Homilia na uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego „B” (20.05.2012)

ks. Piotr Kot

«Idźcie! Jestem z wami!»

Wśród pełnych mądrości, a zarazem prostoty, opowieści z życia Ojców Pustyni znajduje się opowiadanie o abba Izydorze, do którego przyszli uczniowie pytając o najprostszy sposób osiągnięcia zbawienia. Starzec, który całe życie spędził na praktykowaniu surowej ascezy, nie zachęcał do naśladowania jego przykładu, ale odrzekł: «Jeśli szukacie zbawienia, róbcie to, co do niego prowadzi». Każdy człowiek idzie przez życie niepowtarzalną drogą wiary. Jednak zawsze w jej centrum znajduje się spotkanie ze zmartwychwstałym Jezusem Chrystusem. Słowa ojca Izydora zdają się mieć szczególnie doniosłe znaczenie we współczesnym świecie, w którym wielu chrześcijan nie potrafi znaleźć czasu i odwagi na... życie orędziem Zmartwychwstałego. Wielu z nas bardzo łatwo traci z pola widzenia cel, który wyznacza chrześcijańska nadzieja. Dzisiaj, gdy dobiega końca okres wielkanocny, stajemy wobec pytania: Czy możemy już zapomnieć o zmartwychwstaniu Jezusa i Jego orędziu? Skoro On sam «opuścił» ten świat, to czy Jego misja się skończyła? Co powinniśmy teraz czynić my – Jego uczniowie?

 

Bez wiary pozostaje tylko niepewność

Każdy, kto uważnie czyta dzieło świętego Łukasza, może z łatwością dostrzec, że ewangeliczny opis wniebowstąpienia Jezusa różni się od narracji w Dziejach Apostolskich. W Ewangelii święty Łukasz ukazuje apostołów patrzących z entuzjazmem na wywyższenie Jezusa: «[Jezus] został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy» (Łk 24,51-52). W Dziejach Apostolskich panują inne nastroje. Rozdźwięk między dwoma świadectwami tego samego wydarzenia to skutek odmiennej perspektywy teologicznej. W Ewangelii wniebowstąpienie i wywyższenie Jezusa na prawicę Ojca wieńczy Jego ziemską misję i po raz kolejny potwierdza Jego boską tożsamość. Uczniowie, którzy jeszcze nie tak dawno nie wiedzieli co mają myśleć o «ukrzyżowanym Mesjaszu», teraz odczuwają radość i dumę. Ich Mistrz wstępuje tam, skąd przyszedł – do domu Ojca.

Opis wniebowstąpienia w Dziejach Apostolskich zaskakuje zupełnie innym nastrojem panującym w gronie uczniów Zmartwychwstałego. Mogłoby się wydawać, że apostołowie patrząc na wniebowstąpienie Mistrza powinni przeżywać wielką radość. Na ich oczach realizowały się zapowiedzi Jezusa o wejściu do chwały Ojca. Tymczasem dzieje się zupełnie inaczej. Święty Łukasz prezentuje stan ich ducha za pomocą czasownika «atenidzō», który oddaje ideę «wpatrywania się z uwagą i napięciem». Za pomocą tego samego słowa ewangelista opisuje m.in. reakcję Żydów w nazaretańskiej synagodze, w momencie objawienia przez Jezusa swojej tożsamości i posłannictwa (Łk 4,20): «oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione (ēsan atenidzontes)», w oczekiwaniu na dalsze wydarzenia. Wracając do opisu wniebowstąpienia dostrzegamy ten sam, trochę niepewny i pełen napięcia wzrok apostołów: «wpatrywali się z uwagą i napięciem w Jezusa (atenidzontes ēsan), gdy wstępował do nieba». Postawa uczniów jest bardzo zastanawiająca. Jaki jest powód niepewności sercach tych, którzy przecież dobrze znali tajemnicę posłannictwa Jezusa?

 

