ks. Piotr Kot
O ludziach adwentu, którzy widzą dalej i głębiej…
Świętej Teresie Benedykcie od Krzyża do spotkania z Jezusem przyszło dojrzewać pośród najbardziej dramatycznych wydarzeń w całych dziejach ludzkości: w czasach, gdy swą moc zaczęły pokazywać dwie wielkie bestie nazizmu i komunizmu. W takich okolicznościach w jednym ze swoich dzieł pisała: «Nasze czasy, coraz cięższe, kiedy zawodzi już wszystko inne, ostatni ratunek widzą w ukrytych źródłach». W ustach Świętej Karmelu «ukrytymi źródłami» są strumienie nadziei, które spływają do serc ludzi wprost z przebitego boku Jezusa. One stanowią lekarstwo na egzystencjalny lęk.
Na początku adwentu, w atmosferze oczekiwania na powtórne przyjście Pana, chcemy sobie uzmysłowić fakt, że również pośrodku pustyni współczesnego świata można znaleźć oazy tętniące życiem. Dochodzi się do nich drogami wiary. U kresu wędrówki odkrywa się źródła nadziei. Adwent zaprasza do tego, by z tych strumieni czerpać siłę do życia, którego nie pokona śmierć.
1. «Szalona» nadzieja Jeremiasza
Rok 586 przed Chr. wyznacza najbardziej dramatyczny moment w dziejach Izraela. W tym czasie ekspansja imperium babilońskiego na ziemiach Bliskiego Wschodu osiąga punkt szczytowy. Po pokonaniu potęgi asyryjskiej przyszedł czas na słabe politycznie, gospodarczo i moralnie niewielkie państwo ze stolicą w Jerozolimie, od kilku lat złączone przymierzem z wrogim Egiptem. Oddech niszczycielskich wojsk dowodzonych przez wielkiego wodza chaldejskiego Nabuchodonozora jest coraz mocniej odczuwalny na terytorium królestwa Judy. W takich okolicznościach prorok Jeremiasz próbuje raz za razem przywrócić stabilizację w państwie nawołując do restauracji paktu z władcami babilońskimi. Mając szczególne poznanie płynące z zażyłej relacji z Bogiem Izraela próbuje on swoich współziomków wydobyć z błogiego letargu. Jeremiasz dostrzega złudne nadzieje, którymi fałszywi prorocy karmią Naród Wybrany. Od dłuższego czasu w społeczności żydowskiej funkcjonuje przekaz religijny o bezwzględnym posłuszeństwie Boga wobec człowieka. Gwarantem takiego stanu rzeczy miałoby być przymierze, którym Pan związał się przed wiekami z Izraelem. Fałszywi prorocy głoszą jednostronne zobowiązania: oto Bóg musi się wywiązać ze swoich obietnic nawet wówczas, gdy druga strona kontraktu, czyli Naród Wybrany, łamie warunki «umowy». Jeremiasz nie zgadza się z taką wizją przymierza i wzywa Izrael do odwrócenia się od bożków i wejścia na drogę wiary, sprawiedliwości i prawdy. Nawrócenie stanowi jedyną gwarancję odzyskania przyjaźni z Bogiem i zapewnia Jego opiekę. Prorok woła: «Nie ufajcie słowom kłamliwym głoszącym: Świątynia Pańska, Świątynia Pańska, Świątynia Pańska. Albowiem jeśli naprawdę poprawicie wasze postepowanie i jeżeli będziecie się kierować wyłącznie sprawiedliwością jeden wobec drugiego (…) wtedy pozwolę wam mieszkać na tym miejscu» (Jr 7,4-7).
Głos Jeremiasza trafia jednak w próżnię, czego konsekwencją jest ekspansja Nabuchodonozora, upadek świętego miasta Jerozolimy i zbezczeszczenie świątyni w 586 roku przed Chr. Izraelici nie tylko tracą fundament swojej nadziei, ale również zostają deportowani w głąb wielkiego imperium babilońskiego. W takich okolicznościach Bóg będący wierny przymierzu oraz swojemu słowu, posyła Jeremiasza z nową misją: przemienia go w «proroka pocieszenia».
Jeremiasz jest naocznym świadkiem oblężenia Jerozolimy. Słyszy złowrogi dźwięk ostrzonych mieczy oraz jęki konających braci. Pośród takiej scenerii posłuszny słowu Pana dokonuje symbolicznej transakcji i kupuje pole znajdujące się na okupowanych terenach (Jr 32). Jego irracjonalny czyn ma charakter profetyczny. Prorok jest pewny tego, że kiedyś będzie mógł zebrać plony z nabytej ziemi. Bóg nie pozwoli szydzić ze swoich dzieci i już niedługo «sprowadzi na nie wszelkie dobro» (32,42). Pan wzbudzi Potomka, który spełni obietnicę błogosławieństwa i każdemu, kto jest z Nim złączony przymierzem wiecznym, zapewni bezpieczeństwo w królestwie sprawiedliwości (33,14-15). Jeremiasz widzi dalej i głębiej. Prorok nie poddaje się lękom i zwątpieniu. On doskonale wie, że Bóg Izraela jest Panem życia i dawcą prawdziwego dobra.
