Ks. Ryszard Kempiak SDB
LICZY SIĘ WIARA
Biblia przekazuje przekonanie, że pokuta nie jest wyłącznie ani przede wszystkim dziełem człowieka. Chociaż podejmuje ją człowiek, u jej początków jest łaska Boża, która przesądza o skuteczności pokuty. Warunkiem jest wyznanie winy oraz skrucha, której towarzyszą zewnętrzne akty świadczące, że naprawdę dokonała się szczera i głęboka zmiana usposobienia. Pokuta i nawrócenie stanowią zasadniczy wymóg szczerego pojednania z Bogiem. A podstaw wszystkiego jest WIARA.
1. Ty jesteś tym człowiekiem (2 Sm 12,7)
Pierwsze czytanie z Drugiej Księgi Samuela nawiązuje do występku Dawida, kiedy to z Batszebą, czyli z żoną Uriasza Chetyty, dopuścił się cudzołóstwa. Zło odbiera człowiekowi rozum, wymieniając go na przebiegłość i spryt. Gdyby Dawidowi udał się podstęp, zapewne nigdy nie okazałby skruchy. Byłby raczej zadowolony, że wszystko potoczyło się zgodnie z planem. Dawid nie brał pod uwagę faktu, iż podeptał Boże przykazanie. Druga Księga Samuela nie pozostawia wątpliwości: „Postępek jednak, jakiego dopuścił się Dawid, nie podobał się Panu.” Znamienne, że Dawid, aby zostać duchowo uleczony, potrzebował obecności i pomocy innego człowieka. Był nim prorok Natan, który uświadomił królowi, że jego występek nie poszedł w zapomnienie i nie ujdzie bezkarnie. Dawid mocno zareagował na słowa proroka Natana. Wypowiedział tylko jedno słowo, jedyne, które było wyzwalające: „Zgrzeszyłem przeciw Bogu”. Potężny, mądry król Dawid ukorzył się przed Bogiem, a Bóg wybaczył mu jego nieprawość. Jest to jeden z wielu przykładów Bożego miłosierdzia, daleka zapowiedź Jezusowej nauki o grzechu i przebaczeniu. Bywają ludzie, którzy powiadają, że Bóg Starego Testamentu to Bóg okrutny. Bóg Starego i Nowego Testamentu to ten sam Bóg, który miłosiernie ofiaruje przebaczenie nawet największemu grzesznikowi, wystarczy tylko, że on zrozumie i przyjmie, że to on właśnie jest grzesznym człowiekiem.
2. Wiara usprawiedliwia
Św. Paweł – po spotkaniu z Chrystusem pod Damaszkiem – zrozumiał, że nikt nie może sam urzeczywistnić własnej doskonałości. Może jedynie liczyć na miłosierdzie Boże. Paweł odwołał się do Dawida, oznajmiając, że żaden człowiek nie jest zdolny uwolnić się od własnych grzechów. Tu trzeba zdać się na Boga. Trzeba Bogu zaufać. Trzeba przyjąć przez Boga polecony środek: wiarę w Jezusa Chrystusa. Życie chrześcijańskie nie polega na zachowaniu Prawa, lecz na zjednoczeniu z Synem Bożym: „Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”.
3. Umiłowała bardzo, dlatego Bóg odpuścił jej liczne grzechy
Ewangelia o grzesznej kobiecie stanowi syntezę Jezusowej nauki o grzechu i przebaczeniu (Łk 7,36-50). Rozpoczyna się od opisu uczty, na którą został zaproszony Jezus. Zwyczaj goszczenia wędrownych nauczycieli w domu na posiłku po nauczaniu w synagodze był na Wschodzie ogólnie przyjęty. Tak mogło być i w tym przypadku. Zaproszenie faryzeusza wynikało prawdopodobnie z chęci poznania tego niezwykłego „nauczyciela”. Uroczystym biesiadom nadawano znamię pewnej widowiskowości, która nie wykluczała obecności obcych - oczywiście w charakterze widzów.
