Homilia na XXV Niedzielę Zwykłą "B" (20.09.2015)

ks. Mariusz Szmajdziński

JAK ZOSTAĆ PIERWSZYM?

Umberto Eco w książce „Cmentarz w Pradze”, charakteryzując pewien naród (celowo nie wymieniam jego nazwy), napisał, że jego mieszkańcy chcą być we wszystkim pierwsi. Nawet wtedy, gdy są wymieniane wady. Mówią oni wówczas: „No tak, ale my, …, mamy wady jeszcze większe…”. My, uczniowie Jezusa, mamy przodować w miłości. By to osiągnąć nasz Mistrz wskazuje nam wyraźnie drogę do zajęcie w tym wymiarze pierwszego miejsca: Jeśli kto chce być pierwszym, niech…. Jak jednak trudno przyjąć to pouczenie pokazują czytania przed Ewangelią, wskazując na brak mądrości i eskalację wojen i kłótni. Stanowią one swoiste mądrościowe traktaty, które próbują przywrócić porządek w wymiarze indywidualnym i społecznym, aby otworzyć drogę do słów prawdziwej Mądrości, którą jest Jezus.

1. Brak miłości w życiu indywidualnym

Księga Mądrości ukazuje człowieka sprawiedliwego, który jest mądry, to znaczy dobry. W dzisiejszym czytaniu musi stanąć on w obliczu zła, i to zła czynionego wręcz z premedytacją. Jest to zderzenie syna Bożego, a więc człowieka wiary, z cynizmem i bezprawiem. Jednak sprawiedliwy, ufając Bogu, wie, że będzie ocalony. To jest jego główny atut w konfrontacji z bezbożnymi. Ci ostatni to ludzie bezwzględni i źli, nie dopuszczają myśli, że jest życie po śmierci; więcej, że jest wieczna nagroda za szlachetność. Sam sprawiedliwy stał się dla nich wyrzutem sumienia: wypomina nam błędy naszych obyczajów. Nietrudno zauważyć wielkie podobieństwo owego syna Bożego do jedynego i prawdziwego Syna Bożego, czyli Jezusa Chrystusa, jak również owych bezbożnych do bluźnierców spod krzyża. Jezus wiele razy oskarżał ich o łamanie prawa, zabijanie proroków, odrzucanie prawdziwej mądrości. Oni natomiast, po swojej naradzie, wydali Go na śmierć haniebną. Tak samo wszystkie bluźnierstwa wypowiedziane pod krzyżem odpowiadają złorzeczeniom bluźnierców z pierwszego czytania. Owe bluźnierstwa i złe knowania, choć są wypowiadane pod adresem syna Bożego, to tak naprawdę dotykają samego Boga. Bo czymże one tak naprawdę są? Jest to jedno wielkie wystawianie Pana Boga na próbę. Z sarkazmem pytają się – czy Bóg ujmie się za sprawiedliwym i czy wyrwie go z ich ręki? Co to w praktyce oznacza? Nic innego, jak to, że są mocniejsi od Boga. Paradoksalnie ich złe knowania sprawdziły się w całej pełni. Odpowiedzią Syna Bożego na obelgi i katusze była Jego łagodność i cierpliwość. Zapewne każdy z nas doświadczył także złośliwości ze strony drugiego człowieka, być może całkiem nam bliskiego. Wypowiadane pod naszym adresem bluźnierstwa zawsze pozostaną dla nas katuszą. Powstaje jednak pytanie, jaka jest nasza reakcja na takie zło. Czy szukamy ratunku w Bogu czy na miarę naszych możliwości, albo może ponad nasze możliwości, podejmujemy zemstę?

Człowiek sprawiedliwy wie, gdzie trzeba szukać ratunku i kto jest dla niego najlepszym wzorem. Jest nim Jezus Chrystus, który dzięki całkowitemu zawierzeniu w synowskim posłuszeństwie został ocalony. To czytanie z Księgi Mądrości jest dla nas piękną, lecz trudną lekcją, abyśmy w obliczu wszelkich naszych przeciwności, zawsze pamiętali, że Bóg jest nieskończenie większy niż wszelka potęga zła i że jako dzieci Boże również zostaniemy ocaleni.

