposób ewangelista przekazuje prawdę o tym, że w otwartym grobie Pana są liczni uczniowie zakorzenieni w Jego miłości, wraz z Piotrem jako głową, tworzą wspólnotę Kościoła. Przy czym otwarty grób Pana jest symbolem Jezusowej śmierci i zmartwychwstania. Jezus jak ziarno pszenicy, które wpadło w ziemię i obumarło, umarł i zmartwychwstał, przynosząc wiele owocu. Są nim liczni uczniowie zakorzenieni w Jego miłości (symbol „opasek leżących”) i zgromadzeni wraz z Piotrem (symbol „złożonej chusty”) „w jednym miejscu”.
E. Wiara ucznia i Piotra – pierwszy czyn wspólnoty eklezjalnej (ww. 8-9)
Wtedy więc wszedł także i drugi uczeń, który pierwszy przyszedł do grobu, ujrzał i uwierzył. Nie rozumieli bowiem jeszcze Pisma, że „należy, aby On powstał z martwych” (ww. 8-9).
„Uwierzył” – czasownik ten zdaje się wyrażać to, co dla ewangelisty najistotniejsze: wiarę jako wydarzenie, fakt. Użyty w w. 8 czasownik „uwierzył” zachodzi w sensie absolutnym, bez dopełnienia, i rzeczywiście nie chodzi tu o wiarę w coś, lecz o fakt dojścia do wiary paschalnej. Zastosowany przez ewangelistę czas wskazuje na paschalną wiarę ucznia w jej stadium początkowym, embrionalnym, albo w sensie inchoatywnym – wiarę niekompletną: uczeń wie, że stoi w obliczu tajemnicy działania Boga, ale go jeszcze w pełni nie rozumie. Jakkolwiek w pierwszym rzędzie ewangelista zwraca uwagę na sam fakt dojścia do wiary paschalnej, to jednak wiara ta ma też swój przedmiot. Na pewno nie mogą nim być słowa Magdaleny: nie chodzi o to, że uczeń uwierzył temu, co ona oznajmiła na początku. Nie ma większego związku między w. 8 i ww. 1–2. Przeważa opinia, że przedmiotem wiary ucznia jest prawda o zmartwychwstaniu Jezusa. Uczeń byłby pierwszym z błogosławionych, którzy nie widzieli, a uwierzyli w Jezusa jako Zmartwychwstałego. Widok opasek, chusty i pustego grobu miałby go doprowadzić do wniosku, że Jezus zmartwychwstał.
„Uczeń” dochodzi do wiary paschalnej. Jakkolwiek ma ona swój przedmiot, to ewangelista celowo go nie precyzuje. Akcentuje bowiem co innego. Uczeń, jakkolwiek przybył pierwszy do grobu, nie mógł wejść. Pierwszy wszedł Piotr. Uczeń jest kimś mniejszym niż wspólnota Kościoła, której podstawą jest Piotr, i nie on jest odpowiedzialny za jej istnienie. Jedynie wówczas gdy ona już się uformowała (dzięki Piotrowi), uczeń może do niej wejść. Piotr pełni w tej wspólnocie rolę głowy. Jest to rola osoby, której nikt nie może zastąpić. Od niej zależy istnienie wspólnoty eklezjalnej. Bez Piotra nie ma Kościoła, nawet jeżeli są uczniowie.
Gdy Piotr umożliwił uczniowi wejście do otwartego grobu Jezusa, wówczas mógł on rzeczywiście wejść, i wtedy dopiero „ujrzał i uwierzył”. Wizja i wiara ucznia zależą od wejścia do grobu Jezusa – a to jest możliwe dzięki Piotrowi. Chodzi rzecz jasna o wejście do tej rzeczywistości, którą symbolizuje grób, opaski i chusta. „Uczeń” wchodzi do widzialnej wspólnoty Kościoła, którą przenika duchowa wspólnota miłości i jedności. Nie mógł do niej wejść wcześniej niż Piotr i bez Piotra. To właśnie Piotr pozwala „uczniowi” dołączyć do siebie i równocześnie wejść do eklezjalnej wspólnoty miłości i jedności; to dołączenie do Piotra i wejście do eklezjalnej wspólnoty prowadzi ucznia do wiary. „Uczeń”, który przebiegł drogę miłości do Jezusa ziemskiego i do braci, jedynie wtedy, gdy się znajdzie we wspólnocie Kościoła, może „ujrzeć i uwierzyć” w Jezusa jako Zmartwychwstałego.
