Kto to jest święty?
„Każdy, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty” (1 J 3,3).
Przeżywamy z całym Kościołem radosną uroczystość Wszystkich Świętych. Warto, a nawet trzeba, w tym dniu postawić pytanie: kto to jest święty? Dlaczego? Ponieważ mamy często błędne i okaleczone rozumienie człowieka świętego. Najczęściej odpowiadamy: Święty – to człowiek dobry i pobożny, to człowiek żyjący błogosławieństwami, np. miłosierny, czystego serca, czyniący pokój. Jako jedyną oznakę świętości bierzemy styl postępowania, moralność, naturalną dobroć ludzką. To jest prawda, ale tylko częściowa. Takie patrzenie na świętość jest źródłem wielu nieporozumień. W Dżumie Camusa spotykamy pytanie: „Czy można być świętym bez Boga?” Po śmierci Jacka Kuronia ukazał się w „Tygodniku Powszechnym” artykuł pt. Chrześcijanin bez Boga. Postawmy sobie więc pytanie, czy można być świętym bez Boga, czy można być chrześcijaninem bez Boga? Czy wystarczy być dobrym człowiekiem, kochającym ludzi i służącym im przez całe życie?
1. Dwa oblicza chrześcijańskiej świętości
Świętość w sensie biblijnym i chrześcijańskim ma dwa oblicza. Pierwsze – polega na uczestnictwie w życiu Trzykroć Świętego Boga, tj. w świętości Bożej. Jest to bytowe oblicze świętości chrześcijańskiej; ta świętość bytowa ujawnia się w życiu przez dobre, święte, pobożne postępowanie. Świętość obiektywna owocuje miłością, dobrocią, pokojem. Św. Paweł powie, że wiara w Trzykroć Świętego owocuje miłością, działa przez miłość. Są to oblicza komplementarne a nie alternatywne. Człowiek święty to ten, który uczestniczy w życiu Trzykroć Świętego Boga i żyje błogosławieństwami, miłością i dobrocią. Nie wystarczy być dobrym człowiekiem i miłować ludzi. Trzeba również miłować Boga i uczestniczyć w Bożej świętości. Pismo Święte nazywa świętych „mężami Boga”. Święci to ludzie Boży.
a) O bytowym obliczu chrześcijańskiej świętości uczy nas dzisiaj św. Jan: „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy (…) Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest” (,..) Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się to objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest” (1 J 3,1-2). Świętość jest darem miłości Ojca; polega ona na dopuszczeniu nas do godności dzieci Bożych. Stajemy się dziećmi przybranymi, adoptowanymi; nie oznacza to jednak, że to przybranie ma charakter czysto jurydyczny, prawny, jest to wejście do nowej rodziny (tj. do rodziny dzieci Bożych, w której Bóg jest Ojcem, a Chrystus naszym pierworodnym bratem) i nabycie prawa do dziedziczenia. To przybranie za synów stwarza w nas nową jakość; przybrane synostwo jest rzeczywistością stwórczą, jest łaską, która przenika ,,serce” człowieka, upodobniając go do synowskiego obrazu Chrystusa – jedynego i prawdziwego Syna Bożego; to upodobnienie do jedynego Syna – Jezusa dokonuje obecny w naszych sercach Duch Boży. Ta obecność Ducha stwarza w nas prawdziwą dyspozycję synowską w stosunku do Boga, który zechciał stać się naszym Ojcem. Ten realizm synostwa Bożego św. Jan wyraża w potrójny sposób: 1) Nie tylko zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, ale „rzeczywiście nimi jesteśmy” (1 J 3,1); 2) Dzięki takiemu właśnie synostwu mamy prawo do udziału w ostatecznej chwale Bożej; wtedy będziemy do niego upodobni, „bo ujrzymy Go takim, jakim jest” (1 J 3,2); 3) Podobieństwo to ujawni się szczególnie w świętości: „podobnie jak On jest święty” (1 J 3,3).
