Ks. Ryszard Kempiak SDB
Słowo Boże źródłem jedności
W trwającym Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan dobrze jest uświadomić sobie, że to SŁOWO BOŻE – BIBLIA, do której kluczem jest Jezus Chrystus, jest naczelną zasadą jedności. To Chrystus, odkrywany na kartach Pisma Świętego, jest naszą jedyną nadzieją na uzdrowienie i pojednanie zranionego podziałami Kościoła. Po liturgicznym okresie Bożego Narodzenia, liturgia niedzielna koncentruje się na najważniejszych wydarzeniach z początkowego okresu Jego publicznej działalności: na chrzcie Jezusa i zstąpieniu na Niego Ducha Świętego w postaci widzialnej (Mt 3,13-17); na rozpoznaniu Jezusa przez Jana jako Tego, który został posłany przez Pana (J 1,29-34); a dziś - na początku działalności Jezusa w „Galilei pogan” (Mt 4,15).
1. Jezus wypełnieniem zapowiedzi prorockich
W oparciu o przeczytaną Ewangelię warto uzmysłowić sobie, dlaczego Jezus rozpoczął swoją działalność publiczną nie w Jerozolimie, stolicy Izraela, lecz udał się na północ do odległej Galilei (por. Mt 4,15-17)? Galilea była w sposób dosłowny otoczona przez narody pogańskie. Na zachodzie żyli Fenicjanie, na północy i wschodzie Syryjczycy, na południu Samarytanie. Dlaczego Bóg wybrał tę odciętą od reszty ludu enklawę? To, że Jezus rozpoczął swoją działalność od tego rejonu, ma szczególne znaczenie, jak podaje Mateusz, ze względu na wypełnienie się proroctwa Izajasza (9,1-2), które zostało nam przypomniane w pierwszym czytaniu. Prorok Izajasz przepowiedział niegdyś, że ta „Galilea pogan” ujrzy Boże światło zwyciężające ciemność grzechu i podziałów (por. Iz 9,1-2). W miejscu, gdzie krzyżuje się wiele dróg tego świata, rozbłyśnie po raz pierwszy światło zbawienia, pociągając do siebie przedstawicieli różnych kultur i środowisk.
2. Jezus wzywa do nawrócenia i powołuje.
Ewangelia uświadamia nam, po co Jezus przyszedł na świat. Narodził się, aby ustanowić królestwo niebieskie (Mt 4,17), aby zniweczyć władzę grzechu i śmierci, ciała i diabła, ciążącą nad naszym życiem. Przyszedł, aby rzucić światło swej miłości w mrok naszych serc (Mt 4,16). Ewangelia mówi, że Dobrą Nowinę o zbawieniu, głoszoną przez Jezusa, można streścić takim oto zdaniem: „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 4,17). Te słowa precyzują jaka powinna być adekwatna odpowiedź na inicjatywę Boga. Bliskość królestwa niebieskiego, czyli panowanie Boga stawia radykalne wymagania, które mają doprowadzić człowieka do równie radykalnych decyzji. Nawrócenie jawi się jako rzeczywistość fundamentalna dla zrozumieniu całego Jezusowego przesłania. A co znaczy w świetle Nowego Testamentu – „nawracajcie się!”? – oznacza: zmieńcie radykalnie swoją mentalność, swój sposób myślenia. Chodzi o wewnętrzną, głęboką przemianę osoby, przede wszystkim o zmianę sposobu postępowania. Czasownik nawrócić się jest użyty w trybie rozkazującym czasu teraźniejszego, co sugeruje że Jezus nie wzywa człowieka do jednorazowego działania. Zostaje tutaj podkreślony zarówno aspekt początkowy nawrócenia jak i ich rozciągnięcie w czasie, kontynuacja, trwanie. Wezwanie Jezusa jest propozycją procesu formacyjnego dla człowieka. Stąd nie przez przypadek natychmiast po zaprezentowaniu proklamacji programowej Jezusa Ewangelista umieścił opowiadanie o powołaniu pierwszych uczniów: Szymona, Andrzeja, Jakuba i Jana (Mt 4,18-22). Historia pierwszych uczniów jest przykładem nawrócenia, którego domaga się Bóg. Ci czterej pierwsi uczniowie mogą być nazwani nawróconymi, w momencie gdy zostawiają wszystko, tzn. swoją przeszłość reprezentowaną przez ich zajęcia czy więzi rodzinne i idą za Jezusem. Pójście za Jezusem zakłada całkowite przylgnięcie do osoby Jezusa, obranie w Nim jedynego punktu odniesienia dla własnego życia, poddanie się Jego przewodnictwu.
Czy Piotr, Andrzej, Jakub i Jan poszli za Jezusem z łatwością? Zapewne nie. Pójście za Jezusem zawsze wymaga przezwyciężenia własnego „ja”, rezygnacji ze swoich przyzwyczajeń. Trudności tych doświadczali także Jego uczniowie. Dobra Nowina o zbawieniu w Jezusie dawała im jednak nadzieję, której potrzebowali, by odwracać się od swoich grzechów i przybliżać do Boga. Każdego dnia stawali wobec tego samego wyboru, z którym musieli zmierzyć się na początku: posłuchać Jezusa i pójść za Nim, czy też odrzucić Go i wrócić do tego, co było.