2. Brak miłości w życiu społecznym

Podobny rozdźwięk między mądrością i sprawiedliwością a bezprawiem i pożądaniem pojawia się w drugim czytaniu. Tym razem w wymiarze już bardziej społecznym. Mądrość, o której mówi Jakub, pochodzi z góry, to znaczy od Boga. I znów nie jest to jedynie mądrość jako wiedza o świecie, lecz jest to mądrość praktyczna, pokazująca jak dobrze żyć na tym świecie: mądrość… skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców. W naszym życiu z tymi dobrymi owocami bywa bardzo różnie. Widzimy bowiem, że obok wspomnianego przez Jakuba owocu sprawiedliwości pojawia się i to, co bez żadnej przesady możemy nazwać chwastem. To wszelkie bezprawie pochodzi z ludzkich żądz. Można więc powiedzieć, że pochodzi ono z dołu, w przeciwieństwie do mądrości zstępującej z góry. Są to zatem dwa różne światy, które nigdy nie połączą się razem, tak jak nie może być w danej chwili pokój i wojna zarazem, czy miłość i nienawiść. Jakub Apostoł otwiera nam oczy na coś, co bardzo często umyka nam z pola widzenia. A mianowicie, nawet wówczas jeżeli człowiek się modli, to z żadnej żądzy nie będzie dobrego owocu. W ten sposób zostaje odsłonięte grzeszne ludzkie serce i to w konfrontacji z samym Bogiem, a więc podczas modlitwy. Czyż nie ma modlitwy z intencją o zło dla drugiego człowieka. To wynika jedynie ze „złej żądzy”: Modlicie się… starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz.

Apostoł zwraca naszą uwagę na jeszcze jedną złą postawę. Widzimy u wielu ludzi, być może zauważamy to także u siebie, wielkie pragnienie osiągnięcia jakiejś władzy, potęgi, zaszczytów. W ziemskim wymiarze nie może się to obejść bez „wojen i kłótni”. Stało się to udziałem nawet samych Apostołów. Pożądanie miejsc najwyższych pozostaje zawsze wielkim bezładem i byciem tak naprawdę w niezgodzie z samym sobą. W takim przypadku znów nie pomoże nawet modlitwa, choćby była najżarliwsza. Jest to bowiem zła modlitwa. Wynika z tego dla nas wielkie pouczenie, abyśmy modlili się mądrze, to znaczy jedynie o dobre rzeczy, które wprowadzają pokój między nami. W przeciwnym razie łamiemy drugie przykazanie Dekalogu, wzywając Boga nadaremno, gdyż prosimy Go, aby stała się nie Jego wola, lecz nasza. Ponownie więc pojawia się przestroga przed wystawianiem Pana Boga na próbę.

3. Miłość dziecka postawą ucznia Jezusa

Po wyznaniu św. Piotra, że Jezus jest Mesjaszem, Chrystus zaczął przygotowywać swoich uczniów do tego, że będzie musiał cierpieć i że umrze, ale zapowiedział także swoje zmartwychwstanie. Jest to wielka pedagogia Jezusa – powolne wprowadzanie w wielką tajemnicę, która ma stać się udziałem każdego Jego ucznia.

Od początku jednak ta tajemnica zostaje niezrozumiana. I nie ma czemu się dziwić, skoro uczniowie nie umieją rozpoznać, jakimi mają oni być wobec siebie nawzajem. Można przypuścić, że cała dyskusja, ba nawet kłótnia!, między Apostołami odbywa się zaledwie o kilka kroków za plecami ich Mistrza. On podąża do Jerozolimy, aby stać się pierwszym – to znaczy jako ostatni ze wszystkich i sługa wszystkich dać swoje życie na okup za wszystkich. Dzięki takiej postawie i wypełnieniu swojej posługi wiernie i do końca zostaje wywyższony przez Boga i zyskuje pierwszeństwo. Apostołowie natomiast kłócą się, niczym rozkapryszone dzieci, kto z nich jest ważniejszy i pierwszy. Przypomina to nieco dziecięce przekomarzanie się o to, kto ma lepsze zabawki albo czyja mamusia jest ładniejsza. Jezus, widząc, z jakim trudem Jego słowa są przyjmowane, przygarnia dziecko i na nim właśnie przedstawia raz jeszcze tę samą prawdę z nadzieją, że wreszcie zostanie zrozumiany. Dziecko jest wspaniałym przykładem pięknych cech i cnót człowieka, między innymi tego, że w obliczu niebezpieczeństwa nie szamocze się na oślep, lecz prędko zwraca się z całkowitą ufnością do swoich rodziców, bo wie, że zawsze oni przyjdą z pomocą na czas. Dziecko kocha i pragnie być kochane. Takim właśnie ma być uczeń Jezusa. W Ewangelii przykład dziecka pokazuje nam to, co sprawiło, że Jezus uzdrawiał, a na koniec cierpiał i umarł za nas. Objawia On swą wielkość i wszechmoc w cichy i pokorny sposób – uniża się i jako sługa wszystkich staje na ostatnim miejscu. Za to otrzymuje pierwsze miejsce – miejsce po prawicy Boga Ojca. Uczeń Chrystusa musi się wzorować na takiej właśnie służebnej misji swojego Mistrza. Musi pójść za Nim, naśladować Go, aby mieć udział w Jego zwycięstwie. Musi uwolnić się, od zaspokajania żądzy dominacji nad drugim, nad bliźnim. Tak właśnie wprowadza się ewangeliczną naukę w życie i jest się prawdziwym uczniem.