W jaki sposób stajemy się dziećmi Bożymi? Wyjaśnia to św. Jan w rozmowie z Nikodemem. Dziećmi Bożymi stajemy się przez chrzest, który św. Jan nazywa narodzinami „z góry”, tj. z Boga. Te narodziny powtórne lub z góry, tj. z Boga, dokonują się w momencie chrztu, który Jan nazywa narodzinami „z wody i Ducha”. Św. Paweł zaś nazywa chrzest „pieczęcią” (2 Kor 1,22).
b) Drugie oblicze świętości ma charakter moralny: święte postępowanie, święte życie. Uczestnictwo w Bożej świętości i miłości powinno owocować w codziennym chrześcijańskim życiu. Na ten aspekt świętości wskazuje dzisiejsza Ewangelia. Święci w sensie ewangelicznym to ludzie, którzy żyją błogosławieństwami; święci – to ludzie ośmiu błogosławieństw. Błogosławieństwa to trudna i mozolna droga; to drabina, która prowadzi przed tron Trzykroć Świętego; jest to droga ucisku, ubóstwa, prześladowań, płaczu. Wiedzie jednak do królestwa Bożego i chwały. Zobaczmy choć niektóre błogosławieństwa, które wprost wiodą do chwały: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7); domyślne – dostąpią od Boga. Czynić miłosierdzie, oznacza: przebaczać, współczuć, litować się nad biednymi i potrzebującymi. Miłosierdzie jest szczytem chrześcijańskiej subtelności. „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8). Serce w języku biblijnym oznacza sumienie. Ludzie czystego serca to ludzie prawi, przejrzyści jak kryształ, szczerzy. Tacy ludzie będą oglądać, kontemplować Trzykroć Świętego. U tych ludzi świętość ontyczna (bytowa) spotka się ze świętością moralną. Tacy ludzie będą pokazywać Boga swoim życiem. Jak Jezus będą ikoną Trzykroć Świętego Boga. „Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5,10). Królestwo niebieskie bowiem gwałt cierpi i gwałtownicy je zdobywają (por. Mt 11,12). Do tych ludzi należą męczennicy Kościoła. Jan Paweł II w czasie Roku Jubileuszowego wspomniał licznych męczenników Kościoła w XX wieku. Beatyfikował 108 męczenników polskich, którzy zostali zamordowani w czasie drugiej wojny światowej. W ostatnim błogosławieństwie Jezus zapewnia prześladowanych z Jego powodu, że czeka ich wielka nagroda.
Życie błogosławieństwami nie jest łatwe. Niektórzy nawet wątpią, czy jest możliwe. Co odpowiedzieć na tę wątpliwość? Jest możliwe, jeżeli chrześcijanin żyjący błogosławieństwami uczestniczy przez wiarę i chrzest w świętości Boga, żyje łaską i darami Ducha Świętego. O ludzkich siłach życie błogosławieństwami jest bardzo trudne, dla wielu nawet niemożliwe. Przy pomocy Bożej łaski, wysłużonej przez Jezusa na krzyżu, jest to możliwe. Święty w znaczeniu chrześcijańskim to człowiek, który uczestniczy w życiu Trzykroć Świętego Boga i naśladuje Jezusa, żyjąc błogosławieństwami. W sensie ewangelicznym nie można być świętym bez Boga. Można być jednak dobrym człowiekiem, ponieważ jest on ikoną dobrego i miłującego Boga. Po stworzeniu pierwszych ludzi autor opisu dodaje: „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił było bardzo dobre” (Rdz 1,31). Błogosławiona Teresa z Kalkuty chwaliła dobroczynność księżnej Diany. Nie nazywała jej jednak świętą. Dobrym i wrażliwym człowiekiem był również Jacek Kuroń. Naturalna dobroć człowieka opiera się na dziele stworzenia. Można by ją nazwać „świętością stworzenia”. Świętość chrześcijańska opiera się na dziele stworzenia i odkupienia. Dla świętego chrześcijanina nic, co ludzkie, nie jest obce.