Kolejne zdanie Janowej narracji o uczniach w otwartym grobie Jezusa odnosi się tak do Piotra jak i do „drugiego ucznia”: „nie znali bowiem jeszcze Pisma, że On ma powstać z martwych” (w. 9). Ewangelista używa bowiem czasownika w liczbie mnogiej: „nie rozumieli”. Pełni ono funkcję podsumowania – konkluzji. Uczeń i Piotr „nie znali jeszcze Pisma”. Rzeczownik „Pisma” oznacza Pismo Święte ST jako całość. Wydaje się, że dla św. Jana Pismo osiąga swe pełne znaczenie w osobie Chrystusa, który rodzi się w Betlejem (7, 42), powstaje z martwych (2, 22; 20, 9), daje Ducha (7, 38; 19, 28), odbywa sąd (17, 12). W kontekście w. 9 rodzi się pytanie: na czym według św. Jana polega „znajomość” Pisma, jak się ją zdobywa i dlaczego? Z perykopy o wizycie apostołów w otwartym grobie Jezusa wiadomo, że prawdą, której poznanie umożliwia Pismo, jest zmartwychwstanie Jezusa: „nie rozumieli (dotąd) jeszcze Pisma, że On ma powstać z martwych”.
W odniesieniu do prawdy o zmartwychwstaniu Jezusa ewangelista używa formy „trzeba”, „należy”, „powinien”. Zaznacza, że zmartwychwstanie Jezusa było konieczne. Czasownik bezosobowy wyraża bowiem ideę konieczności. W ewangeliach synoptycznych występuje on w odniesieniu do męki Chrystusa (por. Mt 16, 21; 26, 54; Mk 8, 31; Łk 9, 22; 17, 25; 22, 37; 24, 7. 26. 44). W czwartej Ewangelii natomiast mówi się konieczności wywyższenia Jezusa (por. 3, 14; 12, 34). W analizowanym wersecie wywyższenie to jest utożsamione z Jego zmartwychwstaniem. O zmartwychwstaniu, które dokonało się zgodnie z Pismem, mówi także św. Paweł (por. 1 Kor 15, 4). Podobnie w dniu zesłania Ducha Świętego Piotr głosi zmartwychwstanie Jezusa wychodząc od tekstów Pisma, które na nie wskazywały. Jednakże żaden tekst NT nie mówi tak bezpośrednio i wyraźnie o konieczności zmartwychwstania odwołując się do Pisma jak J 20, 9.
Według analizowanego tekstu J 20, 9 prawda o zmartwychwstaniu jest przedmiotem całego Pisma (ST). Całe Pismo ukierunkowane jest na zmartwychwstanie jako na najważniejsze wydarzenie historii zbawienia i zarazem zakłada jego konieczność. Użyty przez ewangelistę czasownik „nie znali” nie dotyczy materialnej znajomości teksów ST; chodzi o znajomość o wiele głębszą – opartą na doświadczeniu, znajomość istoty przesłania, które jest zawarte w Piśmie jako takim. Tego rodzaju znajomości Pisma brakowało Piotrowi i uczniowi. Z drugiej strony jednak można ją osiągnąć tylko przy pomocy światła tego wydarzenia, jakim jest zmartwychwstanie. Dopiero światło zmartwychwstania odsłania istotę i głębię Pisma. Głębokie poznanie Pisma staje się udziałem człowieka dopiero po takim doświadczeniu, jakie stało się udziałem owego „drugiego ucznia”: najpierw jako „umiłowany uczeń” szedł aż do końca za Jezusem, następnie „wszedł” do otwartego grobu Jezusa, gdzie mógł ujrzeć i uwierzyć w wielość i jedność (wspólnotę duchową) wierzących w Jezusa jako owoc Jego zmartwychwstania. Krąg poznania nie zamyka się jeszcze. Poznane w ten sposób Pismo rzuca jeszcze więcej nowego światła na dalsze doświadczenie ucznia związane już z samą osobą Zmartwychwstałego.