Wiara wymaga odwagi

Wielu z nas marzy o tym, by osobiście doświadczyć tego, co było udziałem apostołów. Trudno jednak sobie wyobrazić czym było dla nich odejście Jezusa. W jednej chwili poczuli się niczym małe ziarnka gorczycy wrzucone w ogromną przestrzeń świata. Mieli świadomość, że zostali wprowadzeni w największe tajemnice Boga, których nie mogą zatrzymać jedynie dla siebie. Sam Mistrz polecił im zanieść na krańce ziemi Dobrą Nowinę o Jego zwycięstwie nad śmiercią. Dopóki On był z nimi wszystko wydawało się proste. Tymczasem w chwili, gdy jeszcze nie zdążyli się nacieszyć Jego zmartwychwstaniem, On zostawia ich samych z zadaniem, którego nie podjąłby się nawet największy imperator, dysponujący całą armią posłańców. W sercach apostołów pojawiła się niepewność podobna do tej, której doświadczyli tuż po śmierci Jezusa. Jednak wspomnienie tamtych dramatycznych chwil jednocześnie przywoływało na pamięć tajemnicę Pustego Grobu. Potęga działania Boga objawiona w zmartwychwstaniu przywróciła im nadzieję. Skoro Bóg miał tak wielką moc, by wyprowadzić swojego Syna z ciemności grobu, to czy nie zatroszczy się o to, by wieść o tym wydarzeniu dotarła aż na krańce ziemi? Ta myśl, jak również dana im obietnica Ducha, musiały ostatecznie przełamać lęk. Obłok towarzyszący wniebowstąpieniu ich Mistrza, który dobrze pamiętali z Góry Przemienienia oznaczał, że w tej właśnie chwili rozpoczyna się czas nowej «obecności» Pana pośród nich. Zamiast pogrążać się w biernej nostalgii i strachu przed przyszłością postanowili modlić się o interwencję Boga. Zaczynali rozumieć, że On sam jest reżyserem tych wszystkich wydarzeń. Nie pozostało im nic innego, jak tylko oddać się do Jego dyspozycji.

 

Bez światła będzie tylko ciemność

Wniebowstąpienie Jezusa stanowiło jednocześnie koniec i początek pewnych wydarzeń. Z jednej strony było zwieńczeniem ziemskiej misji Syna Bożego, z drugiej natomiast otwierało nowy etap historii zbawienia i dziejów Kościoła. Uczniowie Pana zdawali sobie sprawę, że w momencie, gdy tylko dopełni się adwent oczekiwania na dar Ducha Świętego, będą musieli iść w świat i głosić ludziom nadzieję, która jak światło spłynęła do ich serc w chwili spotkania Zmartwychwstałego. Apostołowie nie udawali herosów wiary. Oni, którzy spędzili z Jezusem kilka lat życia, a później otrzymali Jego Ducha, tak samo jak każda inna osoba doświadczali ograniczeń. Wiedzieli, że tajemnice Boga przewyższają możliwości ludzkiego poznania (Ef 3,17-19). Wiara wymaga ciągłego wysiłku oraz zaangażowania rozumu, woli i serca.

Echo wewnętrznego doświadczenia apostołów i pierwszych wspólnot Kościoła rozbrzmiewa w słowach świętego Pawła, pisanych prawdopodobnie z rzymskiego uwięzienia (Paweł znajduje się w areszcie domowym). Przychodząca na pamięć ciemność więziennej celi z wcześniejszych lat podsuwa mu na myśl piękne i trafne metafory. Apostoł modli się za Efezjan, by nieustannie otwierali «oczy swych serc» na światło płynące «z góry». Ono bowiem pozwala przebić się przez mrok materii i widzieć tajemnice Boga. Zastosowana przez Pawła forma czasownika «fōtidzō» (oświecać) wyraża pragnienie, by ci, którzy poprzez głoszenie Ewangelii otrzymali nadzieję życia wiecznego z Jezusem, nie pozwolili odebrać sobie tej perły. Apostoł dobrze znał niebezpieczeństwa płynące ze strony fałszywych proroków oraz nienawiść do Kościoła. Ale jednocześnie wiedział, że bez światła płynącego od zmartwychwstałego Pana, świat pogrąży się w ciemności. Z tego powodu zachęca swych uczniów, by niczym pochodnie oświecali panujący wokół nich mrok. Czynić siebie samego oraz każdego innego człowieka uczniem Jezusa i przyjacielem Boga, to jedyna misja, którą chrześcijanom wszystkich czasów zostawił Jezus Chrystus.

 

Aplikacja

(1) Orędzie o zmartwychwstałym i uwielbionym Jezusie stanowi podstawowe źródło wiary i nadziei każdego z nas. Warto zastanowić się nad tym, w jaki sposób oddziaływało ono na nasze życie w ciągu kilku tygodni, które dzielą nas od świąt wielkanocnych? Czy nie powróciliśmy do «dawnych» wad i przyzwyczajeń, z którymi walczyliśmy w Wielkim Poście?

(2) Najważniejszym zadaniem chrześcijan jest głoszenie Ewangelii słowem i życiem. Jak włączamy się w tę misję w naszych rodzinach i środowiskach życia? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że bez światła naszej wiary świat pogrąży się w ciemności?

(3) Po wniebowstąpieniu Apostołowie modlili się o dar Ducha Świętego, bo wiedzieli, że bez Jego mocy nie będą w stanie spełnić swej misji. Czy modlimy się codziennie o dar Ducha Świętego? Czy znamy na pamięć jakąś modlitwę do Ducha Świętego?