ks. Mariusz Szmajdziński
Wyjdź z grobu
Pełna uroku, ale i przejmującego napięcia, jest scena z czwartej części „Zbrodni i kary” Dostojewskiego, gdy Raskolnikow po raz pierwszy odwiedza Sonię w jej ubogiej wynajętej izdebce. W trakcie rozmowy znajduje on stary egzemplarz Nowego Testamentu, po czym prosi, a właściwie rozkazuje Sonii znaleźć i przeczytać fragment o wskrzeszeniu Łazarza. Młoda dziewczyna przeczytała ten długi tekst, opisujący ostatni z siedmiu cudów ukazanych w Ewangelii Janowej. Czytała ten tekst z nadzieją, że i Raskolnikow – „zaślepiony i niewierzący” – uwierzy jak owi Żydzi z Ewangelii. Sam Raskolnikow słuchał przejęty.
Tę scenę w „Zbrodni i karze” uznaje się za przełomową. Między mordercą i jawnogrzesznicą, tym obojgiem przeklętych, zaczęła wytwarzać się intymna więź i świadomość, że muszą wspólnie iść jedną drogą, że mają wspólny cel. Było nim wyjście z własnego grobu, który sami sobie zgotowali. Sam Raskolnikow słuchał przejęty tego długiego opisu. A jak my go wysłuchaliśmy? Co działo się w naszych sercach, gdy Jezus, wzruszony i zapłakany, zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!?
Wielki Post, ten szczególny czas nawrócenia, powoli dobiega końca. Prowadzi on nas do Świąt Paschalnych, podczas których będziemy się radować triumfem życia nad śmiercią. Jednak ten triumf oglądamy już dziś.
1. Grób – ciemność
W dzisiejszych czytaniach, na tydzień przed Niedzielą Męki Pańskiej, dużo słyszymy o grobie i o wyjściu z niego. Najpierw proroctwo Ezechiela. Stanowi ono zakończenie niezwykłej i jedynej w swoim rodzaju starotestamentowej wizji. Zgodnie z poleceniem Boga prorok ma przepowiadać w dolinie pełnej suchych kości. Jego głos sprawił, że zaczęły one okrywać się ciałem, a następnie wstąpił w nie duch i w pełni ożyły. Wówczas Bóg, Nadzieja żywych i umarłych, przemówił z całą mocą przez proroka słowami, które słyszeliśmy: oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów. W ludzkim odczuciu otwieranie grobu to zaglądanie w otchłań śmierci, spoglądanie w kierunku, który napawa człowieka tylko lękiem, a nawet przerażeniem wobec tego, co z niego może pozostać. Jednak celem Ezechielowego otwarcia grobów nie jest budzenie przerażenia. Nie jest to spojrzenie w stronę śmierci, ale ku życiu: udzielę wam Mego ducha po to, abyście ożyli. Jest to dar przekraczający ludzkie wyobrażenia – człowiek przechodzi ze śmierci do życia i rozpoczyna życie bez grobu. Trudno znaleźć w Starym Testamencie drugi podobny tekst, który by tak mocno dawał nadzieję na zmartwychwstanie i życie wieczne. Bóg, Pan życia i śmierci, w całej pełni objawia się jako Bóg żyjących, a nie umarłych – wszyscy bowiem dla Niego żyją (Łk 20,38). Jest On Dawcą życia.
Psalmista natomiast woła z z głębokości. Jest to głos już jakby z dna grobu, głos rozpaczy. Stąd to usilne powtarzanie Panie, Panie…. Bóg ma się nachylić do tego, który już jest gdzieś w głębokościach mroku, a nawet śmierci. Jednak w tym dramatycznym momencie psalmista zachowuje żywą nadzieję w Boże miłosierdzie. Jego dusza wydaje się już nie tylko oczekiwać, ale wręcz wyrywać ku życiu, oczekując poranka i odkupienia. Ponownie więc widzimy, że eschatologiczne mroki Starego Testamentu są powoli rozjaśniane żywą wiarą w życie wieczne, którego jedynym dawcą i sprawcą jest sam Bóg.
W drugim czytaniu, choć nie pada słowo grób, to również pojawia się motyw przejścia ze śmierci do życia. Apostoł Paweł zapewnia nas, że Ten, co wskrzesił Jezusa Chrystusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała. Człowiek zatem musi przejść przez śmierć i grób, ale dzięki zmartwychwstaniu Chrystusa i Jego Duchowi ma pewną nadzieję na życie wieczne w Bogu. Warunkiem uczestnictwa w tym darze jest życie według ducha, a nie ciała – żyć tak, aby się Bogu podobać. Wzorem takiego życia jest Jezus Chrystus, który będąc całkowicie posłuszny Ojcu, przeszedł, dobrze czyniąc (por. Dz 10,38).
