Czy chrześcijaninowi godzi się
krytykować tekst Biblii? Owszem!
Wielu z nich zajmuje się tym naukowo. Kilka słów wprowadzenia w krytykę tekstu na przykładzie wpływu, jaki na nasze rozumienie tekstu biblijnego wywarły Zwoje znad Morza Martwego.
Izajaszowa wizja światowego pokoju jest jednym z najbardziej znanych fragmentów biblijnych: „wilk zamieszka z owieczką, pantera z koźlęciem będzie leżeć, cielę i lew i tuczny baranek razem, a mały chłopiec je poprowadzi” (Iz 11,6). Ale czy ten wspaniały obraz Królestwa Pokoju nie zawiera błędnego tłumaczenia?
Przez lata wielu uczonych posiadało takie przypuszczenie. Biorąc pod uwagę paralelizm zdań, oczekiwało by się czasownika w miejsce rzeczownika „tuczny baranek”. Wraz z odkryciem zwoju Księgi Izajasza wśród Zwojów znad Morza Martwego, uczeni zyskali solidne argumenty przemawiające za ich opinią. Zwój z Qumran zawiera niewielką zmianę w literach hebrajskich, poświadczając „będą się paść”: „cielę i lew będą się paść razem”.
Jest to tylko jedna z wielu wariantów tekstu odmiennych wobec tradycyjnego tekstu Biblii Hebrajskiej, które znaleźć możemy w Zwojach znad Morza Martwego. W niektórych przypadkach, tradycyjny tekst jest bez wątpienia bardziej wiarygodny, natomiast w innych – Zwoje s pewniejsze.
Dzięki Zwojom, coraz to więcej problemów i niejasnych tekstów Biblii Hebrajskiej jest rozwiązywanych. Przypisy w najnowszych tłumaczeniach Biblii wymieniają często warianty tekstu przekazane w pismach z Qumran, a w niektórych miejscach sam tekst tłumaczenia uwzględnia bardziej wiarygodną lekcję. Nikt nie będzie poważnie twierdził, że Zwoje zawierać będą jedenaste przykazanie, ale na pewno pomagają wyjaśnić wiele trudnych miejsc w Biblii Hebrajskiej, a dla uczonych zajmujących się krytyką tekstu to bardzo wielka pomoc.
Zanim wymienimy inne przykłady tego, jak Zwoje znad Morza Martwego wpłynęły lub zmieniły tłumaczenie Biblii, musimy zrozumieć, jak w ogóle dwu- i wieloznaczności wkradły się do tekstu Biblii Hebrajskiej. Musimy także zaznajomić się ze starożytnymi tłumaczeniami Biblii Hebrajskiej, na których polegają nowożytne tłumaczenia Biblii (słusznie zresztą uczeni nazywają te starożytne wersje „świadkami” tekstu biblijnego).
Język hebrajski jest niesamowicie zwarty. Niemal wszystkie słowa zawierają trójspółgłoskowy rdzeń, który jest nośnikiem podstawowego znaczenia. L-M-D oznacza, na przykład „uczyć”, B-Q-R „badać, szukać”, a K-T-B „pisać”. Określone schematy samogłosek i spółgłosek wyznaczają znaczenie, np. me- dodane do rdzenia oznacza oraz samogłoski a-e w rdzeniu, najogólniej mówiąc, wykonawcę czynności, np. meLaMeD znaczy „ten, który uczy”, meBaQer „badacz, poszukiwacz”. Schemat a-a w rdzeniu oznacza „on zrobił”, np. LaMaD „on uczył się”, KaTaB „on napisał”.
Owe samogłoski są kluczowe dla odczytania znaczenia wyrazu. Starożytny język hebrajski jednak nie stosował samogłosek, same spółgłoski. Znaki stricte samogłoskowe zaczęły pojawiać się dopiero ok. VI – VII w. po Chr. Zazwyczaj same spółgłoski wraz z kontekstem wystarczały do rozróżnienia między możliwymi znaczeniami. LMDT znaczyło „ty uczyłeś/uczyłaś się”, a LMDTM oznaczało „wy nauczyliście/nauczyłyście się”. Często jednak nieobecność samogłosek prowadziła do niejednoznaczności w pisanym hebrajskim. Słowo NSTM, użyte w Za 14,5, może być odczytane jako rdzeń STM z prefiksem N, oznaczając w tym przypadku „ (dolina) została wypełniona”. Ale równie dobrze może to być czasownik NS z sufiksem TM, który będzie znaczył „uciekliście”. Tłumaczenie Biblii Jerozolimskiej opowiada się za pierwszą opcją, tłumacząc: „a dolina będzie wypełniona, zostanie wypełniona jak w czasie trzęsienia ziemi za dni Ozjasza, króla Judy”. Biblia Tysiąclecia natomiast uwzględnia drugą możlwość: „i będziecie uciekać na dolinę wśród gór... jak uciekliście w czasie trzęsienia ziemi za dni Ozjasza, króla Judy”. W jednym tekście uciekający ludzie, w drugim – wypełniona dolina. Ile różnicy może sprawić jedno słowo!