2. Niebo nagrodą świętych
W pierwszym czytaniu dzisiejszej uroczystości widzący Apokalipsy przedstawia świętych w chwale niebieskiej. Pierwszy radosny motyw tego opisu, prawdziwa dobra nowina zbawienia to stwierdzenie, że opieczętowanych na czołach sług Boga w chwale jest bardzo dużo, na co wskazuje symboliczna liczba „sto czterdzieści cztery tysiące” (Ap 7,4). Pochodzą oni nie tylko ze wszystkich pokoleń synów Izraela, ale także „z każdego narodu i wszystkich pokoleń ludów i języków” (Ap 7,9). Zbawionych będzie bardzo dużo. Wbrew pesymistom i tym wszystkim, którzy cieszyliby się, gdyby było bardzo dużo potępionych. Drugi niezwykle interesujący motyw – to liturgia niebieska zbawionych przed tronem Boga: „I głosem donośnym tak wołają: Zbawienie u Boga naszego, zasiadającego na tronie i u Baranka” (Ap 7,10). Zbawienie jest dziełem i darem Boga, którego dokonał przez Baranka, tj. Chrystusa. Uwielbienie zbawionych łączy się z liturgią aniołów. I wreszcie ostatni motyw – widzący Apokalipsy wyraźnie wskazuje, dzięki czemu osiągnęli oni niebo: dzięki Bożej pieczęci; dzięki opłukaniu szat we krwi Baranka i dzięki wielkiemu uciskowi, jaki przeszli, żyjąc na ziemi.
Przyjrzyjmy się tym trzem ścieżkom świętych do nieba. Najpierw pieczętowanie – akcja pieczętowania ma charakter symboliczny. Pieczęć to Boże piętno, Boży znak na człowieku i jego życiu. Przedmiot opieczętowany stanowi własność tego, kto go opieczętował. Dzięki temu dusze opieczętowanych są w rękach Boga. Pieczętowanie wskazuje na szczególną przynależność do Boga. Chrześcijanie pierwszych wieków chrzest nazywali pieczęcią (2 Kor 1,22). Ta Boża pieczęć jest konieczna, by znaleźć się w niebie przed tronem Boga. Bez przynależności do Boga na ziemi przez pieczęć chrztu nie można wejść do chwały świętych w niebie. Następnie – opłukanie szat we krwi Baranka. Nie ma bieli świętości bez krwi Baranka, tj. bez zbawczej krwi Jezusa. Chrzest, przez który rodzimy się z Boga jako dzieci, całą swą moc czerpie z krwi Chrystusa. Przez chrzest zanurzamy się w krwawej śmierci Jezusa, umieramy dla starego człowieka i wraz z Jezusem zmartwychwstajemy do nowego życia; zyskujemy prawo do dziedzictwa Bożego, tj. do nieba. W końcu wzmianka „wielkiego ucisku” (Ap 7,14) jest aluzją do błogosławieństw ewangelicznych, szczególnie do tych, które suponują „ucisk”, np. „prześladowanie dla sprawiedliwości”. Według widzącego Apokalipsy czyny ludzi, jakie pełnili na ziemi, idą za nimi do nieba: „I usłyszałem głos, który z nieba mówił: Napisz: Błogosławieni, którzy w Panu umierają – już teraz. Zaiste, mówi Duch, niech odpoczną od swoich mozołów, bo idą wraz z nimi ich czyny” (Ap 14,13). Żeby się znaleźć wśród tych niezliczonych świętych i zbawionych, trzeba na ziemi mieć Bożą pieczęć chrztu, trzeba obmyć szaty w zbawczej krwi Jezusa oraz trzeba mieć czyny realizacji błogosławieństw. Żeby się znaleźć wśród świętych w niebie trzeba na ziemi połączyć w życiu świętość bytową (uczestnictwo w świętości Boga) ze świętością moralną ewangelicznych błogosławieństw.
Nie można więc być świętym bez Boga tylko na własny rachunek, bez realizacji ewangelicznych błogosławieństw. Chrześcijaninem też nie można być bez Boga. Nazwa „chrześcijanin” pochodzi od chrztu. A chrzest to droga do Bożego dziecięctwa.
***
„Opłukali swe szaty i we krwi Baranka je wybielili” (Ap 7,14). Płukanie szat we krwi Baranka nie tylko dokonuje się w chrzcie, lecz również w Eucharystii. Msza św. bowiem jest upamiętnieniem, aktualizacją śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Uczestnicząc w śmierci Jezusa, wybielamy nasze splamione szaty i antycypujemy nasze zmartwychwstanie. Eucharystia nas uświęca i przebóstwia, przygotowując nas do chwały. Uświęca nas w sensie bytowym, wewnętrznym. Jest prawdziwym źródłem świętości. Słowo Boże mszy św. przypomina nam, że potrzebne są i nasze czyny – trudna droga błogosławieństw. Pełne uczestnictwo w Eucharystii jest najpewniejszą drogą do świętości i chwały. Eucharystia formuje obydwa oblicza chrześcijańskiej świętości.
ks. Józef Kudasiewicz