Homilia na XXI Niedzielę Zwykłą "C" (25.08.2019)

Ks. Ryszard Kempiak SDB

Panie, spraw, abyśmy należeli do wspólnoty zbawionych!

1. Powszechne zbawienie wszystkich ludzi

Prorok Izajasz rysuje przed naszymi oczami wizję powrotu wszystkich ludów do Pana. Grzech pychy pod wieżą Babel stał się niegdyś powodem rozproszenia, podziału, teraz zaś Pan przez usta Izajasza obiecuje, że na nowo zgromadzi wszystkie ludy na „Świętej Górze w Jerozolimie”, a między narodami nastaną pokój i harmonia. Pan Bóg kocha wszystkich ludzi. Jakże Ten, który stworzył człowieka z miłości, miałby teraz odmawiać mu możliwości powrotu do Siebie? Jak Ojciec mógłby odwrócić się od swoich dzieci?

Zbawienie, radość przebywania z Bogiem, nie jest przywilejem wybrańców, jak głoszą różne ideologie. Pan Bóg z miłości do ludzi posłał swojego Syna, aby dokonał dzieła odkupienia. Następnie Syn w dniu Pięćdziesiątnicy posłał swojego Ducha apostołom, by Ewangelia była głoszona wszystkim narodom aż po krańce ziemi. W Bożym planie powrotu wszystkich do domu Ojca szczególną rolę do odegrania mają chrześcijanie. W momencie chrztu weszli oni na ścieżkę Jezusa Chrystusa i dana jest im pełnia objawienia. Tak jak apostołowie, są posłani, by głosić prawdę o tym, że „nie ma w nikim innym zbawienia dla ludzi”, tylko w Jezusie Chrystusie. Chrześcijanin ma do spełnienia zadanie, które zapowiedział Izajasz: „Oni ogłoszą chwałę moją wśród narodów. Z wszelkich narodów przyprowadzą w ofierze dla Pana wszystkich waszych braci, na koniach, na wozach, w lektykach, na mułach i na dromaderach, na moją Świętą Górę w Jerozolimie, mówi Pan”

2. Powszechność Królestwa Bożego

Za Panem Jezusem w pewnym momencie szły tłumy. Mogłoby się wydawać, że gdy się On pojawił zaczęły się spełniać słowa proroka Izajasza. Tylu ludzi szło za Jezusem, wielkie tłumy. Zdobył ich serca, zaimponował im. Wyraźnie to okazywali! Ludzie, którzy szli za Jezusem, byli Nim zafascynowani. Założę się, że wielu chciało pozostać z Nim na długo, może nawet na zawsze. Chwalili Jezusa, podziwiali, cieszyli się, że są przy Nim. Zadawali Mu pytania... Tak było właśnie wtedy, gdy Jezus był „w drodze do Jerozolimy i przechodził przez miasta i wsie i nauczał”. Sprowokowany pytaniem: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” (13,23) opowiedział przypowieść o ciasnej bramie. Powiedzielibyśmy dzisiaj: co za antyreklama! Można tylko sobie wyobrazić jak ludzie zareagowali. Chciałoby się powiedzieć: Wybacz Jezu, ale sprawiasz wrażenie jakbyś nie potrafił zapraszać! Dlaczego ich tak zniechęcasz? Dlaczego każesz im się zatrzymać, zastanowić?

Postawione pytanie: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” (w. 23) ma pozytywną stronę, gdyż zajmuje się sprawą, którą naprawdę możemy określić jako zasadniczo ważną dla wierzącego w zmartwychwstanie: wiecznym zbawieniem. Słabość pytania tego kogoś polega na sposobie, w jaki je zadał, to znaczy na liczbie tych, którzy „będą zbawieni”. Mówi nam to, że trzeba bardzo uważnie słuchać, aby nauczanie Jezusa mogło dotrzeć do naszych serc i kształtować nasz umysł, a co za tym idzie, nasze postępowanie. „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi” (w.24). Jezus nie odpowiada, by zaspokoić ciekawość, ale przenosi problem na inną płaszczyznę, co pozwala głębiej zaangażować słuchacza. Obraz ciasnych drzwi odnosi się do jedynego wąskiego przejścia, przez które można było dostać się nocą do miasta lub pałacu, gdyż zwykle bramy były zamykane z obawy przed ewentualnymi nocnymi atakami wrogów. Podkreślając ten obraz, Jezus potwierdza, że naśladowanie Go wymaga pełnego i osobistego zaangażowania (takie wąskie drzwi pozwalały bowiem wchodzić wyłącznie pojedynczo), które obliguje do codziennej walki przeciwko życiu chrześcijańskiemu opartemu na przeciętności zamiast na dojrzałości i życiu zgodnym z wyznawaną wiarą. Według Jezusa na nic zda się mówienie: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą” (w.26), to znaczy uczęszczaliśmy na niedzielne uczty eucharystyczne, albo: „Na ulicach naszych nauczałeś” (w.26), czyli: „Słuchaliśmy Twoich kazań, konferencji, nauk”. Według Jezusa każdy z nas musi osobiście zaangażować się w jedyne ważne zadanie: własne nawrócenie. Wiemy, że spośród wszystkich ewangelistów, Łukasz jest tym, który kładzie największy nacisk na wymóg nawrócenia. Wymóg nawrócenia, jak wskazuje druga część napomnienia (13,24b), musi być podjęty, zanim nie będzie za późno, gdyż „wielu będzie chciało wejść, ale nie zdołają”.