By wyeliminować, lub przynajmniej ograniczyć, takie wieloznaczności, skrybowie hebrajscy przyjęli pewien zwyczaj. Zaczęli oni dodawać niektóre spółgłoski, by wskazywać przy ich pomocy na samogłoski. Spółgłoski te stanowiły pomoc w czasie czytania, a nazwane zostały matres lectionis, dosł. „matki czytania”. LMD (lamad, „uczył się”), stało się wizualnie odmienne od LMDH (lamda, „uczyła się”) oraz LMDW (lamdu, „oni uczyli się”). Taka rozwinięta pisownia nazywa się plene, czyli „pełnym” zapisem. Zapis ograniczony, nazywany jest defectivus, czyli „niepełną” ortografią.
Pełna ortografia nie przyjęła się wszędzie od razu, niektórzy skrybowie używali pełnej pisowni już nawet w I w. przed Chr., podczas gdy nawet dzisiaj w Izraelu ich użycie nie zostało ujednolicone. Jeden ze Zwojów znad Morza Martwego, który potwierdza starszą tradycję piśmienniczą, zawiera fragment Pwt 24,14. Tradycyjny tekst hebrajski zawiera tutaj pisane plene słowo SKYR (sakir), które znaczy „pracownik, robotnik”. Większość tłumaczeń podaje: „Nie będziesz uciskał robotnika”. Jednak manuskrypt 1QPwtb zawiera zapisaną niepełnie formę SKR (sakar), oznaczającą „zapłata”. Podążając za tym wariantem, niektóre z tłumaczeń Biblii podają: „nie będziesz zatrzymywał zapłaty ubogiego i nędzarza”.
Do tej pory przyjrzeliśmy się mikro-zmianon w pisowni. Ale istnieje ważniejszy czynnik, który trzeba wpływa na różnice, jakie znajdujemy we współczesnych tłumaczeniach Biblii: różnice w tradycjach tekstowych sprzed Biblii Hebrajskiej.
Posiadamy trzy największe tradycje, „świadków” Biblii Hebrajskiej: Tekst Masorecki, tradycyjny żydowski tekst, Septuagintę, greckie tłumaczenie Biblii Hebrajskiej, które stało się autorystatywne dla chrześcijan oraz Pięcioksiąg Samarytański, święty tekst małego odgałęzienia judaizmu, które ciągle istnieje w dwu małych wspólnotach w Izraelu oraz na Wschodnim Brzegi. Jak powstały te odmienne wersje?
Biblia samarytańska ograniczona jest do Pięcioksięgu, czyli pierwszych pięciu Ksiąg Biblii, przypisywanych tradycyjnie Mojżeszowi. Najbardziej uderzająca różnica między Biblią samarytańską a Biblią Hebrajską jest traktowanie Góry Garizim, a nie Jerozolimy jako miejsca przebywania Boga na ziemi.
Pochodzenie Samarytan wiąże się z podbiciem północnego królestwa Izraela przez Asyrię w 722 r. przed Chr. Wielu mieszkańców zostało uprowadzonych, a inne narody zostały przesiedlone na ziemie Izraela, łącznie z Samarią. Według starożytnych, każda ziemia była strzeżona przez lokalne bóstwo, a ci, którzy zostali przesiedleni do Samarii, uzupełnili swe praktyki religijne o kult Boga Jahwe. Mieszkańcy południowego królestwa Judy, również zostali rozproszeni wskutek podboju babilońskiego w 587 r. przed Chr., a gdy ci wygnańcy powrócili, lud Samarii poprosił o zgodę na pomoc przy budowie świątyni jerozolimskiej. Ale przywódcy repatriantów, Ezdrasz i Nehemiasz, odrzucili tę prośbę, ponieważ rozmyli oni swój monoteizm mieszając się z ościennymi narodami. Tak przynajmniej twierdzi historia zapisana w Biblii Hebrajskiej.
Nie będzie budziło zatem zdziwienia, że Samarytanie przedstawiają inną wersję wydarzeń. Wywodzą oni swoją nazwę od słowa szomerim (stróże), ponieważ stali się stróżami prawdziwej religii Izraela. Według swoich kronik, są oni potomkami Józefa, Efraima oraz Manassesa i od zawsze zamieszkiwali swoje ziemie. Chociaż zaoferowali pomoc swoim współwyznawcom wracającym z wygnania, zostali odrzuceni, źle potraktowani, a wreszcie zaatakowani przez hasmonejskiego króla Jana Hirkana w 128 r. przed Chr. Ich świątynia, znajdująca się na górze Garizim, zamiast tej w Jerozolimie, została zniszczona.