Tak więc uczeń jak i Piotr doszli do głębszego rozumienia Pisma. Każdy jednak odkrywał jego najgłębszy sens z własnej perspektywy. Uczeń dochodzi do pełnego rozumienia Pisma wchodząc (dzięki Piotrowi) do wspólnoty Kościoła, odkrywając jej jedność. Piotr – głowa (źródło) wspólnoty, lepiej rozumie Pisma dzięki inspiracji, jaką jest wiara ucznia, wewnętrzny dynamizm wspólnoty Kościoła, będący znakiem obecności i działania Zmartwychwstałego. Uczeń i Piotr jeszcze raz ukazani są jako ściśle ze sobą połączeni i wspierający się wzajemnie. Piotr umożliwia uczniowi wejście do wspólnoty Kościoła, gdzie ten może doświadczyć Zmartwychwstałego, źródło jedności wspólnoty. Doświadczenie ucznia pozwala Piotrowi odkryć najgłębszy sens witalności wspólnoty eklezjalnej (jej paschalnej wiary), która – w świetle Pisma – jest dziełem i objawieniem obecności Zmartwychwstałego.
Meditatio
Ewangelista szczegółowo opisuje wydarzenie natury historycznej: drogę Marii Magdaleny, Piotra i ucznia do grobu Jezusa. Jednakże wszystkie elementy tego opisu – całkowicie zrozumiałego na płaszczyźnie znaczenia wyrazowego – są równocześnie nośnikami sensu duchowego. Autor posługuje się nimi, aby opisać drogę duchową Piotra i ucznia. Otwarty grób Pana jest przyczyną sprawczą jedności eklezjalnej: duchowej więzi między Piotrem i „innym uczniem”. Cała dynamika narracji, poczynając od w. 1, ukierunkowana jest na jej osiągnięcie. Każda z trzech postaci zmierza ku tej jedności (wspólnocie) z własnym doświadczeniem z czasu męki i śmierci Chrystusa. Piotr zagubił się na drodze naśladowania, która powinna być właściwa dla „ucznia” Jezusa. Zaparł się Jezusa, czyli zaprzeczył temu, że jest uczniem, przestał iść za Jezusem (por. 18, 17. 25). Równocześnie odłączył się od „ucznia”, który wytrwale szedł za Jezusem. Jednak ów „inny uczeń”, który szedł za Jezusem aż pod krzyż, pomaga teraz Piotrowi odnaleźć się na nowo na drodze właściwej dla ucznia Jezusa, pomaga mu stać się niejako na nowo uczniem i nawiązać zerwaną więź jedności ze sobą, więź wspólnego naśladowania Jezusa. Aby stworzyć duchową wspólnotę eklezjalną Piotr winien wejść na drogę prowadzącą do otwartego grobu Pana, a pokazywaną mu przez „innego ucznia”, który biegnie przed nim. Jest to droga prowadząca do odkrycia doskonałej miłości Jezusa, której grób jest znakiem. Uczniowie dzięki zmartwychwstaniu mogą znaleźć się w obrębie Jego miłości swego Pana (w Jego otwartym grobie) i wytrwać w niej; winni jednak zachowywać Jego przykazania (por. 15, 9), a zwłaszcza przykazanie miłości braterskiej (15, 12). Wspólny bieg Piotra z „innym uczniem” jest widzialnym znakiem ich wzajemnej, braterskiej miłości. Ma ona swą ostateczną przyczynę w zmartwychwstaniu Jezusa.
Z kolei ów „inny uczeń”, który nie zagubił się w drodze, ani nie miał w niej żadnych przeszkód, nie może „wejść” do wspólnoty eklezjalnej (jakkolwiek widzi „opaski” leżące w grobie, symbolizujące wierzących w Jezusa) bez Piotra. Dlatego ewangelista stwierdza, że po przybyciu do otwartego grobu Jezusa widzi „opaski” – wielość wierzących, których reprezentuje, ale nie wchodzi do grobu Pana. Będzie mógł wejść dopiero wtedy, gdy wejdzie Piotr. Piotr jako pasterz owczarni Chrystusowej umożliwi mu nawiązanie duchowej więzi z sobą i z innymi uczniami (wierzącymi w Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego). Bez Piotra nie ma więzi duchowej we wspólnocie wierzących w Pana. On jest jej fundamentem, pierwszym i podstawowym ogniwem.
Piotr i „uczeń” spełniają ważne funkcje – jeden względem drugiego. Piotr potrzebuje „innego ucznia”, aby wyjść z sytuacji wyparcia się Jezusa (18, 17. 25). Musi na nowo znaleźć się na drodze ucznia. Uczeń z kolei potrzebuje Piotra, aby mogła zaistnieć duchowa wspólnota eklezjalna. Otwarty grób Pana jest miejscem, w którym nowa, duchowa więź eklezjalna między Piotrem i „innym uczniem” ma swe źródło: tu dopiero będzie ona mogła zaistnieć i się objawić.