3. Podzielony Kościół w Koryncie.
Kościół istniejący od pierwszych wieków w Koryncie doświadczył, co prawda nowego życia i ujrzał światło, ale potem dały o sobie znać podziały. Pierwszym powodem podziału Kościoła w Koryncie okazali się wybitni głosiciele Ewangelii: Paweł, Apollos i Piotr. Dokładniej mówiąc, autorytety te stały się pretekstem dla członków wspólnoty do znalezienia i uzasadnienia podziałów. Nie do przezwyciężenia okazało się istnienie naturalnych różnic, wynikających chociażby z faktu różnych osobowości. Górę wzięło pragnienie wywyższenia się nad innych. Narzędziem do tego stały się zasługi i autorytet głosicieli Ewangelii. Paweł pisze do Kościoła, w którym ma miejsce swoista licytacja „na autorytety”: „Ja jestem Pawła, ja Apollosa, ja Kefasa, a ja Chrystusa” (1 Kor 1,12). Uzasadnianie wyższości własnej partii nad inną. A więc ci „Pawła” mogli szczycić się ogromnym rozmachem w działalności Apostoła, tym, że Paweł był pierwszym głosicielem Ewangelii w tym mieście. Grupa Apollosa mogła prawdopodobnie podkreślać wykształcenie ich „mistrza”, jego skuteczność wobec tych, do których Paweł nie dotarł. Powołujący się na „Kefasa” mogli wskazywać na wyjątkowy autorytet Piotra wśród uczniów Jezusa, a co dopiero wobec „najmniejszego z Apostołów”, jak nawet sam Paweł się określał (por. 1 Kor 15,9). Wreszcie ci „Chrystusa” mogli usiłować przechodzić ponad podziałami w oparciu o ludzki autorytet i odwołując się do samego Chrystusa stworzyć kolejną partię. Jest znamienne, że nawet ci ostatni są wymienieni przez Pawła obok innych partii.
Co stało się przyczyną podziałów? Niewątpliwie do głosu musiało dojść ludzkie przywiązanie do człowieka, któremu zawdzięcza się wiarę i chrzest. Wdzięczność wobec człowieka, który doprowadził do nawrócenia i przemiany w życiu, wyrosła ponad miarę. Paradoksalnie ważniejsze od faktu śmierci Jezusa za wszystkich, w Koryncie okazało się to, z czyjej ręki, kto przyjął chrzest. Dlatego zaraz Paweł zadaje pytanie podzielonym w jednym Kościele: „Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?” (1 Kor 1,13). Można powiedzieć, używając współczesnych określeń, że ci, którzy stanęli na czele wspólnoty okazali się ważniejsi, niż Jezus. A przecież zostaliśmy zbawieni przez krzyż Chrystusa, a nie przez charyzmatyczną osobowość jakiegoś przywódcy. To dzięki krzyżowi Chrystusa zostało otwarte dla nas niebo, otrzymaliśmy odpuszczenie grzechów i zostaliśmy napełnieni Duchem Świętym. To krzyż jest w sercu Kościoła.
Aktualizacja
Kilka sugestii:
1. Ewangelia przypomniała nam, że kiedy Jezus chodził po ziemi, ciągnęły do Niego tłumy z Syrii, Galilei, Dekapolu, Jerozolimy, Judei i Zajordania (por. Mt 4,24-25). To znaczy, że wszędzie tam, gdzie Jezus jest kochany i czczony, ludzie winni pozostawić to, co ich dzieli, by się wokół Niego gromadzić. Tylko Jezus jest w stanie przezwyciężyć wieki podziałów raniących Jego mistyczne Ciało! W Jezusie przyszło na świat światło życia. Pozwólmy więc temu światłu rozpraszać nasze wewnętrzne ciemności. Czyniąc tak, przekonamy się, że coraz bardziej zależy nam na jedności ze wszystkimi braćmi i siostrami Chrystusa - aż wreszcie nadejdzie dzień, kiedy prawdziwie zjednoczony Kościół zgromadzi się przy jednym ołtarzu, wyśpiewując chwałę jedynego prawdziwego Boga.
2. Większość z nas zgodzi się z tym, że zbliżanie się królestwa niebieskiego jest dobrą nowiną, nie każdy jednak będzie zadowolony z wezwania do nawrócenia. Nasza pycha każe nam czasem myśleć, że my nie potrzebujemy nawrócenia. A przecież ono jest kluczem do wkroczenia w światłość. Otwiera ono nasze oczy na światło Chrystusa, pomagając nam dostrzec drogę, którą idziemy. Nawrócenie oznacza wyjście z kręgu ciemności i śmierci i przyjęcie życia, jakie przyniósł Jezus. Gdy podejmiemy trud nawrócenia, gdy zbliżymy się do Jezusa, stanie się On dla nas tak pociągający, że podobnie jak pierwsi uczniowie zapragniemy zostawić wszystko i pójść za Nim.
3. Problem jedności Kościoła pozostaje zawsze aktualny. Jak często dochodzą do głosu napięcia między indywidualnościami, tendencjami i uprzedzeniami. Wiele dobrych inicjatyw nie zostaje nawet podjętych dlatego, że inicjatywa wyszła od „innych”. Doprowadzenie do końca jakiegoś planu rozbija się o brak jedności. Wiele energii idzie w uzasadnienie naszych uprzedzeń wobec tych z „innej partii”. Łatwiej jest dostrzec to, co dzieli, niż to co jest podstawą jedności.
Podczas Mszy świętej wsłuchajmy się ze szczególną uwagą w słowa Modlitwy eucharystycznej, w której prosimy za Kościół: „Obdarz swój Kościół pokojem i jednością, otaczaj opieką i rządź nim na całej ziemi... Niech Duch Święty ukaże nam, jak wspaniałym darem jest trwanie w jedno