Chociaż obydwie historie różnie przedstawiają kto jest bohaterem, a kto jest „tym złym”, zgadzają się co do tego, że do II w. przed Chr. Samarytanie oddzielili się od normatywnego, albo używając współczesnego terminu, powszechnego nurtu judaizmu.
Powstanie greckiego tłumaczenia Biblii przebiegło inną drogą. Rozpoczęło się wraz z babilońskim atakiem na Judę w VI w. przed Chr., gdy niektórzy Żydzi uciekli do Egiptu. Następnie, dwa wieki później również Egipt został podbity przez Aleksandra Wielkiego. Aleksander wybudował miasta zorganizowane na wzór grecki, by zunifikować całe swoje cesarstwo przy pomocy wspólnej kultury. Wielka metropolia aleksandryjska przyciągała wielu Żydów, którzy przyjmowali język grecki, ale trwali przy religii ojców. Już w III w. przed Chr. ich znajomość hebrajskiego była tak słaba, że potrzebowali oni greckiego tłumaczenia świętych pism.
Według legendy, w 270 r. przed Chr. Ptolomeusz II Filadelfos zaprosił 72 uczonych z Jerozolimy, by przetłumaczyli Biblię na język grecki. Gd chrześcijaństwo dotarło do zhellenizowanego świata, Septuaginta została włączona do Biblii Chrześcijańskiej jako Stary Testament.
Należałoby zatem oczekiwać, że przez wiele pokoleń przepisywania tekstów, różnice w tekście utworzyłyby trzy tradycje tekstu. I tak się stało. Zmiany powstały w kilka sposobów, łącznie z błędami kopistów, edycjami oraz próbami polemiki.
Jeden z częstych błędów, zwany homoioteleuton, powstaje, gdy pisarz pomija frazę wskutek przeskoczenia wzroku z jednego słowa w tekście, który przepisuje, do innego miejsca z tym samym (lub podobnym) wyrazem znajdującym się troszkę dalej w tekście. Najprawdopodobniej tego typu błąd wkradł się do Biblii Hebrajskiej w 1 Sm 14,41: „Saul powiedział do Pana: „Boże Izraela, pokaż tumim”. Przypuszcza się, że wzrok Masorety przeskoczył od jednego słowa „Izrael” do następnego i pominął wszystkie słowa, które znajdowały się między nimi, jak to jest przekazane przez Septuagintę: „Saul powiedział do Pana, Boga Izraela: „Dlaczego dziś nie odpowiedziałeś twemu słudze? Jeśli ja jestem winien lub syn mój, Jonatan, daj urim, jeśli winien jest lud Izraela, daj tumim”.
Niektóre zmiany zostały wprowadzone celowo. Tradycja żydowska zna tikkun soferim, poprawki skrybów odnoszące się do niecnych lub niejednoznacznych wyrażeń. W 1 Krl 21,10.13 eufemizm „błogosławić Boga”, zastąpił niedopuszczalne wyrażenie „przeklinać Boga”.
Czasami, różnice w Septuagincie powstały w wyniku niezrozumienia hebrajskiej techniki poetyckiej. Masorecka wersja Za 9,9 zawiera: „Raduj się wielce, córo Syjonu, wykrzykuj, córo Jeruzalem. Oto twój Król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy, zwycięski i pokorny, jedzie na ośle, na źrebięciu oślicy”. We fragmencie tym każde kluczowe słowo jest wzmocnione przy pomocy synonimu, lub inaczej – paralelizmu: raduj się// wykrzykuj, Syjon// Jerozolima, sprawiedliwy i zwycięski//pokorny i jadący. Jednak tłumacze Septuaginty najwidoczniej nie odczytali paralelizmu „osioł//źrebię oślicy” i zamiast tego wyobrazili sobie dwa zwierzęta. To niezrozumienie staje się ważne, ponieważ werset ten użyty jest jako argument w Mt 21,2-7, gdzie opisany jest wjazd Jezusa do Jerozolimy. Jezus wysyła dwu uczniów, by przyprowadzili osła i oślątko, „by wypełnić, co zostało napisane przez proroka”. Mateusz następnie cytuje przywołany fragment Zachariasza i dodaje, że uczniowie rzeczywiście przyprowadzili osła i oślątko. Niezrozumienie tekstu wpłynęło na sztukę chrześcijańską. Niektóre z przedstawień Jezusowego wjazdu do Jerozolimy pokazują go siedzącego na dwu zwierzętach.