4. Zrozumieć, aby miłować (aplikacja)

Jedno wielkie niezrozumienie – tak można byłoby nazwać wydarzenia z niedzielnej Ewangelii, czy nawet całej liturgii Słowa. Uczniowie nie rozumieją słów Chrystusa, Jego zapowiedzi (dodajmy, że już nie pierwszej w Ewangelii Markowej) o śmierci i Zmartwychwstaniu. Nie rozumieją także swojej roli jako uczniów w szkole Jezusowej i dlatego zaczynają się sprzeczać między sobą. Trudno jest powiedzieć na ile zrozumieli oni przykład z dzieckiem, gdyż jak obraz i słowa są proste, to jednak co to dokładnie znaczy: Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich? Niezrozumieniem wykazują się także bezbożni z pierwszego czytania, a już zupełne pomieszanie widzimy we wspólnocie, do której napisał swój list św. Jakub, modlącej się o zaspokojenie swoich żądz. Czy słowa i wymagania Jezusa są aż tak trudne, że nie można ich zrozumieć? Bynajmniej! Gdyby tak było, to grupa wokół Chrystusa byłaby bardzo wąska, składająca się z ludzi, którzy są obdarzeni zrozumieniem tego, co trudne i zakryte. Wytworzyłaby się swego rodzaju elita, która byłaby grupą hermetycznie zamkniętą. Tak było na przykład w starożytnej Grecji w przypadku kręgów pitagorejskich, a w chrześcijaństwie w różnych odmianach gnostycyzmu. Więcej, gdyby nauczanie Jezusa było za trudne do przyjęcia dla wszystkich uczniów, łatwo byłoby samemu się usprawiedliwiać, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć Jego nauczania i wypełniać w życiu.

Jest jeszcze jedno niezrozumienie wynikające z dzisiejszego słowa, zwłaszcza z Ewangelii. To niezrozumienie przylgnęło do nauki Chrystusa niczym jakaś łatka. Uważa się bowiem, że Jezus potępił wręcz pragnienie wyróżniania się, robienia wielkich rzeczy w życiu, dawania wszystkiego, co tylko najlepsze z siebie. Pochwalać miałby natomiast jakąś życiową bierność, gnuśność, rezygnację z siebie, służalczość, masochistyczne wyrzekanie się wszystkiego, nawet tego, co się słusznie należy. Ileż traktatów filozoficznych, częstokroć bardzo zjadliwych, napisano właśnie w tym duchu i jak bardzo często chce się w ten sposób skompromitować Ewangelię i chrześcijaństwo (przykładowo Nietzsche). W kontekście takiego niezrozumienia zwróćmy uwagę na Jezusowe słowa z Ewangelii: Jeśli kto chce być pierwszym…. To znaczy pragnienie bycia pierwszym absolutnie nie jest zakazane, nie jest ono niezgodne z nauczaniem Chrystusa. Być pierwszym zakłada pewną rywalizację, wzięcie udziału – jak mówi Paweł Apostoł – w zawodach. Ale muszą to być dobre zawody! Zawody, w których zdobywa się niewiędnący wieniec chwały. Nauka Ewangelii zachęca do zdobywania pierwszego miejsca, ale nigdy nie kosztem drugiego człowieka. W tych zawodach, w zdobywaniu pierwszego miejsca wygrywa się jedynie dzięki miłości, która objawia się w służbie drugiemu człowiekowi.