2. Czekając aż zakwitnie świat…
Nadzieja na szybkie dopełnienie dziejów ludzkości i odnowę kosmosu, złączona z zapowiedzią powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa, była niezwykle żywa w pierwszych wspólnotach Kościoła. Świadectwem tego są słowa, które apostoł Paweł kieruje do wspólnoty w Tesalonikach. Apokaliptyczne wizje ewangeliczne, zapowiadające niezwykłe wydarzenia w czasach ostatecznych, budziły w sercach wierzących nie tyle lęk, co raczej oczekiwanie na objawienie się Bożej sprawiedliwości. Widać to dobrze w narracji Łukasza, który w swym tekście ukazuje działania i stany trzech podmiotów: kosmosu, ludzi należących do potęg tego świata oraz uczniów Jezusa.
Kosmos stanowi arenę, na której rozegra się sąd Boży. Czasy ostateczne to dla świata okres oczekiwania na jego finalne przeobrażenie. Stworzenie odzyska piękno utracone na skutek grzechu pierwszych rodziców. Pan Jezus przyrównuje wyczekiwany etap odnowienia kosmosu do lata, gdy rośliny obudzone z zimowego snu stają się zielone i wydają słodkie owoce (Łk 21,30).
Drugim podmiotem, o którym mówi Jezus, są ludzie «zamieszkujący całą ziemię» (21,35). Mówiąc o nich przywołuje On na pamięć proroctwo Izajasza zapowiadające zagładę tych, którzy odznaczają się niewiernością wobec Prawa Bożego i Jego przykazań oraz łamią przymierze zawarte z Bogiem (Iz 24,5.17). Dla «mieszkańców ziemi», którzy odrzucają władzę Boga nad światem, czasy ostateczne wypełnia notoryczny lęk przed końcem. Gdy bowiem przeminie «ten świat», przeminie bezpowrotnie ich krótkotrwałe szczęście.
Ostatnim podmiotem, do którego odnosi się Pan zapowiadając paruzję i sąd, są Jego uczniowie. Czekając na wypełnienie się czasu przyjmują oni zupełnie odmienną postawę niż «mieszkańcy tej ziemi». Uczniowie Jezusa mają oczekiwać na Jego przyjście «wyprostowani i z podniesionymi głowami» (21,28). Pojawiający się w proroctwie czasownik «wyprostować się» (anakyptō) jest aplikowany przez ewangelistę Łukasza do człowieka wolnego od wpływu zła. W 13. rozdziale Ewangelii jest mowa o kobiecie, którą duch niemocy trzymał na uwięzi, tak że przez osiemnaście lat «nie mogła się wyprostować» (13,11). Wyprostowana postawa uczniów Jezusa oczekujących na paruzję to czytelny znak wiary w zmartwychwstanie.
Chrześcijan nie przerażają dramatyczne wydarzenia czasów ostatecznych, degradacja ziemi i naruszanie ustalonego porządku w tym świecie. Oni bowiem nie są sługami duchów, które nakładają swym wyznawcom jarzmo zniewolenia i prowadzą do bezsensownej śmierci. Panem chrześcijan jest Jezus Chrystus, Zwycięzca śmierci i Odkupiciel stworzenia. Kto w Nim pokłada nadzieję, ten nie zna uczucia lęku. Kto jest «zakorzeniony w Panu», ten idzie w stronę zmartwychwstania.
3. Aplikacja
a) Adwent jest miniaturą życia. Przypomina on o tym, że kiedyś nadejdzie chwila rozstania się z tym światem i trzeba będzie stanąć przed obliczem Boga. W związku z tym rodzi się pytanie: «Z czym stanę przed Bogiem?»
b) Chociaż adwent jest czasem radosnego oczekiwania na przyjście Pana, to trzeba go przeżywać w postawie czujności i modlitwy (Łk 21,36). Jezus wzywa swoich uczniów do wewnętrznej koncentracji, by nie pozwolić sobie włożyć na ramiona jarzma jakiegokolwiek zniewolenia. W związku z tym trzeba zapytać siebie o to, co rodzi w nas lęki na myśl o sądzie Bożym? Czy jesteśmy ludźmi wewnętrznie wolnymi? Czy służymy wyłącznie Jezusowi Chrystusowi, czy też postawiliśmy ołtarze innym bożkom
c) Ostatnie pytanie, które rodzi się na początku adwentu, to pytanie o nasze świadectwo chrześcijańskiej wiary i nadziei. W Roku Wiary warto przeżyć czas adwentu jako wezwanie do zadania sobie trudu, by zaprosić do głębokiego i odpowiedzialnego przeżywania relacji z Bogiem tych, którzy żyją obok nas.
Pan z pewnością przyjdzie. Oby wtedy mógł być dumny z tego, co dokonała w nas wiara w Niego!