Kobieta, która pojawia się tutaj, nazwana jest przez Ewangelistę - grzesznicą. Łukasz zna termin „nierządnica” (por. 15,30), tu jednak wyraźnie używa określenia „grzesznica”. Rzeczownik „grzesznica”, oznacza człowieka, który pobłądził na drodze Bożych przykazań, czyli w pewnym sensie każdego z nas. Grzech więc nie jest tu już winą, której - jak uważano - można się pozbyć przez nazbieranie pewnej ilości dobrych uczynków, lecz opuszczeniem Boga. Łukasz jednocześnie wyraża tu myśl o przebaczeniu. Odpowiada ona w szczególny sposób teologicznym zainteresowaniom ewangelisty, który tematowi przebaczenia poświęca więcej uwagi niż inni. Akcentuje jednocześnie, że miłosierdzie Jezusa wobec grzeszników jest tak wielkie i niewyczerpane, że zawsze, ilekroć ktoś żałuje za swoje grzechy, dostępuje przebaczenia. Można powiedzieć, że przebaczenie niejako wyprzedza wszelkie działania grzesznika, ponieważ jest łaską darmo daną. Bóg jednak domaga się nawrócenia. Taką właśnie drogę przebyła grzeszna kobieta, która przychodzi do Jezusa - za Jego pośrednictwem sam Bóg odpuszcza jej grzechy. Jezus występuje tu bowiem nie tylko jako głosiciel królestwa Bożego, ale i jako ten, który realizuje obietnicę Bożego przebaczenia dla grzesznej ludzkości.
Przybycie owej bezimiennej kobiety zakłada, że ona wie, kim jest Jezus i że ona już odwróciła się od swego grzesznego życia. Spotkanie kobiety z Jezusem dokonuje się w tak naturalny sposób, że można przypuszczać, iż wcześniej miało miejsce jakieś nieznane wydarzenie dotyczące kobiety. A może jest to scena wdzięczności grzesznicy, która doświadczyła Jezusowego przebaczenia podczas jakiegoś wcześniejszego spotkania?
Samo zachowanie grzesznej kobiety było dla otoczenia niewątpliwie zaskakujące. Łukasz opisuje dokładnie jej gesty - bardzo śmiałe, zważywszy na obecnych uczestników uczty: „Stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi [...]”. Ewangelista dobiera bardzo precyzyjnych słów dla opisu sytuacji, zwłaszcza dla opisu niezwykłego gestu rozpuszczenia włosów: „[...] i włosami swej głowy wycierała je [...], całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem [...]”. Rozwiązanie włosów przez żydowską kobietę było czymś nieprzyzwoitym (u rabinów powód do rozwodu). W tym wypadku świadczyłoby o tym, że kobieta zapomniała o wszystkich z wyjątkiem Jezusa. Całowanie stóp i ich namaszczanie są tu oznakami szacunku właściwymi w stosunku do kogoś, kto jest rozpoznany jako Zbawiciel.
Ileż w tym momencie było gorszących czynności w oczach faryzeusza, który znał tę kobietę. Gdyby Jezus był prorokiem! Ale nie jest nim - teraz to jasne. Nie uniknął splamienia przez „tego rodzaju” kobietę!
Jezus wszystko widział i słyszał. Widział gesty kobiety. Odczytał też skryte myśli faryzeusza. Z bezgranicznym taktem, dla odwrócenia oczu zgorszonych współbiesiadników od tej schylonej kobiety, zwraca je ku sobie, opowiadając przypowieść o dwóch dłużnikach. Zwraca uwagę na większą miłość, do której zdolni są najwięksi grzesznicy, ponieważ są bardziej świadomi tego wszystkiego, co im zostało darowane. Jak zwykle Jezus kończy pytaniem, aby doprowadzić słuchacza do osądzenia siebie samego: „Który z tych dwóch będzie go bardziej miłował?” Biblia nie zna słowa: dziękować; mówi: miłować. Chodzi tutaj o miłość z wdzięczności.
