ks. Bartosz Adamczewski
Brzeg ocalenia
1. Otchłań śmierci, brzeg ocalenia
Zaprawdę przedziwny jest sposób, w jaki słowa Chrystusowej Ewangelii rozświetlają ciemności, w których się dzisiaj znajdujemy. Dzień pogrzebu prezydenckiej pary – ś.p. Lecha i Marii Kaczyńskich, dzień narodowego bólu i smutku, dzień wchodzenia w tajemnicę śmierci, odejścia osób tak bardzo nam drogich. Trudno patrzeć na te wydarzenia inaczej, niż patrzył na nie konsekwentnie sam Pan Prezydent i jego Małżonka: przez pryzmat głębokiej, chrześcijańskiej wiary. Ta wiara każe nam szukać drogowskazów – znaków sensu, prawdy i miłości – w Chrystusowej Ewangelii, w Chrystusowym Słowie. Staje się to szczególnie wyraźne w rozpoczynającym się dziś w Polsce Tygodniu Biblijnym.
Odczytana dzisiaj Ewangelia prowadzi nas nad głębokie, bezbrzeżne morze – nad Morze Tyberiadzkie. W potocznym języku określano je zwykle po prostu jeziorem: Jeziorem Galilejskim. Ewangelista wybiera jednak inne określenie: morze, Morze Tyberiadzkie. Dla Izraelitów, wychowanych na suchym lądzie Ziemi Świętej, morze było zawsze żywiołem niepojętym, tajemniczym, groźnym, wręcz przerażającym. To nie przypadek, że w Ewangeliach Morze Galilejskie kojarzy się przede wszystkim z burzą, wichrem, falami i niebezpieczeństwem śmierci. „Pani, ratuj, giniemy!” – wołają do Chrystusa Apostołowie, przerażeni rozpadem łupinki ich statku.
W Czwartej Ewangelii do tej grozy morza dochodzi także jego tajemnicza, rzymska nazwa: Morze Tyberiadzkie. To morze wciąga człowieka nie tylko w otchłań śmierci, nieuniknionej przecież dla każdego człowieka. Stawia ono przed nami także pytanie o niepojęty kres naszej ludzkiej drogi – o jej niepoznawalne, ostateczne przeznaczenie. Płynąc przez otchłań śmierci nie wiemy, czy po jej przepłynięciu znajdziemy brzeg życia, brzeg ocalenia, brzeg świętej obecności Boga, czy też brzeg śmierci, symbolizowanej przez obcego władcę, tyrana swoich czasów – cesarza Tyberiusza.
Dzisiejsza Ewangelia stawia nam to pytanie. Jest to pytanie, przed którym staje każdy bez wyjątku człowiek. A równocześnie daje nam na to pytanie odpowiedź: morze należy do Tyberiusza, ale jego brzeg jest dla ludzi wiary brzegiem ocalenia – brzegiem spotkania ze Zmartwychwstałym Jezusem. Gdy Apostołowie płyną przez otchłań morza pełni rezygnacji i zwątpienia, Jezus staje na brzegu i daje im ocalenie, daje im nową perspektywę życia.
2. Sieć się nie rozerwała – wszyscy zostali ocaleni
Owa perspektywa ocalenia jest dla Apostołów przedziwna, zaskakująca. Jezus ratuje nie tylko ich samych – zgłodniałych, wątpiących, zrezygnowanych. Jezus ocala także ryby, które im powierzył. Na słowa Jezusa: „Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili”, Szymon Piotr poszedł i „wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości, sieć się nie rozerwała.”
Ryby oznaczają w Ewangelii ludzi, łowionych z Morza Śródziemnego – z morza pogaństwa – słowami Jezusowej Ewangelii. „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” – mówi Jezus do Piotra, wyjaśniając sens cudownego połowu ryb. Podobnie w Czwartej Ewangelii sieć się nie rozerwała, a więc wszystkie ryby, powierzone Apostołom przez Jezusa, zostały wyciągnięte na brzeg. „Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: «Nie utraciłem żadnego z tych, których mi dałeś»” (J 18,9). Dzięki miłości i wierności Jezusa, wszyscy „złowieni” przez Apostołów trafili na brzeg ocalenia.