Największa i najpełniejsza, a zarazem także najdłuższa w dzisiejszej liturgii, nowina o wyprowadzeniu z grobu znajduje się w Ewangelii – Jezus wyprowadza z niego Łazarza. Jest to ostatni z siedmiu cudów opisanych w Ewangelii Janowej, znak dokonany tuż przed Jego śmiercią, a nawet będący powodem Jego pojmania. Przede wszystkim jednak jest to znak zapowiadający Jego zmartwychwstanie. Pan Jezus pokonuje długą drogę (nie tyle co do odległości, lecz czasu), aby dotrzeć do tego, który został nazwany Jego przyjacielem. Zdumiewający jest jednak ten brak pośpiechu. Skoro słyszy się o chorobie przyjaciela, tego, którego się kocha, naturalnym pragnieniem jest, aby jak najszybciej znaleźć się przy jego łóżku. Jezus po tej smutnej wiadomości zatrzymuje się jeszcze na dwa dni, potem idzie, wydaje się, bez większego pośpiechu, a nawet mówi wprost o swojej radości z powodu śmierci Łazarza. Nic więc dziwnego, że zarówno Marta, jak i Maria zwracają się do Niego ze słowami, w których mógł pobrzmiewać wyrzut: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Podobnie mówią między sobą Żydzi. Istotnie, Łazarz umarł, ponieważ nie było tam Jezusa. Ta niezwykła scena pokazuje prawdę, że nieobecność Jezusa staje się przyczyną śmierci. Jednak nie tylko! Jego przybycie sprawia, że umarły, nawet od czterech dni, wraca do życia. Jednak nie tylko! Dzisiejsza Ewangelia kończy się stwierdzeniem: wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego. Oni także ożyli, ale już w wymiarze duchowym.
2. Życie – światłość
Wspólny motyw wszystkich czytań, czyli wyprowadzenie z grobu, ma objawić chwałę Boga. W wizji proroka Ezechiela dwukrotnie jest stwierdzone, że wyprowadzenie z grobu i ożywienie ma doprowadzić Lud Wybrany do poznania Boga. Owo poznanie jest związane z wytworzeniem właściwej relacji względem Niego – „poznać” jest równoznaczne z „umiłować”, przylgnąć całym sercem i uznać za swojego Boga.
Wskrzeszenie Łazarza natomiast ma otoczyć chwałą Jezusa. Jest nią obecność Boga, który objawia się w wielkich dziełach zbawczych przez swojego Syna. Zapowiedź tej chwały znajduje się w słowach: brat twój zmartwychwstanie. Jednak jest istotny warunek, aby ujrzeć chwałę Bożą, czyli w tym przypadku, aby przejść ze śmierci do życia. Jest nim wiara w Tego, który jest zmartwychwstaniem i życiem: Kto we Mnie wierzy, choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?. Sama obecność Jezusa w Betanii, przy grobie, stworzyła zupełnie nową rzeczywistość nie tylko dla Łazarza, ale i dla zebranych wokół jego grobu. Jezus domaga się wiary, która prowadzi do życia, do zmartwychwstania. Przeciwnie, brak pozytywnej odpowiedzi na pytanie: wierzysz w to? sprowadza śmierć. Los człowieka, dotyczący tego życia, jak i przyszłego, zależy od właściwie podjętej decyzji podczas spotkania z Chrystusem. Dlatego Jezus idzie do Betanii, aby uwierzyli w Niego Jego uczniowie, Marta i Maria, zebrani Żydzi, a także każdy „zaślepiony i niewierzący”. Raskolnikow wszystkich czasów. To wyprowadzenie z grobu Łazarza jest objawieniem chwały Syna Bożego, abyśmy i my uwierzyli w Niego, bo On jest także i naszym zmartwychwstaniem i życiem. W Chrystusie Bóg otwiera nasze groby, groby naszych serc i wyprowadza nas z nich, abyśmy Go już w pełni poznali, to znaczy pokochali całym sercem. W Chrystusie Bóg przywraca do życia nasze śmiertelne ciała. W Chrystusie Bóg wysłuchuje naszego wołania z głębokości i wyprowadza nas na poranek odkupienia, ku tej światłości, gdzie już nikt z nas nie będzie się potykał. Warunkiem jest wiara i życie według Ducha, który w nas mieszka.
Sceneria dzisiejszych czytań może w pierwszym odczuciu wydawać się przerażająca: otwarte groby, kości, całuny śmierci, kamienie, „już cuchnie”, słowem – cała kraina śmierci. To żadnego z nas nie napawa optymizmem. Do grobu nikt z nas nie zagląda dobrowolnie, z ciekawości, bo bardzo szybko i łatwo można się przekonać, że „prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Wszystko to słyszymy w czasie, gdy Wielki Post zbliża się ku końcowi. Jednak Słowo Boże nigdy nie jest dla nas źródłem przerażenia. Śmierć Łazarza jest zapowiedzią innej śmierci – tej z Wielkiego Piątku, śmierci samego Jezusa. Tym bardziej jego wskrzeszenie jest zapowiedzią wskrzeszenia Syna Bożego i zapowiedzią otoczenia Go pełnią chwały. Dlatego już w dzisiejszą niedzielę, gdy przy ołtarzu widzimy zasłonięty krzyż, przebija światło naszego zmartwychwstania i również my słyszymy głos skierowany do każdego z nas: wyjdź z grobu. To znaczy, że śmierć nie ma ostatniego głosu w naszym życiu.