Jezus konfrontuje zachowanie kobiety i faryzeusza. Ówczesna gościnność domagała się, aby gościowi podano wodę do obmycia zakurzonych stóp (chodzono w sandałach lub boso). Wymagała też, by gospodarz powitał gościa pocałunkiem i skropił wonnym olejkiem jego włosy i brodę. Faryzeusz, w przeciwieństwie do kobiety, zaniedbał tych oznak gościnności. Jezusowi nie chodziło o skarcenie faryzeusza z powodu zaniedbanych form gościnności, ale o podkreślenie wielkiej miłości kobiety, która ujawniła się w jej zachowaniu. Stąd Jego słowa: „Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje” (w. 47).
Przypowieść wyraźnie wskazuje na przebaczenie jako przyczynę miłości. Tak jak ów dłużnik, któremu darowane zostały większe długi, większą okazuje wdzięczność i miłość niż ten, któremu mniej darowano, tak również ta grzesznica tak bardzo manifestuje swoją miłość, ponieważ przebaczono jej wiele grzechów.
Jezus zwrócił się do kobiety: „Twoje grzechy są odpuszczone”. Stwierdzenie to dało kobiecie pewność, że to Bóg ma z nią do czynienia w Jezusie. Taka postawa Jezusa wywołała sprzeciw biesiadników. Zaczęli pytać: „Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?” (w.49). Pytanie pozostało bez odpowiedzi. Odpowiedź niejako pozostawiona jest czytelnikowi. Jezus natomiast znowu zwrócił się do kobiety i ukazał ostateczny sens wydarzenia. Została ona „ocalona” przez swoją wiarę: „Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!” (w. 50). Jest tu podany motyw, który na początku pchnął kobietę do poszukiwania Bożego przebaczenia.
Ewangelia dzisiejsza kończy się wzmianką Łukasza o kobietach, które towarzyszyły Jezusowi w drodze. Spośród kobiet trzy zostały wymienione z imienia: Maria, zwana z Magdali, Joanna, żona Chuzy oraz Zuzanna. Łukasz mówi, że „im służyły tym, co posiadały”. Oznacza to, że Jezus i Dwunastu tworzyli już określoną grupę. Wzmianka o kobietach to także dowód na to, iż również kobiety mają prawo do „pójścia za” Jezusem. Dzisiaj ten fakt wydaje się być może oczywisty, ale w czasach Jezusa próba dopuszczenia kobiet do nauczania religijnego (w formie pasywnej, a tym bardziej aktywnej) musiała niewątpliwie kolidować z szeroko rozpowszechnioną mentalnością o drugorzędnej roli kobiety w społeczeństwie. Łukasz, który poświęca sporo uwagi kobietom w swojej Ewangelii okazuje szczególną wrażliwość na geniusz kobiety i wymienia najwięcej postaci kobiecych. Łukasz jednak nie wspomina o tym, że uczennice Jezusa otrzymały od Niego zadanie głoszenia królestwa Bożego. Lecz w oparciu o to nie należy zaraz wyciągać (błędnego) wniosku, iż kobietom nie przysługuje do tego prawo. Nic podobnego. Pójście za Jezusem łączy się bowiem nierozerwalnie z zadaniem głoszenia królestwa Bożego (por. dalej 9, 60.62). Z tego obowiązku nikt nie może być zwolniony, tym bardziej ze względu na płeć. Jeżeli zatem w trakcie ziemskiej misji Jezusa kobiety posiadały już potencjalne prawo wzięcia udziału w misji głoszenia królestwa Bożego, w okresie popaschalnym owa możliwość zaczęła się stopniowo urzeczywistniać.
Wszyscy jesteśmy wezwani do wzięcia udziału w nowej ewangelizacji. Głośmy wszystkim Dobrą Nowinę o Bogu, który przebacza i wyzwala, który objawił swoje pełne miłosierdzia oblicze w Jezusie Chrystusie. Liczy się przede wszystkim WIARA…