Z podobną sytuacją spotkał się św. Paweł, gdy płynął jako więzień do Rzymu, by spotkać swoje nieodgadnione przeznaczenie. Statek, którym płynął Apostoł, był pełen ludzi – w sumie dwustu siedemdziesięciu sześciu. Na morzu zaskoczyła ich potężna burza. Znikła wszelka nadzieja ocalenia. A jednak, jak zapewnił załogę i pasażerów Apostoł: „Nikt z was nie zginie, tylko okręt. Tej nocy ukazał mi się anioł Boga, do którego należę i któremu służę, i powiedział: «Nie bój się, Pawle, musisz stanąć przed Cezarem i Bóg podarował ci wszystkich, którzy płyną razem z tobą».” I rzeczywiście – o poranku, gdy dzień nastał, dopłynęli do bezpiecznej zatoki i w rezultacie wszyscy cało znaleźli się na lądzie. Jak się okazało, była to wyspa Malta, którą w tych dniach odwiedził papież Benedykt XVI.
3. Eucharystia – pokarm nieśmiertelności
„Bóg podarował ci wszystkich, którzy płyną razem z tobą.” Dzięki miłości Boga i dzięki wierze Apostoła wszyscy, także poganie, mimo katastrofy statku, zostali ocaleni. Nie stało się to jednak w sposób magiczny. Bezpośrednio przed odnalezieniem lądu Paweł spożył na oczach wszystkich Eucharystię – w formie, która była możliwa dla niego jako więźnia. „Wziął chleb, złożył Bogu dziękczynienie na oczach wszystkich i ułamawszy zaczął jeść.” Reakcja pasażerów była taka, jaka mogła być reakcja pogan: „Wtedy wszyscy nabrali otuchy i posilili się. […] A kiedy się najedli, ulżyli okrętowi, wyrzucając zboże do morza.” Tym, co uratowało załogę i pasażerów z kompletnej zagłady, była więc Eucharystia – posiłek życia, pokarm nieśmiertelności.
Podobną sytuację znajdujemy w dzisiejszej Ewangelii. Gdy Szymon Piotr wyciągnął ryby na brzeg, Jezus powiedział do Apostołów: „Chodźcie, posilcie się!” A następnie przyszedł, „wziął chleb i podał im – podobnie i rybę.” Ocalenie z otchłani morza, ze sfery śmierci, z niespodziewanej katastrofy, z obszaru niepojętego losu nie jest sprawą jakiejś magii, ani też wynikiem ogólnej tylko miłości Boga do całego świata i do każdego człowieka. Ocalenie ze śmierci przychodzi przez Eucharystię – pokarm nieśmiertelności.
Uderzająca jest przy tym myśl, że ocalenie przez Eucharystię może dotykać także tych, którzy jej do końca nie rozumieją lub którzy uczestniczą w niej tylko częściowo, w dostępnym dla siebie stopniu. „Bóg podarował ci wszystkich, którzy płyną razem z tobą” – usłyszał Paweł z ust anioła.
Bóg może ocalać wielu przez mocną wiarę niewielu. Czyż to nie dzieje się także na naszych oczach? Czyż nie takie właśnie jest orędzie św. siostry Faustyny? „Dziś przyprowadź mi grzeszników…” – mówi do skromnej, ale głęboko wierzącej zakonnicy zmartwychwstały, miłosierny Jezus. Bóg podarował ci ludzi… Bóg podarował ci grzeszników, Bóg podarował ci współczesnych pogan.
4. Ocaleni przez Eucharystię
Czy możemy wiedzieć, jaki los spotka po śmierci załogę i pasażerów Tupolewa 154, który rozbił się ubiegłej soboty pod Smoleńskiem? Oczywiście – tego wiedzieć nie możemy. Możemy jednak wierzyć, że Bóg komuś tych ludzi „podarował” – że przez głęboką wiarę niektórych, przez Eucharystię, w której systematycznie uczestniczyli niektórzy, wszyscy znajdą się ostatecznie na brzegu ocalenia.
„Pomimo tak wielkiej ilości ryb sieć się nie rozerwała.” Rozerwał się statek, którym podróżowali. Ale nie rozerwała się sieć Ewangelii, którą byli łowieni. Nie wyczerpała się także życiodajna siła Eucharystii. Mamy więc głęboką nadzieję, że owa przemożna siła życia, która zawarta jest w Eucharystii, i którą karmimy się dzisiaj w kościele, słuchając Jezusowej Ewangelii i przyjmując Komunię Świętą, dosięgnie także ich. Oby wszyscy trafili na brzeg ocalenia. Oby wszyscy spotkali tam zmartwychwstałego Chrystusa.