ks. Andrzej Najda
Poznać Jezusa
Dzisiejsza IV niedziela Wielkiego Postu zwana Laetare (od łac. raduj się) wzywa nas, abyśmy również w okresie umartwienia i przygotowania do Świąt Zmartwychwstania Pańskiego nie zapominali o radości. Podobnie jak w poprzednie niedziele, tak i w dzisiejszej Ewangelii Jezus objawia się światu i pokazuje mu, kim jest. Jego Przemienienie na górze Tabor miało wzmocnić wiarę uczniów przed czekającymi ich bolesnymi i trudnymi doświadczeniami Wielkiego Tygodnia. W rozmowie z Samarytanką Jezus wyznał, że jest zapowiadanym „Mesjaszem, zwanym Chrystusem” (por. J 4,25n). Widząc zaś niewidomego z dzisiejszej Ewangelii, powie do swoich uczniów: „Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata” (J 9,5) i dokona cudu uzdrowienia.
Jednakże mimo objawiania się światu poprzez słowa i znaki, nie wszyscy uwierzyli w Niego. Nie inaczej jest i w naszych czasach. Wiele osób nie przyjmuje wiary w Jezusa Chrystusa. Często spotykamy się z jawnym i publicznym ignorowaniem Go, ośmieszaniem, lekceważeniem, obelgami czy wręcz odrzucaniem Jego miłości i nauki. Ludzie, którzy postępują w ten sposób, żyją tak, jakby Boga nie było, jakby On w ogóle nie istniał. Ich postawy wobec Jezusa wypływają prawdopodobnie stąd, że nigdy nie spotkali, a więc i nie poznali Jezusa. Bo kim właściwie jest Jezus? Kim jest On dla Ciebie? Czy naprawdę Go znasz? Co mógłbyś o Nim powiedzieć komuś, kto nigdy o Nim nie słyszał? Swoistą zachętę - wezwanie do osobistej odpowiedzi na te i tym podobne pytania stanowi opis uzdrowienia niewidomego od urodzenia, który usłyszeliśmy w Ewangelii.
1. „A ty, co o Nim mówisz?” (J 9,17)
Ewangelista Jan ukazuje nam dziś Jezusa, który nie przechodzi obojętnie obok człowieka, zwłaszcza obok tego chorego, skrzywdzonego, potrzebującego wsparcia czy jakiejś pomocy. On dostrzega nędzę niewidomego od urodzenia i spełnia jego najskrytsze marzenia i pragnienia. Sam natychmiast przejmuje inicjatywę. Nie stawia przy tym zbędnych pytań, nie negocjuje, nie prawi jakichś morałów. Jezus – jak czytamy – „splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny… nałożył je na oczy niewidomego” (J 9,6) i kazał mu obmyć się w sadzawce Siloam. Nie zważa przy tym na żydowski obowiązek świętowania szabatu, bo dla Niego najważniejszy jest człowiek. Jezus nie szuka też chwały czy poklasku i nie czeka na podziękowania.
Jezus dokonuje znaku – uzdrawia niewidomego – i usuwa się na bok. Człowiek, którego wcześniej znano jako niewidomego żebraka, opowiada teraz zaskoczonym i wątpiącym w jego tożsamość sąsiadom oraz innym zdziwionym o tym, co go spotkało, co uczynił mu „człowiek, zwany Jezusem” (J 9,11). On doświadczył Jego Boskiej mocy, choć nie widział Jezusa i nie wie, gdzie On jest (J 9,12). Zaprowadzony do faryzeuszy uzdrowiony człowiek opisuje, w jaki sposób doszło do tego, że przejrzał i odważnie przeciwstawia się ich zarzutom, że Jezus nie jest od Boga. Stwierdza przy tym, że Jezus jest prorokiem (J 9,17). Przy ponownym przesłuchaniu, mimo obelg pod jego adresem ze strony faryzeuszy, wyrazi przekonanie, że Jezus „jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę” (J 9,31).
Ten sam znak – uzdrowienie niewidomego od urodzenia – nie przemawia jednak do faryzeuszy. Na nic się zdają relacje samego uzdrowionego i świadectwo rodziców, którzy potwierdzają tożsamość syna i fakt, że urodził się niewidomy. Serca faryzeuszy są zatwardziałe. Pozostają ślepi i głusi na działanie łaski Bożej. Dla nich Jezus jest grzesznikiem, bo nie zachowuje szabatu (J 9,16.24). Nie dopuszczają żadnych innych argumentów, aby poznać, kim jest Jezus. W której z dwóch postaw wobec Jezusa odnajdujesz bardziej siebie?
2. „Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?” (J 9,35)
Jezus, który dostrzega i uzdrawia niewidomego od urodzenia poucza swoich uczniów i nas wszystkich, że ślepota tego człowieka nie jest karą za grzechy: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże” (J 9,3). Niewidomy, który ma na oczach nałożone błoto ze śliny słucha i wypełnia słowa Jezusa. Bez jakichkolwiek pytań udaje się do sadzawki Siloam, obmywa oczy i zaczyna widzieć. Może odtąd oglądać otaczający go świat i ludzi. Jego akt widzenia – określony został czasownikiem blepein, który oznacza posiadanie wzroku i zdolność widzenia. Jednakże samo takie widzenie nie wystarczy. Trzeba widzieć oczyma wiary.
Jezus, gdy usłyszał, że faryzeusze zelżyli i wyrzucili precz uzdrowionego, szuka owego człowieka, aby doprowadzić go do pełnego widzenia, to jest do widzenia Syna Człowieczego. Widzenie to jako poznanie na płaszczyźnie duchowej, oznacza wiarę w Jezusa Chrystusa (J 9,38). Uzdrowiony, na pytanie czy wierzy w Syna Człowieczego, odpowiada: „A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył?” (J 9,36). Przyjęcie wiary poprzedzać musi bowiem poznanie. Jezus daje się poznać. Odpowiada uzdrowionemu: „Jest nim Ten, którego widzisz i który mówi do Ciebie” (J 9,37). Człowiek ów wyznaje wiarę w Chrystusa i oddaje Mu pokłon.
3. Aplikacja
Jezus, który jest „światłością świata”, zaprasza nas, abyśmy przeszli z ciemności do światłości i abyśmy chodzili w światłości. Podobnie jak w przypadku niewidomego od urodzenia, działa On i w naszych czasach. Objawia się nam poprzez słowa, ludzi i różnego rodzaju znaki, ale nie wszyscy chcą rozpoznać Jego działanie i w Niego uwierzyć. Są jak owi faryzeusze, zamknięci i odporni na działanie łaski Bożej.
Prośmy dziś Jezusa o dar widzenia sercem, abyśmy we właściwym świetle ujrzeli „wielkie rzeczy” (Łk 1,49), których dokonał dla nas Bóg. Wystarczy choćby przypomnieć tu postać Jana Pawła II, którego szóstą rocznicą śmierci wczoraj obchodziliśmy i przygotowujemy się do jego beatyfikacji. Dziękujmy za dar papieża Polaka, wołając za psalmistą: „Chcę dziękować Panu głośno swoimi ustami i chwalić Go w pośrodku tłumów” (Ps 109,30).