ks. Rajmund Pietkiewicz
I kto tu postępuje niesłusznie?
1. Na pewno wiele razy słyszeliśmy narzekania ludzi na Boga. Dlaczego ludzie narzekają? Dlaczego na Boga się skarżą? Najczęstszym powodem jest występowanie zła w świecie, szczególnie, gdy dotyka ono niewinnych, a zwłaszcza nas samych. Gdy dzieje się zło lub niesprawiedliwość często pytamy: A gdzie był Bóg? Dlaczego nic nie zrobił? Dlaczego nie zatrzymał zła? Dlaczego niewinni giną? Dlaczego Bóg pozwala, aby nieprawi tryumfowali? Potrafimy również posądzać Boga o niesprawiedliwość, gdy myślimy o Jego miłosierdziu, które mógłby okazać naszym krzywdzicielom. Nie zawsze potrafimy sobie wyobrazić, że do nieba, oczywiście obok nas, mogliby się dostać ci, którzy nas skrzywdzili. Pragniemy Bożego miłosierdzia dla siebie, ale już nie zawsze dla innych.
Pretensje wysuwane przez ludzi współczesnych wobec Boga nie są czymś nowym. Znajdują się one także w Biblii. Na przykład w dzisiejszym pierwszym czytaniu (Ez 18, 25-28) prorok Ezechiel przytacza oskarżenia wysuwane wobec Boga przez sobie współczesnych Izraelitów (VI w. przed Chr.). Ludzie uważali, że „sposób postępowania Pana nie jest słuszny”. Dlaczego? Bo Bóg nie sądzi na podstawie obliczeń „średniej” z ludzkiego życia. Jeśli ktoś był sprawiedliwy (tzn. zachowywał Boże Prawo), ale odstąpił od swojej sprawiedliwości prowadząc grzeszne życie, to umrze z powodu grzechów, które popełnił. I odwrotnie: jeśli ktoś był nieprawy, ale w pewnym momencie się nawrócił, to zachowa swoje życie. Bóg mu przebaczy i nie poczyta mu jego grzechów. Taka postawa Boga wydawała się ludziom współczesnym Ezechielowi niesprawiedliwa. Spróbujmy się zastanowić dlaczego Bóg ma taki właśnie „sposób postępowania”.
2. Oczekując od Boga, aby oceniał nas na podstawie jakiejś średniej z naszego postępowania zapominamy o tym, że Bóg jest Osobą. W naszej relacji do osoby najistotniejsze jest to, co dzieje się dzisiaj. Jeśli mięliśmy nieprzyjaciela, ale pojednaliśmy się w nim i nieprzyjaźń ustąpiła miejsca normalnym, a może nawet przyjacielskim relacjom, to historia naszej wrogości nie ma dziś większego znaczenia. I odwrotnie: jeśli małżeństwo żyło w zgodnie i harmonii, ale w relacje małżonków wkradł się grzech, który rozbił ich jedność, poranił i oddalił od siebie prowadząc np. do rozpadu związku małżeńskiego, to tak naprawdę stan pokoju i harmonii nie ma dziś większego znaczenia. Tak właśnie funkcjonują relacje między osobami. Bóg także jest Osobą.
Do podobnych wniosków prowadzi również lektura dzisiejszej perykopy z Ewangelii (Mt 21,28-32). Jezus opowiada krótką przypowieść o Ojcu, który posyłał swoich synów do pracy w winnicy. Pierwszy z nich zadeklarował swoją gotowość, ale do winnicy nie poszedł. Drugi najpierw się zbuntował, ale po zastanowieniu opamiętał się, poszedł i wykonał pracę. Wolę ojca wypełnił drugi syn. Jezus wyjaśnia słuchaczom znaczenie przypowieści: „Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby uwierzyć”. Pierwszy syn oznacza słuchaczy Jezusa, arcykapłanów i starszych ludu, którzy teoretycznie byli gotowi do pełnienia woli Boga, znali Pisma, ale gdy Bóg posłał poprzednika Jezusa – Jana Chrzciciela przygotowującego Żydów na przyjście Jezusa, nie uwierzyli mu. A przecież wolą Boga Ojca było właśnie to, aby ludzie uwierzyli w Syna (por. J 6, 28-29). Nawet później, gdy Jezus już rozpoczął swoją działalność, arcykapłani i starsi ludu odrzucili Go. Byli świetnymi egzegetami i znawcami Pism, szukali w nich Bożej woli, ale nie potrafili wejść w relację z Osobą Jezusa i odrzucili Go. Celnicy i nierządnice nie znali Pism tak dobrze, jak arcykapłani i starsi, ale za to odpowiedzieli nawróceniem na głos Jana Chrzciciela, a gdy przyszedł Jezus uwierzyli Mu i wchodząc w relację z Nim wypełnili wolę Boga.
Obydwa czytania pokazują bardzo wyraźnie, że budowanie właściwej relacji z Bogiem polega przede wszystkim na odkryciu, że jest On Osobą. Wzorem dla nas jest postawa samego Jezusa wobec Ojca. Jezus w dzisiejszym drugim czytaniu (Flp 2, 1-11) nazywany jest sługą, który całym sercem szukał woli Ojca i wypełnił ją składając siebie w ofierze. Nasza relacja z Bogiem ma być budowana właśnie na wzór relacji Jezusa do Ojca. Co więcej, w relację z Ojcem wchodzi się poprzez wejście w relację z Osobą Jezusa, którego uznaje się za autentycznego Pana swojego życia.
3. Czy więc sposób postępowania Pana jest niesłuszny? Czy to może raczej nasze postępowanie jest przewrotne? Tak często traktujemy Boga, jak przedmiot. Spełniamy z przyzwyczajenia praktyki religijne, zaliczamy kolejne sakramenty, nawet słuchamy w niedzielę Bożego słowa, ale Osoby Boga nie znamy. Prawdziwe nawrócenie zaczyna się właśnie od odkrycia, czasem bardzo gwałtownego, prawdy o tym, że Bóg jest Osobą.
W tej chwili uczestniczymy w Eucharystii. Dlaczego przyszliśmy na tę Eucharystię? Z obowiązku? Z przyzwyczajenia? Czy szukamy dziś, tutaj, żywej osoby Boga i Jego Syna. Podejmijmy dziś wysiłek, prośmy Ducha Świętego, aby pozwolił nam odkryć kim jest naprawdę jest Bóg.