Jezus, zamiast odpowiedzieć na postawione pytanie (ilu będzie wybranych?), zachęca swych słuchaczy, aby zamiast stawiać sobie to pytanie, usiłowali sami znaleźć się w liczbie wybranych i nawrócić się. Gdy drzwi zostaną zamknięte, nic już ich nie otworzy, nawet to, co spóźnieni oceniają jako dobre referencje: że dobrze znali Mistrza, że słuchali Jego słów, że nawet jadali przy Jego stole. Wspomniane motywy, to nie motywy uczniów, którzy działali i dawali świadectwo w Jego imieniu, lecz po prostu motywy ludzi, którzy byli świadkami jego życia i jego przepowiadania. Ludzie ci mogą podnieść wartość relacji bliskości, czy rodzinności, lecz nie relację przyjęcia ucznia.

O kim dokładnie myśli Łukasz? Z pewnością o świadkach przepowiadania Jezusa, u których pozostało ono bez rezultatu. Nie wystarczy usłyszeć przepowiadanie Jezusa, należało jeszcze wprowadzić Jego naukę w czyn. Nawrócenie, którego Jezus wymagał od swoich słuchaczy nawołując ich do wejścia przez ciasną bramę, pozostaje, w ujęciu Łukasza, wymaganiem ciągle ważnym dla chrześcijan. Wezwanie skierowane przez Jezusa do jemu współczesnych pozostaje ciągle aktualne dla wszystkich uczniów: „Starajcie się wejść przez ciasną bramę”, tzn. nawróćcie się. Ewangelia żąda zmian i to zmian radykalnych, wymagając długich i cierpliwych inwestycji, jak przejście przez ciasną bramę.

3. Bóg upomina swych wiernych i ćwiczy ich w karności

O tej starotestamentalnej prawdzie przypomina Autor w Liście do Hebrajczyków. Jeśli Bóg doświadcza człowieka, nawet boleśnie, to czyni to w tym celu, aby „surowa nauka przyniosła w duszy obfite owoce. Nie mogą przeto ludzie wołać w swoich cierpieniach: Bóg nas karze”. Oznacza to, że zapomnieli, że Bóg jest naszym Ojcem, który napomina i karze (chłoszcze). Nagrodą za poniesione Boże doświadczenia jest „błogi plon sprawiedliwości”. Wiara chrześcijan umacnia się w pokonywaniu przeciwności danych nam od Boga.

Aktualizacja

Ludzie zawsze są tacy sami. Kochają przestronne drogi i szerokie bramy i nazywają to po swojemu: „szerokim patrzeniem na świat, poszanowaniem ludzkiej wolności”. Nie lubią, gdy ktoś mówi o ciasnej bramie i nazywają to dla odmiany: „ciasnym spojrzeniem na świat”. Irytują się na ulicy, w domu, w telewizji, nawet w sejmie, kiedy przypominasz niektóre przykazania, jak chociażby piąte: „nie zabijaj” i wołasz o prawo do życia dla nienarodzonych. Nie lubią niektórych przykazań... a przynamniej nie lubią, gdy ktoś odwołuje się do nich. Pan powiedział, że ani jedna jota nie może być zmieniona w Jego prawie, że Jego prawo nie podlega ludzkim sondażom, referendom, nie zależy od mody czy ducha czasów, od ludzkiej władzy. Wartość i aktualność Bożego prawa jest zawsze i wszędzie ta sama. To jest właśnie owa ciasna, ale prawdziwa brama, jedyna, która prowadzi do życia. Kto zaś lubi szerokie bramy i przestronne drogi, ten będzie ciągle coś chciał w Bożym prawie zmieniać, by uczynić je bardziej szerokim i przestronnym. Pan ostrzegł, że wolność, która nie liczy się z bramą ewangelicznego prawa i obiecuje szerokie przejścia w życiu, że taka wolność to iluzja, która prędzej czy później stanie się bramą śmierci i zgubą człowieka.

Pan, jakby przewidując owe ludzkie wygodne myślenie, które nigdy się nie starzeje, kładzie przed nami ewangeliczne prawo i wyraźnie, stanowczo mówi: „Starajcie się wejść przez ciasną bramą”. Każe się wszystkim zastanowić, nawet tym, którzy już długo są z Nim. Nie boi się, że odejdą? To prawda, stawia sprawę bardzo jasno i uczciwie - muszą to wszyscy przyznać, jest bardzo uczciwy. Nie jest jak ci, którzy myślą co innego i mówią co innego. Oby Pan dał nam odwagę i siłę, byśmy potrafili zburzyć wszystkie szerokie bramy naszego życia, które nas gubią. Niech da nam serce nowe, które jest zdolne pokochać wąską drogę ewangelicznego życia, abyśmy mogli znaleźć się kiedyś w wielkiej wspólnocie zbawionych.