Niektóre różnice w tłumaczeniach są śladami niezgody co do tego, jak dany werset powinien być podzielony. Dobrym przykładem jest Iz 40,3. Większość współczesnych biblistów będzie twierdzić, że mamy tutaj do czynienia z paralelizmem, podobnym do tego, jak w przypadku Księgi Zachariasza: „Głos woła: ‘Na pustyni przygotujcie Panu drogę, na pustkowiu przygotujcie gościniec dla naszego Boga’”. Septuaginta jednak czyta: „Głos wołającego na pustyni: ‘Przygotujcie drogę Panu’. Czy zatem to głos jest na pustyni czy droga? Mateusz, Marek i Łukasz cytują ten fragment w formie, w jakiej przekazała go Septuaginta; oczywiście dla nich głosem wołającym na pustyni jest Jan Chrzciciel, który obwieszcza przyjście Jezusa.
Co Zwoje znad Morza Martwego mówią nam o tych głównych tradycjach tekstu? W większości (ok. 60% manuskryptów), zgadzają się z tekstem Masoreckim. Około 5% zwojów biblijnych zgadza się z tekstem Septuaginty, kolejne 5% potwierdza tradycję Samarytańską, a 20% poświadcza brzmienie charakterystyczne dla Zwojów znad Morza Martwego. Pozostałe 10% nie daje się przypisać do żadnego wariantu. Głównym punktem tych rozważań jest fakt, że lekcje zawarte w zwojach wykazują, że wiele różnic w tekstach biblijnych mają za sobą długą historię i nie są prostymi błędami w przepisywaniu.
Tylko dlatego, że jakiś tekst jest stary, nie znaczy, że jest lepszy. Już starożytni mogli próbować poprawiać trudne teksty. Ps 145 jest akrostychem alfabetycznym: pierwsza linijka rozpoczyna się od litery alef, pierwszej litery alfabetu hebrajskiego, kolejne podążają za dalszymi literami, z wyjątkiem tego, że w Tekście Masoreckim brakuje litery nun (N). Septuaginta jednak oraz tekstów Psalmów zachowanych wśród Zwojów znad Morza Martwego poświadczają obecność tej linijki. To potwierdzałoby autentyczność owego wersetu. Ale uczeni wskazują, że w tym fragmencie Bóg zostaje nazwany Elohim, podczas gdy reszta Psalmu używa imienia własnego Jahwe. A zatem linijka tak mogłaby być ostatecznie być późniejszym dodatkiem, mimo że została znaleziona w Septuagincie i Zwojach znad Morza Martwego.
Zwoje z Qumran wypełniły także jedną wielką lukę w Biblii. 1 Sm 11,1 rozpoczyna się od zgrzytliwej informacji: „Nadciągnął Nahasz Ammonita i oblegał miasto Jabesz w Gileadzie”. To wprowadzenie jest nagłe: Nahasz nie został wcześniej przedstawiony, więc oczekiwalibyśmy, że jest on królem Ammonitów. Co gorsza, tekst nie podaje żadnego casus belli. Ale tekst Księgi Samuela znaleziony w Qumran zawiera dwa zdania, które poprzedzają oczekiwane „Nahasz, król Ammonitów” informacją na temat tego, jak 7 tysięcy jego wrogów znalazło ucieczkę w Jabesz, wyjaśniając powód jego ataku. Większość biblistów przyjmuje te wersety jako autentyczne, choć polskie tłumaczenia najczęściej podają te wersety w przypisie.
Dowody z tekstów z Qumran muszą jednak być używane. Do naszych czasów zachowały się wielkie partie Ksiąg Samuela, Izajasza i Jeremiasza, ale inne księgi dotarły tylko w małych fragmentach. Mogą nawet w ogóle nie być tekstami biblijnymi, lecz parafrazami z komentarzy lub modlitwami.
Nawet większe partie tekstu sprawiają problemy. Zwój, na którym odczytano szeroki wybór Psalmów, zawiera w większości z końcowej części tej Księgi. James Sanders, który przygotowywał zwój do publikacji, utrzymuje, że różnice w zawartości i kolejności potwierdzają, że istniały alternatywne psałterze jeszcze nawet w I w. po Chr. Ale inni uczeni analizując różnice wskazują, że zwój ten mógł być modlitewnikiem, a nie właściwym tekstem biblijnym.
Zwoje znad Morza Martwego wpisały się już na stałe w tradycję tłumaczenia Biblii. Jeśli nawet nie rozstrzygają problemów tekstowych raz na zawsze, udowadniają, że zarówno Septuaginta jak i Pięcioksiąg samarytański posiadają starożytne pochodzenie i poświadczają nieraz dobre lekcje. W czasach obecnych bibliści posiadają cały szereg nowych dowodów, które pomagają rozstrzygnąć wiele problemów, niemożliwych do rozwiązania dla poprzednich pokoleń uczonych. Okrzyk Williama Albrighta na temat zwoju Izajasza, który został przez niego nazwany „największym odkryciem manuskryptu czasów współczesnych” został potwierdzony wielokrotnie.