Obraz opasek leżących oraz złożonej chusty „na jednym miejscu” oznacza, że uczniowie Jezusa – wraz z Piotrem jako głową – tworzą wspólnotę eklezjalną. „Opaski” i „chusta” wyraźnie różniące się od siebie, a zarazem pozostające w relacji do siebie, przyjmują formę podobną do ciała. W tej swojej odrębności i wzajemnym przyporządkowania symbolizują ciało Jezusa. Ukształtowana poprzez zmartwychwstanie Jezusa wspólnota eklezjalna, którą tworzą uczniowie z Piotrem – głową, będzie nową formą istnienia ciała Jezusa. Dla ewangelisty grób Pana nie jest pusty, lecz pełny. Zawiera on w sobie jeszcze ciało Jezusa. Nie jest to już jednak ciała martwe, podlegające cierpieniu i zepsuciu, lecz ciało żywe, które ma postać wspólnoty eklezjalnej. Jest to wspólnota Kościoła, którą cechuje głęboka jedność. Między obydwoma ciałami Jezusa (tym ukrzyżowanym i tym, którym jest Kościół) nie ma przeciwieństwa, lecz kontynuacja. Ciało materialne, doczesne zostało złożone do grobu jak ziarno pszenicy. Nie zostało jednak samo, lecz wydało owoc w postaci żywej rzeczywistości duchowej, jaką jest wspólnota eklezjalna oparta na miłości do Jezusa i na posłuszeństwie względem Niego.
Pozostaje jeszcze do rozważenia problem konieczności zmartwychwstania. Czy ewangelista mówi o niej ze względu na Jezusa, czy ze względu na Kościół. Innymi słowy, czy zmartwychwstanie jest konieczne jako dalszy ciąg męki i pogrzebu Jezusa, czy jako niezbędny fundament – źródło Kościoła. Cała scena dzieje się w grobie, który siłą rzeczy odsyła do męki i pogrzebu Jezusa. Ale równocześnie w perspektywie czwartej Ewangelii otwarty grób Jezusa jest sferą, w której rodzi się i objawia duchowa wspólnota Kościoła (uczniów-wierzących i Piotra-głowy wierzących). Należy zatem powiedzieć, że konieczność zmartwychwstania łączy się tak z osobą Jezusa jak i z tajemnicą duchowej wspólnoty Kościoła. Aby to lepiej zrozumieć, trzeba odwołać się do J 11, 51–52 oraz 12, 24. Istnieje między nimi paralelizm: jedyna śmierć Jezusa przynosi owoc w postaci zjednoczenia rozproszonych dzieci Bożych, czyli w postaci wspólnoty eklezjalnej. Właśnie ta wspólnota jest owym „owocem obfitym”, który przynosi ziarno, które wpadło w ziemię. Innymi słowy mówiąc, aby śmierć Jezusa przyniosła owoc w postaci wspólnoty eklezjalnej, musi być uwieńczona zmartwychwstaniem. Aby mogła zaistnieć wspólnota Kościoła, konieczne było zmartwychwstanie.
Tak więc sytuując powstanie duchowej wspólnoty Kościoła (jedności uczniów-wierzących i Piotra-głowy) w otwartym grobie Jezusa i mówiąc o konieczności zmartwychwstania ewangelista wyraża dwie prawdy. Pierwsza dotyczy tego, co jest zasadniczym przesłaniem Pisma (ST). Nie tyle mówi ono bezpośrednio o konieczności zmartwychwstania Jezusa, co o jego owocu – o zgromadzeniu się w jedno rozproszonych dzieci Boga. Ta prawda stanowi fundamentalne przesłanie całego ST, poczynając od wypędzenia pierwszych ludzi z raju (por. Rdz 3, 15–24), epizodu z budową wieży Babel (por. Rdz 11, 1–9), a na proroctwach kończąc (por. m. in. Iz 11, 10–13; Jr 31, 1–10; Ez 36, 23–28; 37, 1–14). Uczeń i Piotr zaczynają rozumieć Pisma, czyli widzą, że gromadzenie dzieci Bożych w jedno (opaski i chusta „na jednym miejscu”) jest możliwe dlatego, że śmierć Jezusa miała swój dalszy ciąg w zmartwychwstaniu i została przez nie przezwyciężona.
