ks. Krzysztof Bardski
Przypowieść o miłosiernym Ojcu
1. Odjechał w dalekie strony...
Gdzie znajdowała się owa odległą kraina, do której udał się młodszy syn i roztrwonił swoją część majątku? Ewangelie nie wspominają ani jej nazwy ani nawet ogólnej lokalizacji. Być może dlatego, że ta kraina wcale nie musi być odległa pod względem geograficznym...
Każdy z nas otrzymał od Ojca Niebieskiego niezliczone dary. A jednak oddaliliśmy się od Niego i to w sposób bardziej dramatyczny niż Adam i Ewa. Oni zostali wygnani z raju, my natomiast – w synu marnotrawnym – odeszliśmy od Boga z własnej woli, na przekór jego miłości.
Nie musieliśmy jechać gdzieś daleko. Tą odległą krainą, gdzie roztrwoniliśmy dary Ojca może być nasze własne serce, a „jednym z obywateli tej krainy”, do którego przystaliśmy na służbę – może być nasze „ego”.
2. Już nie jestem godzien nazywać się Twoim synem...
W najgłębszej przepaści grzechu i rozpaczy syn doświadcza szczególnego rodzaju obrzydzenia: brzydzi się samym sobą. „Nie jestem godzien nazywać się Twoim synem” – czyli innymi słowy: widzę, że stałem się kimś innym, nie poznaję samego siebie, nie pasuje do mnie określenie „syn”.
Do tej pory kierowała nim pycha: nie wracał, bo wstydził się, co powie starszy syn, co powie ojciec, co powiedzą inni domownicy. Wolał pozostać anonimowy, służąc jako pastuch świń. Teraz uświadamia sobie sytuację, w której się znalazł. Co więcej – dostrzega, że utracił coś o wiele cenniejszego niż majątek, którym obdarował go Ojciec. W swoich własnych oczach utracił synostwo.
3. Ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko...
A jednak w oczach Ojca zawsze pozostawał synem, na którego czekał z utęsknieniem. Ojciec nie wypomina mu niewierności, nie strofuje i nie każe zwrócić utraconego majątku.
Wprost przeciwnie – każe przynieść najlepszą szatę, pierścień i sandały. Nie tylko przywraca go do pierwotnej godności, ale urządza taką ucztę, jakiej nigdy nie było w jego domu. Dlaczego?
Jezus Chrystus, biorąc na siebie nasze grzechy, doświadczył największego upokorzenia. Do tego stopnia, że woła do swego Ojca: Czemuś mnie opuścił? W ten sposób wchodzi w sytuację naszego oddalenia od Boga, by stać się dla nas drogą powrotu do Ojca.
To właśnie dzięki Niemu, którego zmartwychwstałe ciało Ojciec przyodział w szatę chwały a Jego chwalebne rany na dłoniach i stopach uczynił wiecznymi znakami zbawienia, również i my możemy otrzymać od Boga „najlepszą szatę, pierścień na rękę i sandały na nogi”.
I dzięki temu, że jak baranek dał się poprowadzić na zabicie, możemy radować się ucztą niebiańską.