Druga prawda dotyczy związku między Pismem – Kościołem – zmartwychwstaniem Jezusa. Ewangelista podkreśla, że lektura i zrozumienie głębi Pisma dokonuje się w doświadczeniu wiary, które jest możliwe w Kościele (uczeń, który „wszedł” do grobu dzięki Piotrowi, poznał wspólnotę duchową Kościoła, „ujrzał i uwierzył”); doświadczenie wiary w Kościele poprzez odkrycie jego wspólnoty duchowej oraz związane z nim głębsze rozumienie Pisma prowadzi do odkrycia w nim orędzia o konieczności zmartwychwstania Jezusa.
Kościół jako wspólnota duchowa rodzi się ze zmartwychwstania Jezusa; równocześnie wspólnota ta jest jedynym miejscem, w którym człowiek (wchodząc do niej, poznając ją, wierząc w nią) może zrozumieć orędzie Pisma i uwierzyć w zmartwychwstanie Jezusa. Samo znalezienie się we wspólnocie eklezjalnej nie wystarcza, aby poznać Jezusa jako Zmartwychwstałego. Musi ono być dopełnione objawieniem, które zawarte jest w Piśmie. Doświadczenie wspólnoty eklezjalnej i Pismo wzajemnie się oświecają. Doświadczenie duchowej wspólnoty wierzących pozwala rozumieć Pismo; Pismo z kolei stwierdza konieczność zmartwychwstania, którego owocem jest wspólnota eklezjalna. I jedno i drugie pozwalają wyciągnąć wniosek, że Jezus zmartwychwstał, żyje i objawia się we wspólnocie eklezjalnej. Wspólnota ta jest równocześnie Jego dziełem i miejscem objawiania się. Kto wchodzi do tej wspólnoty odkrywa („ujrzał i uwierzył”), że Jezus zmartwychwstał, rozumie Pismo, i jest przez nie oświecony w sprawie konieczności zmartwychwstania Jezusa.
ks. Henryk Witczyk, Lublin, KUL
Contemplatio
"Ujrzał i uwierzył" - cud narodzin do nowego życia, do wiary, do widzenia działającego Boga w faktach własnej historii, Boga który jest wierny i nigdy nie zawodzi.
Narodziny wiary! Popatrz na swoją wiarę, jaka ona jest, z czego wyrasta. Dlaczego wierzysz? Zobaczmy, że u początku naszej wiary leży czyjeś świadectwo. Ktoś spotkał w swoim zyciu Zmartwychwstałego, który odmienił jego życie i przyszedł do mnie, żeby mi o tym powiedzieć, Takie świadectwo zapaliło jakąś iskrę nadziei we mnie, że i ja mogę "ujrzeć i uwierzyć". I tak się stało. Chrystus Zmartwychwstały przyszedł także do mnie, usłyszałem własne imię w Jego ustach. Pamiętasz jak pierwszy raz doświadczyłeś, że Ci przebaczył wszystko? Wszystko! Pamiętasz jak pierwszy raz przebaczyłeś samemu sobie? Fakty pozostały, te konkretne upadki, ale dziś możesz o nich mówić i już nie czujesz winy i akceptujesz czasem nieodwracalne skutki i ....głosisz miłość i miłosierdzie Boga jakiego doświadczyłeś. Pamiętasz jak potem pierwszy raz przebaczyłeś drugiemu, jak darowałeś mu? „Zabrał” Ci może kawał życia, a Ty teraz mu je dałeś. Masz! Weź, bo ja znów mam, mam Chrystusa i mam życie. Znów je mam i im więcej daję, tym więcej go mam.
Actio
Wiara rodzi się we wspólnocie Kościoła i dla tej wspólnoty. Jak się czujesz w Kościele? Czy jesteś wewnątrz tej wspólnoty, odczuwając Jej chwałę, piękno ale i Jej brzemię, jej słabość i grzeszność jako coś własnego? Może jesteś kimś, kto stoi na zewnątrz tej wspólnoty i jest komentatorem jej życia lub nawet jej kontestatorem? To weryfikuje twoje nowe narodziny. Chrzest już był, ale jego moc pozostaje do uaktualnienia w twoim życiu przez wiarę. Odwagi!
Wprowadzenie i zakonczenie ks. Robert Muszyński, Lublin